Reklama

Niedziela Rzeszowska

Konkurs niepodległościowy

Widać to już wyraźnie. Z każdym miesiącem wzbiera fala nastrojów niepodległościowych. W centrum uwagi są, oczywiście, dzieci i młodzież, depozytariusze wartości wywalczonych przez przodków, obdarzeni nadzieją, że nie zaprzepaszczą dziedzictwa wcześniejszych pokoleń. Teraz wystarczy pamiętać, nie trzeba składać daniny krwi jak 100 lat temu, co nie znaczy, że to proste i łatwe

Niedziela rzeszowska 19/2018, str. VII

[ TEMATY ]

konkurs

100‑lecie niepodległości

Irena Markowicz

Finaliści z organizatorami, gośćmi i fundatorami nagród

Finaliści z organizatorami, gośćmi i fundatorami nagród

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wojewódzki konkurs historyczno-religijny miał istotne, choć niełatwe przesłanie. Rola narodu i Kościoła w odzyskaniu niepodległości wydaje się bezdyskusyjna, ale wiedza na ten temat jest obszerna i rozproszona. Do kwietniowego finału wojewódzkiego i równocześnie międzydiecezjalnego obejmujacego metropolię przemyską i diecezje: rzeszowską i sandomierską, wyłoniono w dwóch wcześniejszych etapach 31 kandydatów. W ostatnim dniu rywalizacji mieli przejść etap pisemny, a dziesiątka najlepszych jeszcze etap ustny.

Organizatorzy zachęceni zainteresowaniem pierwszego konkursu związanego z 1050. rocznicą Chrztu Polski postanowili jeszcze raz zorganizować wieloetapowe i rozłożone na kilka miesięcy eliminacje. Teraz też połączone siły specjalistów z Podkarpackiego Centrum Edukacji Nauczycieli, Stowarzyszenia Przyjaciół Podkarpackiej Rodziny Szkół im. Jana Pawła II oraz Oddziału Rzeszowskiego Instytutu Pamięci Narodowej oraz fundatorów cennych nagród pozwoliły na chwile emocji związanych z rywalizacją, ale też radości z sukcesu w dobrych zawodach i nagród.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Walory patriotyczne, ukazanie znaczenia tego wydarzenia historycznego dla Polski i jej mieszkańców, odświeżenie wiedzy zarówno nauczycieli, jak i uczniów, a także przekazanie jej w inny sposób niż w szkole podkreśla Nina Kitlińska, przewodnicząca Stowarzyszenia Szkół Jana Pawła II. Konkurs od pierwszego etapu rozgrywany był z wykorzystaniem możliwości informatyki. Rozwiązywanie zadań on-line dzieciaki bardzo lubią. Z kolei Anna Szylar z PCEN dodaje różnorodność umiejętności wykorzystywanych do odpowiedzi na pytania. Wymienia też cały cykl imprez dotyczących patriotyzmu, wychowania patriotycznego w kwestii odzyskania niepodległości. Ten konkurs wpisuje się w program kilkunastu uroczystości i wydarzeń zorganizowanych z okazji setnej rocznicy. Wszyscy mogą się włączyć, nawet przedszkolaki. Będzie Bieg Niepodległości, Bal Niepodległości, konkurs na Nauczyciela Niepodległej.

Reklama

Przed ogłoszeniem wyników zgromadzeni w auli Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego wysłuchali starannie wybranych i wykonanych pieśni i piosenek znaczących w naszej historii w wykonaniu chóru Zespołu Szkół w Jasionce, którym opiekuje się Dorota Gnyp. Uczniowie lubią występować, a repertuar za każdym razem dostosowany jest do potrzeb środowiskowych, szkolnych. Zawsze też ważne są odpowiednie stroje w kolorach poważnych, biało-czerwonych lub weselszych i barwniejszych.

Z dziesiątki finalistów wyłoniono trójkę najlepiej odpowiadających. Na drugim i trzecim miejscu znaleźli się Maria Żaczek z Grębowa i Dawid Rząsa z Błażowej. Obydwoje uważają, że komputerowy test był trudny, ale cieszą się, że dali radę. Najtrudniejsze pytania dotyczyły najwcześniejszego okresu państwa polskiego i chronologii zdarzeń. Dla Marysi historia to hobby, więc niesie przyjemność rozwijania pasji, a Dawid konkursy traktuje jako sprawdzian wiedzy, którą zdobywa się od wielu lat.

Pierwsze miejsce zajęła Agnieszka Gilarska ze szkoły w Łowcach niedaleko Jarosławia. Stres utrudniał wszystko, to wiadomo, zakres wiedzy ogromny od X do praktycznie XX wieku. Udział w tym konkursie podpowiedziała jej nauczycielka historii Joanna Makuch, skoro przygotowywała się do innych zmagań, postanowiła spróbować, ale nie spodziewała się w finale takiego sukcesu i nagród, wyjazdu do Rzymu i do Brukseli. Bardzo cieszy się, że do tego ostatniego miasta wyjedzie w gronie koleżanek i kolegów z pięciu pierwszych miejsc. Natomiast pierwsza nagroda, Rzym, to jest takie ogromne wyróżnienie, że nie potrafi opisać, jak się z tego powodu cieszy. To na pewno przyda się w życiu później, wie, iż zaprocentuje w trudnych momentach. Przypomni sobie te chwile i pomyśli, że musi trzymać klasę i być wdzięczna za to, co kiedyś otrzymała. Dodatkową nagrodą są jeszcze zdjęcia, na których finaliści, organizatorzy, zaproszenie goście i fundatorzy nagród mieścili się z trudem. Twarze poważne rywalizowały z radosnymi.

2018-05-09 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Finał Konkursu Biblijnego

Niedziela kielecka 25/2018, str. III

[ TEMATY ]

Biblia

konkurs

WD

Laureaci Konkursu Biblijnego odebrali dyplomy i nagrody

Laureaci Konkursu Biblijnego odebrali dyplomy i nagrody

XXIII edycja Diecezjalnego Konkursu Biblijnego rozstrzygnięta. Gala finałowa połączona z rozdaniem nagród i wręczeniem dyplomów, z udziałem laureatów, opiekunów i wychowawców w Kieleckim Centrum Kultury odbyła się 7 czerwca. Wśród patronów Konkursu była „Niedziela Kielecka”

Ksiądz dr Karol Zegan i ks. dr Paweł Ścisłowicz z Wydziału Katechetycznego Kurii Diecezjalnej pogratulowali wszystkim laureatom. Ks. Ścisłowicz, odpowiedzialny za kształt tegorocznej edycji z uznaniem odniósł się do wiedzy i pracy, jaką uczniowie włożyli w przygotowanie do konkursu. Podziękował również wszystkim katechetom, wychowawcom i rodzicom, którzy pomagali dzieciom i młodzieży poznawać Pismo Święte i wspierali ich w nauce. – Drodzy bohaterowie, kiedy ogłosiłem tematykę konkursu, wielu księży mówiło: „co ksiądz robi?”, sugerując trudności. Okazało się jednak, że poradziliście sobie rewelacyjnie z tematyką Starego i Nowego Testamentu i niemożliwe stało się możliwe – powiedział do laureatów.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję