Reklama

Kościół

Bo inaczej o tobie zapomną...

Jego pontyfikat trwał zaledwie 33 dni, może dlatego jest postacią ciągle mało znaną. A szkoda, bo to osobowość inspirująca i nietuzinkowa. O Janie Pawle I opowiada ks. Jacek Skrobisz, autor biografii papieża, którego beatyfikację zaplanowano na 4 września.

Niedziela Ogólnopolska 36/2022, str. 8-11

[ TEMATY ]

Jan Paweł I

pl.wikipedia.org

Jan Paweł I (1912-1978)

Jan Paweł I (1912-1978)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Strużanowski: Pokora. Dlaczego Ksiądz zatytułował tak książkę o Albino Lucianim?

Ks. Jacek Skrobisz: Pierwsze wydanie, które ukazało się 10 lat temu, nosiło tytuł Zapomniany papież. Obecne, zaktualizowane, postanowiłem opatrzyć tytułem Pokora, ponieważ uważam, że właśnie ta cecha wyróżniała Albino Lucianiego. Takie było też jego zawołanie biskupie w diecezji Vittorio Veneto, a pierwsza katecheza, którą wygłosił jako papież, nosiła tytuł Wielka cnota pokory.

Z lektury książki wyniosłem przekonanie, że faktycznie nie było w nim nic z „księcia Kościoła”, obce mu było szukanie splendoru...

Tak. Albino Luciani dostrzegał ludzką skłonność do eksponowania siebie, do wysuwania się na pierwszy plan. Sam żył bardzo skromnie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Może źródłem takiej postawy było niełatwe dzieciństwo, naznaczone doświadczeniem skrajnej biedy? Jaki wpływ wywarł na Albino Lucianiego dom rodzinny?

To, co przeżywamy w rodzinie, jest ważne, stanowi fundament naszych przyszłych relacji z innymi osobami. Albino urodził się w małej wiosce, w górzystej prowincji Belluno. W czasach jego dzieciństwa w tym regionie panowała bieda – mówiąc wprost, rodzinom często brakowało nawet na chleb, głód był powszednim doświadczeniem. Dorośli wyjeżdżali daleko w poszukiwaniu pracy. Ojciec Albino Lucianiego wyjeżdżał za chlebem np. do Niemiec i Argentyny, przez co mało przebywał z rodziną. Panująca w regionie bieda pogłębiła się jeszcze w czasie I wojny światowej. Delikatnie mówiąc, dzieciństwo Albino nie było usłane różami...

Religijne wychowanie zawdzięczał głównie matce i kapłanom pracującym w jego rodzinnej parafii – światłym, gorliwym, a przy tym troszczącym się o kolejne powołania do kapłaństwa. Z kolei ojciec, dość obojętny religijnie, za to zdradzający dość silne inklinacje socjalistyczne, wpoił mu wrażliwość na los ludzi pracy.

Co takiego miał w sobie Albino Luciani, że ludzie, których poznał Ksiądz w Wenecji, wspominają go bardzo serdecznie jako „ludzkiego biskupa”?

Nie stronił od kontaktów z ludźmi, nie zamykał się w biskupim pałacu, nie odgradzał. Można go było spotkać przechadzającego się po uliczkach Wenecji, rozmawiającego z przechodniami. Wieczorem potrafił zajść do kościoła, w którym głoszona była katecheza, usiąść z tyłu i wsłuchać się w to, co było tam mówione, bez niepotrzebnego zamieszania, robienia szumu wokół siebie. Nie było czegoś takiego: „O! Jest z nami Jego Ekscelencja, patriarcha Wenecji!”. Taka postawa w tamtych czasach była czymś wyjątkowym, a i dziś, bynajmniej, nie jest czymś powszechnym. Tego też można się uczyć od Albino Lucianiego...

Reklama

Ale wenecjanie początkowo przyjęli nowego patriarchę z dużą rezerwą. Dlaczego?

Na pewno podczas ingresu na Canale Grande towarzyszyło mu o wiele mniej gondoli i łódek, niż to bywało za jego poprzedników... W oczach wenecjan, w tym księży, nie był „swój”. Przyszedł z głębokiej prowincji do miasta o długiej i świetnej historii, mówił innym dialektem, nie był błyskotliwym oratorem (mówił prosto, zdaniem niektórych – zbyt prosto...), nie sprawiał wrażenia intelektualisty (co nie znaczy, że nie miał starannego wykształcenia – fakt, że zdobytego w nietypowy sposób, bo na studiach zaocznych na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim).

Albino Luciani przez całe życie podchodził z nieufnością do tego, co nowe w teologii i życiu Kościoła. Skąd taka opinia?

To jedna z wielu opinii, którą potraktowałbym raczej jako głos w dyskusji. Niewątpliwie był dość zachowawczy, skłonny do opierania się na tym, co sprawdzone, co mogło wynikać z obserwacji zjawisk, do których dochodziło w Kościele po Soborze Watykańskim II. Jak wiemy, Kościół w Europie Zachodniej nie poszedł wiernie drogą soborowych decyzji; odczytał je i zrealizował w sposób, który mocno przyczynił się do jego laicyzacji.

Zatem – ja bym tutaj nie robił z niego takiego „głównego hamulcowego”, bo m.in. z życzliwością traktował nowe ruchy odnowy Kościoła. Miał np. duży sentyment do Communione e Liberazione, Ruchu Focolari czy neokatechumenatu, co świadczyło o jego otwartości na – tak to nazwijmy – eksperymenty.

Był otwarty, nie hamował nowych inicjatyw, ale jednocześnie był zachowawczy; łączył mądrość z roztropnością. Mnie się to kojarzy z zasadą ograniczonego zaufania, obowiązującą w ruchu drogowym.

Reklama

W jaki sposób Sobór Watykański II poszerzył horyzonty bp. Lucianiego?

Jeśli ktoś odwiedzi jego rodzinny region, to zrozumie, że nie jest to jakieś wielkie centrum historii, kultury, sztuki czy teologii. Wyobraźmy sobie: jest 1962 r., Albino Luciani, od 4 lat biskup peryferyjnej włoskiej diecezji, jako jeden z ponad 3 tys. ojców soborowych doświadcza powszechności i wielokulturowości Kościoła. Nie miał on pomocy w postaci wybitnego teologa, który przygotowywałby mu teksty wystąpień i weryfikował pewne tezy przez przeprowadzenie kwerendy w bibliotekach. Nic zatem dziwnego, że bp Luciani ani razu nie zabrał głosu podczas obrad soborowych. Tematy obrad były dla niego znane, ale poruszane w sposób nowy, co na pewno było zarówno dla niego, jak i dla wielu innych ojców soborowych ogromnym odkryciem.

W wizji posługi biskupa diecezjalnego, która przebija z propozycji przesłanych przez bp. Albino Lucianiego do Watykanu przed rozpoczęciem Soboru Watykańskiego II, można dostrzec ogromny nacisk na posłuszeństwo.

Tak. To też wynikało z jego życiowych doświadczeń: nastolatka, dla którego autorytetem był jego proboszcz, seminarzysty podlegającego rektorowi, a następnie kapłana i wikariusza generalnego związanego ślubem posłuszeństwa wobec biskupa. Jako wicerektor seminarium borykał się z buntem kleryków, a jako biskup musiał „ugasić pożar” w zbuntowanej parafii. W tym ostatnim przypadku zareagował ostro: na niesubordynację wiernych (a chodziło o obsadę probostwa) zareagował... zabraniem z ich kościoła Najświętszego Sakramentu.

Reasumując – owe soborowe propozycje wynikały pewnie bardziej z jego doświadczenia życiowego niż z jakiegoś teologicznego uzasadnienia. Chciał, żeby Kościół funkcjonował na takich zasadach, jakich on sam się niegdyś nauczył.

Reklama

W posłuszeństwie przyjął też encyklikę Humanae vitae, choć zdaje się, że jego spojrzenie na kwestię antykoncepcji różniło się od tego, co w tym dokumencie zawarł Paweł VI?

Kiedy w trakcie prac soborowych zastanawiano się nad problemem środków antykoncepcyjnych, bp Luciani starał się wiernie opisać dyskusję soborową na ten temat słuchaczom swoich rekolekcji. „Zapewniam was – powiedział – że wszyscy pasterze chcieliby znaleźć rozwiązanie, które pozwalałoby na używanie środków antykoncepcyjnych pod pewnymi warunkami. Nadal trwa dyskusja na ten temat i dogłębnie analizuje się racje. Może z pomocą Ducha Świętego uda się odkryć coś, co do tej pory było niezrozumiałe i ukryte przed oczami pasterzy Kościoła”.

Z treści całej wypowiedzi jasno wynikało, że Albino Luciani niczego nie przesądzał, przedstawiał racje i cierpliwie czekał na końcowe orzeczenie papieża. Po ukazaniu się Humanae vitae bp Luciani, wiele razy wypowiadający się przeciw demokracji w Kościele, zachęcał do posłuszeństwa i zrozumienia papieskich intencji.

Jaki był stan zdrowia Jana Pawła I u progu jego pontyfikatu? Czy da się w sposób pewny wykluczyć teorie, że ktoś przyczynił się do jego śmierci?

Przez kilka lat po śmierci Jana Pawła I nikt nie wysuwał sugestii, że doszło do niej przy udziale osób trzecich. Zmieniło się to dopiero w 1984 r., kiedy angielski pisarz David Yallop opublikował książkę In God’s name, w której postawił tezę o morderstwie. Z dużą dociekliwością wykazał różne nieścisłości w zeznaniach świadków ostatnich godzin życia papieża. Podkreślił też, że chociaż śmierć Jana Pawła I była zupełnie niespodziewana, nie przeprowadzono sekcji zwłok.

Osobiście jestem przekonany, że był to zgon naturalny, choć niewątpliwie nieoczekiwany. Nie wierzę w teorię, że w tle mogły się kryć skandale finansowe i osoba abp. Paula Marcinkusa. Trzeba też jasno powiedzieć, że w perspektywie beatyfikacji ta sprawa musiała być gruntownie zbadana, żeby wykluczyć sytuację, iż za jakiś czas coś trzeba będzie odwoływać...

Reklama

Jakie wady miał Albino Luciani?

Powiedziałbym, że wychodził z niego „góral”. Był nieustępliwy, uparty – ale trudno to poczytywać za wadę. Niewątpliwie był bardzo skryty – jego bratanica, Pia Luciani, z którą rozmawiałem, ujęła to w ten sposób: był bardzo zazdrosny o swoje sentymenty, nie chciał się dzielić z innymi swoimi uczuciami.

Czy, zdaniem Księdza, ktoś pomyślałby o procesie beatyfikacyjnym abp. Lucianiego, gdyby nie został papieżem?

Gdyby to zależało od samej Wenecji i kleru weneckiego – pewnie nie. Inicjatywa wyszła z miejsc, w których żył jako dziecko, seminarzysta, kapłan i biskup, czyli z diecezji Belluno-Feltre i Vittorio Veneto. Tam dostrzeżono w nim kandydata na ołtarze.

Od siebie dodam, że Pan Bóg wskazał go jako następcę św. Piotra, a skoro tak, to chciał nam coś przekazać, nawet jeśli ten pontyfikat trwał tylko 33 dni. Ujmując rzecz żartobliwie, powiedział: „Uczynię cię papieżem, bo inaczej o tobie zapomną”. Ponadto Pan Bóg „wypowiedział się” jasno poprzez cud uzdrowienia 11-letniej dziewczynki cierpiącej na epilepsję z powtarzającymi się konwulsjami, który dokonał się za wstawiennictwem Jana Pawła I w lipcu 2011 r. w Argentynie.

Co nam, współczesnym, ma do przekazania Jan Paweł I jako błogosławiony Kościoła katolickiego?

Zawsze starał się być blisko ludzi i z pewnością było to autentyczne, a nie wykreowane przez media. Widać było, że nie „wchodzi w role”; że najpierw jest człowiekiem, a dopiero potem księdzem, biskupem czy papieżem. Potrafił bez kokieterii przyznawać się do swoich ograniczeń. Cechowała go wielka prostota – to, czego tak często brakuje w dzisiejszym świecie...

Ks. Jacek Skrobisz wykładowca teologiii fundamentalnej w Wyższym Seminarium Duchownym w Łowiczu, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Sochaczewie

2022-08-30 12:42

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miechów: odbył się „odpust jerozolimski”, z upamiętnieniem Roku Jana Pawła II

[ TEMATY ]

Jan Paweł I

odpust

Jerozolima

©Wydawnictwo Biały Kruk/Adam Bujak

Bp Andrzej Kaleta przewodniczył dzisiaj w sanktuarium Grobu Bożego w Miechowie uroczystościom tzw. „odpustu jerozolimskiego”, który stał się okazją do przypomnienia obecności św. Jana Pawła II w bazylice Grobu Bożego. Ten motyw przypomniano podczas sympozjum naukowego „Ze św. Janem Pawłem II w Jerozolimie”.

Parafia pw. Grobu Bożego w Miechowie, jako jedyna parafia w Polsce, ma przywilej obchodzić corocznie odpust 15 lipca (ipsa die), z okazji uroczystości rocznicy poświęcenia kościoła własnego w 1802 r., podczas którego są celebrowane i wspominane historyczne rocznice wydarzeń związanych również z Ziemią Świętą. 15 lipca przypada także rocznica zdobycia Jerozolimy przez krzyżowców na czele z Obrońcą Grobu Bożego Gotfrydem z Bouillon (1099 r.) i rocznica poświęcenia bazyliki Grobu Bożego w Jerozolimie – bazyliki „Anastásis” (1149 r.).
CZYTAJ DALEJ

Jezu, Ty się tym zajmij!

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Sr. Amata CSFN

Rozważania do Ewangelii Łk 21, 1-4.

Poniedziałek, 25 listopada. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej, dziewicy i męczennicy
CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: W wieku 112 lat zmarł najstarszy mężczyzna na świecie

2024-11-26 17:04

[ TEMATY ]

mężczyzna

śmierć

najstarszy

Karol Porwich/Niedziela

Najstarszy mężczyzna na świecie, 112-letni John Tinniswood zmarł w domu opieki w Souhport w Wielkiej Brytanii – poinformowała jego rodzina.

Tinniswood, który był zagorzałym kibicem Liverpoolu, został najstarszym mężczyzną na świecie w kwietniu 2024 r., po śmierci 114-letniego Wenezuelczyka Juana Vicente Pereza Mory.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję