Reklama

Polska

Wędrowny apostoł

Niedziela Ogólnopolska 43/2017, str. 28-29

[ TEMATY ]

świadectwo

Fotograf nieznany - archiwum Kapucynów

Alojzy Kaszuba (późniejszy o. Serafin Kaszuba OFMCap)

Alojzy Kaszuba (późniejszy o. Serafin Kaszuba OFMCap)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tu tyle pracy, tylu ludzi czeka na kapłana, a ja przez tyle lat zajmowałem się właściwie głupstwem – te słowa napisał, już w Kazachstanie, o. Serafin Kaszuba, wspominając czas studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim. Papież Franciszek podpisał 26 września 2017 r. dekret o heroiczności cnót „Włóczęgi Bożego”. Takie określenie przylgnęło do o. Serafina, który od wyjazdu na Wołyń w 1940 r. do śmierci w 1977 r. był zmuszony często zmieniać adresy i miejsca pobytu.

Co Bóg przeznaczył

Alojzy Kaszuba, bo takie jest jego imię chrzestne, wychowuje się we Lwowie. Jest najmłodszym z czwórki rodzeństwa. Gdy ma 9 lat, w Pełtwi tonie jego brat Józef. To ogromny wstrząs dla pobożnych i pracowitych rodziców, mocno zaangażowanych w życie parafii św. Franciszka z Asyżu, w której posługują ojcowie kapucyni. Kiedy później w czasie choroby Lojzek – bo tak nazywają go rówieśnicy – trafia do szpitala, ojciec poświęca go Sercu Pana Jezusa. Podobno matka marzy, by został adwokatem lub lekarzem. Gdy jednak w 1928 r., krótko po maturze, napisze do prowincjała Kapucynów prośbę o przyjęcie do nowicjatu, rodzice dołączają swoją zgodę. To wynika z ich postawy zawierzenia Bogu. O. Serafin wspomina, że kiedy w czasie rodzinnych uroczystości matka składała mu życzenia, mówiła zwykle: „A Tobie, Synusiu, co Bóg przeznaczył”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nowicjusz, student, kapłan

Przebywa typową drogę zakonnych nowicjuszy, jest oceniany jako pobożny, sumienny, pracowity i pokorny. W 1932 r. składa śluby wieczyste i jesienią rozpoczyna studia na filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. W następnym roku przyjmuje święcenia kapłańskie.

Jego wykładowcami na filologii są profesorowie, m.in. Ignacy Chrzanowski i Stanisław Pigoń. Prof. Stefan Kołaczkowski zwraca się nawet do ówczesnego prowincjała z prośbą, by o. Serafin został jego asystentem. Być może byłby świetnym naukowcem. Plany przekreśla wybuch II wojny światowej. W czerwcu 1939 r. o. Serafin zdaje egzamin magisterski i wyjeżdża do rodziny do Lwowa.

Reklama

Chociaż o swoich studiach powie po latach krytycznie: – Kiedy sobie przypomnę, że pisałem pracę magisterską o kierunkach w estetyce włoskiej, to klepię się po głowie i nie mogę sobie darować – na co to komu się przydało?, to jednak na pewno pomagają mu one rozwinąć talent literacki. Świadczą o tym spisane wiele lat później wspomnienia pt. „Strzępy”, których bieg zaczyna się w sierpniu 1939 r.

Łuny nad Wołyniem

Przeżywa wkroczenie Sowietów do Lwowa, a kiedy w kwietniu 1940 r. umiera jego matka, podejmuje decyzję o wyjeździe na Wołyń, gdzie coraz dotkliwiej brakuje kapłanów. Pierwsza parafia – Karasin, gdzie na plebanii „szczury urządzają w pustych ścianach nocne polowania”, to dopiero prolog. Po przekroczeniu granicy przez wojska niemieckie zaczyna się czas, który o. Serafin określa w „Strzępach” słowami: „Terror, pycha, brutalność”.

Od Karasina rozpoczynają się też w sierpniu 1941 r. „czerwone noce” nad Wołyniem. Po spaleniu wioski o. Serafin chroni się z ocalałymi parafianami w Bystrzycy, a po jej spaleniu – w Dermance. W każdych warunkach prowadzi duszpasterstwo. Czuje się w rękach Opatrzności, cudem unika kilku zasadzek, a w dniu napadu na Dermankę jest w Horodnicy. Kolejne miejsca ucieczki przed oddziałami UPA to Medwedowo k. Emilczyna i Stara Huta, gdzie zapada na tyfus. „Na szczęście Opatrzność zachowała go przy życiu dla posługi wiernym. Istotnie dla nieludzko masakrowanej katolickiej ludności jedynym pocieszycielem i opiekunem pozostał o. Serafin” – napisze jego współbrat o. Hieronim Warachim.

Wędrowne kapłaństwo

W 1945 r., kiedy setki pociągów wywożą Polaków na zachód, przeżywa chwile rozterki. Decyzję podejmuje w Zdołbunowie, wysiada z transportu do Polski, zabierając jedynie małą walizkę. Z Równego, gdzie mieszka, dojeżdża do Łucka, Dubna, Sarn, Ostroga, Korca i wiosek, w których są grupy Polaków, by spowiadać, chrzcić, odprawiać Msze św. Z każdym rokiem jest trudniej. W końcu w 1958 r., po paszkwilach w prasie, o. Serafin otrzymuje zakaz wykonywania czynności kapłańskich.

Reklama

Jego tryb życia staje się jeszcze bardziej koczowniczy. Nie zważając jednak na trudy podróży, przemierza tereny Podola, Wołynia, Wileńszczyzny aż po Dziwińsk na Łotwie. Dla zmylenia władz pracuje dorywczo jako introligator, sprzedawca ziół, palacz w szpitalu. Chociaż już w nowicjacie zauważono, że jest słabego zdrowia, chociaż rodzina prosi w listach, by osiadł w Polsce, to widząc, jak wierni cieszą się obecnością kapłana, jak bardzo umacnia to ich wiarę – zostaje.

Wytrwał do końca

Jesienią 1963 r. o. Serafin przenosi się do Kazachstanu, by posługą duszpasterską objąć mieszkających tam Polaków. Przez 3 lata udaje mu się przemierzać rozległe terytorium, na pamięć uczy się adresów w Ałma Acie, Krasnoarmiejsku, Omsku, Nowosybirsku, pod którymi może się zatrzymać. Mimo ostrożności w marcu 1966 r. zostaje aresztowany i skazany za włóczęgostwo. Przebywa w sowchozie w Arykte, potem w Arszatyńsku. Zwolniony na miesiąc, po kolejnym aresztowaniu trafia do zakładu dla nieuleczalnie chorych w Małej Tymofijewce, skąd ucieka. O pracy o. Serafina i perypetiach z władzą napisał w swoich „Wspomnieniach z Kazachstanu” ks. Władysław Bukowiński. W 1968 r. o. Serafin przyjeżdża do Polski na grób siostry i dla ratowania zdrowia. Przechodzi operację i długo leczy się w szpitalu. W 1970 r. wraca do „swoich” w Kazachstanie i na nowo podejmuje tułacze życie. Tak jak dotąd odprawia Msze św. w prywatnych mieszkaniach, często nocą. Jego zdrowie słabnie, ale kiedy chwilowo odzyskuje siły, podejmuje kolejne podróże, kilkakrotnie odwiedza Lwów.

Do rodzinnego miasta przyjeżdża 19 września 1977 r. Dzień jest deszczowy, na dodatek autobus psuje się w drodze. Do miasta o. Serafin dociera pod wieczór. Kilka godzin czeka na zorganizowanie noclegu, bo rodzina, która miała go przyjąć, została zrewidowana przez milicję. Przed udaniem się na spoczynek, modli się – rano zostaje znaleziony martwy z głową na brewiarzu. Wiadomość o śmierci o. Serafina szybko się rozchodzi. W jego pogrzebie na cmentarzu Janowskim uczestniczy ok. 300 osób. Obecnie grób „Włóczęgi Bożego” znajduje się w Winnicy. Do jego beatyfikacji potrzebne jest jeszcze uznanie cudu za jego wstawiennictwem.

Modlitwa za wstawiennictwem czcigodnego sługi Bożego o. Serafina Kaszuby, więcej informacji i zdjęć na stronie: www.kapucyni.pl .

2017-10-18 11:03

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: niech się stanie Twoja wola

[ TEMATY ]

krzyż

świadectwo

#NiezbędnikWielkopostny

Karol Porwich/Niedziela

Mój krzyż spadł na mnie w czterdziestostopniowym upale… jak wtedy.

Jeszcze niedawno wydawało mi się, że o krzyżu wiem prawie wszystko – ba, byłam przeświadczona, że mam do tego specjalne prawo. W końcu wraz z Mamą w czasach wojującego komunizmu wieszałyśmy go w klasach, kiedy to pod pozorem malowania szkoły próbowano raz na zawsze rozwiązać problem krzyża. Na szalę Mama nauczycielka rzuciła wówczas nasz w miarę dobry status materialny. Ojciec, dyrektor owej szkoły, mógł stracić pracę. Losy potoczyły się tak, że pracy nie stracił. Powodziło się nam jak na tamte czasy całkiem przyzwoicie.

CZYTAJ DALEJ

Życie jest najważniejsze [Felieton]

2024-04-15 14:00

Karol Porwich/Niedziela

Temat życia i śmierci od zawsze budzi dużo emocji. I nie chodzi tylko o moment odejścia z tego świata. Każdego dnia toczy się walka o ludzkie życie, to najbardziej niewinne, a coraz bardziej rozochocona lewicowa machina próbuje udawać, że to wszystko dla dobra Polek.

Bardzo często, kiedy pojawia się temat aborcji, mam przed oczami panią w podeszłym wieku, która zapłakana chodziła po ulicach wrocławskiego Ostrowa Tumskiego. Byłem wtedy diakonem, a ona zapytała się, czy w katedrze może się wyspowiadać z zabicia swojej dwójki dzieci. I zaczęła opowiadać, że gdy w latach 60-tych dokonywała aborcji mówiono jej, że to nic takiego. “Wiedzy nie mieliśmy wtedy żadnej. Mówili, że to dla mojego dobra. A dziś po latach, gdy widzę, jaka to straszna rzecz, cały czas to do mnie wraca. Zabiłam swoje dzieci”.

CZYTAJ DALEJ

Patron Dnia: Święty Benedykt Józef Labre, który „użyczył” twarzy Jezusowi

2024-04-16 08:26

[ TEMATY ]

Święty Benedykt Józef Labre

Domena publiczna

Święty Benedykt Józef Labre

Święty Benedykt Józef Labre

Mówi się, że jego promieniująca świętością twarz fascynowała ludzi. Jednemu z rzymskich malarzy posłużyła nawet do namalowania oblicza Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy - pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 16 kwietnia wspominamy św. Benedykta Józefa Labre. Beatyfikował go Papież Pius IX w 1860 r., a kanonizował w 1881 r. Leon XIII. Relikwie znajdują się w kościele Santa Maria dei Monti w Rzymie. Jest patronem pielgrzymów i podróżników.

Benedykt Józef Labre urodził się 26 marca 1748 r. w Amettes (Francja) w ubogiej, wiejskiej rodzinie. Był najstarszy z piętnaściorga rodzeństwa. Od wczesnego dzieciństwa prowadził głębokie życie modlitewne, dlatego po ukończeniu edukacji, w wieku 16 lat, mimo sprzeciwu rodziny, pragnął wstąpić do klasztoru. Kilkakrotnie prosił o przyjęcie do kartuzów, znanych z surowej reguły - bezskutecznie. Pukał też do trapistów, ale i tu spotkał się z odmową. Kiedy więc przyjęto go cystersów, wydawało się, że marzenia jego wreszcie się spełniły, ale po krótkim czasie musiał opuścić klasztor. Uznano, że jest mało święty i zbyt roztargniony, nie będzie więc dobrym mnichem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję