W Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie 9 marca br. odbędzie się dyskusja nad opracowaniem życia, cnót i opinii świętości, zwanym „Positio super vita et virtutibus”, sługi Bożego kard. Augusta Hlonda SDB. W przypadku kard. Hlonda ten podstawowy dokument w procesie beatyfikacyjnym jest dwutomowym studium, liczącym ponad 1600 stron. Dyskusja Komisji Teologów kończy się głosowaniem, które ma doprowadzić do stwierdzenia, czy teolodzy zgadzają się, że sługa Boży żył chrześcijańskimi cnotami w stopniu heroicznym. Kryteria oceny są bardzo rygorystyczne, gdyż błogosławieni i święci są nie tylko naszymi orędownikami przed Bogiem, ale też wzorami do naśladowania i są niczym latarnie morskie w naszej pielgrzymce po wirach tego świata.
Reklama
Gdy wynik dyskusji Komisji Teologów będzie pozytywny, materiał procesowy zostanie następnie przekazany do Komisji Kardynałów i Biskupów. I jeżeli również ten etap zakończy się pozytywnie, prefekt kongregacji podczas audiencji poprosi Ojca świętego o podpisanie dekretu o heroiczności cnót sługi Bożego. Po podpisaniu przez papieża dekretu kończy się formalny proces beatyfikacyjny, słudze Bożemu przysługuje odtąd tytuł Czcigodny („Venerabilis servi Dei”), a do beatyfikacji potrzebny będzie jeszcze cud za jego przyczyną. Stąd widać, że data dyskusji Komisji Teologów jest bardzo ważnym punktem w procesie beatyfikacyjnym sługi Bożego, dlatego zwracamy się z gorącą prośbą do wszystkich Czytelników o modlitwę w intencji pozytywnego przebiegu dyskusji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kim był kard. August Hlond?
Nie sposób w kilku zdaniach oddać w pełni wielkość postaci sługi Bożego kard. Augusta Hlonda. Stąd tylko telegraficzny skrót jego życia...
Urodził się 5 lipca 1881 r. na Śląsku w wielodzietnej, robotniczej, bogobojnej rodzinie. Wstąpił, podobnie jak jego trzech braci, do Towarzystwa Salezjańskiego, w którym pełnił różne funkcje, począwszy od wychowawcy i dyrektora zakładów w Przemyślu i w Wiedniu, a skończywszy na przełożonym rozległej prowincji salezjańskiej, obejmującej Austrię, Węgry i południowe Niemcy. W 1922 r. został mianowany administratorem apostolskim dla śląskiej ziemi, a 4 lata później otrzymał sakrę i stał się pierwszym biskupem katowickim. Wkrótce jednak bp Hlond opuścił najmłodszą diecezję odrodzonej Polski, aby z polecenia papieża objąć w swe pasterskie władanie najstarsze stolice kościelne – Gniezno i Poznań. Wtedy również otrzymał kapelusz kardynalski.
Reklama
Pisał porywające listy pasterskie. Organizował imponujące zjazdy i kongresy w Polsce. Reprezentował papieża jako legat w innych krajach. Otoczył bardzo konkretnie opieką wielomilionową emigrację polską, powołując do istnienia w 1932 r. nowe zgromadzenie zakonne – Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. Dał niebywały rozmach Akcji Katolickiej. Katolicki Uniwersytet Lubelski miał w nim oddanego protektora, a Zgromadzenie Braci Serca Jezusowego – opatrznościowego reorganizatora. Chciał, aby polityczne życie odrodzonego państwa polskiego kształtowało się na zasadach Ewangelii. Zachęcał do budowania państwowości w blaskach Eucharystycznego Chrystusa Króla. Młodzieży wskazywał na świętość i godność powołania chrześcijańskiego. Zabiegał o ratunek dla osób dotkniętych klęską bezrobocia i sam dawał przykład konkretnej pomocy. Atakował bezwzględnie raka masonerii, wżerającego się w żywy organizm Polski i Europy. Ostrzegał przed zarazą bezbożnego totalitaryzmu zachodniego i przed dżumą materialistycznego socjalizmu, napierającego niczym groźna lawina ze Wschodu.
Z chwilą wybuchu II wojny światowej doświadczył przymusowej tułaczki i moralnego męczeństwa z powodu ogromu cierpień Polski. Wykorzystał to jednak do obrony sponiewieranego narodu polskiego i do informowania Stolicy Apostolskiej, a przez fale radiowe także całego świata, o sytuacji i prześladowaniu Kościoła w Polsce. Po wyjeździe do Francji i po kilkumiesięcznym pobycie w Lourdes został aresztowany przez gestapo. Z chwilą zakończenia wojny powrócił do Polski. W 1946 r. został mianowany biskupem warszawskim, zachował jednocześnie stolicę w Gnieźnie i tytuł prymasa Polski. Zmarł niespodziewanie 22 października 1948 r.
Na czym polega niezwykłość postaci Prymasa Polski?
Był utalentowany i wykształcony, a zarazem bardzo pracowity i obowiązkowy. Miał głęboką wiarę i nadprzyrodzoną nadzieję. Odznaczał się umiłowaniem modlitwy, szczególnie tej różańcowej. Swoją świętość budował na kulcie Eucharystii i głębokiej czci Serca Bożego oraz synowskiej miłości do Maryi. Żył złożonymi ślubami zakonnymi. Umiał czynić ofiarę ze swojego życia, własnych ambicji i otrzymanych godności. Był skromny, a zarazem miał w sobie wielką pogodę ducha i optymizm. W myśl swojego zawołania biskupiego – „Daj mi dusze, resztę zabierz” – był przepełniony troską o zbawienie każdego człowieka, szczególnie polskiego emigranta. Umiał zatrzymać się przy każdym i wsłuchać się w jego troski i radości. Był patriotą, któremu zależało na dobru i wielkości Polski. Można go bez obawy nazwać prawdziwym mężem stanu, z którym liczyli się i którego szanowali wielcy tego świata.
Dobitnie o wielkości Kardynała Augusta, a zarazem o jego wielkiej miłości pasterskiej świadczy inskrypcja na obrazku wydrukowanym z okazji jego 25. rocznicy święceń kapłańskich: „Cóż chcę? Czego pragnę? Po co tu przemawiam? Po cóż tu, na stolicy, zasiadam? Dlaczego żyję? Jeno w tej myśli, byśmy wspólnie żyli z Chrystusem. Oto moje żądanie, oto mój zaszczyt, oto moja chwała, oto moja radość i moje bogactwo. Gdybyście mnie nawet nie słuchali, mimo to milczeć nie będę. Nie chcę być zbawiony bez was”. Niech słowa te staną się dla nas mottem i zachętą do poznawania osoby Sługi Bożego i do próby naśladowania jego cnót, bo jego beatyfikacja byłaby wielkim znakiem dla Polski i Europy.