Reklama

Niedziela w Warszawie

Miejsce szczególnych łask

Niedziela warszawska 20/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

wywiad

Magdalena Kowalewska

Ks. Wojciech Tomczyszyn, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej

Ks. Wojciech Tomczyszyn, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Magdalena Kowalewska: – Czy myślał kiedyś Ksiądz o tym, że kiedyś zostanie proboszczem i jednocześnie kustoszem sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej?

Ks. Wojciechem Tomczyszyn: – Skądże! Ale pamiętam, jak jako kleryk czwartego roku seminarium uczestniczyłem w spotkaniu z św. Janem Paweł II, podczas jego pielgrzymki do ojczyzny w 1991 r. W parku Agrykola Ojciec Święty poświęcił największą w Polsce figurę Matki Bożej Fatimskiej. Przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś będę tak blisko związany z tą figurą. A teraz posługuję w sanktuarium, w której centrum znajduje się właśnie ta figura Matki Bożej Fatimskiej.

– Jak to jest być proboszczem w parafii położonej w odległym Ursusie-Niedźwiadku?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Cały czas uczę się być proboszczem. Dopiero czwarty rok pełnię tę posługę. Ale mam nadzieję, że moja praca jest pozytywnie oceniana. Niech parafianie wypowiedzą się na temat swojego proboszcza... (śmiech).

– Przecież Ksiądz już znał parafian. Duszpasterz nie przyszedł więc w ciemno.

– Parafia Matki Bożej Fatimskiej jest mi bliska i dobrze mi się w niej pracuje, bo jestem z nią związany od święceń kapłańskich, czyli od 1993 r. Wówczas kard. Józef Glemp delegował mnie, jako wikariusza, na Niedźwiadka. Potem przez 10 lat posługiwałem w parafii św. Józefa w Pruszkowie i przez 3 lata w parafii Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny.

Reklama

– To miejsce, po sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem, to taka druga polska Fatima.

– Rzeczywiście, można tak powiedzieć. Mój poprzednik, ks. proboszcz Roch Walczak, został skierowany w czerwcu 1982 r. do Ursusa-Niedźwiadka po to, żeby stworzyć tutaj ośrodek duszpasterski oraz wybudować świątynię pod wezwaniem Matki Bożej Fatimskiej jako wotum wdzięczności za ocalenie życia Jana Pawła II. Trzy lata później,  25 marca 1985 r., kard. Józef Glemp erygował naszą parafię. To miejsce szczególnych łask. Wierni tutaj modlą się za wstawiennictwem Matki Bożej Fatimskiej. Ks. prał. Walczak zabiegał o to, żeby znajdująca się w kościele figura Matki Bożej Fatimskiej została koronowana. I tak się stało! W 2008 r. kard. Kazimierz Nycz koronował naszą figurę, a dwa lata wcześniej prymas Polski kard. Józef Glemp podniósł świątynię do godności sanktuarium.

– Czy duchowość maryjna jest tutaj żywa?

– Ona była od zawsze. Codzienny Różaniec i nabożeństwa do Matki Bożej miały miejsce już za poprzedniego proboszcza. Pragnął on, aby modlitwa różańcowa odmawiana była razem z kapłanem. I tak jest do dzisiaj. W maju 1991 r. parafianie zostali zawierzeni Matce Bożej z Fatimy i od tego czasu złożyli obietnicę odmawiania codzienne cząstki Różańca. Sprawowane są również Msze św. każdego 13. dnia miesiąca od maja do października, które są bardzo piękne. Uczestniczy w nich wiele osób – zwłaszcza 13 maja przyjeżdża wielu pielgrzymów spoza parafii. W nabożeństwach pierwszych sobót miesiąca uczestniczą wierni zarówno z Ursusa, jak i z okolicy, np. w Piastowa. Od maja do października odmawiana jest litania do błogosławionych dzieci fatimskich, za chwilę świętych: Hiacynty i Franciszka. Po nabożeństwie można ucałować ich relikwie. Ale w naszym sanktuarium znajdują się także relikwie św. Jana Pawła II, którego pontyfikat był bardzo mocno naznaczony kultem Matki Bożej Fatimskiej.

– A są tego duchowe owoce?

– Widać, że uczestnicy nabożeństw maryjnych otwierają się na orędzie Matki Bożej Fatimskiej, które nie sprowadza się przecież tylko do uczestniczenia we Mszy św. 13 maja. Chodzi o wypełnianie próśb Matki Bożej polegających na nabożeństwach pierwszych pięciu sobót miesiąca, odmawianiu Różańca, pokucie i nawróceniu oraz przyjmowaniu wynagradzającej Komunii św.

– Uroczystość 13 maja w sanktuarium Księdza wpisuje się w warszawskie obchody stulecia objawień fatimskich.

– Tak, tego dnia o godz. 17 Eucharystia pod przewodnictwem kard. Kazimierza Nycza będzie miała szczególnie uroczysty charakter. Po Mszy św. odbędzie się procesja ze świecami nie tylko ulicami osiedla Niedźwiadek. Podczas uroczystości Ksiądz Kardynał poświęci figurki dzieci fatimskich, które znajdą się kaplicy Matki Bożej Fatimskiej przed sanktuarium.

– Czy parafianie przygotowywali się duchowo do fatimskiego stulecia?

– Przygotowaliśmy się przez misje parafialne, które prowadzili ojcowie klaretyni. Niedawno grupa 70 osób z naszej parafii odbyła pielgrzymkę do Fatimy. Był to pięknie przeżyty czas, poczynając od porannych Mszy św. w Kaplicy Objawień po wieczorne uczestniczenie w Różańcu i procesji z figurą Matki Bożej Fatimskiej. Akumulatory mamy więc duchowo naładowane.

– Jacy są Księdza parafianie?

– Tacy jak wszędzie, czyli różni. Około 60 proc. wiernych przyjmuje księdza po kolędzie. Gdy przyszedłem tutaj jako proboszcz, bardzo byłem zaskoczony tym, że jest to parafia osób starszych. Pamiętam, że gdy byłem tutaj wikariuszem, osiedle tętniło życiem i młodymi osobami. Młodzież, którą wówczas uczyłem, w większości wyprowadziła się i zostali tylko ich rodzice.

– Dowód na starzejące się społeczeństwo?

– Zapewne. Jednak udało się nam powiększyć i odmłodzić parafię. Włączyliśmy młode, nowe osiedle Gawra, które zostało wydzielone z parafii na Gołąbkach. Mamy wiele chrztów w małżeństwach zamieszkujących tamtejsze bloki.

– Osiedle Niedźwiadek w Ursusie to taka sypialnia Warszawy.

– Ale życie parafialne toczy się normalnym rytmem. Staramy się, aby duszpasterstwo tętniło życiem. Widać duże zaangażowanie parafian w różne wspólnoty. Są tutaj m.in.: Wspólnota Ewangelizacyjna, Droga Neokatechumenalna i Domowy Kościół. Wiele osób zaangażowanych jest w chór parafialny czy Wspólnotę Młodych, która jest owocem Światowych Dni Młodzieży. Wychodzimy na ulicę i ewangelizujemy innych, którzy z różnych względów do kościoła już nie przychodzą.

– Nie spotykacie się z tzw. oporem materii?

– Oczywiście, reakcje są różne. Jedni słuchają, inni przejawiają wyrazy wrogości. Ale nie można zrażać się takimi sytuacjami. Pan Jezus powiedział, że kto wytrwa przy Nim do końca, będzie zbawiony. Głoszenie Ewangelii nie zawsze wiąże się z miłym przyjęciem. Jednak nie załamujemy rąk i ufamy, że kropla drąży skałę. Choć pierwsze reakcje mogą być nie takie, jak byśmy chcieli, Słowo Boże zostaje zasiane. My głosimy, ale to Ktoś inny daje łaskę wiary.

– Jakie ma Ksiądz Proboszcz plany na nadchodzące miesiące?

– Stulecie objawień fatimskich nadaje nam pewien styl duszpasterski. W Adwencie planujemy rekolekcje, które poprowadzi ks. Krzysztof Czapla z Sekretariatu Fatimskiego na Krzeptówkach. W październiku planujemy również trzydniowe rekolekcje przy figurze św. Michała Archanioła z Gargano, która peregrynuje po Polsce. W ten sposób chcemy przypomnieć i podkreślić rolę Anioła, który przygotowywał dzieci fatimskie na przyjście Maryi. Planujemy również koncerty pieśni maryjnych. Na pewno jeszcze coś jeszcze wymyślimy.

– Z tego co Ksiądz mówi, wnioskuję, że macie pełne ręce pracy duszpasterskiej. A ilu kapłanów posługuje w parafii?

– Tak, można nas ustawić w kolejności od najstarszego do najmłodszego. Jest nas w sumie sześciu. Oczywiście jest ksiądz wikariusz oraz dwóch księży emerytów: były proboszcz ks. prał. Roch Walczakoraz ks. Kazimierz Płatek z diecezji łowickiej. Posługuje także dwóch kapłanów-rezydentów: diecezjalny duszpasterz młodzieży ks. Tomasz Zaperty oraz –ksiądz-student z diecezji toruńskiej.

– Bycie proboszczem i kustoszem sanktuarium to bardzo intensywna praca.

– Rzeczywiście. Różne prace przy parafii oraz duszpasterstwo zajmują wiele czasu... ale na szczęście każdy kapłan w wakacje ma urlop... (śmiech).

– I gdzie wtedy Ksiądz najchętniej odpoczywa?

– Nad morzem albo w górach. Karkonosze, Beskid Śląski, Beskid Żywiecki czy Bieszczady – zawsze staramy się wybrać się na jakiś szlak z przyjaciółmi z jednej z górskich parafii.

2017-05-10 14:19

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co znaczy Kościół ubogi

Niedziela Ogólnopolska 17/2013, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Kościół

Artur Stelmasiak

Andrea Tornielli, włoski pisarz, dziennikarz "La Stampy" i portalu "Vatican Insider", autor wielu książek

Andrea Tornielli, włoski pisarz, dziennikarz

MILENA KINDZIUK: - W swej najnowszej książce pt. „Jorge Mario Bergoglio. Franciszek. Biografia papieża” pisze Pan, że najważniejszą ideą nowego Ojca Świętego jest stworzenie Kościoła ubogich. Czy ta idea dotyczy tylko wymiaru materialnego?

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję