Choszczno jest pięknie położone i otoczone wspaniałymi, często dzikimi lasami, w których natrafiamy na liczne polodowcowe jeziora. Te okolice to raj dla miłośników sportów wodnych, wędkarzy i grzybiarzy.
– Właśnie w takich pięknych okolicach wzrastałem. Wystarczyło wsiąść na rower, przejechać kilka kilometrów i człowiek znajdował się w fantastycznych lasach, które obfitowały w jeżyny, grzyby i różnego rodzaju zioła. Od dzieciństwa jestem nauczony zbierania grzybów. (…) Mama do tej pory bardzo lubi je zbierać – mówi bp Grzegorz Kaszak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W granicach liczącego 15 tys. mieszkańców Choszczna znajduje się jezioro Kluki, które cieszy się dużą popularnością wśród miejscowych i turystów. Okala go ponad 6-kilometrowa, oświetlona promenada, którą wybudowano w 2011 r., jednocześnie wytyczając trasy biegowe i rowerowe, place zabaw, siłownie zewnętrzne, przystanie oraz wiaty i ławki. Nasz biskup doskonale zna całą okolicę – jak podkreśla, głównie na niedalekich obozach i biwakach spędzał w dzieciństwie swoje wakacje. – Były namioty, kuchnia polowa, no i jezioro to była największa atrakcja – wspomina.
Kawał historii
Reklama
Historia Choszczna sięga XIII wieku. W XV wieku ziemią choszczeńską władali Krzyżacy i to oni wybudowali w Choszcznie pierwszy zamek. Podczas potopu szwedzkiego pod Choszcznem stacjonowały wojska Stefana Czarnieckiego. Miasto otaczały mury z bramami i basztami, których fragmenty się zachowały, w tym jeden z piękniejszych zabytków, czyli gotycka baszta, potoczne zwana barbakanem. Wspaniałym zabytkiem jest także rodzinny kościół parafialny naszego biskupa – Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Świątynię wybudowali w XIV wieku w stylu gotyckim joannici. Oba zabytki to powojenne rekonstrukcje – miasto w czasie II wojny było zniszczone w 80% i opuszczone przez uciekających przed Sowietami Niemców. – Rosjanie sami zwozili tutaj ludzi z Kresów Wschodnich, spod Lwowa czy z Wileńszczyzny (pochodził stamtąd m.in. organista mojej parafii). To nie Polacy wygonili tamtejszą ludność, te tereny były po prostu opuszczone – podkreśla bp Kaszak. Oryginalna jest, znajdująca się we wnęce południowej ściany prezbiterium kościoła, średniowieczna ceramiczna płaskorzeźba – Drzewo Jessego, obrazujące genealogię Chrystusa. To unikat na skalę europejską. Wewnątrz świątyni uwagę przykuwają także zabytkowe epitafia. Z nowszych atrakcji warto wspomnieć też Aleję Gwiazd Kolarstwa Polskiego z odciskami dłoni wielu mistrzów.
Lokalna kuchnia
Pytany o lokalne potrawy bp Kaszak wymienia przede wszystkim ryby. – Mój Tata był zapalonym wędkarzem i grzybiarzem (mnie tylko raz zabrał „na wędki”). Ryby (m.in. płocie, okonie, leszcze i liny) łowił tylko w jeziorach, chociaż przecież niedaleko nas płynie Drawa, jedna z najczystszych polskich rzek, która ze względu na walory krajobrazowe i przyrodnicze słynie z organizowanych na całej jej długości spływów kajakowych. Tata opracował swoją recepturę na paprykarz (nie szczeciński, który jest powszechnie znany! ). Obierał te wszystkie ryby – świeżutkie, z jeziora, dodawał do nich warzywa, które pochodziły z naszej działki i łączył to wszystko w znanych tylko Mu i mojej Mamie proporcjach. Paprykarz Ojca cieszył się bardzo dużą popularnością wśród moich kolegów. Zawsze się mnie pytali czy im go przywiozę, bo był bardzo smaczny – opowiada bp Grzegorz Kaszak i dodaje, że na rodzinnych spotkaniach to właśnie ryby pierwsze znikały ze stołów.
Będąc w regionie warto też skosztować miodów Pojezierza Choszczeńskiego, które od 2013 r. wpisane są na polską listę produktów tradycyjnych.