Reklama

Wiadomości

Lepsze, bo polskie

Promowanie polskich produktów nie jest łatwe – tym bardziej że nie zawsze wiadomo, co jest polskim produktem.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Informacja, że 80 gr z każdej złotówki wydanej na produkty, które powstały w Polsce, pozostaje w naszej gospodarce, działa na wyobraźnię. Podobnie jak to, że gdy kupimy produkt importowany – pozostaje tylko 25 gr. Wniosek: gdybyśmy częściej kupowali to, co swojskie, w Polsce zostawałyby grube miliony.

Polacy coraz częściej zwracają uwagę na pochodzenie produktu, na co wskazują badania. Trzy czwarte ankietowanych deklaruje, że robiąc zakupy, na pierwszym miejscu stawiają jakość i cenę, ale równie chętnie wybraliby to, co polskie – gdyby nie mieli problemu z rozpoznaniem produktu. Z tym jest kłopot. Tymczasem sięganie w sklepie po produkty zagraniczne, a nie polskie, to jeden z powodów, że Polacy zarabiają mniej niż sąsiedzi z Zachodu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Polska Rzecz

W sklepie internetowym Polska Rzecz (polskarzecz.pl) nie da się pomylić, bo tam można kupić tylko polskie produkty. Marek Szafraniec, właściciel sklepu, handluje tylko takimi towarami i szczyci się tym, bo w ten sposób praktykuje patriotyzm gospodarczy, a nie tylko o nim mówi. Dane o 80 gr, które zostają, zna – i był to powód, że założył taki właśnie sklep.

– Sprzedawanie i kupowanie polskich produktów opłaca się gospodarce i nam wszystkim. To do nas wraca – zaznacza. Obieg jest zamknięty. Może z tego wypłynąć tylko coś dobrego. Niestety, sam zna tylko kilka innych sklepów.

Sklep Szafrańca, działający od półtora roku w podwarszawskiej miejscowości, jest rodzinny, w ofercie ma artykuły biurowe, szkolne, kosmetyki, zabawki i chemię gospodarczą. Ponad tysiąc produktów, a ofertę stara się rozszerzać. Wiele rzeczy z oferty właściciele sami wykorzystują w domu. Panu Markowi zależy, by te produkty promować. – Produkty, którymi handlujemy, muszą być dobre. Skoro chcemy promować to, co polskie, muszą takie być – podkreśla.

Wspieram Rozwój

Tomasz Dziewulski prowadzi portal internetowy Wspieram Rozwój (wspieramrozwój.pl), który promuje – i pomaga rozpoznać – to, co polskie. „Czy wiesz, że Pudliszki, Wedel, Żubrówka, Winiary, Zelmer, produkowane w Polsce, to już nie są polskie marki? Zarabiają na nich zagraniczne koncerny. A z drugiej strony czy wiesz, że Gino Rossi, House, Sante, Kruger&Matz, Cece of Sweden to marki należące do Polaków, i to do nich trafiają pieniądze, kiedy je kupujesz?” – napisał na swoim portalu.

Reklama

Dziewulski nie ma złudzeń: Polacy nie dają sobie rady z identyfikowaniem polskich produktów, trzeba im pomóc. Stworzył aplikację Polskie Marki – narzędzie do sprawdzenia pochodzenia towarów, wykrywania, co jest polskie, a co nie.

Towarzysząca jej baza danych nie nadąża jednak za rzeczywistością, podobnie jak sama aplikacja. Autor stara się, w miarę możliwości, na bieżąco ją uzupełniać; w najbliższym czasie zamierza poprawić archaiczną dziś aplikację.

Kod 590

Ale po co aplikacja, skoro jest kod produktu? Pierwsze cyfry kodu – 590 miałyby wskazywać, które z produktów są wytwarzanie w Polsce. Liczba znalazła się nawet w nazwie corocznego kongresu na temat patriotyzmu gospodarczego, odbywającego się w podrzeszowskiej Jasionce.

Kierowanie się kodem może być jednak złudne.

Prefiks może oznaczać, że produkt wyprodukowano w Polsce, ale niekonieczne w polskiej firmie; może go mieć również dystrybutor produktu zarejestrowanego w Polsce, który z produkcją nie ma nic wspólnego.

Podziel się cytatem
Dlatego niedawna kampania „Wybieram 590” raczej dezinformowała, niż informowała.

Reklama

– Wiele osób myśli, że odnajdując na towarze kod 590, ma sprawę z głowy, bo ustaliło, że to wyrób polski. Tymczasem kod mówi tylko o miejscu rejestracji. Każda większa firma zagraniczna jest zarejestrowana w Polsce i może korzystać z kodu – mówi Mateusz Perowicz ze stowarzyszenia Klub Jagielloński.

Reklama

Tydzień marek

Jest jeszcze inny problem, na który zwraca uwagę Janusz Szewczak, analityk gospodarczy: to, że PKB w Polsce w połowie jest tworzone przez firmy zagraniczne, jest efektem wyprzedania dużej części polskiego majątku produkcyjnego. Dziś polskie firmy nie wytwarzają wielu produktów. – Trzeba ten rynek odzyskiwać, wrócić do polskiej produkcji – podkreśla. – Polskie firmy produkowały na ogół dobre produkty. Problemem były marketing, dostępność, cena itd.

To, że Polacy coraz bardziej kierują się pochodzeniem produktu, musi cieszyć. – Zmusza to sieci handlowe, które przechwytują ogromną część zysku z handlu, żeby oznaczać polskie produkty na półkach, by przyciągały wzrok – mówi Janusz Szewczak.

Nie zawsze wzrok przyciąga to, co powinno. Kilka miesięcy temu Klub Jagielloński interweniował w sprawie promocji sieci Lidl. Produkty promowane w akcji „Tydzień polskich marek”, np. woda Żywiec Zdrój, Ptasie Mleczko i czekolada Wedla, wafelek Prince Polo, wyroby Krakusa i Sokołowa, należą już do zagranicznych koncernów.

Od 0 do 100

Niezłym narzędziem do ustalenia, który produkt jest polski, jest stworzona w Klubie Jagiellońskim aplikacja Pola. – Jest ona odpowiedzią na przekłamania dotyczące pochodzenia produktów – mówi Mateusz Perowicz, który odpowiada w klubie za rozwój Poli. – Także te dotyczące prefiksu 590.

Reklama

Pola, darmowa aplikacja na smartfony, po zeskanowaniu kodu kreskowego dostarcza informacji dotyczących producenta. I rozwiewa wątpliwości, czy firma opiera się na polskim kapitale, ma tu swoją produkcję, tworzy miejsca pracy, czy jest częścią obcego koncernu. Każdemu producentowi Pola przypisuje od 0 do 100 punktów. Za polski kapitał i miejsce produkcji w Polsce – odpowiednio 35 i 30 punktów; mniej za tworzenie miejsc pracy w Polsce i rejestrację firmy w Polsce. Producenci mogą otrzymać maksymalnie 100 punktów.

Podziel się cytatem
Nie ma ich zbyt wielu – dodajmy.

Reklama

Zabierz Polę

„Pola pomoże Ci odnaleźć polskie wyroby. Zabierając Polę na zakupy, odnajdujesz produkty «z duszą» i wspierasz polską gospodarkę” – czytamy na stronie www.pola-app.pl . Ponad 2 lata po udostępnieniu Poli aplikacja ma ponad 400 tys. użytkowników.

Reklama

Także dlatego jej twórcy postanowili wprowadzić swoje oznaczenie: „Polski produkt – 100 pkt Pola”, przeznaczone dla produktów, które uzyskały w ich algorytmie 100 punktów. Byłby to – zapewniają jego twórcy – pierwszy znak towarowy, którego pojawienie się na etykiecie jest poparte analizą producenta. I byłby formą promocji polskich produktów.

Dobry przykład

Janusz Szewczak widzi w tym względzie wielką rolę edukacyjną rządu, stowarzyszeń handlowych i producenckich. – Każdy autorytet, każdy rodzic może uczyć dzieci. Pamiętajmy, że to jest wspólny interes, można dawać dobry albo zły przykład – zaznacza.

– Rośnie świadomość tego, że wszystko, co wpływa do budżetu, jest tym, co my do niego wkładamy – zwraca uwagę Mateusz Perowicz. Czyli m.in. kupujemy produkty, z których dochód w największym stopniu pozostaje w Polsce.

Fakt, że idzie to opornie, nie wynika z lenistwa. Na produktach nie ma odpowiednich informacji, a jeśli są, to często wprowadzają w błąd. – Ludzie nie mają świadomości, czy to, co chcą kupić, jest produktem polskich rąk, kapitału itp. Fenomenem przez lata była Nivea, uchodząca za polski krem, a od dawna nim niebędąca – zaznacza Mateusz Perowicz. Trzeba ludziom ułatwić wybór i sprawić, żeby droga do decyzji była jak najkrótsza – wtedy skupią się na wyborze tego, co polskie.

2019-12-31 08:43

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Postanowienia noworoczne

Nowy rok, nowa ty, nowe cele – jeden z nich: schudnę do wakacji! Tylko jak? Przede wszystkim –bezpiecznie i mądrze.

Najlepiej czynić to pod okiem dietetyka klinicznego, który prowadzi pacjenta do celu indywidualnie i profesjonalnie. Jeśli w pobliżu nie ma takiego specjalisty, weź sprawy w swoje ręce. Przeanalizuj swój codzienny jadłospis i zastanów się, gdzie możesz popełniać błąd. Skąd dodatkowe kilogramy, kiedy wchodzisz na wagę? Notuj wszystko, co jesz od rana do wieczora, przez dwa dni. Dzięki temu dokładnie poznasz liczbę posiłków, które jesz w ciągu dnia.

Twój organizm nie traktuje kawy z mlekiem, herbaty z cukrem jak napoju ani orzeszka, ciasteczka jako małej przekąski. Dla niego to są posiłki!

Podziel się cytatem
Mają konkretną wartość odżywczą.

CZYTAJ DALEJ

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w Rzeszowie

2024-04-21 20:23

[ TEMATY ]

Wojownicy Maryi

Ks. Jakub Nagi/. J. Oczkowicz

W sobotę, 20 kwietnia 2024 r. do Rzeszowa przyjechali członkowie męskiej wspólnoty Wojowników Maryi z Polski oraz z innych krajów Europy, by razem dawać świadectwo swojej wiary. Łącznie w spotkaniu zatytułowanym „Ojciec i syn” wzięło udział ponad 8 tysięcy mężczyzn. Modlitwie przewodniczył bp Jan Wątroba i ks. Dominik Chmielewski, założyciel Wojowników Maryi.

Spotkanie formacyjne mężczyzn, tworzących wspólnotę Wojowników Maryi, rozpoczęło się na płycie rzeszowskiego rynku, gdzie ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, założyciel wspólnoty mówił o licznych intencjach jakie towarzyszą dzisiejszemu spotkaniu. Wśród nich wymienił m.in. intencję za Rzeszów i świeckie władze miasta i regionu, za diecezję rzeszowską i jej duchowieństwo, za rodziny, szczególnie za małżeństwa w kryzysie, za dzieci i młode pokolenie. W ten sposób zachęcił do modlitwy różańcowej, by wzywając wstawiennictwa Maryi, prosić Boga o potrzebne łaski.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: na Błoniach zakończył się Marsz Nadziei

2024-04-25 07:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Biuro Prasowe Jasna Góra

„Każde Życie jest Ważne”, „Pomagamy, Wspieramy, dajemy Nadzieję” - z takimi hasłami i przesłaniem zakończył się na jasnogórskich Błoniach Marsz Nadziei. To w ramach ogólnopolskiej kampanii Pola Nadziei, która zwraca uwagę na działalność hospicjów i wszystkich pacjentów dotkniętych niepełnosprawnościami i chorobą nowotworową. Uczestnicy przy figurze Niepokalanej pomodlili się i złożyli kwiaty.

W Marszu wzięli udział uczniowie częstochowskich przedszkoli i szkół, mieszkańcy miasta, a także pacjenci hospicjum. - Od czterech lat korzystam z pomocy hospicjum. Jestem pacjentem onkologicznym, a moi bliscy już nie żyją. Pracownicy dali mi wsparcie i opiekę, są dla mnie jak rodzina. Czuję się jakby podarowano mi drugie życie - powiedział pan Dariusz, pacjent częstochowskiego hospicjum. Dodał, że Marsz jest dla niego manifestacją i apelem, że „osoby chore też mają prawo do normalnego funkcjonowania”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję