Niby świat o nich zapomniał, ale nie system finansowania twórców. To od nich ciągle odprowadzana jest opłata reprograficzna. Nic dziwnego, że to kwoty symboliczne. Minister kultury powiedział: BASTA! Zapewne zapytają Państwo, o co chodzi. Sprawa jest prosta. Muzyk nagrywa płytę, pisarz wydaje książkę, reżyser upublicznia film, plastyk – nową grafikę, dziennikarz – artykuł, profesor – rozprawę. To wszystko szybko ląduje w sieci – przesyłane jest mailami, przekazywane w plikach.
Błędne koło
Czas słowa drukowanego czy filmu na taśmie celuloidowej minął. Ktoś kupuje płytę w wersji cyfrowej, oficjalnie, i za chwilę ma ją cała klasa. Film trafia do sieci, momentalnie ląduje na platformach, które niekoniecznie płacą za to, co się za ich pośrednictwem odtwarza. Czytają Państwo ten tekst w formie drukowanej, ale są też tacy, którzy sięgają po wersję cyfrową (oficjalną) ze strony wydawcy. Żaden jednak problem, aby za chwilę w formie pliku trafiło to nasze pisanie do wszystkich, niekoniecznie w sposób w pełni legalny. Jedno jest pewne: zawsze na końcu są smartfon, komputer czy tablet.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Na całym świecie te ostatnie urządzenia objęte są opłatą reprograficzną. Rzecz w tym, że ta w Polsce nie uwzględnia pamięci masowych, takich jak właśnie tablet czy smartfon. Gorzej – to na nich słucha się muzyki z tzw. kanałów streamingowych, na nich ogląda się telewizję, słucha radia. I to jest błędne koło. Jest nadawca, jest odbiorca – a co z twórcą? On zostaje zazwyczaj na lodzie. Muzyka, obraz, film, radiowe programy to dzisiaj domena sfery cyfrowej. Jest twórca, jest odbiorca, ale jest też nośnik. Kiedyś to były papirus, pergamin, potem druk maszynowy, z czasem bity w edytorach tekstu, zdjęcia ze szklanych pozytywów wyparły plik JPG, muzyka przesyłana jest w formie mp3, filmy – mp4. Płacimy dziś nie złotem, monetami czy wekslami, a kartą kredytową. Rzecz w tym, że w przypadku tego, co określamy dziełem, ten przesył, plik sprawia, iż twórca nie ma nic z obrotu jego twórczością. Nagra coś – i reszta świetnie się bawi jego kosztem. A on nie ma co do garnka włożyć.
Głodujący twórcy
Internetowi hejterzy mówią, że to podatek. Nic bardziej mylnego. Nikt nic nie dolicza, państwo nic nie dokłada. Skoro kupujemy tablet czy smartfon za symboliczną złotówkę wraz z abonamentem sieci telefonii komórkowej, to musimy wiedzieć, że filmy, muzyka czy zdjęcia, mapy, gazety, książki często trafiają do sieci z pominięciem tego, kto je stworzył. Aby to zrównoważyć, twórca dostaje pieniądze z tzw. opłaty od czystych nośników. Tę płacą producenci i dystrybutorzy sprzętu elektronicznego. Nie obciąża to budżetu państwa! To opłata od tego, na czym dociera do odbiorcy jego dzieło: zdjęcie, muzyka, spektakl, film itp. Niestety od lat nie ma w tym zbiorze tabletów i smartfonów, a jest kaseta VHS. Pamiętają Państwo, co to kaseta VHS lub kaseta magnetofonowa?
Mam na koncie setki godzin nagrań muzycznych, jakieś 70 płyt, coś tam w filmie i telewizji. Jestem opłacany przez francuski SPEDIDAM. Co roku dostaję 75 euro za czyste nośniki. To efekt kilku koncertów czy spektakli zagranych we Francji z mistrzami pokroju maestra Krzysztofa Pendereckiego, Barbary Hendricks czy Marka Minkowskiego. Ktoś mnie zidentyfikował i zapewnił udział w rynku czystych nośników we Francji. W Polsce to działa i nie działa. Lobbyści reprezentujący elektronicznych gigantów (to oni odprowadzają opłatę reprograficzną), chcą blokować przeniesienie pieniędzy od miliarderów do głodujących w dzisiejszych realiach twórców.
Reklama
W Polsce w 2018 r. za czyste nośniki globalni giganci zapłacili artystom 0,5 mln euro, na 15 razy od nas mniejszej Litwie – 0,7 mln, na Węgrzech – 3,7 mln euro!, a we Francji – 40 mln, 80 razy więcej niż w Polsce. Dlatego, że na liście czystych nośników MKiDN nie ma tabletów i smartfonów, twórcy tracą ok. 1 mln zł dziennie! Minister prof. Piotr Gliński zapowiedział zmiany.
Artyści dziękują wicepremierowi i ministrowi kultury za odwagę. Za to, że nie boi się zmierzyć z zagranicznymi gigantami. Ale czy tej odwagi starczy? Czas przestać się lękać. Panie
Ministrze, twórcy czekają i kibicują. Na pewno nie zapomną tej odwagi.
Liczy się tylko Polska.