Jednym z najbardziej znanych wizerunków św. Stanisława, biskupa krakowskiego z XI wieku, jest obraz znajdujący się w krużgankach krakowskiej bazyliki Franciszkanów. Jest to dzieło szkoły gotyckiej z XV wieku, na którym przedstawiono biskupa w bogatych szatach ikonograficznych. W dole obrazu znajdują się trzy postacie: środkowa – najważniejsza – wskrzeszony Piotr Strzemieńczyk oraz fundatorowie: można rodzina rycerzy pieczętująca się herbem „Nowina”. Ze wspomnianym obrazem związana jest ciekawa historia powstania galerii biskupów krakowskich w krużgankach krakowskiego klasztoru. Członkowie delegacji uczestniczący w 1253 r. w uroczystościach kanonizacyjnych w Asyżu zobowiązali się, że każdy ordynariusz krakowski będzie przesyłał do Asyżu swój portret i 100 sztuk złota. Z powodu odległości między miastami nie wypełniono, rzecz jasna, ustalonych warunków. Porozumiano się więc w ten sposób, że konwent w Asyżu odstąpi prawa do portretów biskupów krakowskich tutejszym franciszkanom, zaś bracia z Krakowa każdorazowo przesyłać będą w zamian srebrną figurkę św. Franciszka.
Przyjęty w ikonografii wizerunek ma jednak niewiele wspólnego z prawdą: św. Stanisław przedstawiany jest w infule, choć w jego czasach biskupi polscy jej nie nosili – ta na ich skroniach pojawia się dopiero w XII stuleciu (biskupi nosili wówczas pierścień, pastorał oraz pektorał na piersi).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gwałtownik w koronie
Reklama
Wojny króla Bolesława Szczodrego wyczerpały kraj i doprowadziły do niezadowolenia możnowładców. Wówczas to „śmiały król” surowo ukarał rebeliantów. W ich obronie stanął biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa. Jego sprzeciw król odebrał jako jawny bunt; wszak to on wybierał biskupów (przed tzw. reformą gregoriańską) jako swoich wasali – winni mu oni byli posłuszeństwo tak samo jak swemu suzerenowi (seniorowi).
Reklama
Według XIII-wiecznego kalendarza krakowskiej kapituły katedralnej i Rocznika kapituły krakowskiej, Stanisław ze Szczepanowa został zamordowany 11 kwietnia 1079 r. Król Bolesław znany był z gwałtownego i wyniosłego charakteru: potrafił wytargać za brodę ruskiego księcia Izjasława, lekceważąco odniósł się także do węgierskiego monarchy, podjechał do niego konno, gdy ten wyszedł mu piechotą na powitanie. Wszystko wskazuje na to, że duchownego zabił ktoś, kto nie obawiał się podstępnie zaatakować go od tyłu, gdy odprawiał Mszę św. Tym kimś mógł być – jak przypuszcza część uczonych – jedynie sam król. Najbliższy omawianych wydarzeń Anonim Italikus (kronikarz księcia Bolesława Krzywoustego), którego Kronika urywa się na 1113 r. (autograf kroniki się nie zachował, a istniejąca kopia pochodzi z XIV stulecia) wiedział więcej, niż przelał na pergamin. Napisał: „Pomazaniec (król) na pomazańcu (biskupie) nie powinien cieleśnie mścić się za jakikolwiek grzech. To bowiem bardzo mu zaszkodziło, gdy do grzechu dodał grzech, gdy za bunt wydał biskupa na obcięcie członków. Ani bowiem buntownika biskupa nie uniewinniamy, ani też króla mszczącego się tak haniebnie, nie pochwalamy...”. W XIII wieku więcej o tym wydarzeniu napisał mistrz Wincenty Kadłubek, informując o karaniu przez króla niewiernych żon swoich wojów, w których obronie stanął krakowski biskup. Król Bolesław został wygnany z kraju; do dzisiaj trwają spekulacje na temat miejsca jego pochówku (opactwo w Ossiach w Karyntii czy Tyniec pod Krakowem).
Relikwia z Jasła z częstochowską Madonną
Kult św. Stanisława sięga 1088 r., kiedy to przeniesiono doczesne szczątki świątobliwego biskupa do kościoła katedralnego na Wawelu. Spoczywały one w grobie ziemnym do ok. 1242/43 r. Dokonano wówczas uroczystej elewacji (podniesienia) zwłok, a następnie umieszczenia ich w kamiennym sarkofagu (po kanonizacji zostały one obmyte w wodzie i winie przez księżniczkę Kingę, żonę księcia Bolesława Wstydliwego), gdzie spoczywały do połowy XIV wieku. Następnie umieszczono je w zdobionym relikwiarzu ufundowanym przez królową Elżbietę Łokietkównę. Podczas wspomnianej elewacji miano wydobyć z grobu pierścień i szatę biskupa, w której posiadaniu był jasielski archiprezbiter Gosław. Szata spowijająca ciało świętego biskupa miała ponoć właściwości uzdrawiające i pomogła wielu chorym w Jaśle i okolicy. Zdarzenie to zostało opisane w Cudach św. Stanisława: „Pewien parafianin, imieniem Niegłos, przyniósł do księdza Gosława trzyletnią córeczkę spuchniętą wszędzie na całym ciele. A ponieważ stan jej był beznadziejny, ksiądz Gosław pobłogosławił ją pewną cząstką jedwabnej tkaniny, w której ongiś leżały kości świętego biskupa Stanisława. A odchodząc kilka kroków, zobaczył, że całkiem została uzdrowiona... Wróciwszy do archiprezbitera, pokazał mu dziewczynkę bez żadnego śladu spuchlizny”.
Biskup krakowski Iwo Odrowąż podjął starania wyniesienia na ołtarze bp. Stanisława ok. 1229 r. W tym celu polecił napisać żywot świętego dominikaninowi Wincentemu z Kielczy. 11 września 1253 r. w Asyżu papież Innocenty IV dokonał formalnej kanonizacji. W roku następnym 8 maja w Krakowie odbyła się uroczystość elewacji relikwii świętego z udziałem członków episkopatu oraz książąt dzielnicowych z księciem krakowskim Bolesławem Wstydliwym na czele, a także licznych pielgrzymów. Odśpiewano uroczysty hymn napisany przez znanego nam już Wincentego z Kielczy – Gaude Mater Poloniae...
Stosunkowo najczęstszym przedstawieniem ikonograficznym związanym z osobą świętego biskupa Stanisława jest Cud wskrzeszenia komesa Piotra Strzemieńczyka. Przed śmiercią ów komes sprzedał wieś krakowskiemu biskupowi, zaś krewni zmarłego, za namową obrażonego na biskupa króla Bolesława, pozwali hierarchę przed sąd królewski, zarzucając mu bezprawne zagarnięcie rycerskiego majątku. Aby wykazać swą niewinność, bp Stanisław udał się do kościoła w Piotrawinie, odsunął wieko grobowca i zawołał: „Piotrawinie, wstań, a chodź dać świadectwo prawdzie!”; ten zaś potwierdził prawdziwość transakcji, po czym z powrotem ułożył się w trumnie. Scena ta bywa w wielu kościołach urozmaicana innymi elementami. Jej ciekawe przedstawienie znajdziemy na Podkarpaciu w kościele farnym pradawnego i słynnego Łańcuta: na obrazie przedstawiającym cud św. Stanisława, ufundowanym przez hrabiów Potockich, umieszczono sztandar z podobizną Matki Bożej Częstochowskiej, co jest ciekawym szczegółem ikonograficznym, gdyż w czasach bp. Stanisława nie słyszano jeszcze o obrazie częstochowskiej Madonny. Miało to jednak znaczenie w wymiarze duchowym, gdyż obraz powstał tuż przed powstaniem styczniowym, a wspomniany „dodatek” służył „ku pokrzepieniu serc”.