Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Misjonarzem jest Chrystus

Niedziela szczecińsko-kamieńska 16/2018, str. I-II

[ TEMATY ]

wywiad

Maria Palica

Ks. Robert Gołębiowski z Relikwiami Krzyża Świętego, za nim ministranci z Krzyżem św. Ottona

Ks. Robert Gołębiowski z Relikwiami Krzyża Świętego, za nim ministranci z Krzyżem św. Ottona

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z członkiem grupy misyjnej, ks. kan. Robertem Gołębiowskim, o „Misjach u stóp Krzyża” rozmawia Maria Palica.

Maria Palica: – Parafie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej od ponad 7 lat przeżywają „Misje u stóp Krzyża”. Tuż przed Wielkanocą zakończyły się w dekanacie Goleniów, 26 kwietnia rozpoczną w dekanacie Kołbaskowo. Jaki jest główny cel tych Misji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ks. Robert Gołębiowski: – Impulsem do zorganizowania „Misji u stóp Krzyża” były wydarzenia wokół Krzyża, jaki stanął przed Pałacem Prezydenckim po tragedii smoleńskiej w kwietniu 2010 r. Przeżyliśmy wtedy półtoramiesięczne rekolekcje przy Krzyżu. Były tam przykłady pięknych świadectw wiary, ale także liczne profanacje Krzyża, a media non stop o tym mówiły. Abp Andrzej Dziega po tych wydarzeniach w gronie kilkunastu kapłanów zastanawiał się, czy i jak tę sytuację wykorzystać do działań duszpasterskich. Pytał, czy nie wyjść z Krzyżem do ludzi, żeby – i to jest główny cel tych Misji – zadośćuczynić za grzechy, które są popełniane wobec Krzyża. Ale żeby też był to jednocześnie czas refleksji nad znaczeniem Krzyża w życiu człowieka wierzącego. I tak zrodziła się myśl przeprowadzenia „Misji u stóp Krzyża” we wszystkich parafiach archidiecezji. Ksiądz Arcybiskup zaproponował, aby odbywały się one przy Relikwiach Krzyża Świętego z katedry kamieńskiej i Krzyżu św. Ottona.

– Dlaczego właśnie przy nich?

– Relikwie Krzyża Świętego mają bogatą historię. Wiemy, że pojawiły się w sanktuarium maryjnym w Brzozdowcach na Ukrainie w XVIII wieku. Stamtąd razem z cudownym obrazem Jezusa Ukrzyżowanego i Matki Bożej Bolesnej zostały w 1945 r. potajemnie przewiezione przez wysiedlonych z tamtych terenów Polaków i umieszczone w katedrze w Kamieniu Pomorskim. Natomiast Krzyż to najstarszy na naszym terenie krucyfiks, pochodzący z końca XIII wieku. Peregrynuje jego mniejsza od oryginału kopia, wykonana przez archidiecezjalnego konserwatora zabytków ks. kan. Marka Cześnina. Pięciometrowy oryginał znajduje się w Muzeum Narodowym w Szczecinie.

– Niedawno w parafiach odbywały się Misje Fatimskie z naukami, spotkaniami, procesjami. Te są zupełnie inne...

– Istotnie, standard to dwaj misjonarze głoszący nauki stanowe i wielkie poruszenie w parafii. Te Misje przeżywane są w ciszy, a ich głównym akcentem jest indywidualna modlitwa. I – jak to Ksiądz Arcybiskup mówi, a my powtarzamy – misjonarzem podczas tych Misji jest sam Chrystus, przemawiający do serca człowieka z Krzyża.

– „W Krzyżu cierpienie, w Krzyżu zbawienie...” śpiewamy w jednej z pieśni. Patrząc na Krzyż i klęcząc przed nim, jak go odczytywać, czego szukać? Bardziej dostrzegać cierpienie, czy widzieć drogę zbawienia?

Reklama

– Orędzie Krzyża jest wielowątkowe – najpierw dostrzegamy odkupienie, bo to ono dokonało się w Wielki Piątek na Krzyżu, ale to jednocześnie otwarta droga do zbawienia, która objawia się nam w Niedzielę Zmartwychwstania. No i cierpienie, ale nie jako kara za grzechy, tylko dowartościowanie go i uświęcenie. Pokazanie, że cierpienie wpisane jest w naturę człowieka i musimy je zaakceptować. Do końca może nie rozumiemy, dlaczego jest tyle bólu, nienawiści i zła panującego na świecie i dlaczego ten Krzyż jest taki ciężki, ale jednocześnie widzimy, że Chrystus stał się z nami solidarny. Mógł wybrać inną drogę odkupienia, ale nie – On pokazał: Oto jestem z wami. I to jest wymiar Krzyża. Teraz, kiedy obserwujemy często profanację Krzyża i wszystkiego, co jest związane z chrześcijaństwem, to mamy się go nie wstydzić i nieść dumnie, bo Krzyż jest naszym symbolem i naszą siłą.

– Jak w przytoczonej już pieśni: „Kto Krzyż odgadnie, ten nie upadnie...”?

– Właśnie. Bo Krzyż jest naszą podporą – jeśli się go zrozumie. Dlatego mamy 7 dni na Misje, aby spokojną refleksją objąć przesłanie Krzyża, żeby zrozumieć Krzyż taki, jakim on jest – niełatwy i wymagający z naszej strony zaangażowania. By nie był tylko – jak się teraz mówi – gadżetem w naszym życiu. Żeby nie było tak, że wisi sobie na ścianie w naszych domach czy w miejscu pracy, ale tak naprawdę niewiele dla nas znaczy.

– Poruszył Ksiądz istotny problem. Co jakiś czas media informują o walce z Krzyżem, by przypomnieć odległe już wydarzenia z lat 80. w Oświęcimiu, czy niedawną batalię o Krzyż nad pomnikiem św. Jana Pawła II we Francji. I choć Krzyż towarzyszy nam na co dzień, również w przestrzeni publicznej, to jakże często go nie dostrzegamy.

– Ma Pani rację, o tym też w swoich kazaniach podczas Misji mówię. Zadaję ludziom pytania, czy myśmy się za bardzo nie przyzwyczaili do Krzyża, nie zobojętnieli wobec niego. I czy wobec Krzyża nie zachowujemy się tak, jak gdyby go w ogóle nie było. „Misje u stóp Krzyża” mają ten stosunek zmienić.

– A zmieniają?

Reklama

– Myślę, że tak, bo zauważam to w parafiach. Wielu kapłanów miało wątpliwości, co do tego, że Misje trwają 7 dni, bo co w tym czasie robić. A potem okazuje się, że na powitanie i pożegnanie w kościołach jest pełno ludzi, a kiedy dopytujemy, jak było w dni powszednie, mówią, że praktycznie nie było chwili, by przed Krzyżem nie było nikogo. Ludzie przychodzili do kościołów, nawet ci, co robili to rzadko, a na zakończenie Misji ze wzruszeniem i łzami w oczach żegnali Krzyż i Relikwie, mówiąc: „było za krótko”. Jest wiele przykładów nawrócenia, pięknych spowiedzi, nawet po kilkudziesięciu latach, a przede wszystkim poruszenie w parafiach.

– Czy są jakieś obrazy, zdarzenia, przeżycia związane z Misjami, które się w pamięci Księdza w szczególny sposób zapisały?

– Było ich sporo. Dla mnie najważniejsze były spowiedzi i oblegane konfesjonały, nawet w okresie letnim w miejscowościach nadmorskich. A także kontakty i rozmowy z ludźmi, którzy przychodzili i dziękowali za to, że mieli możliwość być tak blisko Krzyża, na którym umierał Chrystus. Zapamiętam też na długo niezwykle widowiskowe przewiezienie Relikwii i Krzyża z Dziwnówka do Kamienia Pomorskiego. Krzyż ustawiony został na łodzi i przepłynął przez Zalew do Kamienia. Tam na marinie czekali ludzie, którzy przenieśli go do kamieńskiej katedry. Albo przekazanie Krzyża pośród zbóż w połowie drogi między dwoma kościołami. To było piękne.

– W ilu parafiach Misje się dotychczas odbyły i kiedy zostaną zakończone?

– W archidiecezji mamy 272 parafie, w ponad 200 „Misje u stóp Krzyża” już się odbyły. Zaczynaliśmy jesienią 2010 r. w Szczecinie, jednym z ostatnich był dekanat Goleniów, zostały nam jeszcze Stargard, Kołbacz, Pyrzyce i Lipiany. Kiedy skończą się wszystkie dekanaty, ponownie odwiedzimy parafie szczecińskie. Abp Andrzej Dzięga chce „Misje u stóp Krzyża” przedłużyć do 2024 r., do 900. rocznicy chrystianizacji Pomorza.

– Publikowane od czasu do czasu statystyki dotyczące praktyk religijnych Polaków pokazują, że w województwie zachodniopomorskim nie jest pod tym względem najlepiej. Czy spodziewa się Ksiądz, że po „Misjach u stóp Krzyża” to się zmieni?

– Ksiądz Arcybiskup by powiedział: „Daj Boże!”. W rękach Pana Boga wszystko. Jeśli ktoś przychodzi i po 40 latach spowiada się tylko dlatego, że są Relikwie Krzyża Świętego, to o czymś to świadczy. A takich przykładów jest więcej i dlatego uważam, że warto było podjąć ten trud. Każdy z proboszczów, którego po Misjach o to pytałem, podkreślał, że zauważa większe zaangażowanie parafian w życie religijne. I to – moim zdaniem – jest najważniejsze.

2018-04-18 12:13

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Polska to nie federacja grup interesów

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Rozmaite autorytety wciąż nas pocieszają, że Polska jest postrzegana jako kraj największego sukcesu w tej części Europy, natomiast Pana diagnoza stanu naszego kraju jest - zresztą od dawna - mało optymistyczna. Mówi Pan, że Polska znalazła się na drodze donikąd...
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Wstąpił

2025-05-26 08:53

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

John Singleton Copley, "Wniebowstąpienie Chrystusa"/commons.wikimedia.org

Przypisywana Homerowi „Odyseja” powstała w VIII w. przed Chr. Łukasz pisał kilkadziesiąt lat po zmartwychwstaniu Chrystusa. Homer w swoim geniuszu fabułę poematu zakuł w kształty heksametru. Ewangelista z Antiochii pisał wyszukaną nieco, aczkolwiek zrozumiałą prozą. „Odyseja” składa się z dwudziestu czterech części, dzieło Łukasza natomiast podzielone zostało na dwadzieścia cztery rozdziały. Ta ostatnia zbieżność to oczywiście zwykły przypadek. Nie wiadomo jednak, czy przypadkiem jest również i to, iż Łukaszowa Ewangelia rozpoczyna się i kończy w świątyni jerozolimskiej.

Podobnie jak wędrówka mitycznego Odyseusza rozpoczyna się i kończy na Itace. Homer sięgnął po znany później w literaturze greckiej motyw wędrówki cyklicznej. Akcja narracji rozpoczyna się w tym samym miejscu, w którym się kończy, jednak w toku narracji mają miejsce wydarzenia, które całkowicie odmieniają sytuację początkową. Pierwsza scena dzieła Łukasza to modlitwa Zachariasza w świątyni, podczas której otrzymuje on zapowiedź narodzin poprzednika Chrystusa. Ostatnia scena Ewangelii to modlitwa uczniów Chrystusa, również w świątyni, już po Jego zmartwychwstaniu: „z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni wielbiąc i błogosławiąc Boga” (Łk 24,52-53).
CZYTAJ DALEJ

Ma 9 lat i już zorganizował pielgrzymkę na Jasną Górę!

2025-06-01 12:21

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że nie trzeba być dorosłym, żeby zorganizować pielgrzymkę na Jasną Górę, przekonał wszystkich 9-letni Wojtek Małozięć z Łęk Górnych w diec. tarnowskiej. Kiedyś był tu z rodzicami, zakochał się w Jasnej Górze, zwłaszcza, gdy jeden z paulinów pokazał mu organy i jak twierdzi chłopiec, chciałby tu w przyszłości grać Matce Bożej.

Wojtek przyjechał na Jasną Górę z rodzicami, kiedy odbywała się pielgrzymka rolników. Były tłumy pielgrzymów. Kiedy weszli na górną część przybudówki, chłopiec mógł obserwować kaplicę z góry. Jeden z paulinów pokazał chłopcu chór i organy. - Poczułem, że to jest moje miejsce i chcę tutaj zostać. I nawet namawiałem rodziców, żeby przedłużyli urlop, aby dłużej pozostać na Jasnej Górze. Pomyślałem, że jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to zostanę organistą i będę tutaj grał - opowiadał chłopiec. To była tak wielka inspiracja, że od września Wojtek rozpocznie naukę w szkole muzycznej. Wielkie wrażenie też zrobił na nim Apel Jasnogórski, czyli wieczorne nabożeństwo na cześć Matki Bożej, na które gromadzi się wielu ludzi. Teraz chłopiec prawie codziennie śledzi transmisje z Jasnej Góry i powoli staje się prawdziwym znawcą tego miejsca.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję