Reklama

Niedziela Łódzka

Boga nie można zniszczyć

Z ks. Dariuszem Piechnikiem – proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Buczaczu, pochodzącym spod Limanowej, kapłanem diecezji tarnowskiej, który od 10 lat pracuje na Ukrainie – rozmawia Anna Skopińska

Niedziela łódzka 39/2019, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Anna Skopińska

Spotkanie pielgrzymów z ks. Dariuszem Piechnikiem w Buczaczu

Spotkanie pielgrzymów z ks. Dariuszem Piechnikiem w Buczaczu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA SKOPIŃSKA: – Jest tu Ksiądz 10 lat, ale kiedy opowiada o Buczaczu, o swojej pracy tutaj, to mówi Ksiądz – nasze Kresy. Czuje się już Ksiądz wtopiony w ten świat?

KS. DARIUSZ PIECHNIK: – Czuję się związany z parafiami, w których przyszło mi służyć. Dla mnie każda parafia to dom rodzinny księdza. Może to też związane jest z tym, że moi rodzice już odeszli, więc ja tu czuję się jak w domu. Przez te 10 lat przywykłem do tych terenów. Bo to są tereny bardzo piękne, które są naszymi ojczystymi, gdyż kiedyś należały do Polski. Przecież stąd wyszło tylu wielkich i mądrych Polaków. I te ziemie od wielu lat należały do nas. Dzisiaj jest to Ukraina i pracujemy na Ukrainie, jak na terenie misyjnym.

– Chciałby Ksiądz wrócić z tych misji do Polski?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nie. Nie ma takiej opcji. Chyba żeby zmusiłoby mnie do tego zdrowie albo jakieś inne przyczyny. Na razie jestem tu bezterminowo i będę pracował dopóki mam siły.

– To był taki Boży plan, by tu przyjechać?

– Myślę, że tak. Że to Pan Bóg jakoś zaplanował i widzę, że chce mnie na tym miejscu. Dlatego będę tu służył dokąd tylko są zdrowie i siły, ale tego czasu nie mogę wyznaczyć sam.

Reklama

– Tak pięknie wspomina Ksiądz ks. Ludwika Rutynę – swojego poprzednika na tym miejscu. Mówi Ksiądz o nim jak o swoim wielkim mistrzu. Kim on był?

– Przede wszystkim kapłanem świętym, który oddał całego siebie, by realizować misję głoszenia Ewangelii nie tylko w swojej ojczyźnie – w Polsce, ale także tutaj, na Kresach Wschodnich, na terenach z których pochodził. Urodzony nieopodal Buczacza, w tym kościele odprawiał swoją Mszę prymicyjną. Niestety musiał opuścić swoje rodzinne strony, ale gdy powrócił tu po latach, już jako emeryt, nie zraził się tym, że nie spotkał się z początku z życzliwością ludzi, że mu było bardzo ciężko. Wiedział, że pracuje, modli się i działa dla Chrystusa. Dla Kościoła rzymskokatolickiego, który jest Kościołem powszechnym, który jest Kościołem przez który mamy osiągnąć zbawienie, czyli życie wieczne. I ks. Ludwik Rutyna chyba zrozumiał będąc tutaj, że jeśli jest świątynia, dom Boży, to jest to znakiem dla ludzi, którzy tu mieszkają, tutaj żyją. Znakiem, że są inne wartości. Wartości duchowe, które zostały zniszczone w czasie komunizmu. Przez wmawianie, że nie ma Boga, że On nie istnieje. Przez to, że świątynie były niszczone, zamieniane na magazyny, składy. Ks. Ludwik Rutyna pokazał, że Ewangelia zwycięża i że Boga nie można zniszczyć. Komunizm przepadł, a kościoły nadal są, nadal pracują, są w nich wierni. Już odbudowane w większości, bo były ruinami. Po 1991 r. dużo się zmieniło, choć są i takie, które do dzisiaj nie zostały odnowione, ale to wynika często z tego, że nie ma tam wspólnot parafialnych. Nie ma ludzi, którzy chcieliby odnowy tych świątyń, nie ma też takich zdecydowanych inicjatyw.

– Wierzy Ksiądz, że kiedyś będą?

– Jest bardzo ciężko na tych terenach, bo muszą być to rzymokatolicy. Ludzie, którym zależy na odnowieniu danego kościoła, na tym, by odbywały się tam Msze w obrządku rzymskokatolickim, by był tam kapłan i im służył. Dlatego cenne są też inicjatywy odnowienia kościoła nie jako obiektu sakralnego, ale jako zabytku kultury.

– Ale ks. Rutyna znajdował takich ludzi i odnawiał dla nich kościoły...

– To, co miał ks. Ludwik Rutyna, by mógł to czynić, to jest coś co daje Pan Bóg i nie każdy to może mieć. Wielki dar i powołanie, że udało mu się tyle dokonać. To i tak jest niewyobrażalne, że w takim wieku – między 74 a 94 rokiem życia – tak wiele rzeczy zrobił. On często mówił, że przeżywa tutaj swoją drugą młodość.

– To był taki Boży szaleniec?

– Tak właśnie można go nazwać.

– Chciałby takim Ksiądz być?

– Nie wiem czy da się takich świętych tak naśladować. Jest takie powiedzenie, że świętych trzeba podziwiać, ale nie zawsze da się ich naśladować. Więc czy to jest możliwe? Może tak. Dla mnie to jest też podjęcie pewnej próby, pewnej walki tutaj, pracując i działając na tych terenach.

– Co my możemy zrobić dla Kościoła na Ukrainie?

– Przede wszystkim ważna jest modlitwa za ten Kościół. Oczywiście otrzymujemy bardzo dużą pomoc materialną, bo te kościoły na Ukrainie nie byłyby odnowione, gdyby nie pomoc wielu rzymokatolików z Polski. Ks. Ludwik Rutyna często tak sobie żartował, że kiedy był proboszczem w Kędzierzynie Koźlu, to przez jego duszpasterskie życie przeszło 111 kapłanów, z których 70 zostało proboszczami, a 40 pochował. I jeździł potem do tych kapłanów, którzy kiedyś byli jego wikariuszami i zbierał ofiary. Mówił – jadę na żebry. By zgromadzić środki na odnowienie tego czy innego kościoła. I tak się bardzo często to odbywało. I do dzisiaj to się tak odbywa.

– Ten autorytet księdza Rutyny nadal działa?

– Ks. Rutyna miał autorytet nie tylko tutaj, w Buczaczu. Ale jeszcze większy autorytet miał w Polsce. W Kędzierzynie Koźlu. Wystarczy zapytać tamtych ludzi, poczytać tamte gazety. Jak wiele dobra uczynił dla ludzi. I oni to wszystko zapamiętali. I byli zawsze bardzo otwarci, mieli otwarte serca i kiedy tylko ks. Ludwik przyjeżdżał i opowiadał o potrzebach, które tutaj są, to mógł liczyć na wielkie wsparcie i dzięki temu mogło się tak wiele udać. Odnowienie dziesięciu kościołów to wielka praca. Zdarzały się sytuacje, że z polskich fabryk przyjeżdżała blacha zrolowana w walce, które potem się na miejscu zwalało z wagonów i rozwijało, by pokryć dach. To był taki jego fenomen działalności i pracy tutaj. Oczywiście najczęściej pracowali miejscowi. Ale za tę prace byli wynagradzani. Niektórzy robili to w czynie parafialnym. A ks. Rutyna zawsze starał się uaktywniać ludzi, by poczuli, że to ich kościół. Czy to byli grekokatolicy czy prawosławni, czy ocaleni rzymokatolicy. On sam widywany był często z łopatą w ręku, przy pracy.

2019-09-25 10:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kanadyjska Joanna d’Arc

Niedziela warszawska 41/2014, str. 3

[ TEMATY ]

wywiad

film

Mary Wagner

Artur Stelmasiak

Grzegorz Braun

Grzegorz Braun

ARTUR STELMASIAK: – O czym jest ten film?

CZYTAJ DALEJ

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w Rzeszowie

2024-04-21 20:23

[ TEMATY ]

Wojownicy Maryi

Ks. Jakub Nagi/. J. Oczkowicz

W sobotę, 20 kwietnia 2024 r. do Rzeszowa przyjechali członkowie męskiej wspólnoty Wojowników Maryi z Polski oraz z innych krajów Europy, by razem dawać świadectwo swojej wiary. Łącznie w spotkaniu zatytułowanym „Ojciec i syn” wzięło udział ponad 8 tysięcy mężczyzn. Modlitwie przewodniczył bp Jan Wątroba i ks. Dominik Chmielewski, założyciel Wojowników Maryi.

Spotkanie formacyjne mężczyzn, tworzących wspólnotę Wojowników Maryi, rozpoczęło się na płycie rzeszowskiego rynku, gdzie ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, założyciel wspólnoty mówił o licznych intencjach jakie towarzyszą dzisiejszemu spotkaniu. Wśród nich wymienił m.in. intencję za Rzeszów i świeckie władze miasta i regionu, za diecezję rzeszowską i jej duchowieństwo, za rodziny, szczególnie za małżeństwa w kryzysie, za dzieci i młode pokolenie. W ten sposób zachęcił do modlitwy różańcowej, by wzywając wstawiennictwa Maryi, prosić Boga o potrzebne łaski.

CZYTAJ DALEJ

Obfity owoc

2024-04-24 10:00

Mateusz Góra

    W kościele św. Wojciecha na Rynku w Krakowie obchodzono uroczystości odpustowe ku czci patrona.

Świętego Wojciecha, który patronuje kościołowi na rynku, a także jest Głównym Patronem Polski, Kościół Katolicki wspomina 23 kwietnia. Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił kard. Stanisław Dziwisz. Podczas Mszy św. uczestnicy modlili się w sposób szczególny za Kraków i Polskę. W homilii kard. Dziwisz przybliżył postać św. Wojciecha i jego rolę w życiu Polski i Krakowa. – Wydawać się mogło, że młody biskup przegrał, że nic mu się w życiu nie udało. Młodo zmarł, został wygnany z krajów, w których chciał ewangelizować. Tymczasem jego przedwczesna śmierć przyniosła niezwykły owoc. Już w 2 lata po swoim męczeństwie został ogłoszony świętym. Relikwie świętego męczennika spoczęły w Gnieźnie i stały się podwalinami budowania i umacniania wspólnoty i ładu w naszej ojczyźnie – mówił kardynał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję