Co ja mogę o nim wiedzieć? Niewiele. Nie byłam tam przecież. Mogę tylko podzielić się z Tobą moją intuicją, pragnieniem.
Chciałbyś czuć się kochany jeszcze bardziej, niż jesteś?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Uśmiechasz się. To zawsze jest możliwe.
Chciałbyś nie czuć już więcej żadnego cierpienia?
Wiem, że tak. Przecież ja też. To taki naturalny ludzki odruch.
Jakimś cudem mam pewność, że życie w Niebie jest niewyobrażalnie piękniejsze od najpiękniejszego życia na ziemi.
Widzę, że zaczyna Ci się podobać ta perspektywa. Możesz zamknąć oczy. Wiem, że mnie słuchasz. Kto nie lubi pięknych historii o miłości. Nawet twardziele, chociaż się nie przyznają.
Sama miłość
Reklama
Mam dzieci, Twoje wnuczki. Ty też masz dzieci, więc będziesz wiedział, o czym mówię. Kocham je nad życie. Dosłownie. Chcę dla nich jak najlepiej. Wiem, że Ty też tego chcesz dla swoich. Bez wahania wzięłabym na siebie ich cierpienie, gdyby istniała szansa, że mogę im w ten sposób pomóc, ochronić je. (Wiem, że czasami własne cierpienie ratuje cierpiącemu życie, ale nie o takiej sytuacji tu mowa). Wskoczyłabym za nimi w ogień, rzuciłabym się do wody, gdybym czuła, że ich życie jest zagrożone. Oddałabym ostatnią kromkę chleba. Tak postąpiłaby większość rodziców. Bez wahania. A przecież jesteśmy tylko słabymi grzesznikami. Myślę, że w podobny sposób myśli Bóg o każdym człowieku, tylko nieskończenie, nieskończenie bardziej i czulej, bo On jest samą miłością. My nie. My jesteśmy grzesznikami i to nam przysłania niewyobrażalnie radosną perspektywę Nieba. Myślimy, że skoro my nie potrafimy wybaczyć sobie i bliźniemu, Bóg postępuje tak samo. Pokutuje w nas myślenie, że Bóg to obojętny na nasz los sędzia, który za złe karze.
Dobry Łotr
Wiem, że kiedyś straszono Bogiem, ale przecież Ty miałeś w życiu wiele wzruszających doświadczeń, które niwelowały ten obraz. Dzięki doświadczeniu Jego miłości chciałeś się zmieniać. Czułeś, że Bóg jest łagodny, cierpliwy i delikatny.
Gdy zaczynam wątpić w miłość Boga, próbuję utożsamić się z postacią Dobrego Łotra, który życiowych zasług nie miał żadnych, a dobry był tylko w tym, że w ostatniej chwili ziemskiego życia umiał spojrzeć we właściwym kierunku. Jezusowi wystarczył moment skruchy łotra, by otworzyć przed nim bramy Nieba. Żadnej pokuty, żadnej reprymendy, żadnej poczekalni – nie słyszę w tym fragmencie ani jednego słowa o czyśćcu. Pobrzmiewają mi w uszach słowa: „Dziś jeszcze będziesz ze Mną w raju” (Łk 23, 43). Dziś jeszcze. Dziś. Będziesz. Ze Mną. W raju. Podoba Ci się, Tato, ta perspektywa? Przyznaj, że podoba.
A przypowieść o marnotrawnym synu? Co zrobił ojciec, gdy wyrodny syn wrócił do domu przerażony po latach degrengolady? Z otwartymi ramionami wyszedł mu na spotkanie. Nie powiedział złego słowa. Ani na moment nie wrócił do złej przeszłości syna. Nie kazał odpokutować. Jeszcze tego samego dnia urządził swojemu dziecku wspaniałe przyjęcie. Tego samego dnia.
Drzwi otwarte
Reklama
Bramy Nieba zamykamy sobie sami, bo myślimy ludzkimi kategoriami: tego nie da się zapomnieć, dla mnie nie ma przebaczenia, jestem skończony. A jakie mogą być kategorie Boga, który jest samą miłością? Gdy nasze kochane dziecko czegoś bardzo pragnie, a my wiemy, że to jest dobre, chcemy dać mu to od razu. Nie czekamy na lepszy moment. Nie kalkulujemy. Nie chcemy zwlekać. Czerpiemy niesamowitą radość z obserwowania naszych bliskich, bo sami lepiej się czujemy, gdy wiemy, że są szczęśliwi. Doświadczamy, że dawanie cieszy nie mniej niż branie. A przecież jesteśmy tylko słabymi grzesznikami. O ile bardziej przynaglony do miłości musi być Bóg, który jest nią cały? Myślę, że Bóg nie skazuje nikogo na czyściec. Skazujemy się na niego sami, gdy wątpimy w Jego miłosierdzie. On, podobnie jak my, którzy uwielbiamy obdarowywać tych, których kochamy, pragnie dawać nam to, co najlepsze. Pragnie uszczęśliwiać. Od razu.
Darujesz sobie, Tato, wieczorne oglądanie sensacji? Aż takie wrażenie robi na Tobie to, co mówię? O taki efekt mi chodziło. Nie chcę, żebyś był smutny.
Gotowy na wszystko
Dostajemy tyle, ile jesteśmy gotowi przyjąć. Bóg nie ogranicza swojej miłości do nas. To my ograniczamy siebie w przyjmowaniu miłości Boga. Jezus udowodnił, że z miłości do człowieka jest gotowy na wszystko.
Przyznaj przed Nim i przed sobą samym, że chcesz doświadczyć Nieba od razu. Poproś Boga jak dziecko, szczerze i bez lęku, żeby dał Ci to, co dla Ciebie najlepsze. A czy jest coś lepszego od bycia blisko Boga?
Masz rację. On doskonale wie, że nie ma większego szczęścia.
***
Gdy córka pyta mnie o Niebo, odpowiadam, że to takie wyjątkowe miejsce, w którym będzie miała wszystko, czego potrzebuje, żeby być w pełni szczęśliwa.
- Czy w Niebie nawet drapieżniki będą łagodne?
- Tak, jeśli to właśnie najbardziej Cię uszczęśliwi.
- Czyli w Niebie nawet wąż boa dusiciel będzie mnie lubił?
- Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.
- A czy ten wąż poświęci się i będę mogła się na nim bujać jak na huśtawce?
- Z pewnością będzie zachwycony.
- A czy w Niebie lew będzie mnie mógł wozić na swoim grzbiecie?
- Tak, jeśli dzięki temu będziesz bardzo szczęśliwa.
Reklama
- A czy w Niebie będą moje przyjaciółki?
- Znajdą się tam wszyscy, którzy Cię kochają.
- A czy w Niebie nikt z nikim nie będzie się kłócił?
- Wszyscy będą dla Ciebie bardzo dobrzy.
- Mamusiu?
- Słucham?
- To dlaczego tak wielu ludzi boi się umierać?
- Może się nie boją, tylko smucą, że kończy się świat, który kochali.
- Przecież za chwilę zacznie się ten, który pokochają jeszcze bardziej.
- Ale oni jeszcze o tym nie wiedzą.
- Czy Pan Bóg nie mógłby przekonać wszystkich ludzi naraz, że Niebo istnieje naprawdę i że jest cudowne?
- Myślę, że próbuje, ale my nie jesteśmy w stanie na razie tego ogromnego szczęścia przyjąć ani go sobie wyobrazić.
- Nie rozumiem...
- Gdy byłaś w moim brzuszku, to słyszałaś, że coś do Ciebie mówię. Gdybym wtedy opowiadała Ci o skakaniu przez fale, lodach kokosowych, parkach linowych i trampolinach, to mogłabyś sobie to dokładnie wyobrazić?
- Masz rację. Nie dałabym rady.
- Pan Bóg cieszy się, że przygotował dla nas taki wspaniały prezent, ale my będziemy w stanie go docenić dopiero, gdy go rozpakujemy.
- Czyli po śmierci?
- Tak, dopiero wtedy, moja mądra córeczko.
Agnieszka Porzezińska, Dziennikarka, scenarzystka, w TVP ABC prowadzi program „Moda na rodzinę”