Droga Krzyżowa, którą podjął Jezus Chrystus, to nie jakiś wzruszający rytuał, ale Twoja i moja rzeczywistość, która się dzieje tu i teraz. Boimy się tej drogi przeraźliwie, gdy myślimy, że prowadzi do porażki i grobu. Boimy się jej nawet wtedy, gdy już doświadczamy, że prowadzi do zmartwychwstania. Nigdy nie jesteśmy na tę drogę gotowi. Jedynie z Jezusem możemy nie stchórzyć
Osąd nad Jezusem zawstydza mnie. Przypomina mi, że i ja często występuję w roli sądzącego, że mało we mnie litości. Odnajduję w sobie rozterki Piłata. Wiem, że starał się uwolnić Jezusa, że to tłum domagał się wyroku skazującego. Piłat uległ. Nie posłuchał głosu sumienia. Przegrał. Czasem tłum tak agresywnie krzyczy na różne tematy, że ciężko mu nie ulec i pozostać niewzruszonym, wiernym sobie. Piłat spytał Jezusa, kim jest. Odnoszę to pytanie do siebie: Kim jestem ja, skoro Bóg skazany na śmierć krzyżową nigdy nie wycofał miłości do mnie?
Bóg i krzyż
Jezus nie udzielił odpowiedzi na pytanie, skąd krzyż, dlaczego cierpienie. Po prostu wziął ciężar na swoje ramiona. A mógł nie brać. Nikt nie był w stanie zmusić Go do dźwigania krzyża. Mnie też nikt nie może do tego zmusić. Gdy zaczynam czuć jego ciężar, to dlatego, że się na niego zgadzam. Boli mnie, a równocześnie koi, bo wiem, że to nie poświęcenie, ale ofiara; dar miłości.
Jezus upadał. Jezus powstawał. Dlaczego? Bo kochał. Miłość jest silniejsza od ceny, którą płacimy za to, że kochamy niedoskonałych ludzi w świecie, który stawia opór miłości. Ten świat fascynuje się upadkami ludzi. Media kochają pokazywać grzech. Lubią dobijać leżących. Nie cieszą się tymi, którzy pokonali kryzys. A Bóg? On podnosi...
Spotkanie z Matką
Reklama
Maryja nie próbowała ratować Jezusa z rąk oprawców. Wiedziała, że oni nie liczyliby się z Jej prośbami ani z Jej łzami. Wybrała drogę współcierpienia. Mężnie pojawiła się przy Synu, opuszczonym przez najbardziej nawet kochających Apostołów. Oni ulegli przemocy. Ona wierzyła i ufała. Oni się przerazili. Ona patrzyła Mu w oczy. Oni pouciekali. Ona pozostała. Ona cały czas jest.
Przymuszony Szymon
Szymon z Cyreny został zmuszony do niesienia krzyża. On wcale tego nie chciał. Mam wyrzuty sumienia, bo ja też często nie mam sił ani odwagi, by dźwigać krzyż. Czy to Jezus daje nam nieść krzyż? Nie, to nie On poprosił o pomoc Szymona. To nie my dźwigamy krzyż Zbawiciela, lecz to On dźwiga nasze krzyże. Gdy opadam z sił, wtedy najbardziej czuję Jego obecność i pomoc. Czasem pytam siebie: Czy powinnam pomagać zawsze, gdy jestem proszona o pomoc? Czy mam podejmować się pomocy, której nie chcę, na którą nie mam sił czy ochoty? Jezus daje mi prawo, by mówić: nie, ale sam z tego prawa nie skorzystał.
Odwaga Weroniki
Postawa tej kobiety pokazuje mi praktykę miłości, a nie teorię, w której wielu czuje się ekspertami. Tu chodzi o konkretny gest, który jest wyrazem miłości. Miłość to bardziej czyny i gesty niż słowa. To bardziej ryzyko niż szukanie poczucia bezpieczeństwa dla siebie. To wychodzenie z szeregu i stawanie po stronie tych, którzy kochają, a nie po stronie tych, którzy dominują, decydują czy mają władzę. Miłość zaczyna się od czynienia dobra w milczeniu i od chronienia tych, którzy sami siebie nie ochronią.
Drugi upadek Jezusa
Reklama
Ten świat nie ma czasu dla upadających, marudzących i powolnych. Nie ma czasu dla dzieci, chorych i starych. Chętnie by się ich pozbył. To świat, który promuje ludzi bezwzględnych, którzy nie czują oporu, by żyć kosztem innych, by na innych nakładać krzyże, a samemu żyć wygodnie. Jezus powstanie także z drugiego upadku, bo kto kocha, ten jest zaprawiony w wysiłku i wytrwałości. Ma taką władzę nad sobą, o jakiej nawet nie śni się egoistom. To właśnie dlatego upadki tych, którzy się w życiu nie wysilają, są znacznie groźniejsze. Oni nie mają siły ani motywacji, by powstawać.
Jezus i płaczące niewiasty
W tej stacji role się odwracają. Płaczące kobiety nie pomagają Jezusowi. One skupiają się na sobie, na własnych przeżyciach. To Jezus im pomaga. Delikatnie, ale stanowczo wyjaśnia, że to nie Jego cierpienie jest złem i problemem, lecz to, że ktoś Go straszliwie krzywdzi. Często płacz jest oczyszczający, dobry. Mądrze wykorzystany płacz to punkt wyjścia w drodze do mądrości i powrotu radości.
Trzeci upadek Chrystusa
Znowu upadek, kolejny upadek. No i jak nie załamać się sobą? Jezus powstanie i z tego upadku. Gorzej ze mną. Nasze kolejne upadki świadczą o tym, że nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzednich błędów. Zaczynamy przyzwyczajać się do tego, że nasze słabości są silniejsze od nas. Pojawia się pokusa, by już nie wstawać, bo wtedy nie grozi przynajmniej to, że znowu upadniemy. Nie upadają silni, ale nie upadają też ci, którzy już zrezygnowali z powstawania. Silni nie upadają, gdyż mają moc miłości. Ci, którzy zrezygnowali z powstawania, nie czują bólu upadania, bo nie podnieśli się z poprzedniego upadku. Nie jestem tak mocna, by nie upadać. Ale staram się nie pozostawać na ziemi po upadku.
Jezus obnażony z szat
Reklama
To wyjątkowo bolesny fragment Drogi Krzyżowej. Nie ma większego okrucieństwa niż obdzierać kogoś z intymności, ranić moralną wrażliwość, brutalnie naruszać sferę prywatności. Jezus został obdarty z ubrania, ale nie z miłości. To dzięki zaufaniu do Niego możemy zagoić największe nawet rany, jakie zadają ci, którzy nie kochają. A jeśli się wyda, kim jestem naprawdę? Czy będę potrafiła zaakceptować siebie? Czy inni będą mnie wtedy akceptowali? Gdy zaczynam czuć miłość Jezusa, nie potrzebuję czuć akceptacji ludzi. Lęki, których już się nie boimy, zaczynają znikać. Co powinniśmy z nimi zrobić? Ukrzyżować.
Przybity do krzyża
Jezus pozwala się przybić do krzyża. To znak miłości, jakiego nie byłabym w stanie wymyślić ani wymarzyć. Nie mogę tego pojąć, jak Bóg z miłości do mnie mógł przybić się do krzyża. Z tym większym wzruszeniem i radością przyjmuję ten Jego znak niesłychanej miłości. Nigdy już nie będę sama. Nigdy już nie będzie dla mnie sytuacji bez wyjścia i bez nadziei. Bóg przybija się do mojego i Twojego życia. Na zawsze. Każdego dnia od nowa.
Jezus umiera na krzyżu
Ktoś mógłby powiedzieć, że Jezus zmarnował swoje życie, bo ludzie, do których mówił i o których się troszczył, wydali Go na śmierć. Oni nic nie zrozumieli. Nie zachwycili się Tym, który kocha najbardziej, bo ponad własne życie. Przeciwnie – poczuli się zagrożeni. Ci, którzy nie kochają, zrobią wszystko, by wmówić sobie, że miłość nie istnieje. I by zabić świadków miłości. Nie są jednak w stanie zabić Boga, mogą Go jedynie skrzywdzić. Jeden z łotrów zaczął kochać. Zamienił się w świętego. Wystarczyły mu jedno spojrzenie, bliskość Miłości, jedno zdanie Jezusa. Śmierć Jezusa z miłości sprawia, że pojawiają się ludzie, którzy zaczynają kochać jak On. Są nieliczni, ale wystarczą, by odtąd świat już nie mógł udawać, że miłość nie istnieje. Ten świat nie pokona uczniów Jezusa, którzy modlą się i kochają.
Oddany Matce
Reklama
Jezus pokochał nas nad życie. Pokochał nas ponad miarę heroizmu. Pokochał ponad naszą wyobraźnię miłości. Pokochał tak, że z miłości umarł. On teraz nic już nie może z siebie dać. Jego duch i Jego los są w rękach Ojca. Tylko Jego ciało jest w czułych ramionach Maryi. Ona nie trzyma Go dla samej siebie. Ona trzyma Go jak kapłan, który ukazuje wiernym Hostię – Jezusa, który stał się dla nas Bogiem.
Grób jest pusty
Złożenie Jezusa do grobu nawet Jego uczniom wydawało się końcem, ostateczną porażką, tragedią. Pragnęli już tylko schować się przed światem i zapomnieć o tym, że kiedykolwiek spotkali Jezusa. Ja też bywam w sytuacjach, w których mam poczucie, że doszłam do ściany, że nic dobrego mnie już nie czeka. Rozpacz grozi wtedy, gdy do głowy nie przychodzi mi możliwość zmartwychwstania. Wtedy właśnie, czasem w ostatniej chwili, pojawia się On – Zmartwychwstały. I mówi do mnie z miłością: Przynoszę ci pokój. Trwaj w miłości! Trwaj nawet wtedy, gdy życie stało się drogą krzyżową. Ta droga się skończy, a miłość pozostanie.
Droga błogosławieństwa
Być może dzisiaj umieramy, ale jutro to, co teraz jest śmiercią, może okazać się początkiem – zmartwychwstaniem. Z Chrystusem nie ma słowa „koniec”. Z Nim nawet koniec jest początkiem. Z Nim nawet droga krzyżowa pozostaje drogą błogosławieństwa, jeśli trwamy przy Miłości, jeśli jesteśmy ofiarni z miłości, a nie z żadnego innego powodu. Droga krzyżowa miłości może nas zmęczyć, może nam boleśnie ciążyć, ale nas nie złamie. Błogosławieni, którzy wytrwają przy Jezusie do poranka radości.
Droga Krzyżowa „Zła się nie ulęknę” w parafii Miłosierdzia Bożego w Puławach
Majdanek przypomina o tym, że Jezus Chrystus wciąż cierpi, bo w świecie wciąż jest wiele zła.
Młodzieżowa Droga Krzyżowa na Majdanku, jak wiele wydarzeń w czasie pandemii, została zorganizowana w zupełnie nowej formie. Centrum Duszpasterstwa Młodzieży wraz z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży, we współpracy z Państwowym Muzeum na Majdanku, przygotowało przejmujące rozważania, oparte na świadectwie więźniów obozu koncentracyjnego.
Drodzy bracia i siostry!
Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto.
Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy.
Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość.
Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę.
Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów.
Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga.
Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu.
U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r).
Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec.
Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję.
Tłum. st (KAI)/Watykan
Uczestnicy popularnego tanecznego show postanowili zabłysnąć humorem i zamieścili w sieci nagranie, które – w ich zamyśle – miało bawić i promować program. Efekt okazał się jednak zupełnie odwrotny. Zamiast lekkości i żartu otrzymaliśmy nieudolną próbę rozbawienia widzów, która przerodziła się w żenujący spektakl z wyraźnie antykatolickim podtekstem. Trudno było patrzeć na to bez poczucia wstydu.
Na nagraniu „gwiazdy” programu – Barbara Bursztynowicz, Maja Bohosiewicz, Aleksander Sikora i Tomasz Karolak wraz z partnerami tanecznymi (Michałem Kassinem, Albertem Kosińskim, Darią Sytą i Izabelą Skierską) – odgrywają scenkę stylizowaną na modlitwę. Za stolikiem ustawione są zdjęcia jurorów, a uczestnicy wznoszą ręce i wygłaszają swoje „intencje”, które wspólnie kończą słowami: „wysłuchaj nas parkiet”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.