Adwent jest czasem przygotowania na Boże Narodzenie. Racją i światłem tego okresu jest przybliżająca się z każdym dniem pamiątka narodzin Chrystusa w ubogiej betlejemskiej stajni. W kulturze i religijności polskiej był to okres skupienia, prawdziwego, żarliwego, cierpliwego czekania na Kogoś najważniejszego.
Adwent był w dawnej Polsce okresem prawdziwie pokutnym. Liczne relacje to potwierdzają. W każdy piątek i w środę zakładano sobie post ścisły. Często poszczono także w soboty. W ciągu tych czterech tygodni do minimum ograniczano nawet spożywanie tłuszczów, nie wspominając już o mięsie. Nie można było urządzać wesel ani wiejskich zabaw. Na tym tle lepiej zrozumiemy poranną Mszę św. ku czci Najświętszej Maryi Panny. Cała świątynia pogrążona w ciemności, tylko przy ołtarzu chybotliwe światło rzucane przez świece. Kapłan odprawiający Najświętszą Ofiarę po łacinie i powtarzające się słowa Rorate coeli – staropolskie roraty. Lud śpiewający pieśni adwentowe.
Dawne pieśni adwentowe zadziwiają nas swoją teologiczną głębią i pięknem poetyckiego języka. Jeśli chcemy dotrzeć – mimo tego potwornego zgiełku współczesnego świata – do staropolskiej atmosfery adwentowej, możemy to uczynić przez dwa elementy, właśnie roraty i dawne pieśni. W śpiewniku Jana Siedleckiego mamy tych utworów kilkanaście. Dzielą się one wyraźnie na dwie grupy. Grupę pierwszą nazywam wołaniem o Zbawiciela, zaś grupa druga to niezwykły krąg zwiastowania. Pieśni te wyznaczają dwie wielkie domeny treściowe Adwentu, najpierw jest to żarliwa modlitwa, aby się Ojciec zlitował, a później jakże radosne już rozważanie tajemnicy Wcielenia przez przybliżenie motywu zwiastowania: Archanioł Boży Gabryjel posłan do Panny Maryjej.
Najpierw omówimy krótko grupę pierwszą. Grupa ta wyraźnie łączy się z ciemnością nocy grudniowej. Noc ta odpowiada długiej nocy w dziejach ludzkości, kiedy była ona pogrążona w ciemnościach grzechu. Dlatego żarliwie człowiek woła o Zbawiciela. Metaforycznie jest to ujmowane jako wielka prośba, aby niebiosa zesłały rosę. Ta życiodajna rosa, ten zbawienny deszcz to Mesjasz – Jezus. W tych pieśniach często przywołuje się motyw grzechu, nocy, Bożego zagniewania.
Z XVII wieku pochodzi piękna pieśń Spuśćcie nam na ziemskie niwy. Jej tekst najlepiej oddaje modlitewną tęsknotę człowieka pogrążonego w grzechu za Zbawicielem. Pierwsza strofa ukazuje ciężki stan ludzkości, która na skutek swoich grzechów została przeklęta od Pana Boga;
Spuśćcie nam na ziemskie niwy
Zbawcę z niebios, obłoki.
Świat przez grzechy nieszczęśliwy
Wołał w nocy głębokiej.
Gdy wśród przekleństwa od Boga
Czart panował, śmierć i trwoga
A ciężkie przewinienia
Zamkły bramy zbawienia.
Strofy następne są już radosne, bo mówią o tym, że Ojciec się zlitował nad nędzną ludzi dolą. Właśnie archanioł Gabriel przychodzi do Maryi i zwiastuje jej radosną wieść o Zbawicielu.
Reklama
Nieco późniejsza jest pieśń Niebiosa, rosę spuśćcie nam z góry. Znów mamy tu wielką, błagalną modlitwę o przyjście Zbawiciela. Utwór ten składa się z pięciu zwrotek, a każda zaczyna się od metaforycznej prośby Niebiosa, rosę spuśćcie nam z góry. Sprawiedliwego wylejcie, chmury. Druga część strofy pierwszej i trzeciej jest dopełnieniem poprzedniej prośby. Te nowe błagania układają się w kunsztowny poetycki cykl; prosimy zatem: O, wstrzymaj, wstrzymaj swoje zagniewanie. I grzechów naszych zapomnij już, Panie (strofa 1), O, spojrzyj, spojrzyj na lud Twój stroskany. I ześlij Tego, co ma być zesłany (3).
Wielki kunszt poetycki widać w tłumaczeniach siedmiu wielkich antyfon śpiewanych w okresie bezpośrednio poprzedzającym Boże Narodzenie. Niezwykłe błaganie o Zbawcę jest najpierw zawarte w pięknych metaforach określających Boga, który ma przyjść, a potem w powtarzającym się błaganiu przybądź. Oto pierwsza antyfona O, Sapientia: Mądrości, która z ust Bożych wypływa. Wszystko urządzasz, zewsząd cel dobywasz. Przybądź i naucz nas dróg roztropności. Wieczna Mądrości. Jeszcze kilka określeń Boga z tych antyfon: O, Adonai, Wodzu Izraela; Korzeniu Jesse, Tyś chorągwią ludów; Kluczu Dawidów, Izraela Boże; O, Wschodzie ranny, światło wiekuiste; Królu narodów, Tyś ich upragnieniem; Emanuelu, Królu, Prawodawco. I za każdym razem wielka prośba przybądź!
Z XVI wieku pochodzi polskie tłumaczenie wspaniałej pieśni adwentowej, ułożonej przez świętego Ambrożego w IV wieku, zatytułowanej Creator alme: Stworzycielu gwiazd świecących, Wieczne światło nas wierzących, Zbawicielu wszystkich ludzi, Niech Cię głos pokornych wzbudzi.
Pieśń tę zaliczamy również do kręgu pierwszego adwentowych śpiewów. Najpokorniej, najpiękniej jak potrafimy wołamy o Zbawcę. Polski Adwent ma zatem głęboki sens religijny i kulturowy.
Ciekawi mnie, ilu Czytelników zgodzi się z twierdzeniem, że poza przekazywaniem wiary w ramach wspólnoty Kościoła domowego, drugim kręgiem apostolskiego oddziaływania na każdego człowieka jest jego szeroko rozumiane życie towarzyskie. Skąd taki wniosek? Skoro na niedzielną Eucharystię uczęszcza w Polsce przeciętnie co trzeci katolik, a nawet w tej grupie tzw. dominicantes nie wszyscy gotowi są słuchać nauczania Magisterium i według zasad wyznawanej wiary układać swoje życie (odłam tzw. „ale-katolików”), zatem pozostaje do dyspozycji najskuteczniejsza w dziejach ludzkości metoda apostolska: bezpośredni kontakt człowieka z człowiekiem. Zauważmy, że od tego się zresztą w misji głoszenia Ewangelii zaczęło! Proszę przeczytać chociażby teksty Ewangelii, opowiadające o tym, w jaki sposób trafili do Pana Jezusa Apostołowie: Piotr, zachęcony przez swego brata Andrzeja i Natanael, zachęcony skutecznie przez Filipa. I przypomnijmy sobie, w jaki sposób wiara stała się naszym udziałem, komu zawdzięczamy swoją ewangelizację do tego stopnia, że dziś… czytamy tygodnik katolicki „Niedziela”?
Nie jest prawdą, że współczesnych ludzi nie interesuje wiara, Kościół, moralność, zbawienie, świętość itd. Jest natomiast prawdą, że wielu ludzi otrzymuje przekaz wiary zakłamany, niekompletny, niepotwierdzony świadectwem życia głosicieli (nawet rodziców). Jest prawdą, że bardzo wielu zatruło swego ducha poprzez wchłanianie nieprawdziwych, nienawistnych i oszczerczych informacji laickich mass mediów. Jest prawdą powszechna i totalna ignorancja religijna wielu ochrzczonych (mimo wielu lat katechizacji!). Jest prawdą, że spotykamy osoby poranione przez życie (często na własne życzenie) lub/i zrażone zachowaniem duchownych. Jest prawdą, że uznaliśmy sprawy wiary za absolutnie prywatne do tego stopnia, że nie godzi się o nich rozmawiać nawet z własnymi dziećmi („będzie dorosła (y), niech sam (a) zdecyduje”). Kto i w jaki sposób do tych wszystkich ludzi dotrze, skoro dla księdza (katechety, publikacji katolickich) drzwi ich domów i serc są zamknięte? I kto im pomoże odnaleźć, poznać i pokochać Pana Jezusa, a potem pójść Jego śladami? Odpowiedź jest jasna: tylko katolicy świeccy, świadomi swojej wiary i odpowiedzialni za mandat Chrystusa: Idźcie i nauczajcie!
Zobaczmy to na konkretnym przykładzie. Do szpitalnego pokoju, w którym korzystałem z usług medycznych, wprowadzono starszego ode mnie pacjenta. Pielęgniarka lojalnie uprzedziła go, że będzie musiał dochodzić do zdrowia w towarzystwie księdza. Oględnie mówiąc, mój towarzysz niedoli nie przyjął tego faktu z radością, czemu zresztą dawał wyraz już „na dzień dobry”. Stopniowo jednak łagodniał w swych wypowiedziach pod adresem Kościoła i jego duchownych, wchodząc niepostrzeżenie w opowieść o niewesołych losach własnej rodziny. W piątym dniu naszego „razem” wyraził gotowość wyspowiadania się, ale przeszkodą był dla niego… brak kratek w pokoju! Gdy zaproponowałem, że spowiedź jego przyjmę przez „szprychy” szpitalnego łóżka - zgodził się z chęcią! W niedzielę przystąpił do Komunii św., a w poniedziałek wypożyczył sobie (bez mojej wiedzy) kapłańską Liturgię Godzin (tzw. brewiarz - ok. 2000 stron), którą zwrócił mi wieczorem z komentarzem: „Księże, dobra książka!”. Na to wyznanie przyszło mi czekać niemal tydzień. Skąd kapelan szpitalny ma mieć aż tyle czasu dla pacjentów? Jeśli sam pacjent jest (z różnych powodów) „oporny” na zachęty do korzystania z sakramentów św., to jasne, że bez aktywnej postawy jego otoczenia sprawa będzie przegrana (oczywiście patrząc tylko po ludzku). Wybrałem ten przykład choćby dlatego, że to właśnie przez szpitalne łóżka biegnie często decydująca o wieczności linia frontu, na którym toczy się walka o nieśmiertelne ludzkie dusze. Jeśli otoczenie chorego nie zadba o to, co najważniejsze - ten grzech zaniedbania obciąży ich sumienie, a chorego (umierającego) pozbawi łaski, która jest do zbawienia każdemu z nas koniecznie potrzebna.
Wydarzenie, jakim było obiecane przez Pana Jezusa Zesłanie Ducha Świętego pokazało, że uczniowie Pana otrzymali dar języków, który pozwala dotrzeć do każdego człowieka na świecie ze zbawczym orędziem. W oparciu o osobiste spotkania z Jezusem, o zdobytą wiedzę religijną, inteligencję, znajomość spotkanych ludzi zagubionych religijnie czy niewierzących - spełniać uczynki miłosierne wobec ich dusz: nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, grzesznych napominać itd. Nie da się ukryć, że przy biesiadnych stołach, podczas podróży, oczekiwania w kolejkach prędzej czy później podejmowane są tematy religijne, wywoływane najrozmaitszymi wydarzeniami; grzechem zaniedbania po stronie katolika z prawdziwego zdarzenia będzie wtedy milczenie czy brak wyraźnego świadectwa dawanego Chrystusowi. Pozostaje tylko kwestia sposobu prowadzenia rozmowy i argumentacji: odważnie, z szacunkiem dla rozmówcy, z panowaniem nad emocjami, z dobrze umotywowanymi argumentami, wreszcie - z miłością.
Prezydent Karol Nawrocki podkreślił podczas debaty w ONZ, że Rosja musi zakończyć wojnę i przyjąć za nią pełną odpowiedzialność. Zaznaczył, że sprawcy wszystkich zbrodni międzynarodowych muszą być sądzeni przed właściwymi sądami.
Prezydent ocenił, że obecne działania Rosji nie wskazują na gotowość do prawdziwego pokoju. - Deklaracjom o dialogu towarzyszą ofensywy militarne i ataki na ukraińskie miasta, których ofiarami są cywile, w tym dzieci. Kiedy Moskwa mówi „pokój”, w praktyce ma na myśli kapitulację Ukrainy. Rozmowy pokojowe muszą obejmować udział władz Ukrainy i mieć mandat jej obywateli - podkreślił Nawrocki.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.