W Polsce przebywa już ok. 2,5 mln rodzin z Ukrainy. Gro z nich od samego początku wojny doświadcza konkretnej pomocy ze strony Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej oraz serdecznej gościnności wielu parafii i rodzin, które bez wahania przyjęły gości pod swój dach. „Gość w dom, Bóg w dom”. To staropolskie przysłowie wydaje się być dzisiaj jak najbardziej aktualne.
Jesteśmy otwarci
Przeszło od miesiąca w parafii św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze schronienie znalazło siedem osób – cztery kobiety i troje dzieci. – Jest to de facto jedna, wielopokoleniowa rodzina. W chwili obecnej nasza pomoc jest już skoordynowana. Nasza parafia jest takim punktem, do którego nasi parafianie przynoszą wszystko to, co jest potrzebne, aby goście, którzy zamieszkali u nas na plebanii, ale także na terenie parafii normalnie funkcjonowali. Żyjemy w naturalnej, normalnej przestrzeni. Staramy się, by kobiety i dzieci miały swoją autonomię, a jednocześnie przenikamy się w codzienności – mówi proboszcz ks. Robert Patro. Dodaje, że rodziny z Ukrainy mają zapewniony dom, wyżywienie, pomoc w sprawach finansowych, urzędowych, a także w dotarciu do żłobków, szkół i przedszkoli. Tegoroczne świętowanie Paschy przypada w trudnych okolicznościach wojny. To czas ciężki dla każdego, zwłaszcza dla gości, którzy szukając schronienia zostali zmuszeni, by pozostawić swoje domy, a czasami bliskich i rodziny. Choć goście są innych wyznań, to wcale nie przeszkadza we wspólnym świętowaniu Zmartwychwstania Pana, który jako jedyny przynosi prawdziwy pokój. A tego dzisiaj wszystkim potrzeba. – Pascha dla Kościoła wschodniego, mówiąc najogólniej, przypada tydzień później, więc także w tym czasie chcemy z nimi świętować. Jesteśmy otwarci na wszelkie ich doświadczenia i tradycje religijne. Wspólnie omówiliśmy, co przygotujemy na jedną i drugą Paschę i w ten sposób do nich wychodzimy – dodaje ks. Patro.
Podwójne świętowanie
Od samego początku w pomoc uchodźcom z Ukrainy bardzo aktywnie włączyła się parafia św. Henryka i św. Mikołaja w Sulęcinie. Proboszcz ks. Sławomir Przychodny pod swoje skrzydła przyjął już wielu uchodźców. – Aktualnie są u nas 34 osoby. Głównie są to kobiety z dziećmi, w tym dwie panie w stanie błogosławionym, jedna z nich pojechała dzisiaj do szpitala rodzić, więc będzie nas więcej – mówi z uśmiechem ks. Przychodny. – Są u nas rodziny grekokatolickie i prawosławne. To co niesamowite to to, że przychodzą na Msze św. do naszego kościoła i w nich uczestniczą. W Niedzielę Zmartwychwstania planujemy śniadanie wielkanocne dla wszystkich naszych gości, które ufundowała Gmina Sulęcin. Tak ustaliliśmy, że w tę niedzielę będziemy jako katolicy radować się Zmartwychwstaniem Pańskim, a za tydzień w Niedzielę Miłosierdzia chcemy zrobić drugie śniadanie wielkanocne, czyli będziemy podwójnie świętować. Okazuje się, że to, co nam zabrano dwa lata temu, czyli możliwość przeżywania świąt w większym gronie ludzi, dzisiaj to zostało pomnożone, pomimo tragicznej sytuacji, jaka jest w Ukrainie. Modlimy się o to, żeby to się jak najszybciej rozwiązało, bo ci ludzie co prawda cieszą się, że są bezpieczni i mają pomoc, ale cały czas marzą, by powrócić do swoich domów. To jest dla nich najważniejsze. A Boży pokój, który przynosi Chrystus, zaczyna się od serca człowieka, a realizuje się i rozszerza w miłości bliźniego – dodaje kapłan.
Pomóż w rozwoju naszego portalu