Wcale niełatwo tam trafić (nawet mimo dyskretnych tabliczek), gdyby mi dokładnie nie opowiedziano drogi – nie wiedziałbym, gdzie szukać. Przy Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym, ale ani główne wejście, ani to na Wydział Teologiczny, ani do kościoła seminaryjnego, ani nawet do Kurii. Trzeba minąć wszystkie te wejścia, przejść w stronę torów kolejowych, znaleźć schody, wejść na pierwsze piętro, nigdzie nie dzwonić tylko wejść i po cichutku skręcić w prawo. Odwiesić płaszcz, zadbać, by buty były czyste, w razie potrzeby po prostu je zdjąć i wejść za zasłonkę. To już tu, kaplica adoracji św. Eliasza, Ogród Wdzięczności. Otwarta dla każdego, kto przyjdzie codziennie od 6 do 23, a dzięki łączom internetowym (https://www.youtube.com/watch? v=MPLT8jPxQDQ) dostępna całą dobę. Tu można naprawdę spotkać Jezusa.
Reklama
Atmosfera tu jest niezwykła. Zawsze jest kilka, czasem kilkanaście osób i wielka cisza. Cisza pełna znaczenia, cisza wypełniona Obecnością. W centrum jest niewielka monstrancja, z dużą Hostią. Wokół są piękne freski, ale to Ona przykuwa wzrok. Freski sprzyjają medytacji, tworzą atmosferę, otwierają na Tego, który jest tu realnie obecny. Po prawej stronie monstrancji adoruje swego Syna Maryja, po lewej zapewne prorok Eliasz. Za Eliaszem są sceny ze Starego Testamentu, z życia proroka, za Maryją sceny z Nowego Testamentu – spotkanie Jezusa z Samarytanką przy Studni Jakubowej, Przemienienie na Górze Tabor. Tło jest złote – to nie znak blichtru ani bogactwa, to symbol światła, jasności Bożej chwały. Na podłodze wykładzina, kilka klęczników, każdy może sobie wybrać miejsce, z którego najlepiej mu będzie szukać kontaktu z Jezusem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O tym miejscu można sobie poczytać w internecie na stronie www.ogrodwdziecznosci.pl. Okazuje się, że w Ogrodzie Wdzięczności kaplica adoracji jest w centrum, jest najważniejsza, ale nie jest jedyna. Po lewej stronie od wejścia jest DOM. Można to czytać po prostu jako dom, miejsce, w którym każdy, kto wejdzie ma się czuć serdecznie przyjęty. Bez pytania skąd przychodzi i kim jest. Ale DOM to także ważny skrót: Dziewica – Oblubienica – Maryja. Bo Ogród Wdzięczności to jedno z określeń Matki Bożej, bo Ona umiała i umie w genialny sposób być wdzięczna, bo Ona uczy wdzięczności. W tym miejscu dociera do człowieka, że owszem, może się tu Panu Bogu wypłakać i poskarżyć do woli, może ponarzekać przed Panem na wszystko, co mu się nie udało, ale przede wszystkim może okazać wdzięczność. I niezależnie od życiowych kłopotów uświadomić sobie jak niepomiernie został obdarowany.
Życie na tym świecie nigdy nie było łatwe, dzisiejsze czasy nie są pod tym względem wyjątkowe. Może jedno jest inne niż w poprzednich pokoleniach – szybkość zmian. Jeszcze nie tak dawno człowiek rodził się i umierał w świecie niemal takim samym. To, czego nauczył się w dzieciństwie i młodości wystarczało mu do końca życia. Teraz to już niemożliwe. Jesteśmy zasypani miliardami informacji, niemal zawsze bardzo emocjonalnymi, rzadko konkretnymi i sprawdzonymi. Sprzęt, z którego korzystaliśmy 10 lat temu jest już archaiczny, jeśli chcemy odnieść sukces, musimy ciągle się przystosowywać. Często to dobrze, ale przyznajmy, trudno w tym chaosie żyć i spokojnie przejść do Życia, które jest naszym celem. Miejsca adoracji pozwalają nie tylko po prostu się zatrzymać, odsunąć na chwilę od tego chaosu, pomyśleć. Pozwalają zrobić to w obecności Pana Jezusa. Realnej, nie wydumanej. Ufam, że to pomaga nie tylko tym, którzy na adorację systematycznie zaglądają. Pomaga też tym, z którymi potem się spotykają.
Organizatorzy tego miejsca zapowiadają, że to miejsce pierwsze, ale chcą tworzyć kolejne. Daj Boże im, a dzięki temu i nam, sukces. Im więcej miejsc spokojnej modlitwy, tym bardziej Boży będzie nasz świat. Aha, nie zapominajmy, że miejsc wieczystej adoracji jest więcej. W centrum Szczecina np. u chrystusowców (kościół NSPJ) i u dominikanów (kościół św. Dominika). To też mogą być ogrody wdzięczności…