W Rycerstwie przeważają kobiety, są osoby w średnim wieku i starsi. Krystyna przyznaje, że coraz trudniej jest zachęcić nowe osoby do zainteresowania się formacją w Rycerstwie, choć osobiście nie ustaje w takich działaniach. Najważniejsza jest indywidualna rozmowa. W parafii w Morawicy udało jej się utworzyć wspólnotę piętnastoosobową, która spotyka się w drugą środę miesiąca na Mszy św. i formacji. Prowadzą adorację pierwszych sobót miesiąca. Bardzo ważna jest indywidualna rozmowa, wyjaśnienie wątpliwości. Często ludzie tłumaczą, że nie mają sił, że zmagają się z chorobą. Odpowiadam im wtedy, że tym bardziej powinni zawierzyć Maryi, odmawiać krótki akt zawierzenia każdego dnia, przyjąć medalik Niepokalanej – to nie tak dużo – tłumaczy.
Przez lata w Kielcach odbywały się spotkania formacyjne dla Rycerzy z diecezji z udziałem franciszkanów z Niepokalanowa. Przyjeżdżał na nie (dziś kandydat na ołtarze) brat Innocenty Maria Wójcik – świadek życia św. Maksymiliana Marii Kolbego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Rycerstwie niejako wychowała się córka Krystyny – Wiola. Chętnie jeździła na rekolekcje do Niepokalanowa. Jak dorosła jeździła na turnusy Rycerskiego Lata z Bogiem do Lasku, gdzie pracowała jako animatorka z Krystyną. Razem wyjeżdżały na turnusy rekolekcyjno-rehabilitacyjne do Piekoszowa, pomagając na różne sposoby.
Reklama
Zaangażowanie Krystyny w tę inicjatywę zaczęło się w latach 90. – Nasza założycielka Zofia Bracha zorganizowała weekendowe rekolekcje dla animatorów. Zapytała mnie, czy nie chciałabym pracować z niepełnosprawnymi osobami. Powiedziałam wtedy – zgodnie z prawdą – że jestem zbyt wrażliwa, bardzo przeżywam ich cierpienie. Jednak kiedy zaproponowała mi, abym przyjechała z kimś chorym z rodziny, od razu pomyślałam o mojej siostrze, która cierpiała na gościec postępujący. Była niewidoma. Ucieszyłam się, że mogę z nią pojechać na taki turnus. Chociaż warunki bytowe były bardzo trudne, łączyła nas niesamowita więź.
To była wielka łaska, że mogłam z tymi ludźmi być, porozmawiać z nimi. Oni tego tak bardzo potrzebowali. Czekali na te wyjazdy cały rok. Była między nami wielka przyjaźń. Krystyna oddała się całkowicie tej pracy. Zaczęła organizować turnusy w szkole w Morawicy, gdzie warunki były lepsze. – Podopieczni byli bardzo zadowoleni. Spotkali się z niesamowitą gościnnością ze strony parafian, którzy byli bardzo dobrze wprowadzeni i przygotowani przez ks. Korneckiego. Mieszkańcy przynosili mleko, warzywa, dzielili się czym mogli – wspomina. Potem turnusy przeniesiono do Piekoszowa.
– Z czasem wciągnęłam się w tę pracę i zaproponowano mi objęcie funkcji kierowniczki na turnusach rehabilitacyjnych. Było to wielkie wyzwanie. Trzeba było pomagać wszędzie, nawet w kuchni. Trzeba było mieć dużo siły, by te osoby zdjąć z łóżka, posadzić na wózek, ale i wielkie pokłady i życzliwości, ponieważ ci ludzie byli cierpiący i przez chorobę czasem po prostu niecierpliwi, nieznośni. Wiola organizowała dużą grupę młodych z parafii w Morawicy i przyjeżdżała na turnusy do Piekoszowa. Młodzi grali, śpiewali, organizowali wolny czas uczestnikom turnusów.
Reklama
Przez dwadzieścia lat Krystyna Radomska służyła niepełnosprawnym. Przez piętnaście lat nie miała urlopu. Swój wolny czas poświęcała na wyjazd z dziećmi na Rycerskie Lato z Bogiem i na turnus z niepełnosprawnymi. – Nie żałuję ani jednego dnia. To był mój wybór. Jeszcze trzy lata temu, już będąc na emeryturze, pomagała w czasie turnusu w Piekoszowie. Kolonie dla dzieci z Rycerstwem trwają nieprzerwanie od wielu lat. Obowiązki organizacyjne po mamie w naturalny sposób przejęła córka Wiola. Kolonie odbywają się w Niepokalanowie, Zakopanem i w innym miejscach. Czas jest starannie zaplanowany na aktywny i twórczy wypoczynek w oparciu o specjalnie przygotowany program duchowy, zabawy, gry, wycieczki ze zwiedzaniem ciekawych miejsc. Jest też czas na codzienną Mszę św. i modlitwę. Wiele dzieci chętnie powraca kolejny i kolejny raz, bo kochają to Rycerskie Lato.
Dziś Rycerstwo jest w 20 parafiach w diecezji. W ubiegłym roku świętowali trzydzieści lat powstania na ziemi kieleckiej. Spotykają się na comiesięcznych dniach skupienia w Kościele Akademickim przy ul. Wesołej w Kielcach. Prowadzi je ks. Sebastian Seweryn, ich diecezjalny asystent od 2016 r. W czuwaniu uczestniczy około 50 osób. Na spotkanie składa się zawsze Msza św., modlitwa różańcowa oraz okolicznościowa konferencja. Dzień skupienia kończy Adoracja przed Najświętszym Sakramentem. Rycerstwo angażuje się w różne inicjatywy diecezjalne. Od 1997 r. organizuje Pielgrzymkę Pokutną do Morawicy. W przeddzień odpustu Matki Bożej Łaskawej Kieleckiej Rycerstwo z innymi wspólnotami idzie w procesji różańcowej do katedry. Dwa razy w roku uczestniczą w zjazdach animatorów w Niepokalanowie.
W 2005 r. z inicjatywy wieloletniej moderatorki Zofii Brachy Rycerstwo wprowadziło w Kielcach Jerycho Różańcowe. Rozpoczyna się w pierwszy piątek miesiąca o godzinie 18. w wybranej parafii i trwa przez całą dobę. Animatorzy Rycerstwa są odpowiedzialni za zorganizowanie grupy na czuwania przed Najświętszym Sakramentem. Uczestnicy podejmują modlitwę różańcową, rozważając wszystkie tajemnice. W Jerycho zaangażowane są parafie kieleckie np. Św. Józefa Robotnika, parafia garnizonowa, bł. Jerzego Matulewicza, św. Jadwigi Królowej, Niepokalanego Serca NMP. Ponadto w każdy drugi czwartek miesiąca Rycerstwo uczestniczy w czuwaniach modlitewnych w intencji,papieża, biskupów kieleckich, kapłanów, kleryków WSD, za powołania kapłańskie.
Krystyna Radomska oddała Rycerstwu całe życie. – Nigdy nie spodziewałam się, że ta dobroć, którą chciałam przekazać niepełnosprawnym, kiedy im służyłam i pomagałam, wróci do mnie zwielokrotniona – mówi. Czuła ogromne wsparcie modlitewne od osób z Rycerstwa, przyjaciół niepełnosprawnych, kiedy córka Wiola miała bardzo duże problemy ze zdrowiem (każda jej ciąża była zagrożona). – Wierzyłam że wszystko dobrze się skończy, ponieważ każda sprawa była tak omodlona przez nich, zwłaszcza niepełnosprawne i chore osoby, które mają tyle łask u Boga. Zawsze prosiłam o modlitwę, wszystkich znajomych. Wiedziałam, że Maryja dała mi takie osoby. Mogę na nie liczyć i dzięki temu mogę działać dalej. Nigdy nie powiedziałam „Nie, Pan Bóg mnie zawiódł, nie będę się angażować”. Właśnie tym bardziej się angażowałam. Nie żałuję ani jednego dnia w Rycerstwie. Jeśli jedno nawet dziecko, jeden człowiek coś skorzysta, zapamięta z wyjazdu, to już jest sukces. Nawet dla paru osób warto pracować i starać się – mówi Krystyna.