Reklama

Wiadomości

Abp J. Martyniak: dzisiejszy Amalek najpierw zapala świeczki w cerkwi, a potem morduje Ukraińców

Tak jak niegdyś Mojżesz, trzymając ręce w górze, zapewnił Żydom zwycięstwo nad Amalekitami, tak dziś trzeba walczyć ze współczesnym Amalekiem, który najpierw zapala świeczki w cerkwi a potem morduje Ukraińców – powiedział 25 stycznia w Warszawie greckokatolicki metropolita przemysko-warszawski abp Jan Martyniak. W kościele Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła przewodniczył on liturgii dla mieszkających w stolicy Ukraińców – obywateli Polski i imigrantów. Wraz z nim sprawował ją m.in. greckokatolicki dziekan olsztyński ks. Jan Łajkosz.

[ TEMATY ]

Ukraina

grekokatolicy

snamess/Foter/CC-BY

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przybyli księża katoliccy, m.in. moderator Kurii Warszawskiej ks. Tadeusz Sowa, reprezentujący kard. Kazimierza Nycza, i proboszcz tej parafii ks. Jan Zieliński. Obecni byli przedstawiciele ambasady Ukrainy w Polsce.

Na wstępie Mszy przed ołtarzem dwie przedstawicielki wspólnoty ukraińskiej powitały hierarchę chlebem i korowajem – ciastem obrzędowym, wywodzącym się z tradycji wschodniej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W kazaniu podczas liturgii abp Martyniak nawiązał do obecnej sytuacji na Ukrainie, skupiając się m.in. na sprawie imigracji i uchodźstwa. Odwołując się do wspomnień osobistych, oświadczył, że on sam prawie 70 lat temu wyemigrował z rodzinnych stron (spod Starego Sambora na ziemi lwowskiej) i przybył do Polski. Zwrócił następnie uwagę, że pierwszym imigrantem i uchodźcą był sam Pan Jezus, który musiał uciekać z Betlejem. A w Jego osobie Bóg przyjął postać ludzką, emigrując z nieba, aby być wśród nas. Tu, na ziemi Jezus pracował ludzkimi rękami, patrzył ludzkimi oczami i kochał ludzkim sercem – podkreślił kaznodzieja.

Reklama

Zauważył też, że wśród tych, którzy jako pierwsi powitali Dzieciątko Boże, byli ubodzy i to oni zanieśli wiadomość o Jego narodzeniu innym. Później, na polecenie Jezusa, zadanie to spadło na apostołów, którzy wyruszyli w świat z przesłaniem o Chrystusie i Jego Kościele. „Dziś głosicielami Jego nauki są między innymi chrześcijanie Syrii, Iraku, wielu krajów Afryki i Azji, którzy czynią to w warunkach zagrożenia i prześladowań” – przekonywał zwierzchnik grekokatolików w Polsce.

Zaznaczył, że ta misja głoszenia wiary Chrystusowej jest podstawowym zadaniem każdego chrześcijanina, szczególnie jeśli uświadomimy sobie przemijalność i kruchość ludzkiego życia. „Tak jak Żydzi, wędrując do Ziemi Obiecanej, nie mieli ze sobą niczego trwałego i mieszkali w szałasach i pod namiotami, tak samo człowiek współczesny, nawet jeśli ma najwspanialszy dom, będzie musiał go zostawić, gdy będzie odchodził z tego świata” – podkreślił mówca.

Na zakończenie oświadczył swym słuchaczom, że przyjechał tu, aby ich pocieszać w trudnych chwilach, jakie przeżywa dziś ich ojczyzna. Zapewnił, że jeśli ich potrzeby duchowe będą wzrastały, postara się przysłać im jeszcze jednego duszpasterza, choć – dodał – Kościół greckokatolicki odczuwa boleśnie brak kapłanów. Wezwał do modlitw o nowe i liczne powołania.

Po komunii abp Martyniak zabrał jeszcze raz głos, tym razem pozdrawiając zgromadzonych z okazji niedawnych świąt Bożego Narodzenia i rozpoczętego Nowego Roku (większość chrześcijan wschodnich w Polsce obchodzi je według kalendarza juliańskiego – starego stylu, czyli 13 dni po kalendarzu gregoriańskim).

Reklama

Nawiązując do obecnej sytuacji na Ukrainie przywołał Mojżesza, który w czasie walki Żydów z Amalekitami trzymał ręce wzniesione do nieba, a wówczas jego rodacy wygrywali, a gdy je opuszczał, przewagę zyskiwali ich przeciwnicy. Współczesny Amalek najpierw zapala świeczki w cerkwi a potem morduje Ukraińców – stwierdził abp Martyniak. Zachęcał Ukraińców, aby nie poddawali się i wspierali walkę o niepodległość swej ojczyzny, trzymając ręce w górze, czyli modląc się.

Na ręce ks. Tadeusza Sowy hierarcha podziękował kard. Kazimierzowi Nyczowi za jego życzliwą postawę i zrozumienie wobec Ukraińców. Oznajmił, że metropolita warszawski zapewnił go, że jeśli takie będą ich potrzeby duchowe, to udostępni im inne kościoły stołeczne, aby grekokatolicy mogli tam odprawiać swe nabożeństwa.

Po liturgii w sali obok kaplicy odbyła się agapa, przygotowana zgodnie z wymogami kuchni ukraińskiej. Śpiewano kolędy ukraińskie.

Wspólnota ukraińska korzysta z podziemi kościoła NMP Matki Kościoła od roku. Ponadto w Warszawie istnieje jeszcze parafia greckokatolicka przy klasztorze i domu zakonnym bazylianów przy ul. Miodowej.

2015-01-25 17:28

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rzymscy katolicy przy trumnie za kard. Huzara

[ TEMATY ]

grekokatolicy

Ks. Gregorz Dreus

Parafia św. Jana Pawła II wraz z proboszczem ks. Grzegorzem Drausem poprowadziła modlitwy przy wystawionym ciele Kardynała w soborze św. Jura.

Rzymscy katolicy zostali uroczyście wprowadzeni do katedry (gdzie lwowianie nieustanna przybywali do wystawionej trumny Arcybiskupa), zaśpiewali koronkę do Bożego Miłosierdzia oraz modlitwy i psalmy z obrzędu pogrzebowego. Wyrażono tym wdzięczność Głowie Greckokatolickiego Kościoła, pod którego opieką (w pomieszczeniach i kaplicy Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu) parafia św. Jana Pawła II narodziła się i rozwija.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

"Z błogosławieństwem papieskim będzie nam na pewno łatwiej"

2025-10-01 15:23

[ TEMATY ]

Namalować katolicyzm od nowa

Leon XIV

commons.wikimedia.org

Pomysłodawca przedsięwzięcia Dariusz Karłowicz

Pomysłodawca przedsięwzięcia Dariusz Karłowicz

Papież Leon XIV pobłogosławił projektowi „Namalować katolicyzm od nowa”. Jego inicjatorzy Dariusz Karłowicz i Joanna Paciorek 1 października, podczas audiencji generalnej w Watykanie podarowali papieżowi obraz Maryi z Dzieciątkiem pędzla wybitnej krakowskiej artystki Beaty Stankiewicz.

- Słowa papieża były bardzo serdeczne, prosił byśmy odnawiali kulturę w duchu chrześcijańskim, co będziemy starali się urzeczywistniać. Z błogosławieństwem papieskim będzie nam na pewno łatwiej - powiedział tuż po audiencji dr Dariusz Karłowicz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję