Leszek Wątróbski: – W czerwcu br. obchodzimy 20. rocznicę podniesienia kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa do rangi sanktuarium...
Ks. Dr Jarosław Staszewski Schr: – Dokładnie 19 czerwca 1998 r. abp Marian Przykucki podniósł naszą świątynię do godności sanktuarium. Nasz kościół w duchowej panoramie miasta to bardzo ważna świątynia. Tu zaczęło się zaraz po II wojnie światowej życie religijne. Kościół nie był zniszczony i był „prawie nowy”. Przed wojną pełnił funkcję ewangelickiego kościoła garnizonowego. Został poświęcony w roku 1919, a po zakończeniu działań wojennych (1945) miał zaledwie 25 lat. Wiele szczecińskich kościołów powoli podnosiło się z gruzów. Nasz szczęśliwie przetrwał wojnę prawie nieuszkodzony. Wystarczyły prace porządkowe i mógł już służyć wiernym. Poświęcenia naszej świątyni dla katolickiego kultu dokonał 29 czerwca 1945 r. chrystusowiec ks. Kazimierz Świetliński i dedykował ją Sercu Jezusowemu. Od tego momentu rozpoczęła się historia „Serca”, jak szczecinianie od początku nazywali ten kościół. Kiedy katedra leżała w gruzach – „Serce” pełniło jej funkcje. To tu odbywały się główne religijne uroczystości Szczecina.
– Przez te wszystkie lata kościół był i nadal jest jednym z głównych centrów duszpasterskich miasta...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– I co się z tym wiąże – dostępny jest dla wiernych w centrum miasta przez cały dzień wraz z kaplicą wieczystej adoracji – stałym miejscem modlitwy szczecinian. Można się tu wreszcie codziennie wyspowiadać – 10 godzin, w wieczystym konfesjonale. Jesteśmy tu zawsze dla ludzi, zawsze blisko ludzi, zawsze z wrażliwością na ludzi. Taki jest ten kościół, bo takie jest Serce Jezusa. Zaszczytny tytuł zobowiązuje. W sierpniu 2013 r. po mojej nominacji na funkcję proboszcza i kustosza sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie skontaktowałem się za pośrednictwem księży sercanów z p. Marią Samborską, która zgodziła się namalować nowy obraz przeznaczony dla naszego sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa. Obraz miał być cztery razy większy (200 x 160 cm) od dotychczasowego obrazu Serca Jezusowego namalowanego przez Adolfa Hyłę. Prace rozpoczęły się w październiku 2013 r. i trwały do połowy maja następnego roku, kiedy to obraz trafił do Szczecina. Pozostało jedynie wykonać ramy. Odpowiednie zamówienie zostało złożone w zakładzie stolarskim Janusza Piotrowskiego, a złocenia ich podjął się szczeciński konserwator zabytków Przemysław Manna. Kiedy następnie abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński, pierwszy raz zobaczył obraz, jeszcze przed jego umieszczeniem w sanktuarium, wypowiedział tylko jedno słowo: „Manoppello”. W oczach Księdza Arcybiskupa nasz obraz wydał się niejako zapisem kolejnego etapu zmartwychwstawania Chrystusa. Jego Oblicze, pozbawione już „brzydoty śmierci” i bolesnych zranień zadanych przez oprawców, widocznych jeszcze na chuście z Manoppello, jaśnieje doskonałym pięknem.
– Obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa nie jest żadną kopią poprzednich mniejszych obrazów powstałych w krakowskiej pracowni Jerzego i Marii Samborskich...
Reklama
- ...jest nowym dziełem, powtarzającym jedynie pierwotną kompozycję. Postać Chrystusa jest za każdym razem jakby na nowo sfotografowana. Obraz przedstawia zmartwychwstałego Chrystusa, który wyrusza w stronę współczesnego człowieka z orędziem miłości miłosiernej. Lewą dłonią wskazuje na swoje gorejące Serce, które jest tej miłości widocznym znakiem i symbolem. Na wyciągniętej do przodu prawej otwartej dłoni widnieje rana po ukrzyżowaniu. Ta dłoń szuka twojej – Siostro i Bracie – dłoni, tak jak Jego spojrzenie szuka twojego wzroku. Prawa dłoń jednocześnie wskazuje na umieszczone poniżej obrazu tabernakulum, przypominając, że Namiot Spotkania (tak czasami nazywamy nasz kościół) nie jest pozbawiony Bożej Obecności, nie jest pusty. Lekko rozchylające się usta robią wrażenie, jakby powstawało na nich pierwsze słowo, które Zmartwychwstały właśnie zamierza wypowiedzieć do wciąż pełnych lęku uczniów: „Pokój wam. Nie bójcie się!”. W twarzy Chrystusa znajdziesz jeszcze prawie niewidocznie ściągnięte brwi – to znak skupienia i wytężonej uwagi, najgłębszej troski i wrażliwości na wszystko, z czym do Niego przychodzisz. Zapraszam do szczecińskiego sanktuarium. Zapraszam do cichej modlitwy z tą radosną pewnością, że On uważnie Cię słucha, że nic, co dla Ciebie ważne, nie przestaje być ważne dla Niego. Że On rozumie, nawet wtedy, gdy nikt inny zrozumieć nie potrafi. Pozwól Jezusowi spojrzeć w Twoje serce. Niech Twój wzrok odnajdzie dobre spojrzenie Mistrza i Przyjaciela, który ma Serce dla każdego.
– Jaką rolę spełnia dziś sanktuarium w życiu duchowym parafii, archidiecezji i Zgromadzenia Księży Chrystusowców?
– Nasze sanktuarium to miejsce spotkania z Bogiem... Jest ono miejscem sprawowania przynajmniej siedmiu Mszy św. w dni powszednie i dziewięciu w niedziele i święta. To konfesjonał wieczysty czynny każdego dnia nieomal przez dziesięć godzin. To otwarta cały dzień kaplica adoracji Najświętszego Sakramentu. Sanktuarium to wreszcie bardzo liczne i różnorodne nabożeństwa, modlitwy za rodziny i za emigrantów, za potrzebujących wsparcia i udręczonych duchowo. To kancelaria parafialna, gdzie znaleźć można życzliwą pomoc, precyzyjną informację i dobrą radę. To 12 kapłanów, dwóch braci zakonnych i cztery siostry zakonne oraz cały zastęp świeckich współpracowników, a także szereg wspólnot i grup, łącznie ponad 500 osób i szereg dzieł, w których jest miejsce dla każdego. Zarówno dla archidiecezji, jak i dla naszego zgromadzenia to ważny kościół i ważna parafia. Nie ma parafii w naszym zgromadzeniu, w której pracowałoby 14 chrystusowców. Nie ma takiej parafii także w archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. To ogromny potencjał. Jeden z moich szanownych poprzedników mawiał, że dla proboszcza w „Sercu” parafią są jego współpracownicy – wikariusze kapłani i bracia zakonni. On duszpasterzuje wśród nich, aby oni mogli duszpasterzować wśród ludzi. W tak dużej wspólnocie zakonnej i z tak szeroką propozycją duszpasterską trzeba uważać, aby poświęcając się szczegółom, nie stracić z pola widzenia całości – wyznaczać kierunek, dbać o priorytety, ciągle szukać nowych odpowiedzi na stare pytania.