Zbeletryzowana opowieść Wojciecha Markiewicza o życiu Stefana Przybylika, cichociemnego, to niemal gotowy scenariusz nie na jeden film, lecz na serial. W dużym skrócie: we wrześniu 1939 r. Przybylik trafia do sowieckiej niewoli i po morderczym transporcie – do łagru, hen w Peczorłagu, wreszcie do kolonii o zaostrzonym rygorze. Kilka miesięcy trwa jego wędrówka przez Rosję do Armii Andersa. Gdy dogania ją w Iranie, zostaje przerzucony do Afryki Południowej, a potem do Anglii statkiem, który zostaje storpedowany. Wyciągnięty z szalupy ratunkowej przez statek Francji Vichy trafia do obozu internowania w Maroku. Wyswobodzony przez Amerykanów dociera do ośrodka szkoleniowego cichociemnych w Wielkiej Brytanii. Wreszcie – z pasem z dolarami i złotem dla Polskiego Państwa Podziemnego oraz z wszytym cyjankiem potasu – skacze ze spadochronem do kraju. To dopiero początek, bo dalej w życiu Przybylika jest równie ciekawie. Dość powiedzieć, że ujęty przez gestapo zażywa cyjanek, ale przeżyje, bo trucizna zwietrzała...
Pomóż w rozwoju naszego portalu