Reklama

Przewartościowanie priorytetów

Rok temu zidentyfikowano pierwszy przypadek koronawirusa. Wytrawny podróżnik twierdzi, że dzięki szczepionce okrutne czasy pandemii tchną nadzieją i pozwalają pozbierać myśli o sensie życia, istocie Boga czy umocnieniu więzi rodzinnych oraz skłaniają do refleksji nad przemijalnością.

Niedziela Ogólnopolska 8/2021, str. 60-62

Archiwum Jacka Pałkiewicza

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do wczoraj zmysłowe zapachy J’adore i Fahrenheit zapewniały kobietom i mężczyznom poczucie luksusu i wyjątkowości. Dzisiaj te ekscytujące zapachy zostały wyrugowane przez mało wonne płyny do dezynfekcji rąk. Wśród nowych, obowiązkowych akcesoriów, które zadomowiły się w naszych kieszeniach razem z kluczami i portfelem, są teraz maseczki, rękawiczki i środki dezynfekcyjne.

Ostatnio wróciłem do przeczytanej niegdyś Dżumy Alberta Camusa – głębokiego przesłania etyczno-filozoficznego zrodzonego z osobistych doświadczeń autora, dzieła, które traktuje o podstawowych dylematach człowieka, sprawach sumienia, kontaktów międzyludzkich czy honoru. To, co o szalejącej w algierskim Oranie epidemii, o bezsilności lekarzy, ograniczonej wolności i odebranej nadziei napisał Camus, jest niezwykle aktualne w dzisiejszych czasach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Covid-19, który jak apokalipsa wstrząsnął horyzontami cywilizacji, wtrącił nas w prowizoryczność i niepewność jutra, osadził w epokowym punkcie zwrotnym, w rodzaju zlodowacenia, roku zerowym, pozostawił głęboki ślad w naszym życiu. Z całą brutalnością odsłonił rozmiar kruchości i pokazał, że wszyscy jesteśmy dla niego jednakowi, wszyscy tak samo bezbronni. Tsunami niosące zakażenie wznieciło strach o zdrowie, o miejsce pracy, o przyszłość, przesyciło obsesją, niepewnością i frustracją.

Przyznaję, że się boję, i nie będę tego ukrywał. Strach przed nieuchwytnym zagrożeniem wybił mnie z równowagi i zmienił moje widzenie świata. Kiedy wychodzę z domu, za każdym razem rzucam wyzwanie przeznaczeniu, narażając się na szybki wieczny spoczynek. Covid-19 to istne pole minowe z niewidzialną śmiercionośną pułapką, gotową wybuchnąć przy pierwszym fałszywym kroku.

Człowiek wykazał dużą dozę arogancji, wierząc, że jest jedynym kowalem swojego losu. Po nietypowym, historycznie długotrwałym okresie bezpieczeństwa i dobrobytu, korzystając z awangardowej technologii, nowatorskiej medycyny, renomowanych organizacji międzynarodowych oraz kultury konsumpcyjnej, która zaspokaja każde jego pragnienie, wierzył, że jest niezwyciężony. Okazało się jednak, że wcale tak nie jest, natura uświadomiła jego słabość i bezsilność nauki.

Reklama

Ubiegłoroczny lockdown przyniósł nam niepokój i pozbawił nas „normalności”. To nie był lęk, który bywa doskonałym mechanizmem obronnym: „Jak widzę ogień, to uciekam”. Strach ma w sobie coś określonego, podczas gdy udręka dotyczy czegoś ulotnego, tego, co czują dzieci, gdy w ich pokoiku nieoczekiwanie zgaśnie światło. Takie nieprzyjemne uczucie braku punktów odniesienia, które filozofowie definiują jako coś, o co nie można się zaczepić. Pierwszy kryzys związany z ryzykiem zarażenia wywołał niepokój i doprowadził do uogólnionej dyscypliny. Po letnim odprężeniu zmęczenie izolacją, restrykcje i niepewność sprawiły, że znów wpadliśmy w spiralę koszmaru. Niepokój o nasze zdrowie sprawia, że bojaźń przed zarażeniem ze strony sąsiada, potencjalnego nosiciela złowrogiego wirusa, przekształca go nieraz we wroga, przed którym lepiej się ukryć.

Gorzej, jeśli stracimy kogoś bliskiego, gdy zachoruje ktoś z rodziny albo gdy w nas osobiście uderzy śmiertelny twór – wtedy przywołujemy na pamięć bezpowrotny czas przemijania. Jednak higiena psychiczna na co dzień nie pozwala nam o tym myśleć, bo takie egzystencjalne rozpamiętywania za bardzo by nas obciążały.

Paradoksalnie, gorzkie czasy pandemii i związane z nią konsekwencje, podobnie zresztą jak różnego rodzaju inne klęski, tchną nadzieją. Dają szansę przewartościowania wielu podstawowych wartości i priorytetów, wyjścia poza logikę skupioną wyłącznie na własnym ego, pozbierania myśli o sensie życia, o istocie Boga i umocnieniu więzi rodzinnych, oraz skłaniają do refleksji nad przemijalnością czy o miejscu człowieka w świecie. Narzucając nam wyhamowanie, ofiarowują możliwość naprawienia relacji ze środowiskiem naturalnym i ograniczenia nieustannej pogoni za konsumpcyjnym rajem. Powiedzmy sobie wprost – hiperrozwinięty gospodarczo i wysoce zglobalizowany ród ludzki doszedł do ściany i ściągnął na siebie zemstę Natury, która rzucając koło ratunkowe, wniosła przerwę na refleksję. Z nagła okazało się, że wcale nie jesteśmy tacy wszechwładni, jak się nam wydawało. Nasze zdobycze cywilizacyjne i złudne władanie przyrodą oraz życiem miało kruche fundamenty i urwało się w jednej chwili. Przyszła głęboka autorefleksja, że warto by było wykreować świat działający w oparciu o większą równowagę.

Reklama

Jak sugerował Camus, w ludziach więcej cech zasługuje na podziw niż na pogardę. Ci, którzy stawiając czoła krytycznej sytuacji, otarli się o śmierć, wzmocnieni doświadczeniem potrafią wyzwolić tkwiące w nich pokłady dobra. Odkrywają na nowo odruchy życzliwości, zachowania prospołeczne, zwykłą ludzką solidarność. Coraz częściej oglądamy obrazki wspierania się i pomagania sobie nawzajem, troski o seniorów i tych najsłabszych.

W mediolańskiej szkole dziennikarstwa, gdzie uczyłem się zawodu, profesor mówił o recepcie na popularność gazety. Chodziło o „4×S”: soldi, sesso, salute i sangue, czyli pieniądze, seks, zdrowie i krew. Ale do powyższego zestawu, z powodu pokrętnego dziennikarstwa, trzeba dodać jeszcze jedno „S”: schifo – rynsztok. Bo dzisiaj, w kulturze clickbaitu, liczą się liczby kliknięć, które wygenerują artykuł. Redakcji nie interesuje, czy ktoś ten tekst w ogóle przeczytał, a jeśli przeczytał, to czy zrozumiał – istotne jest napełnianie słupków czytelnictwa czy oglądalności. Ważne, aby artykuł przyciągnął uwagę.

W lawinie fałszywych informacji i plotek, które w sztuczny sposób napędzają poczytność, niezwykle trudno rozpoznać prawdę, odróżnić fakt od opinii. Podczas gdy bohaterski personel medyczny zaangażowany jest w rozpaczliwą walkę z pandemią, różne „autorytety” lansują swoje prywatne teorie, czym rozkręcają spiralę kontrowersyjności. Powiększają grono tych, którzy traktują zarazek i szczepionkę jako ściemę, bliżej nieokreślony spisek jakichś niesprecyzowanych kręgów, i nie zważając na miecz Damoklesowy, bagatelizują zalecenia sanitarne, tym samym przeciwstawiają się literze prawa i swojemu losowi. Wspomaga ich rozprzestrzeniający się nowy globalny wirus – fake news, spreparowany na przeniknięcie słabych punktów w układzie odpornościowym opinii publicznej, zdolny zainfekować ją sugestywnymi, wielokrotnie powtarzanymi narracjami. Właśnie takie niekontrolowane, niedorzeczne doniesienia w rękach internautów wywołują kolejną wirtualną pandemię – globalną dezinformację. Nie brak też użyczania głosu antynaukowym ekspertom czy ignorującym fakty celebrytom, sztucznie wykreowanym przez różne układy i sitwy.

Reklama

Jako niezłomny optymista podpisuję się pod kulturą chrześcijańską, która uważa, że przeszłość to zło – grzech pierworodny, teraźniejszość to odkupienie, a przyszłość to zbawienie. Fakt, że przyszłość jest zawsze pozytywna, potwierdza również współczesny świat Zachodu. Nawet nauka, ze swoją inklinacją do kwestionowania religii, uważa, że przeszłość to zło i ignorancja, czas dzisiejszy to badania, a przyszłość to postęp. I to właśnie pozwoli przekuć strach w odwagę, niepewność w kreatywność i – bez negacji przygnębienia – wyzwolić nadzieję.

Giovanni Boccaccio, opisując w Dekameronie dżumę, która pustoszyła w XIV wieku Europę, przypominał, że jesteśmy wspólnotą, która gdy cierpi, zaczyna ze sobą rozmawiać, poznawać siebie i jeśli początkowo wykazywała rozterkę, w swojej kruchości znajduje siłę do odbudowania ludzkich i społecznych wartości, które, jak się wydawało, „zaraza” zabierze na zawsze. Znajomy filozof uzupełnia, że człowiek z zasady jest zdolny przemienić kruchość w siłę, a strach w nadzieję, która nigdy nie powinna gasnąć.

Reklama

U nas też „wszystko będzie dobrze”. Pamiętajmy, że zjednoczone i solidarne społeczeństwo, poparte uniwersalnym frontem zaangażowania, które z determinacją będzie przestrzegać zarządzeń antykryzysowych, przy wsparciu zbawczej szczepionki, jest dzisiaj w stanie wygrać wojnę z niewidzialnym wrogiem.

Ludzkość od zawsze współżyła z kataklizmami i wojnami. Siły przyrody i barbarie człowieka wielekroć zmieniały bieg historii, powodując nieprawdopodobne katastrofy. Ale mieszkaniec Ziemi, mimo że musiał płacić za to swoim jestestwem, zawsze potrafił wydostać się z największych opałów i nadać swojej egzystencji nowy sens. Jaka czeka nas normalność, gdy ten koszmar się skończy? Zastanawiamy się, na ile odmienieni wyjdziemy z pandemii. Zmienimy się na pewno. Na lepsze czy gorsze? To będzie zależeć od lekcji, które wyciągniemy z tej katastrofy. Jeśli wszyscy, wspólnie, stawimy czoła zdradliwemu wirusowi, mamy szansę na jeden z najbardziej wiekopomnych uśmiechów losu, jaki kiedykolwiek dotknął mieszkańców planety na przestrzeni mojego życia.

Pandemia prędzej czy później zostanie stłumiona, ale wtedy przyjdzie jeszcze oprzeć się pokusie wykreślenia z pamięci pasma nieszczęść, jak to miało miejsce w książce Camusa.

Jacek Pałkiewicz
Podróżnik, odkrywca, eksplorator, twórca survivalu w Europie www.palkiewicz.com

palkiewicz.com
Jacek Pałkiewcz
Wydawnictwo Świat Książki
Liczba stron: 562 Oprawa: miękka
Cena: 49,90 zł
Zamówienia: tel. 34 365 19 17 w godz. 7-15, kolportaz@niedziela.pl

2021-02-17 09:35

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Turniej WTA w Madrycie - Świątek wygrała w finale z Sabalenką

2024-05-04 22:18

[ TEMATY ]

sport

PAP/EPA/JUANJO MARTIN

Iga Świątek pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6 (9-7) w finale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. To 20. w karierze impreza wygrana przez polską tenisistkę. Spotkanie trwało trzy godziny i 11 minut.

Świątek zrewanżowała się Sabalence za ubiegłoroczną porażkę w finale w Madrycie. To było ich 10. spotkanie i siódma wygrana Polki.

CZYTAJ DALEJ

Warszawa/ W sobotę rozpoczyna się w parafiach peregrynacja relikwii rodziny Ulmów

2024-05-04 07:58

[ TEMATY ]

relikwie

peregrynacja

Marzena Cyfert

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

Relikwie bł. Rodziny Ulmów

W sobotę w parafiach archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej rozpoczyna się peregrynacja relikwii błogosławionej rodziny Ulmów - Józefa i Wiktorii i ich siedmiorga dzieci zamordowanych przez Niemców w 1944 r. za ratowanie Żydów. Potrwa do 18 maja.

Peregrynacja rozpocznie się 4 maja w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela na Starym Mieście, gdzie o godz. 19.00 mszy św. będzie przewodniczył kard. Kazimierz Nycz.

CZYTAJ DALEJ

O Świętogórska Panno z Gostynia, módl się za nami...

2024-05-04 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Piąty dzień naszego majowego pielgrzymowania pozwala nam stanąć na gościnnej ziemi Archidiecezji Poznańskiej. Wśród wielu świątyń, znajduje się Świętogórskie Sanktuarium, którego sercem i duszą jest umieszczony w głównym ołtarzu obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem i kwiatem róży w dłoni.

Rozważanie 5

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję