Reklama

Aspekty

Nie tylko przywilej

Ministranci dorośli czy ministranci dzieci? Po co komu formacja? I dlaczego liturgia domaga się wspólnoty? O tym wszystkim opowiada ks. Tomasz Sałatka, diecezjalny moderator diakonii liturgicznej Ruchu Światło-Życie

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 46/2016, str. 4-5

[ TEMATY ]

ministrant

Piotr Jaskólski

Już na pierwszy rzut oka widać, że Msza św. z udziałem dobrze uformowanej służby liturgicznej ma zupełnie inny wymiar

Już na pierwszy rzut oka widać, że Msza św. z udziałem dobrze uformowanej służby liturgicznej ma zupełnie inny wymiar

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszyscy dobrze wiemy, że ksiądz zdoła odprawić Mszę św. bez udziału jakiegokolwiek ministranta. A jednak to już nie to samo, co Eucharystia ze służbą liturgiczną. I nie chodzi tylko o to, że taka liturgia lepiej wygląda. – Jeżeli widzimy w Eucharystii pod postacią rytów, obrzędów zewnętrznych uobecniającą się ofiarę Jezusa Chrystusa, który przyszedł po to, żeby zbawić swój lud, to okazuje się, że jednak sam ksiądz nie wystarczy.

Trzeba sobie powiedzieć, że liturgia ze swej natury jest publiczna i ma w sobie wspólnotowość. Tak naprawdę bez wspólnotowości nie można mówić o liturgii. Celebracja indywidualna wzięła się tylko i wyłącznie z powodów praktycznych. I owszem, na przestrzeni wieków pojawiały się pomysły, że liturgia nie jest dla wszystkich, jedynie dla wybranych, ale te nurty się nie zachowały – wyjaśnia ks. Tomasz Sałatka. – Chrystus przyszedł dla ludu Bożego i dlatego ten lud jako całość celebruje Mszę św. Różne są tylko wśród tego ludu funkcje. Liturgia domaga się więc obecności ludu Bożego, żeby wyrazić pełnię. W indywidualnych przypadkach mszał zezwala na celebrowanie Eucharystii bez ludu, ale to nie jest norma. A służba liturgiczna to ludzie wybrani spośród tego ludu, którzy pełnią konkretne funkcje, i wcale nie jest obojętne, czy będą, czy nie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Coś więcej niż dzwonki

Taka funkcja to nie tylko przywilej. Musi iść za tym głębsza świadomość znaczenia posługi przy ołtarzu. Bo bycie ministrantem to jednak coś więcej niż tylko potrząsanie dzwonkami i podawanie ampułek. – Ministrant powinien być formowany, na miarę oczywiście swoich możliwości duchowych i nie tylko. Trudno od wszystkich jednakowo wymagać. Na pewno jednak ministranci powinni być uczeni tego, że pełnią funkcję w przestrzeni liturgicznej, a to znaczy, że pod znakami, które przedstawiają albo sami wyrażają, jest ukryta łaska Boża, jest ukryty sam Pan Bóg, który działa we wspólnocie. Mówiąc bardzo prosto – liturgia jest opakowaniem łaski Bożej. I służba liturgiczna powinna być tego świadoma – podkreśla ks. Tomasz.

Reklama

Skąd jednak ma się brać ta świadomość? Zwłaszcza, że w naszych parafiach ogromna część ministrantów to jednak mali chłopcy. – Po latach pracy z diakonią liturgiczną uważam, że formacja liturgiczna powinna się zacząć od nas, księży. Wiele rzeczy w naszych parafiach jest przekazywanych z dziada pradziada. Można tu nawet mówić o tradycjach nawykowych – mówi ks. Tomasz. – I niestety często widać wśród księży postawę: po co coś zmieniać, skoro do tej pory działało? Tymczasem musimy zdawać sobie sprawę, że liturgia nie jest naszą własnością, nie my ustalamy reguły. Jako proboszczowie czy wikarzy jesteśmy moderatorami życia liturgicznego w parafiach. Na szczęście jest sporo księży, którym to życie liturgiczne leży na sercu i nie boją się wprowadzania zmian. Od niedawna jestem na parafii w Szprotawie i widzę, że formacja liturgiczna traktowana jest tu poważnie. Czyli można. Ale zaczęło się od decyzji proboszcza, któremu zależy.

Więc jeśli będziemy mieli właściwą wizję Kościoła – że wierni mają się zbawić ze swoim proboszczem, a proboszcz z wiernymi, że liturgia jest wspólnotowa – to będzie dobry początek, a pozostałe rzeczy same się ustawią.

Potrzeba uformowanych ludzi

Czyli wystarczy wziąć się za formację? Nie zawsze jest to takie proste. Dlatego od wielu lat diecezjalna diakonia liturgiczna proponuje różnego rodzaju rekolekcje – oazy ministranckie, oazy lektorskie, Kurs Oazowy dla Animatorów Liturgii... Wystarczyłoby posłać tam chłopaków, prawda? W praktyce jednak wygląda to różnie. – Na oazy ministranckie i lektorskie jeżdżą chłopcy w konkretnym celu. Diakonia liturgiczna ma dla nich program, formuje ich, daje wiedzę i umiejętności. A potem oni wracają na parafię i nierzadko słyszą, że nieważne, czego się nauczyli, wszystko zostaje po staremu – mówi ks. Tomasz. – Znam sytuacje, kiedy to niestety skończyło się odejściem takiego chłopaka ze służby liturgicznej. I oczywiście nie pochwalam tego, to nie jest dojrzała postawa, ale z drugiej strony – czy od takiego młodego człowieka mamy prawo wymagać nie wiadomo jakiej dojrzałości?

Reklama

Skoro tak to się kończy, to może nie warto w ogóle ryzykować? Młodsi ministranci mogą się przecież uczyć na parafii od starszych kolegów. – Tak daleko bym się nie posunął. Jestem przekonany, że trzeba chłopaków motywować i zachęcać do tych rekolekcji. Bo potrzebujemy uformowanych ludzi. Szczególnie dzisiaj, kiedy tych chłopców przy ołtarzu jest coraz mniej. Tym bardziej trzeba szanować to, że jeżdżą na rekolekcje, że chcą się czegoś uczyć – podkreśla ks. Sałatka.

Dla porządnych facetów

Jeżeli jednak liczba ministrantów spada, czy należy liczyć się z tym, że za jakiś czas obowiązki chłopców powoli zaczną przejmować dziewczynki? W niektórych parafiach zresztą zdarza się już zobaczyć ministrantki. – W naszej diecezji nie ma zgody biskupa na to, żeby dziewczynki pełniły funkcję ministrantów. Sam też uważam, że to nie jest dla dziewczyn. Ale podkreślam, że w służbie liturgicznej dla dziewczyn jest miejsce, jest przestrzeń. Warto im to pokazywać i zachęcać do posługi właściwej kobietom, a nie ubierać je w komże – tłumaczy ks. Tomasz.

A co z dorosłymi ministrantami? Czy jest jakiś moment, w którym należy sobie powiedzieć: wystarczy, zostawiam to młodszym? – Absolutnie nie. Powiem więcej, służba liturgiczna jest przede wszystkim dla dorosłych – mówi ks. Tomasz. – Służba Panu Bogu przy ołtarzu to poważna sprawa. Powinni tam stać porządni faceci. To nie znaczy, że posługa dzieci jest nieważna, nieprawdziwa, ale powinna rozgrywać się w takiej perspektywie, że ci chłopcy chcą rozwijać się przy Bogu, by później, już jako dorośli, iść z Nim przez życie.

Reklama

Zdaniem ks. Sałatki obecność dorosłych przy ołtarzu podkreśla powagę liturgii. –Nie może zabraknąć tam miejsca dla dzieci, ale nie wolno zapominać, że to jednak przede wszystkim dla dorosłych. Choćby samo czytanie Słowa Bożego – inaczej to się przyjmuje, kiedy przeczyta dziecko, inaczej kiedy dorosły. Tak to już jest. Z dzieckiem nie podpisalibyśmy umowy, dziecko nie może zarządzać kontem bankowym, czemu w liturgii miałoby być inaczej? Czy jest mniej ważna? – pyta. – U nas to jeszcze stoi na głowie. Przyjęło się jako coś oczywistego, że po gimnazjum chłopak już przestaje być ministrantem, bo z tego wyrósł.

Żeby „być bardziej”

Pozostałością z dawniejszych czasów jest przekonanie, że ministrant powinien być wzorem, prymusem w szkole i w ogóle chodzącym ideałem. Ale ideałów, jak wiadomo, nie ma. – Wcale nie chodzi o bycie prymusem. Istotne jest świadectwo starania się dla Pana Boga. On nas zawsze mobilizuje do czegoś lepszego, do tego, żeby „być bardziej”. Bliskość Pana Boga powinna być widoczna w naszym świadectwie zewnętrznym. I trzeba o tym ministrantom mówić – uważa ks. Sałatka. – Z doświadczenia wiem, że ministrantami są różni chłopcy, również tacy, którzy potrafią stłuc kolegę po lekcjach. To nie jest w porządku i dlatego trzeba im z cierpliwością tłumaczyć, dlaczego takie zachowanie jest niewłaściwe. Powtarzam więc – nie chodzi o bycie ideałem, ale o to, by nasza religijność promieniowała na zewnątrz. Żeby było widać, że próbujemy być lepsi dla Pana Boga.

Jak każda służba w Kościele, bycie ministrantem to też powołanie. I w niektórych rzeczywiście bardzo wcześnie rodzi się ta świadomość. Ale są też chłopcy, którzy przychodzą z ciekawości, nie wiedząc jeszcze, czy to będzie ich droga. – Bycie ministrantem jest zaproszeniem dla wielu, którzy chcieliby wypracować w sobie ducha służby. Ale na pewno nie każdy chłopiec musi być ministrantem. Wyobraźmy sobie zresztą sytuację, że wszyscy nagle służą w prezbiterium, a na kościele nie ma nikogo. Tak więc – jest to powołanie, ale każdy odkrywa je w swoim czasie, jedni wcześniej, drudzy później. I to normalne, że część chłopaków stwierdza, że to jednak nie dla nich. To przecież nie znaczy, że już żadnej innej funkcji w Kościele nie mogą pełnić – uspokaja ks. Tomasz.

Reklama

Są owoce

Od jakiegoś czasu diakonia liturgiczna prowadzi weekendowe rekolekcje dla ministrantów i lektorów z poszczególnych dekanatów. – Te, które się odbyły, uważam za udane. To był bardzo dobry pomysł, żeby chłopakom przybliżyć Paradyż. Wielu z nich po raz pierwszy doświadczyło jakichkolwiek rekolekcji powołaniowych. Szkoda tylko, że nie wszystkie dekanaty skorzystały z tej możliwości. Weekendowe rekolekcje prowadzimy już trzeci rok i powinno się ich odbyć ok. piętnastu. A tymczasem połowę musieliśmy odwołać, bo nie było chętnych. Te rekolekcje przynoszą dobre owoce, tylko potrzeba zaangażowania. A nie każdemu się chce. Było tak na przykład, że z wiejskiego dekanatu ksiądz przywiózł czternastu chłopaków, a z miejskiego (gdzie jest dużo więcej wiernych) przyjechał jeden. To trochę niepoważne – uważa ks. Sałatka. – Z naszej strony trochę przerobiliśmy program. Początkowo rekolekcje były skierowane do prezesów ministrantów, a więc chłopaków w wieku ponadgimnazjalnym i studenckim. Ale okazało się, że przyjeżdżają jednak młodsi, więc trzeba było dostosować treści do ich poziomu.

Najbliższe rekolekcje liturgiczne do KODAL, ale trzeba poczekać na nie do ferii zimowych. Tymczasem można wejść na przykład na stronę ddl.org.pl, gdzie diakonia liturgiczna pokazuje różne wymiary służby podczas liturgii.

2016-11-08 12:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Pójdę, kędy mnie woła mój Pan”

Niedziela zamojsko-lubaczowska 46/2014, str. 1

[ TEMATY ]

wspólnota

parafia

ministrant

Archiwum ks. Arkadiusza Jakubczaka

W kościele parafialnym pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Dubie 26 października br. odbyły się uroczystości związane z przyjęciem kandydatów do Liturgicznej Służby Ołtarza. Po 2-miesięcznym przygotowaniu grono ministrantów powiększyło się o 30 gotowych do tej posługi chłopców z całej parafii. Było to wielkie święto dla naszej wspólnoty parafialnej. W swojej homilii ks. proboszcz wyraził wielką radość z tego, iż jesteśmy świadkami widocznej łaski Bożej, która rozlała się nad naszą wspólnotą, czego wyrazem jest grono zaproszonych przez Pana Jezusa do szczególnej bliskości z Nim. Przywołując postaci kard. Stefana Wyszyńskiego, bł. ks. Jerzego Popiełuszki, św. Jana XXIII i św. Jana Pawła II, wyraził nadzieję, że i w tym gronie znajduje się ktoś, o kim będzie można usłyszeć w przyszłości. Po homilii zgodnie z rytuałem kandydaci na ministrantów zaświadczyli o swoim przygotowaniu do tej służby i złożyli przyrzeczenie ministranckie. Następnie została odmówiona wstawiennicza modlitwa i poświęcenie szat liturgicznych, które przyjęli z rąk ks. proboszcza i ks. opiekuna. Złożyli także obietnicę, iż będą nosić je godnie jako znak szczególnej posługi Jezusowi Chrystusowi i Kościołowi, a służbę liturgiczną uważają za zaszczyt i swe powołanie, czego wyrazem będzie gorliwa służba przy ołtarzu Pana, odznaczająca się wiarą i szacunkiem w wypełnianiu obowiązków wynikających ze złożonych przyrzeczeń. Po Mszy św. ustanowieni ministranci otrzymali legitymacje Liturgicznej Służby Ołtarza i wraz z rodzicami oraz gośćmi udali się do sali w domu parafialnym, gdzie czekał na nich słodki poczęstunek, przygotowany przez rodziców. Takie uroczystości są dowodem żywotności wspólnoty parafialnej i wzmacniają jej jedność, a służba liturgiczna staje się jej wizerunkiem. Modlimy się, aby spośród tych młodych chłopców wyrosły nowe powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego.

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję