Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Dom o szczególnym charakterze

Pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Jaworznie otaczają opieką aktualnie 108 mieszkańców. Czyni to wyspecjalizowany personel: pracownicy socjalni, psycholog, pielęgniarki, opiekunki, pokojowe, rehabilitanci. Dom posiada kuchnię, gdzie sporządzane są posiłki uwzględniające zalecane diety, pralnię, a także samochód dostosowany do przewozu niepełnosprawnych. Siedziba Domu zlokalizowana jest w centrum miasta, ale w oddaleniu od głównych dróg, co powoduje, że jest oazą spokoju
O problemach i wyzwaniach czekających placówkę z dyrektorem DPS-u w Jaworznie Sławomirem Łuszczem rozmawia Piotr Lorenc

Niedziela sosnowiecka 19/2019, str. 6-7

[ TEMATY ]

dom pomocy społecznej

Piotr Lorenc

Sławomir Łuszcz – dyrektor DPS-u w Jaworznie

Sławomir Łuszcz – dyrektor DPS-u w Jaworznie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

PIOTR LORENC: – Jakie jednostki chorobowe najczęściej występują wśród mieszkańców przebywających w placówce?

SŁAWOMIR ŁUSZCZ: – Stany mieszkańców są różne, ale najczęściej występują zaburzenia układu krążenia, deficyty narządów ruchu, zaburzenia pamięci wynikające z podeszłego wieku. Mieszkają u nas również osoby po udarze. Najwięcej mieszkańców stanowią osoby starsze, jednak tutaj podstawowym kryterium nie jest wiek, ale stan chorobowy, bo to on decyduje o przyjęciu do DPS-u. Praca na rzecz tych ludzi ma szczególny charakter.

– DPS to nie szpital, jednak bez opieki pielęgniarskiej, rehabilitacyjnej czy terapeutycznej trudno byłoby funkcjonować. To wszystko zapewniacie podopiecznym, ale i otwieracie drzwi dla gości z zewnątrz...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Ograniczenia wynikające z chorób stanowią pewną barierę, ale to nie znaczy, że nie staramy się tego stanu zmienić. Mamy świetny zespół terapeutyczny. W skali roku organizujemy ok. 15 wycieczek zewnętrznych, przygotowanie ich jest dla nas dużym przedsięwzięciem. W ciągu roku organizujemy również ponad 50 imprez kulturalno-oświatowych. Współpracujemy m.in. z zaprzyjaźnionymi szkołami, przedszkolem, zespołami ludowymi. Przykładowo dzisiaj odwiedzają nas panie ze szkoły fryzjerskiej i organizujemy salon piękności dla mieszkańców. Korzystamy z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jaworznie, która jest organizatorem wielu wydarzeń kulturalnych, w jakich uczestniczymy. Prowadzi także akcje czytelnicze na terenie DPS-u i różnego rodzaju prezentacje. To wszystko pozwala oderwać się od codzienności.

– Czy podejmowane przez zespół DPS-u działania mają na celu również przeciwdziałanie izolacji społecznej?

– Oczywiście. Spotkania o charakterze imprezowo-kulturalno-oświatowym mają właśnie to na celu. Uczestniczymy również w Dniach Godności Osób Niepełnosprawnych w Jaworznie. Pokazujemy, że jesteśmy częścią tego miasta, mimo że schorowaną, to aktywną, bo ludzie nie mają tu jedynie, zgodnie ze stereotypem, czekać na śmierć. Jesteśmy cząstką całości, wychodzimy na zewnątrz, po prostu żyjemy, jesteśmy normalnym domem i pokazujemy, jak funkcjonujemy na co dzień i jak dbamy o naszych mieszkańców. Ok. 99 proc. mieszkańców deklaruje – przynajmniej teoretycznie – że jest katolikami, dlatego organizujemy również piesze pielgrzymki w miejsca kultu religijnego. To dla nas duże, ale ciekawe wyzwanie organizacyjne. Nie idziemy oczywiście do Częstochowy, bo to znacznie przerasta możliwości mieszkańców domu, ale do sanktuariów i kościołów na terenie miasta. Angażujemy wolontariuszy, naszych podopiecznych i idziemy przez osiedla na Mszę św. w konkretnej parafii. Muszę przyznać, że dzieją się wtedy niesamowite rzeczy. Takie pielgrzymki sprzyjają pogodzeniu się uczestników z ich sytuacją zdrowotną, zaakceptowaniu swojej choroby. Jesteśmy, jacy jesteśmy i musimy się z tym zmagać. Starość nie jest chorobą, starość niesie ze sobą choroby – często to powtarzam. Prawda jest taka, że nikt nie chce być chory i zależny od kogoś, a niestety to się dzieje. W takiej sytuacji ważny jest pierwszy moment adaptacji nowego miejsca, jakim jest DPS, bo ludzie często nie akceptują tego, że ktoś ich myje, karmi, tego, że nie mogą sami wstać. Oczywiście to jest naturalne, że się buntują, potrzebują czasu i życzliwości w procesie zaakceptowania takiego stanu rzeczy.

Reklama

– Jak mieszkańcy spędzają czas wolny od zajęć?

– W sezonie letnim dysponujemy ogrodem z altankami, mieszkańcy bardzo lubią w nim przebywać, szczególnie, kiedy organizujemy w nim grill. Lubią też spędzać czas na powietrzu słuchając muzyki, a także biorąc udział w zajęciach prowadzonych przez rehabilitantkę, które mają na celu ich aktywizację. Poza tym korzystają z gier planszowych, biblioteczki, gimnastyki w formie zabawy. Spędzają też czas w klubie filmowym, na seansach. Czasem dobieramy repertuar tak, aby odnaleźli w nim elementy z czasów swojej młodości.

– Z jakimi trudnościami borykacie się na co dzień?

– Myślę, że jak w większości DPS-ów problemem są sprawy finansowe. W naszym przypadku najczęściej pojawiają się kłopoty związane z remontem, bo część budynku wymaga większych inwestycji modernizacyjnych. Zaczynają się również problemy kadrowe ze względu na to, że stawki oferowane pracownikom nie należą do najwyższych. Mimo że się staramy, tworzymy dobrą atmosferę, wiemy, co robimy, mamy wspólne cele, to jednak kwestia wynagrodzenia jest dużą bolączką. Poza tym mamy kilku mieszkańców nadużywających alkoholu. Staramy się sobie z tym radzić, gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych wyznaczyła terapeutę, który prowadzi dla tych osób terapię. W skrajnych przypadkach występujemy przez komisję o przymusowe leczenie.

– Mieszkańcy domu – podopieczni, pensjonariusze przebywają po kilka lat w placówce, tworzą się zatem więzi emocjonalne między mieszkańcami, ale i kadrą – ci ludzie, starsi, schorowani potrzebują zrozumienia, ciepła...

– Rzeczywiście pracownicy często zżywają się z mieszkańcami, mimo że mówimy im o konieczności ustalenia pewnych granic. Podkreślamy, żeby nie angażowali się emocjonalnie w 100 proc., bo przyczyni się to do ich wypalenia zawodowego. Gdy mamy nieco więcej pieniędzy w budżecie, decydujemy się na superwizję zarówno dla psychologa, jak i pracowników socjalnych. Następnie przeprowadzana jest rozmowa z pracownikami. Takie spotkania organizujemy systematycznie, ponieważ rozładowują napięte sytuacje, pozwalają pracownikom mówić o ich problemach, o tym, co przeżywają. Ich celem jest również znalezienie indywidualnych sposobów na pozbycie się napięć. Czasami pomagają w tym najprostsze rzeczy – więcej spacerów, rozmowa w grupie, w której będzie się zrozumianym. Często pracownicy sami przyznają, że mają gorsze dni i chcą porozmawiać. Superwizje i rozmowy to najlepsze rozwiązanie, bo kumulowanie napięć prowadzi do wypalenia. Spotykanie się na co dzień ze śmiercią jest pewnym niebezpieczeństwem. Z jednej strony cierpimy – szczególnie, kiedy pracownik był zżyty z danym mieszkańcem, z drugiej nagromadzenie trudnych sytuacji rodzi zagrożenie, że zupełnie zobojętniejemy na cierpienie innych.

– Współpracujecie z innymi DPS-ami?

– Tak, najczęściej z DPS-em w Mysłowicach, ale również z DPS-em w Katowicach i Gorzycach – trochę im zazdrościmy, bo mają piękne placówki i dobrze funkcjonują. Podpatrujemy od nich różne rozwiązania i wzajemnie sobie pomagamy. Współpraca polega na wymianie doświadczeń oraz organizowaniu różnych spotkań i imprez.

– Jakie plany jako dyrektor placówki ma Pan na najbliższy okres?

– Najważniejszym wyzwaniem w tym roku będzie remont części łazienek. Oczekujemy również rozstrzygnięcia konkursu ze środków unijnych na modernizacje DPS-u. Pragniemy cały czas utrzymywać wysokie standardy świadczonych usług. Liczymy na to, że wysiłki wszystkich pracowników DPS-ów w Polsce zostaną docenione, zwłaszcza finansowo. I jeszcze jedno, seniorów w naszym społeczeństwie z roku na rok będzie przybywać, wiąże się to z przygotowaniem jeszcze lepszej oferty, by poprawić jakość ich życia. A takie działania muszą mieć charakter interdyscyplinarny.

2019-05-08 08:13

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

20 lat Środowiskowego Domu Samopomocy

Niedziela zamojsko-lubaczowska 28/2019, str. VI

[ TEMATY ]

dom pomocy społecznej

Joanna Ferens

Wręczenie medali i dyplomów uznania od prezydenta RP i wojewody lubelskiego

Wręczenie medali i dyplomów uznania od prezydenta RP i wojewody lubelskiego

Jubileuszowe uroczystości związane z 20-leciem istnienia Środowiskowego Domu Samopomocy w Tarnogrodzie odbyły się 26 czerwca

Rocznicowe uroczystości rozpoczęły się Mszą św. w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Tarnogrodzie, którą w intencji podopiecznych i pracowników placówki sprawował pasterz naszej diecezji, bp Marian Rojek. W rozmowie Biskup podkreślał, iż dzięki takim miejscom osoby sprawne inaczej czują się potrzebne i akceptowane w społeczeństwie. – Ten dom to rzecz wspaniała, ale patrząc ze strony Ewangelii, to konkretne realizowanie wezwania Chrystusa do miłości i pomocy potrzebującym. Osoby dotknięte niepełnosprawnością, nieporadnością życiową czy zaburzeniami mają nie tylko prawo być kochane czy akceptowane, ale i prawo na pomoc ze strony społeczeństwa. Tutaj potrzebna jest szczególna życzliwość i mądra, odpowiedzialna miłość. Dziś widzimy owoce realizacji tego Chrystusowego wezwania, tej życzliwości i otwartości dla drugiego człowieka – wskazał bp Rojek.

CZYTAJ DALEJ

Droga krzyżowa wg ks. Piotra Pawlukiewicza - Stacja czterdziesta – śmierć kogoś bliskiego...

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży?
Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.

CZYTAJ DALEJ

Aby pomóc żołnierzom na froncie

2024-03-29 15:21

Uchodźczynie z Ukrainy, w imieniu Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowowschodnich zorganizowały stoisko podczas kiermaszu wielkanocnego przy Dworku Laszczyków, dochód z którego został przeznaczony dla żołnierzy sił zbrojnych na Ukrainie, walczących na froncie.

Dla chętnych były np. smakowite świąteczne babki ukraińskie, mające wielu amatorów tzw. „sało” (czyli słonina w ziołach i przyprawach), śledziki bez octu, sadzonki ostrej papryczki, bułeczki dyniowe i czekoladowe, pieczywo na zakwasie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję