Chyba pozbyliśmy się już wszelkich złudzeń, że w proteście w budynku Sejmu dobro osób niepełnosprawnych znalazło się rzeczywiście na pierwszym miejscu. Protest, który najpierw spotykał się nawet ze społecznym zrozumieniem, szybko zyskał miano niepotrzebnego i nieskutecznego cyrku, przy którym jednak „błysnęli” niejeden celebryta czy tzw. dyżurny autorytet.
Niezależnie od tego, jak protest się zakończył i co osiągnęli (lub czego nie osiągnęli) protestujący, władze powinny wyciągnąć z tego wydarzenia naukę na przyszłość (i wobec wszystkich możliwych do przewidzenia przypadków); np. taką naukę, by wyraźnie określić, że za wprowadzenie i pobyt (oraz wszystko, co może z tym być związane, czyli także za okupację) osób, które nie są parlamentarzystami lub pracownikami parlamentarnej administracji, odpowiadałyby osoby zapraszające. Odpowiadałyby także finansowo, np. za dodatkowe dyżury straży sejmowej, za utrzymanie porządku i czystości, naprawę szkód itd.
W ten sposób szybko ukrócono by zapędy tych – tyleż bezczelnych, co beztroskich i bezmyślnych – którzy z troską o osoby niepełnosprawne tyle mają wspólnego, co aborcja i eutanazja (której na ogół są zwolennikami) z poszanowaniem ludzkiego życia.
Kiedy kolejni przyjaciele, znajomi czy krewni dzielą się radosną nowiną dotyczącą błogosławionego stanu, wy, droga mamo i drogi tato, spuszczacie wzrok, ocieracie ukradkiem łzę, bo nie doczekaliście narodzin swojego dziecka.
Wam, rodzicom, towarzyszą tysiące pytań: dlaczego serce maluszka przestało bić, dlaczego akurat nas to spotkało, dlaczego doszło do poronienia? Zadaje je sobie każdy, kto doświadczył utraty nienarodzonego życia. Skoro Bóg chce naszego szczęścia, dlaczego w takim razie dopuszcza śmierć dziecka? To kwestie, od których nie można uciekać. Bez względu na to, czy jesteś człowiekiem głębokiej wiary, czy „letnim” katolikiem, a może osobą będącą daleko od Kościoła, masz prawo do ich podejmowania.
Skupmy się bardziej na czyszczeniu naszego wnętrza i na duchowym przygotowaniu na Boże Narodzenie niż na pucowaniu okien i szafek.
Powtarzalność jest jednym z rysów Kościoła. Jej rytm wyznaczają okresy roku liturgicznego. Wydarzenia, które dobrze już znamy. Tak dobrze, że potrafimy na nie zobojętnieć i przespać szansę. Powtarzalność to bicie serca Kościoła, potrafi jednak uśpić naszą czujność. To w nas, w naszym błędnym myśleniu, a nie w powtarzalności – rytmie życia Kościoła – tkwi wina. Winą jest bowiem i naiwnością nasze mylne przekonanie, że mamy przed sobą dużo czasu i jeszcze zdążymy go wykorzystać. Spójrzmy na Adwent, w który właśnie wchodzimy. Znów. Podobnie jak rok temu. Podobnie jak w przyszłym roku... Może w przyszłym roku wykorzystamy go lepiej, może znajdziemy czas, by coś w sobie zmienić, coś postanowić. A co, jeśli za rok kolejnej szansy już nie będzie, bo nas nie będzie?
Przyjęliśmy do wiadomości informacje dotyczące zatrzymania byłego proboszcza płockiej parafii, należącego do naszej inspektorii - czytamy na stronie Inspektorii Warszawskiej Salezjan.
Przyjęliśmy do wiadomości informacje dotyczące zatrzymania byłego proboszcza płockiej parafii, należącego do naszej inspektorii.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.