Reklama

Rodzina

O małżeństwie… po inżyniersku

Małżeństwo jest pomysłem Pana Boga, który dołączył do swego „produktu” swoistą instrukcję obsługi. Ci małżonkowie, którzy jej przestrzegają, doświadczają pełni szczęścia.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poproszono mnie o artykuł na temat duchowości małżeńskiej, chociaż nie jestem teologiem, specjalistą od duchowości ani duszpasterzem. Jestem inżynierem, emerytowanym nauczycielem akademickim na uczelni technicznej (Politechnika Poznańska). Mój ścisły umysł ułatwia mi wyciąganie wniosków z obserwowanych zjawisk, stawianie diagnozy, dokonywanie syntezy i poszukiwanie dróg wyjścia przy rozwiązywaniu problemów.

Mam ponad 45-letnie doświadczenie życia w małżeństwie i za sobą ponad 40 lat prób pomagania małżeństwom w kryzysie. Własne małżeństwo i tysiące godzin rozmów z małżeństwami przeżywającymi trudności upoważniają mnie do formułowania pewnych praktycznych wniosków. Wierzę, że mogą być one pożyteczne dla wszystkich małżeństw.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Instrukcja obsługi

Reklama

Małżeństwo jest pomysłem Pana Boga, który dołączył do swego „produktu” swoistą instrukcję obsługi w postaci Dekalogu. Trzy pierwsze punkty dotyczą relacji z „Producentem”, a pozostałe siedem reguluje relacje międzyludzkie. Małżonkowie przestrzegający „instrukcji” doświadczają pełni szczęścia, która jest potencjalnie możliwa do przeżycia w ludzkich relacjach miłości. Nie tylko mają szansę budować najgłębszą więź, jaka tylko może występować między ludźmi (Jan Paweł II nazywa więź małżeńską „komunią osób, na wzór komunii Osób Boskich”), ale ponadto ich miłość może owocować dziećmi, z którymi relacje miłości przez całe życie mogą być kolejnym niewyczerpywalnym źródłem szczęścia. Osobiście nazywam to lawiną szczęścia. Jest ona zarezerwowana dla wszystkich, którzy budując miłość małżeńską, szanują instrukcję Pomysłodawcy małżeństwa. Kto wchodzi w małżeństwo, nie licząc się z „instrukcją obsługi”, ten nieodwołalnie sprowadza na siebie lawinę nieszczęść. Przykładowo – lekceważenie przykazania „nie cudzołóż” i wspólne zamieszkanie przed ślubem (bez ślubu) generują całą masę negatywnych zjawisk, wręcz tragedii. (Nie powinno to nikogo dziwić. To tak jakby do silnika Diesla nalać benzyny).

Czy powyższe zdania wynikają z mojej nadzwyczajnej pobożności? Nie! Są oczywistym, logicznym, wręcz narzucającym się wnioskiem z długoletniej pracy z małżeństwami. Przestrzeganie przykazań to działanie w zgodzie z ludzką naturą. Nic lepiej nie ureguluje relacji międzyludzkich niż druga tablica przykazań (IV-X). Dotyczy to, oczywiście, również niewierzących, którzy naturę mają taką samą jak wierzący, tyle że nie znają jej pochodzenia od Boga. Oczywiście, wierzący są w dużo lepszej sytuacji, bo mogą korzystać z pierwszej tablicy (I-III), budując relację z Bogiem, i czerpać z łask sakramentalnych, a w szczególności z łaski sakramentu małżeństwa. Wiara obojga i wspólne jej praktykowanie są zatem najlepszym gwarantem szczęścia małżeńskiego.

Modlitwa a jedność

Dowody? Proszę bardzo.

Przez ponad 40 lat nie spotkałem ani jednego małżeństwa, które jeśli codziennie wspólnie się modliło, doszło do sytuacji okołorozwodowej.

Nie słyszałem o ani jednej zdradzie czy rozwodzie u par, które świadomie doszły do małżeństwa w czystości (oboje).

Wszystkie znane mi zdrady, odejścia z małżeństwa, rozwody poprzedzone były odejściem od Boga, Kościoła, praktyk religijnych, sakramentów przynajmniej jednego z małżonków. (Oczywiście, tego, który zdradził).

Przypuszczam, że doświadczenia czytelników potwierdzą te obserwacje, bo tak po prostu – jest!

Reklama

Słowem – najlepszą receptą na udane małżeństwo jest trzymanie się przykazań i korzystanie z łask sakramentalnych. Im „bardziej” małżonkowie są wierzący, tym bezpieczniejsze i szczęśliwsze jest ich małżeństwo.

Nasuwa się zatem pytanie: co zrobić, by być „bardziej” wierzącym? Niestety, nie wystarczy tu decyzja woli: od dziś będę „bardziej” wierzący, będę się unosił na modlitwie w powietrzu (byli tacy święci, którzy lewitowali!). By coś zmienić w człowieku, w jego relacjach z innymi, w relacji z Bogiem, potrzebny jest czyn. W trudnym filozoficznym dziele Osoba i czyn Karol Wojtyła przekazał niezwykle ważną praktycznie prawdę: czyny zewnętrzne się uwewnętrzniają, czyny przechodzą na sprawcę. Chcąc cokolwiek zmienić, obmyśl odpowiedni czyn i wprowadź go w życie. To będzie przemieniać ciebie, twoją relację z bliskimi i wreszcie relację z Bogiem.

Od ponad 40 lat podpowiadam małżeństwom czyn, który gwarantuje trwałość związku (dom na skale). Zajmuje on 20 sekund dziennie. Odmówcie codziennie przed snem głośno jedno wspólne Ojcze nasz. Zwłaszcza wtedy, gdy dzień był trudny, konfliktowy... Ten prosty czyn jest praktycznym wypełnieniem zalecenia św. Pawła: „Niech słońce nie zachodzi nad zagniewaniem waszym” (por. Ef 4, 26). Nie da się klęknąć do modlitwy, jeśli jest się wściekłym na żonę (sprawdziłem!). Codziennie kończymy dzień z „wyczyszczonym kontem”. Psychologicznie ma to wielką moc. Mocy duchowej modlitwy nikt nie zmierzy, jest ona jednak realna (po owocach poznacie).

Reklama

Często podpowiadam mężom pomysły na poprawę relacji miłości z żoną: weź codziennie żonę w ramiona i przytulaj ją czule przez 30 sekund (lepiej nic nie mów, bo możesz popełnić gafę). Jeśli do tego postarasz się wypełnić słowa św. Pawła: „Mężowie, nie bądźcie dla żon przykrymi” (por. Kol 3, 19), to będziesz miał szczęśliwą żonę, która po prostu czuje się kochana.

A co z relacją z Bogiem? To jedyna relacja miłości, w której jedna strona nigdy nie nawala. Lokata jest całkowicie bezpieczna. Co radzę? Ofiaruj Panu Bogu to, czym naprawdę dysponujesz, coś swojego – swój czas. Błogosławiony kard. Stefan Wyszyński powtarzał: „Ludzie mówią: czas to pieniądz, a ja wam mówię: czas to miłość”. „Odżałuj” może na początek 1% czasu (14 minut i 24 sekund na dobę). Jeżeli nie wiesz, skąd go wziąć, to... wstań 15 minut wcześniej. Organizm tego nie zauważy, a przy okazji zawalczysz z lenistwem (jeśli masz problem ze wstawaniem). Czy weźmiesz do ręki Pismo Święte czy różaniec, czy zatrzymasz się na adoracji, gdy będziesz przechodzić koło kościoła... nie wiem. Wiem jedno: jeżeli ten czas naprawdę szczerze ofiarujesz Bogu, to z pewnością ci się to opłaci już tu, na ziemi, i w wieczności.

Przybliżenie do Boga nawet tylko jednego z małżonków już wpływa na małżeństwo pozytywnie. Dopiero jednak wspólna wiara, wspólne praktyki, modlitwa, sakramenty najgłębiej jednoczą małżonków i owocują największym szczęściem na ziemi i w wieczności.

Papieskie wskazówki

Reklama

Wszystko powyższe wynika z doświadczenia, z praktyki życia. Wynika również z nauki Kościoła – gdybyśmy jej słuchali, to nie musielibyśmy wyważać otwartych drzwi. Wczytajmy się uważnie w to, co papież Paweł VI ponad 50 lat temu napisał w encyklice Humanae vitae: „Miłość małżeńska najlepiej objawia nam swą prawdziwą naturę i godność dopiero wtedy, gdy rozważymy, że początek swój czerpie ona – jakby z najwyższego źródła – z Boga, który „jest Miłością” i Ojcem (...). Małżeństwo bowiem nie jest wyrokiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody: Bóg-Stwórca ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości” (nr 8). „Człowiek bowiem nie zdoła osiągnąć prawdziwego szczęścia, do którego tęskni całą swą istotą, inaczej, jak zachowując prawa, wszczepione w jego naturę przez Najwyższego Boga” (nr 31).

Dodajmy: pierwszym przykazaniem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Właśnie miłość jest jedynym źródłem prawdziwego i niekończącego się szczęścia.

Materiał zrealizowany w ramach projektu dofinansowanego ze środków Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, realizowanego w ramach otwartego konkursu ofert w zakresie promocji rodziny „Po pierwsze Rodzina!” na rok 2021.

2021-12-14 07:38

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Po co małżonkom teologia?

Niedziela sosnowiecka 44/2019, str. 3

[ TEMATY ]

małżeństwo

teologia

Archiwum DAR-u

Gościem ostatniego DAR-u był ks. dr Paweł Pielka

Gościem ostatniego DAR-u był ks. dr Paweł Pielka
Wydawać by się mogło, że teologia jest potrzebna jedynie biskupom, klerykom, kapłanom, katechetom czy siostrom zakonnym. Potrzebna jest natomiast każdemu z nas, a zwłaszcza małżonkom. Przekonywał o tym podczas ostatniego spotkania w ramach Diecezjalnej Akademii Rodziny ks. dr Paweł Pielka, wykładowca w Katedrze Eklezjologii Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Październikowe zajęcia odbyły się w trzecią sobotę miesiąca, jak zwykle w auli konferencyjnej Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu.
CZYTAJ DALEJ

Wielki Piątek zostawia nas nagle samych na środku drogi... Zapada cisza

Agnieszka Bugała

Te godziny, które dzieliły świat od śmierci do zmartwychwstania musiały być czasem niepojętego napięcia...

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy. Wielki Piątek, po straszliwej Męce Pana, zostawia nas nagle samych na środku drogi. Zapada cisza, która gęstnieje. Mrok, w którym nie ma Światła. Wielka Sobota – serce nabrzmiewa od strachu, oczekiwanie zadaje ból fizyczny. Wróci? Przyjdzie? Czy dobrze to wszystko zrozumieliśmy? Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.
CZYTAJ DALEJ

Jerozolima: setki chrześcijan na Drodze Krzyżowej w Wielki Piątek

2025-04-18 14:12

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

Jerozolima

Wielki Piątek

Adobe Stock

Setki chrześcijan różnych wyznań zgromadziło się w Wielki Piątek na tradycyjnej procesji Drogi Krzyżowej na Starym Mieście w Jerozolimie. Przy letniej pogodzie pielgrzymi przeszli wzdłuż Via Dolorosa, aby modlić się przy 14. stacjach męki Jezusa, od wyroku do ukrzyżowania i grobu. Z powodu wojny wśród uczestników było znacznie mniej zagranicznych grup pielgrzymkowych niż w poprzednich latach.

Od wczesnych godzin porannych wierni różnych Kościołów, często niosący misternie zdobione krzyże, szli ulicami jerozolimskiego Starego Miasta. Procesje Drogi Krzyżowej rozpoczęli licznie zgromadzeni etiopscy chrześcijanie, a następnie wierni grecko-prawosławni, którzy wyruszyli z dużym opóźnieniem. Następnie katolicy obrządku łacińskiego dołączyli do franciszkanów. Za nimi podążali arabskojęzyczni katolicy jerozolimscy. Izraelska policja zabezpieczyła trasę, która zakończyła się przy Bazylice Grobu Pańskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję