Nowa Biała to położona w województwie małopolskim, w gminie Nowy Targ, wioska, o której ostatnio głośno było za sprawą wielkiego pożaru. Domy stoją tu obok siebie, frontem do ulicy, a za nimi znajdują się zabudowania gospodarcze. Toteż gdy wybuchł pożar, ogień w tempie błyskawicznym przenosił się na kolejne gospodarstwa. Ludzie tracili dorobek życia. Jak podkreślano, płonęło pół ulicy, a widok stojącej w ogniu wioski był dramatyczny.
Solidarność
Biuro Prasowe Wojewody Małopolskiego poinformowało, że w gaszeniu pożaru uczestniczyły znaczące siły i środki Państwowej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej: ponad 100 zastępów, 400 strażaków i druhów z 9 powiatów. Na szczęście nie ma ofiar w ludziach, chociaż jedna z 9 osób, które trafiły do szpitali, ma poważny uraz kręgosłupa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Niedzielę po pożarze mieszkańcy wioski zapamiętają zapewne na długo. Nie tylko dlatego, że na zabezpieczonym pogorzelisku pracowały stosowne służby, że zapach dymu unosił się w powietrzu. Ten dzień pokazał, jak solidarni potrafią być mieszkańcy wioski i okolicznych miejscowości. Do budynku miejscowej szkoły znoszono dary: artykuły spożywcze i higieniczne, to, co mogłoby się przydać poszkodowanym. – Ogólnie jest dramat – powiedział znajomy fotoreporter, który był na miejscu. – Zniszczone są domy, niektóre spłonęły doszczętnie. Z jednej strony jest szok poszkodowanych, a z drugiej – wielka mobilizacja. Widać spontaniczną pomoc. Ludzie przyjeżdżają, przywożą produkty potrzebne pogorzelcom. Panuje wielka solidarność z poszkodowanymi. Każdy może ich wesprzeć – Urząd Gminy Nowy Targ podał dane do oficjalnej zbiórki: https: //zrzutka.pl/duuwaw .
Nadzieja
W miejscowym kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej modlił się 20 czerwca metropolita krakowski, który w homilii podkreślił: – To, co się wydarzyło wczoraj i co przeżywacie dziś, można mierzyć skalą zniszczeń i odszkodowań, ale trzeba na to patrzeć także w kategoriach wiary. Arcybiskup Jędraszewski przyznał, że jej doświadczył, kiedy rozmawiał z dotkniętymi nieszczęściem ludźmi. – Oni płakali ze świadomością, że utracili cały dorobek życia, ale mówili też, że przecież żyją, mają nadzieję i się modlą – powiedział i dodał: – Ponad doświadczeniem nieszczęścia jest w wielu ludziach wiara w Boga, który pomoże, umocni i da ducha, by podjąć dzieło odbudowy.
W tutejszej parafii 19 czerwca kończyły się misje, które na zaproszenie proboszcza ks. Artura Gadochy głosił ks. Władysław Zązel – kapelan Związku Podhalan i znany duszpasterz trzeźwości. W rozmowie z Niedzielą ks. Zązel zaznaczył, że misje głosił gwarą góralską, bo ten język rozumieją zarówno mieszkający tu Słowacy, jak i Polacy. Dodał, że mniejszość słowacka domaga się osobnych nabożeństw w języku narodowym, i to oczekiwanie jest spełnione. Także nauki misyjne były głoszone osobno dla Polaków i Słowaków.
– Na zakończenie misji w sobotę było zaplanowane ustawienie krzyża misyjnego – powiedział ks. Zązel i podkreślił, że zaproszeni byli i Słowacy, i Polacy. – Godzinę przed tym nabożeństwem w wiosce wybuchł pożar. Do ratowania rzucili się wszyscy. Jednocześnie kapłan zauważył: – Kto wie, może właśnie to wielkie nieszczęście, które spotkało tak liczną grupę parafian, pogodzi zwaśnione strony...