Reklama

Niedziela Wrocławska

Pamięci Mariana Krzysztofa Lewczaka (1960-2017)

Cichy bohater z Kuźniczyska

W dziewiątym rozdziale Dziejów Apostolskich mamy opis wydarzenia, które na tle innych zdarzeń, bardzo istotnych dla rozwoju Kościoła, może wydawać się mało znaczące. W mieście Jafa żyła kobieta imieniem Tabita. Św. Łukasz charakteryzując ją napisał, że „czyniła wiele dobrego” i „dawała hojne jałmużny”. Musiała być sławna, skoro zapamiętali ją nie tylko chrześcijanie wywodzący się z Żydów, ale także ci, którzy wywodzili się z pogan

Niedziela wrocławska 1/2018, str. IV

[ TEMATY ]

wspomnienia

Archiwum ks. Bogdana Giemzy

Krzysztof Lewczak na tle pracowni w Kuźniczysku

Krzysztof Lewczak na tle pracowni w Kuźniczysku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zapamiętali ją pod greckim imieniem Dorkas, czyli Gazela. Śmierć Tabity musiała być wstrząsem także dla bliskich i przyjaciół, a pamięć o jej pięknym życiu skłoniła ich, by wezwali Apostoła Piotra, który przebywał wówczas w Liddzie leżącej blisko Jafy. Nie wiemy czy po to, by przewodził uroczystemu pogrzebowi, czy też liczyli po cichu na cud. Kiedy Piotr przybył, „otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które Dorkas zrobiła im za swego życia” (Dz 9, 39). Zauważmy, że dzieła miłosierdzia Tabity są argumentem wobec Piotra. W ten sposób wypowiedziały swój żal po stracie kogoś, kto był dla nich dobry, czuły i kochający. Być może, nie mogąc się pogodzić ze śmiercią Tabity, kobiety miały pretensje do Boga i stawiały sobie pytania o Bożą sprawiedliwość. Piotr wskrzesza Tabitę. To spowodowało, że nowe osoby uwierzyły w to, że Zmartwychwstały Jezus jest dawcą życia. Nie tylko Biblia, ale i nasza rzeczywistość jest pełna osób, których śmierć nie tylko prowokuje do płaczu, ale jednoczy wokół dobra, które pozostawiły po sobie.

CV Krzysztofa

Reklama

Przywołuję biblijne wydarzenie, bo podobne odczucia miałem uczestnicząc 19 grudnia 2017 r. w Kuźniczysku (parafia Czeszów w archidiecezji wrocławskiej) w pogrzebie Mariana Krzysztofa Lewczaka. Chociaż na tabliczce na krzyżu nagrobnym umieszczono „Marian Lewczak”, to znany był bardziej jako Krzysztof, czy zdrobniale Krzysiek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z powinności kronikarskiej podaję, że Krzysztof urodził się 14 sierpnia 1960 r. w Brzegu, wychował zaś w Lewinie Brzeskim. W 1978 r. ukończył Szkołę Rzemiosł Artystycznych w Jeleniej Górze, a w następnym zamieszkał w Trzebnicy. Kilka lat temu sam zaprojektował i wykonał pracownię na obrzeżach wsi Kuźniczysko, kilkanaście kilometrów od Trzebnicy, gdzie zamieszkał i pracował do śmierci. Malownicze obejście pracowni obejmowało fragment lasu, łąki z małym stawem i naturalną granicę zamkniętą rowem melioracyjnym z wodą. Ostatnie kilkanaście miesięcy jego życia naznaczone było bolesnym doświadczeniem zmagania się z chorobą nowotworową. Zmarł 16 grudnia 2017 r. w Ośrodku Medycyny Paliatywnej i Hospicyjnej Będkowo k. Trzebnicy. Mimo choroby, niemalże do końca pracował. Na miesiąc przed śmiercią, gdy był bardzo osłabiony, pożyczył od znajomych wkrętarkę. Nie mogąc już pracować nad monumentalnymi rzeźbami, chciał wykonywać małe krzyże Chrystusa i w ten sposób służyć talentem oraz zarabiać na swoje utrzymanie. Jak powiedział ks. Jacek Tomaszewski, proboszcz z Czeszowa, w dniu 12 grudnia 2017 r. w czasie odwiedzin chorych podczas parafii parafialnych rekolekcji adwentowych, wyspowiadał się i przyjął Komunię św. Był już „swój”

Reklama

Chociaż Krzysztof Lewczak w Kuźniczysku mieszkał zaledwie kilka lat, to uroczystości pogrzebowe odbyły się w miejscowym kościele filialnym i został pochowany na miejscowym cmentarzu. Przez mieszkańców wioski, mimo iż był postrzegany jako ktoś nowy, artysta, rzeźbiarz, po części może „dziwak” z racji swojego sposobu ubierania się i bycia, to jednak został polubiony jako „swój”.

Jak podkreślał ks. proboszcz i sami mieszkańcy Kuźniczyska, takiego pogrzebu jeszcze tutaj nie widziano – zarówno co do ilości uczestników żałobnej uroczystości, jak również całościowej oprawy liturgii. Eucharystię celebrowało pięciu kapłanów pod przewodnictwem ks. Jacka Tomaszewskiego z Czeszowa. Kościół, mimo chóru okalającego prawie całe wnętrze, nie pomieścił rodziny, przyjaciół i mieszkańców wioski. Wśród uczestników pogrzebu można było zauważyć przedstawicieli władz samorządowych, osoby z różnych sfer i grup zawodowych, grupę harleyowców, orkiestrę dętą z Trzebnicy, zespół muzyczno-wokalny. Dodatkowy klimat tworzyła natura: popołudniowa, grudniowa pora, padający śnieg – procesja w mroku na cmentarz oraz dźwięki marsza żałobnego w wykonaniu orkiestry i wycie silników harleyów.

Wspomnienia mają kolor…

Reklama

W homilii i przemówieniach podkreślano prostotę i dobroć oraz bezpośredniość w nawiązywaniu kontaktów przez Krzysztofa. Mówiono, że Zmarły przebywa teraz w pracowni niebieskiej u Boga, a ks. Kazimierz Sroka z parafii pw. św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu zapraszał na wernisaż licznych rzeźb, które Krzysztof wykonał do tego kościoła. W innym tonie utrzymane było pożegnanie córki, która mówiła o trudnej relacji ze zmarłym ojcem. Stwierdziła, że w palecie barw są barwy jasne i ciepłe oraz ciemne i zimne. Wyznała, że zazdrości tym, którzy doświadczyli ciepłych i jasnych barw od Zmarłego, bo ona jako córka, ma w pamięci raczej barwy ciemne i zimne.

Szukał Boga, który Go chciał

Chciał możliwie jak najmocniej doświadczyć bliskości Boga. W ostatnim okresie prawie codziennie przyjeżdżał na wieczorną Mszę św. w trzebnickiej bazylice i miał swoje miejsce przy pierwszym filarze przed kaplicą, gdzie jest całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. Charakterystyczne było również to, że po Mszy św. nie wsiadał od razu do swojego auta lub na harleya, by wrócić do Kuźniczyska, lecz stał przed bazyliką i rozmawiał z różnymi ludźmi. Jakby przeczuwał, że czas jego ziemskiego życia dobiega kresu.

Ważna była jego droga wiary i osobista więź z Bogiem. W pamięci noszę rozmowę w jego pracowni, gdy podarowałem mu Biblię Jerozolimską…

Rzeźby, które zrobił za swego życia

Reklama

Przywołałem na początku biblijne wydarzenie, w którym mowa, że kobiety pokazywały Apostołowi Piotrowi ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które Dorkas zrobiła im za swego życia. Podobnie można powiedzieć o dorobku Krzysztofa Lewczaka. Na pewno zasługuje on na osobne opracowanie i obszerną dokumentację. Był rzeźbiarzem o uznanym dorobku artystycznym w Polsce i za granicą. Jego prace znajdują się w wielu miejscach w Polsce, Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. Dominują wśród nich rzeźby o charakterze sakralnym wykonywane w drewnie i w kamieniu. Chyba najwięcej można ich znaleźć we wspomnianym kościele św. Franciszka z Asyżu we Wrocławiu. Także wrocławska katedra może poszczycić się jego dwoma pokaźnymi rzeźbami: św. Edyty Stein i św. Zygmunta Gorazdowskiego, które zostały umieszczone na frontonie południowej wieży. Wiele prac Krzysztofa znajduje się też w kościele parafialnym Matki Bożej Pocieszenia (Our Lady of Consolation Parish) na Brooklynie w Nowym Jorku, gdzie posługują salwatorianie z Polski.

Nie można nie wspomnieć o wątku patriotycznym w twórczości Zmarłego. Do niego zalicza się m.in. popiersie gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” na osiedlu AK w Opolu, czy płaskorzeźba poświęcona katastrofie smoleńskiej znajdująca się przed wspomnianym kościołem Matki Bożej Pocieszenia w Nowym Jorku.

Hołd dla Zmarłego

Kościół poprzez liturgię pogrzebową towarzyszy chrześcijaninowi, tak, jak to czynił sakramentalnie podczas całej jego ziemskiej pielgrzymki, na końcu jego drogi, aby oddać go „w ręce dobrego Ojca”. Zachowujemy w pamięci osobiste wspomnienia i pamiątki po zmarłych. Ważne jest również to, aby ich dobre dzieła były przez nas kontynuowane. Również w przypadku Krzysztofa Lewczaka największym hołdem będzie kontynuowanie jego dzieła prostoty i dobroci oraz wiary. Innym, ważnym wyrazem pamięci będzie opracowanie dokumentacji jego prac znajdujących się w miejscach publicznych i w prywatnych zbiorach. Ważne, abyśmy pamiętali o dziełach tych, których Bóg obdarzył szczególnym talentem. Tych, z Państwa, którzy Krzysztofa znali, albo są w posiadaniu dzieł jego autorstwa ośmielam się prosić o przesłanie na mój adres osobistych wspomnień i fotografii związanych z życiem i twórczością Krzysztofa. Być może wspólnymi siłami uda nam się odtworzyć drogi, które pokonywały rzeźby – wytwory jego rąk i serca, a opowiedziane historie dopełnią bogatą kronikę życia.

Kontakt z autorem:

Reklama

Ks. Bogdan Giemza SDS

ul. Jana Pawła II 3

55-100 Trzebnica

e-mail: bogdan@sds.pl

2018-01-03 12:37

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przed 75 laty w ławkach wadowickiego gimnazjum

Niedziela Ogólnopolska 24/2013, str. 22-23

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

wspomnienia

matura

Archiwum Eugeniusza Mroza

Wadowice, maj 1938 r. Absolwenci i pedagodzy neoklasycznego Państwowego Gimnazjum nr 374 im. Marcina Wadowity. W trzecim rzędzie od góry, pierwszy z lewej - Karol Wojtyła

Wadowice, maj 1938 r. Absolwenci i pedagodzy neoklasycznego Państwowego Gimnazjum nr 374 im. Marcina Wadowity. W trzecim rzędzie od góry, pierwszy z lewej - Karol Wojtyła

Przed 75 laty zasiedliśmy po raz ostatni w ławkach założonego w 1866 r. neoklasycznego Państwowego Gimnazjum im. Marcina Wadowity w Wadowicach.
W westybulu witała nas, wmurowana w 1889 r., tablica - inkrypcja żyjącego w I wieku przed Chrystusem przyjaciela Horacego i Owidiusza - Albiusa Tibullusa:
„Casta placent superis, pura cum veste venite et manibus puris sumite fontis aquam” - Najwyższemu podobają się dusze czyste, przybywajcie w szatach czystych i czystymi rękoma czerpcie wodę ze źródła.
Ta sentencja rzymskiego poety i filozofa była dla nas drogowskazem, wademekum w zdobywaniu wiedzy w prawdzie, przekazywanej nam przez naszych profesorów, wychowawców, starszych przyjaciół. Umacniała nas w koleżeńskiej solidarności i przyjaźni...

Nasze liczne koleżeńskie spotkania z udziałem Karola Wojtyły - „Lolka” zawsze kończyliśmy, cytując oprócz pierwszych strof „Iliady” Homera te znamienite słowa: „Casta placent superis...”.
CZYTAJ DALEJ

Czy chcesz naśladować Jezusa, czy chcesz pójść za Nim?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mt 4, 18-22.

Sobota, 30 listopada. Święto św. Andrzeja, apostoła
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: matka zrezygnowała z leczenia raka, by nie zaszkodzić poczętemu dziecku

2024-11-30 11:59

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich

Podczas jednej wizyty u lekarza usłyszała, że jest w ciąży i ma nieoperowalnego raka. 38-letnia Deborah Vanini zrezygnowała z leczenia, by nie zaszkodzić noszonemu pod sercem dziecku. Zmarła dwa miesiące po jego narodzinach. „Bała się śmierci, ale myślała o naszej córeczce” - wyznał jej partner podkreślając, że „społeczeństwo powinno brać przykład z tej historii, wybierając życie”.

Historia „Matki z Como”, jak nazwały ją włoskie media odbiła się szerokim echem dzięki swoistemu dziennikowi, który Deborah prowadziła w mediach społecznościowych. Jej wpisy obrazują życie jakie prowadziła. Zdjęcia pokazują piękną kobietę, kochającą podróże do wspaniałych miejsc, spotkania z przyjaciółmi, wymarzony dom, który tuż przed diagnozą wybudował dla niej jej partner. Do spełnienia ich marzeń brakowało dziecka, o które starali się kilka lat. Wpis o tym, że oczekuje potomstwa stał się zarazem zapowiedzią tragedii. W czasie jednej wizyty u lekarza dowiedziała się, że jest w ciąży, a zaraz potem, że ma nowotwór. Rak płuc. W czwartej fazie - nieoperowalny. „Szok. Od najlepszej wiadomości do najgorszej w ciągu 25 sekund - napisała na Twitterze. - Od największej radości do absolutnej rozpaczy. Od ekstazy po męki piekielne. Od teraz - ciemność”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję