Reklama

Niedziela Wrocławska

Rozmowy z Niedzielą

Chopin w ciele kobiety

Miała 25 lat, kiedy opuściła Wrocław i wyjechała do Włoch. Dziś coraz częściej wraca do Polski, bo właśnie tutaj chce promować niezwykłą płytę, na której nagrała zapomniane pieśni Chopina. O miłości do Polski i muzyki w rozmowie z Agatą Iwanek opowiada światowej sławy sopranistka Dominika Zamara

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agata Iwanek: – Skąd miłość do muzyki?

Dominika Zamara: – Śpiewałam od zawsze. Mój dziadziuś grał na organach i od małego inspirował mnie do sztuki. Inspirował mnie także kościół. Śpiewałam w kościele Świętego Krzyża, pamiętam pierwsze schole, w których byłam solistką.

– Jak Dominika Zamara stała się gwiazdą opery?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Byłam dobrą studentką wrocławskiej Akademii Muzycznej na wydziale wokalnym. Od drugiego roku zawsze miałam stypendium naukowe, już wtedy koncertowałam. W końcu moja pani profesor, Barbara Ewa Werner powiedziała, że jest możliwość wygrania stypendium do Włoch. Zupełnie w to nie wierzyłam, ale wzięłam udział w konkursie. Po miesiącu dostałam telefon, że się udało! To było marzenie mojego życia i faktycznie całkiem je odmieniło. Miałam 25 lat, kiedy wyjechałam. We Włoszech nauczyłam się bel canto – śpiewu wybitnych mistrzów opery, który do dzisiaj jest moją pracą.

– Czy polskie realia odbiegały od włoskiej rzeczywistości?

– Śpiewu uczył mnie maestro Enrico De Mori, niezwykły dyrygent, pianista Marii Callas. To on odkrył biedną studentkę z Polski. Realia były na początku bardzo ciężkie. Miałam stypendium, ale to były niewielkie pieniądze, a mistrz tak uwierzył we mnie, że udzielał mi lekcji za darmo. Uczył mnie oper i całej techniki śpiewu włoskiego, której używa się w Teatro alla Scala, czyli najważniejszych teatrach na świecie. W ramach odpracowania lekcji koncertowałam z jego orkiestrą. To była moja zapłata, a tak naprawdę wspaniała szkoła i prestiż. Pod mistrzowską batutą mogłam śpiewać w Weronie czy Mediolanie. Zadebiutowałam w roli Mimi w operze Pucciniego pt. „Cyganeria”. W ten sposób nauczyłam się, jak pracować nad operą profesjonalnie: wokalnie, interpretacyjnie i z włoską wymową.

Reklama

– Co ze znajomością języka?

– Na wrocławskiej Akademii Muzycznej mieliśmy bardzo dobry poziom języka włoskiego. Szkoliła nas pani Tołłoczko, bardzo wymagająca. Mimo że ktoś doskonale śpiewał, mógł „wylecieć” z wokalistyki przez włoski! Wiele jej zawdzięczam. Nieustannie przepytywała, krzyczała, ale była świetna. Dzięki niej, gdy wyjeżdżałam z Polski, znałam praktycznie całą włoską gramatykę. Jak ktoś z mojego roku nie zrobił kariery wokalnej, to miał szansę mieć drugi zawód, ponieważ szedł na italianistykę.

– Ulubione miejsce we Wrocławiu?

– Ostrów Tumski. To jest takie metafizyczne, duchowe miejsce, które inspiruje. Serce Wrocławia. Mieszkam dwa kroki stąd na ul. św. Marcina przy siostrach zakonnych i kiedy jestem w Polsce, odbywam tu długie, nocne spacery. Mój ulubiony kościół, to kościół Matki Boskiej na Piasku. Za każdym razem, gdy tam się modlę, czuję niesamowitą duchową więź.

– Skąd pomysł na nagranie płyty z utworami Chopina?

– To mój ukochany polski kompozytor. Mało kto zna twórczość wokalną Chopina, mało kto wie, że kochał operę. Nigdy sam jej nie napisał, ale stworzył te piękne pieśni. Postanowiłam je zaśpiewać i wydać na płycie. Pomysł zrodził się głównie z sentymentu i nostalgii za Polską. Chopin też wyemigrował. Też po to, żeby zrobić karierę. Poza tym lubię promować kulturę polską. Często przemycam pieśni Chopina, Moniuszki, Paderewskiego czy Szymanowskiego na światowe sceny. Płyta cieszy się już dużą popularnością. Jest przetłumaczona na trzy języki: polski, angielski i włoski.

– Czy Chopin za życia był w Polsce doceniany?

– Na początku nie, wcześnie wyemigrował. Sytuacja była tutaj bardzo ciężka. Po nieudanych próbach zaistnienia w Wiedniu wyjechał na szczęście do Paryża, gdzie spotkał węgierskiego kompozytora Fereca Liszta, wirtuoza fortepianu. Dzięki niemu został zauważony.

– Wyjazd z kraju. Kariera międzynarodowa, odkrycie przez mistrza… Wiele analogii. Czy niedocenienie w ojczyźnie też się do nich zalicza?

– Dobre pytanie. Nie wiem jak na nie odpowiedzieć. To stypendium było moim wyborem i przeznaczeniem. Dzięki niemu mogłam rozwinąć karierę międzynarodową, a w Polsce nie miałabym takiej możliwości, jednak z perspektywy czasu bardzo tęsknię za ojczyzną – stąd ten ukłon i wydanie płyty z utworami Chopina. Teraz widzę, że jestem coraz częściej zapraszana do Polski, polskich filharmonii. Jestem tu coraz bardziej doceniana.

– Czy możemy dowiedzieć się więcej o współpracy z Watykanem?

– Od lat nieoficjalnie współpracuję z Watykanem. To najważniejszy mecenat kultury we Włoszech. Księża, kardynałowie, sam Papież, to wspaniali ludzie wspierający kulturę i kochający ją, szczególnie muzykę sakralną. W tym roku zadzwonił do mnie kard. Jean Marie Gervais i zaprosił mnie do Watykanu. Tam zaproponował mi stałą współpracę. To ogromne wyróżnienie.

– Gdzie rodacy mogą Panią usłyszeć?

– Płytę można kupić internetowo, mam też zaplanowane koncerty w Polsce. 21 września będę po sąsiedzku w Czechach, 27 września w jeleniogórskiej Filharmonii, a 5 października w Warszawie. Serdecznie zapraszam.

2018-09-12 10:44

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kilar nasz jasnogórski

Dzięki godzinom, dniom, tygodniom rozmyślań tutaj, mieszkania w klasztorze jasnogórskim, przebywania w pobliżu Cudownego Obrazu powstały utwory religijne, jak „Angelus”, „Missa pro pace” – mówił Wojciech Kilar

Bardzo ważnym miejscem w życiu Wojciecha Kilara była Jasna Góra, którą nazwał swoim drugim domem, a o sobie mówił, że jest sługą sług Jasnej Góry. Wielki kompozytor był przekonany, że pobyt w klasztorze całkowicie zmienił jego życie duchowe i artystyczne, dając inspirację do twórczości religijnej. Z kolei Zakon Paulinów w dowód uznania dla tego wielkiego człowieka i genialnego, również jasnogórskiego kompozytora przyjął go do swojej Konfraterni.

CZYTAJ DALEJ

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Austria: w archidiecezji wiedeńskiej pierwszy „Dzień otwartych drzwi kościołów”

2024-04-19 19:06

[ TEMATY ]

Wiedeń

kościoły

Joanna Łukaszuk-Ritter

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

Kościół św. Karola Boromeusza w Wiedniu

W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, w ramach projektu „Otwarte kościoły” ponad 800 budynków kościelnych w archidiecezji wiedeńskiej będzie otwartych przez cały dzień. W pierwszym „Dniu otwartych drzwi kościołów” zainteresowani mogą z jednej strony odkryć piękno przestrzeni sakralnych, a z drugiej znaleźć przestrzeń do modlitwy i spotkań, podkreślił kierownik projektu Nikolaus Haselsteiner na stronie internetowej archidiecezji wiedeńskiej.

Chociaż prawie wszystkie kościoły w archidiecezji są otwarte każdego dnia w roku, około połowa z nich jest otwarta tylko na uroczystości liturgiczne. W "Dniu otwartych kościołów” będą również otwarte często mniej znane miejsca” - powiedział Haselsteiner.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję