Reklama

Felietony

Zjawiam się jak cień…

Gdy spotykacie się ze mną, często ze zdumieniem stwierdzacie, że niewiele mówię. To już nawyk – słucham, obserwuję, zapamiętuję.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Przyznam się wam do pewnej przypadłości: otóż krążę wśród was i, co tu dużo mówić – podsłuchuję, podglądam! W kawiarniach, na placach targowych, w tramwajach, pociągach, na ulicach zastygam czasem w wyczekującej pozie jak specyficzny owad, który ożywia się dopiero wtedy, gdy spadnie na niego ożywcza kropla wody. Wówczas nabiera barw i zaczyna swój taniec; widać, że życie mu smakuje, jakby zupełnie nie martwił się przyszłością. Czasem tkwię w takim wyczekiwaniu, „zawisam” we wnętrzach, czekając na pojawienie się ludzi... A potem wpatruję się w wasze twarze i słucham waszych głosów. Zapamiętuję ich tembr, charakterystyczne sformułowania, dowcipy. Ukradkiem analizuję wasze fizjonomie, sposób ubierania się, poruszania, gestykulacji. Ba, popełniam jeszcze większe ekscentryzmy: przyznam się wam do tego, że uczyłem moich studentów wymyślonych przeze mnie metod kreatywnej obserwacji, ale opartych na ćwiczeniach służb specjalnych – i to tych najlepszych, które miałem kiedyś okazję podglądać. Ćwiczenie moich studentów było w istocie nieskomplikowane. Ot, mieli się znaleźć w jakimś publicznym miejscu i przez dłuższy czas obserwować wybraną osobę. Po lewej stronie kartki mieli zanotować wszystko, co wywnioskowali o tej osobie z obserwacji i analizy, a potem mieli podchodzić do nieświadomej niczego ofiary i konfrontować swoje „ustalenia” ze stanem rzeczywistym. Uczyło to też umiejętności przełamywania naturalnej bariery, która oddziela nas od obcych ludzi. Oczywiście, obserwowany nie mógł wcześniej się zorientować, że stał się przedmiotem takiego eksperymentu. Po prawej stronie kartki studenci notowali z kolei to, czego dowiedzieli się z przeprowadzonego z ofiarą wywiadu. To ćwiczenie było mi potrzebne po to, by dowiedzieć się czegoś także o moich adeptach, sprawdzić, czy mają w sobie prawdziwą dziennikarską żyłkę, czy też wtopią się jedynie w tłum bezbarwnych wyrobników tego zawodu. Na moich zajęciach interesowały mnie jedynie prawdziwe perły, samorodne talenty tego zawodu. I takie – brawo dla nich – się zdarzały.

Pora teraz wyjaśnić, po co ciągle się do was skradam, siadam za waszymi plecami, łowię wasze słowa i rozmowy. Po prostu z tego żyję. Pisząc moją prozę, reportaże, poezję, robiąc moje filmy dokumentalne i reportaże, nasycam je właśnie prawdziwą treścią, którą łowiłem między wami. Nie jestem twórcą żyjącym we własnej wyobraźni i stwarzającym w niej imponujące światy, które potem zachwycają swoją niezwykłością. Ja tak nie potrafię, muszę żyć z faktów, spraw ludzkich. Postaci moich opowieści zawsze mają cechy, maniery i nawyki realnie istniejących osób, są lepione z różnych obserwacji. Nigdy nie wyobrażam sobie kogoś od początku do końca, zawsze to wyobrażenie jest utkane z rozmaitych podpatrzeń i podsłuchań. Wiem, przejawiam nieładne przyzwyczajenia, ale taki już uprawiam fach. Moja najnowsza powieść, którą pewnie już niebawem poznacie, również uczyniona jest z materii, która mnie otacza. Jest w niej rój ludzi, których spotkałem. Są zdarzenia i sytuacje, które albo mnie osobiście wciągały, albo miałem na ich temat wiele przemyśleń, przeczuć. Zdradzę wam, że cały okres pisania tej powieści był dla mnie czasem obcowania z bardzo nieuchwytną rzeczywistością. Książka nosi tytuł Tajemnica spowiedzi i uwierzcie, że spędziłem wiele czasu, obserwując konfesjonały i księży, którzy czynili tam swoje posługi. Bywałem też penitentem... ale o tym cicho sza!

Przeżywałem niezwykle plastyczne wizje Cataliny Rivas w miejscach, w których się działy. Patrzyłem na konfesjonały jak na obszary, gdzie spełnia się wielka tajemnica, i trochę jak megaloman chciałem tę tajemnicę ujrzeć i pochwycić, aby potem dać jej słowa prawdziwej opowieści. Jestem niepoprawnym obserwatorem i słuchaczem. Gdy spotykacie się ze mną, często ze zdumieniem stwierdzacie, że niewiele mówię. To już nawyk – słucham, obserwuję, zapamiętuję. Po co zatem zdradzam wam detale warsztatu, w którym tkwię po uszy? Chcę prosić o wyrozumiałość, moja wścibska obecność, natura obserwatora i zapamiętywacza wszystkiego to los, na który (mam nadzieję) skazał mnie Ktoś, kto rozdawał ludziom talenty i wrażliwości. Ja po prostu dostałem taką część i staram się ją rozwijać. Żyję z was i inaczej już nie będzie, zwłaszcza że coraz bardziej pogrążam się w swoim pisarstwie, a coraz mniej w pracy dziennikarskiej. Nie nudzę się jednak i nudził się raczej nie będę. Jesteście tak ciekawi, przykuwający uwagę, często zabawni, że „materiału”, z którego „szyję” swoje rozmaite opowieści, starczy mi jeszcze na wiele lat... zanim moje zmysły nie spróchnieją i nie wtopią się w tuman, w którym kiedyś wszyscy pozornie znikniemy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2022-10-04 12:22

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polska jak otwarta stodoła

Polscy politycy nie mają żadnego pomysłu na zatrzymanie napływu obcych ludzi do naszego kraju, nie mają rozwiązań na prawdziwe wzmocnienie naszego wojska, nie mają pomysłu na sąsiedztwo z Rosją.

W Sejmie najwyżsi dostojnicy znów będą zapalać chanukowe świece, symbol roznoszony po Europie przez sektę Chabad-Lubawicz. Nie ma to nic wspólnego ani z polskimi tradycjami, ani z narodową symboliką, jest jednak symbolem sytuacji, w którą zagnali nas dzisiejsi politycy. Z powodu zdemoralizowania naszej klasy politycznej staliśmy się dużym krajem, który całkowicie stracił walor swojej samosterowności. Tym różnimy się nawet od naszych dużo mniejszych sąsiadów: Czech, Węgier, Słowacji, a nawet Ukrainy. W ciągu ostatnich miesięcy właśnie te kraje zaczęły zyskiwać nad nami przewagę dzięki temu, że dysponują elitami na dużo wyższym moralnie i intelektualnie poziomie. Po prostu tam przetrwały kręgi intelektualne, które ciągle myślą o interesie swoich narodów.
CZYTAJ DALEJ

Mało znane fakty z życia św. o. Maksymiliana Marii Kolbego

[ TEMATY ]

św. Maksymilian Kolbe

Agata Kowalska

O. Maksymilian Maria Kolbe - założyciel Rycerstwa Niepokalanej, miesięcznika „Rycerza Niepokalanej”, Radia Niepokalanów oraz klasztoru w Niepokalanowie, a jednocześnie pasjonat kosmosu oraz militariów, znawcy mediów, misjonarza i męczennika. Franciszkanin dobrowolnie przyjął śmierć głodową w obozie Auschwitz-Birkenau ratując współwięźnia - Franciszka Gajowniczka.

Rajmund Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli. Wstąpił do zakonu franciszkanów we Lwowie, gdzie otrzymał imię Maksymilian. Studia w Rzymie zakończył obroną dwóch doktoratów (z filozofii i teologii), tam również założył stowarzyszenie „Rycerstwo Niepokalanej”. Po powrocie do Polski powołał do życia klasztor Niepokalanów (zwany „Grodem Maryi”) we wsi Paprotnia (gmina Teresin, woj. mazowieckie) oraz zaczął wydawać pismo „Rycerz Niepokalanej”.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: 105. rocznica Cudu nad Wisłą

2025-08-15 15:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Kardynał Grzegorz Ryś przewodniczył Mszy św. w święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, 105. rocznicę Cudu nad Wisłą i w Święto Wojska Polskiego.

W Mszy św. w bazylice archikatedralnej wzięli udział przedstawiciele władz rządowych, europejskich, samorządowych, miejskich, służb mundurowych, duchowieństwa, różnych organizacji z Łodzi i regionu oraz wierni świeccy. - Gromadząc się w obecności księdza kardynała i jednocząc się dziś tu na modlitwie, prosimy, by Maryja wniebowzięta otaczała nas płaszczem opieki i swoim nieustannym wstawiennictwem. Otaczamy modlitwą także żołnierzy polskich – mówił ks. Jarosław Kaliński, proboszcz parafii katedralnej, witając zgromadzonych na liturgii. Mszę św. koncelebrował także bp Piotr Kleszcz OFM Conv wraz z duchowieństwem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję