Reklama

Do zobaczenia w Jeruzalem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Mroźny dzień stycznia 2009 r. Zmęczona proceduralną rozmową z oficerami Mosadu dotarłam na pokład samolotu i z przyjemnością opadłam na fotel – po raz pierwszy w klasie biznes. Biuro podróży zadbało o komfort zaproszonych dziennikarzy. W Izraelu trwała operacja „Płynny Ołów”, której celem było zniszczenie infrastruktury Hamasu w Strefie Gazy. „Wojenne” zamieszanie spowodowało, że zainteresowani wypisywali się lawinowo z list pielgrzymek do Ziemi Świętej. Stąd też obecność mediów na pokładzie samolotu linii El Al – naszym zadaniem było przekonać, że mimo izraelskiej operacji pielgrzymi są bezpieczni. Wszystkie miejsca były już zajęte, tylko to obok mnie puste. W końcu tuż przed wylotem zjawił się ten ostatni pasażer. Okazało się, że zapomniał legitymacji dziennikarskiej, co spowodowało małe zamieszanie. – Cześć, Marek – przedstawił się. – Jestem z „Gościa Niedzielnego”. – Margita, z „Niedzieli” – gdy to mówiłam, nie potrafiłam ukryć rozbawienia, że zrządzeniem Opatrzności gość z „Gościa” trafił na gościówę z „Niedzieli”. Miał zamiar na netbooku oglądać „Czterech pancernych”, ale w końcu większość czasu przegadaliśmy. Po wylądowaniu w Tel Awiwie Marek zajął nam wspólne miejsce w „dziennikarskiej” strefie autokaru. I tak rozpoczęło się dziewięć dni naszego osobliwego dialogu: on żydofil, ja po palestyńskiej stronie barykady. On z „Gościa”, ja z „Niedzieli”. Wojny jednak nie było. Były życzliwość, humor i wzajemna troska, żeby puste miejsce obok się zapełniło, zanim nasz autokar odjedzie w dalszą drogę. Pamiętam, jak drugiego dnia podróży Marek w oryginalny sposób obwieścił, że jest kapłanem. – Jak myślisz, dopuszczą mnie tak do celebry? – zapytał, wskazując na swoje stopy w japonkach. Dopuścili, a chwile, kiedy Marek stawał przy ołtarzu, były chyba jedynymi, kiedy widziałam go zupełnie poważnego.

Tak było zarówno na pielgrzymce, jak i wówczas, kiedy dwa lata później zaczął pracować w redakcji „Niedzieli”. Nie było dnia, w którym by nas nie rozbawił dialogami z ukochanych polskich seriali, śląskim dowcipem, żartem sytuacyjnym, historią z własnego życia wziętą. Któż inny mógł zgubić w Warszawie hotel i własny samochód? Słynne były jego wyjścia z redakcji do „apteki”, z której wracał z pizzą. – Jedzcie, jedzcie – zachęcał nas, sam bastując po jednym kawałku. – Ja już się najadłem. Był szczerze rozbawiony, ilekroć mówiłam: „nasza habilitacja”, mając na myśli jego pracę habilitacyjną. Zapamiętałam ją raz na zawsze, przyszło mi ją bowiem czytać w chwili, kiedy oczy odmówiły mi posłuszeństwa, zanim jednak założyłam swoje pierwsze okulary w życiu. Wiele razy żartowałam, że te jego ponad 600 stron czytałam „na ślepo”, by przygotować do wydania książkowego w Bibliotece „Niedzieli”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Nawet mi nie mów – udawał złość i straszył, że zgłosi się do mnie z profesurą. – Tylko spróbuj – odpalałam. Nie zgłosił się i już się nie zgłosi. Nie mówiłam poważnie, Marku.

Czy to przypadek, że nazajutrz po Twym odejściu odebrałam zamówioną kilka dni wcześniej płytę „Dobrze, że jesteś”, najnowszy, wydany pośmiertnie, krążek Zbigniewa Wodeckiego? Nigdy wcześniej nie kupiłam jego płyty. Ty w swoim życiorysie masz duet z Wodeckim. Pamiętam opowieść o tym, jak w zaimprowizowanej garderobie na festynie parafialnym zaśpiewałeś z nim „Z tobą chcę oglądać świat”... Może teraz razem oglądacie świat z wysoka i śpiewacie. Ja nucę fragment piosenki z tej najnowszej płyty, skrojonej na tę chwilę, jak na zamówienie: „Mijamy bezgłośnie, na paluszkach tak, tak jakby świat miał tego nie słyszeć...”. Minąłeś bezgłośnie.

Nie dane mi było pożegnać Cię inaczej. Nie zapełniłam miejsca w Twoim rodzinnym kościele – ktoś musiał zostać na stanowisku pracy. Ty zrozumiesz, mam nadzieję, bo kto, jeśli nie Ty, sekretarz redakcji. Żegnam Cię więc teraz, po swojemu. Dobrze, że byłeś. Właściwie, dobrze, że jesteś. Do zobaczenia znów... w Jeruzalem. Trzymaj tam dla mnie miejsce.

2018-06-13 09:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzielna kobieta

2025-12-10 09:49

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

W każdej historii narodowej przychodzi taki moment, w którym trzeba spytać: co by zostało z państwa, gdyby nie garstka ludzi, którzy uparcie stoją tam, gdzie powinien stać mur? I czy mur w ogóle jeszcze by istniał? W Polsce takim murem bywała często kobieta – mądra, nieugięta, kierująca się nie kalkulacją, ale sumieniem. Kobieta, która swoje życie złożyła na ołtarzu wspólnoty, choć inni chętnie widzieli w niej jedynie wygodny cel do bicia. Prof. Krystyna Pawłowicz jest jedną z tych postaci: jedna przeciw wielu, spokojne „nie” tam, gdzie większość wolała udawać, że nic się nie dzieje.

W czasach, gdy siła instytucji była podgryzana w białych rękawiczkach przez europejskie centra nacisku, ona powtarzała jedno: polska konstytucja nie jest ozdobą, lecz granicą. Gdy inni w milczeniu przyjmowali coraz odważniejsze próby podporządkowywania polskich instytucji unijnemu „centrum decyzyjnemu”, ona wskazywała na pozatraktatowe ideologie, które wpychano do europejskiego obiegu niczym niechciane domknięcie systemu – bez pytania, bez zgody, bez wzajemności. Za to wszystko zapłaciła cenę, której nikt nie powinien płacić za obronę fundamentów własnego państwa.
CZYTAJ DALEJ

Jak wybrać buty komunijne dla dziecka? Porady dla rodziców

2025-12-10 11:22

[ TEMATY ]

Komunia

Materiał partnera

Pierwsza Komunia Święta to wyjątkowy moment w życiu dziecka i całej rodziny. Przygotowania do tej uroczystości obejmują wiele aspektów - od stroju po organizację przyjęcia. Jednym z kluczowych elementów, często niedocenianych przez rodziców, jest wybór odpowiedniego obuwia. To właśnie buty mogą zadecydować o tym, czy dziecko zachowa piękne wspomnienia z tego dnia, czy będzie je kojarzyło z bólem stóp i dyskomfortem. Dobrze dobrane obuwie komunijne łączy elegancję z wygodą, pozwalając dziecku cieszyć się każdą chwilą uroczystości.

Dziecko spędzi w butach komunijnych kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin - podczas mszy świętej, sesji zdjęciowej i przyjęcia. Dlatego warto poświęcić czas na przemyślany wybór, stawiając na pierwszym miejscu zdrowie i komfort małego komunikanta.
CZYTAJ DALEJ

Biskup Marek Mendyk udzielił dyspensy na 26 grudnia

2025-12-10 16:35

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

diecezja świdnicka

dyspensa

Diecezja świdnicka

Herb Biskupa Świdnickiego

Herb Biskupa Świdnickiego

Biskup świdnicki Marek Mendyk udzielił wiernym dyspensy od zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych oraz pokutnego charakteru piątku przypadającego 26 grudnia 2025 r. Tego dnia Kościół obchodzi święto św. Szczepana, męczennika, a jednocześnie drugi dzień uroczystego świętowania Narodzenia Pańskiego.

W dekrecie, wydanym na mocy kan. 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, biskup podkreśla, że dyspensa została udzielona dla dobra duchowego wiernych świętujących pamiątkę przyjścia Zbawiciela.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję