Reklama

Święci i błogosławieni

Budując pamięć ojczystego domu

Bł. Honorat Koźmiński wciąż fascynuje i pociąga wielu. Może nie wszystkich, bo wielkich rodaków w naszych czasach często wypieramy z pamięci. Jego świętość w kalendarzu październikowym wpisuje się między bardziej znanych: Jadwigę, Małgorzatę, Teresę...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy jest to jednak człowiek, którego warto „wydobyć” w naszych czasach? Liturgia wspomina go 13 października, choć jego postać wciąż oczekuje, by zająć właściwe miejsce pośród tych, którzy chwalebnie zapisali się w polskich dziejach. Zamknąć go w liturgicznym „Ordo” zwyczajnie się nie da. Życiorys bł. Honorata wpisany jest w dzieje narodowego dramatu.

Niech mi naplują w twarz

Rozdarta przez sąsiadów Polska walczy o wolność i godność, doświadcza upokorzeń. Wacław przychodzi na świat krótko przed powstaniem listopadowym, 16 października 1829 r. Dom rodzinny, bezpieczny, oparty na wierze, ma swą stabilność dzięki pracy ojca. W domu – czworo rodzeństwa, kochający się rodzice. Mieszkają na Podlasiu, skąd w 1840 r. przeniosą się na Kujawy, do Włocławka. Ojciec zajmuje się nadzorem budowlanym, stać go, by opłacić synowi gimnazjum w Płocku. Inteligentny, wrażliwy, pobożny chłopak nasiąka duchem czasu. Uczestniczy w działalności kółek samokształceniowych, poznaje pisarzy zakazanych, jak Mickiewicz, nieobcy mu jest duch patriotyzmu, choć otrze się też o idee zatrute. Modne filozofie społeczne, oświeceniowe myśli, materializm, ateizm w nastolatku eksplodują buntem. Wacław występuje przeciw Bogu, odrzuca Go całym sobą. Wierząc, walczy z wiarą. Trawi go nienawiść do Stwórcy. Nie stroni od Kościoła, by bluźnić przeciw Bogu, wyśmiewać wierzących, czasem rzucić im oschle: „Niech mi w twarz naplują, jeśli się kiedy nawrócę”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wszystko się zmienia

Po skończeniu szkoły trafia do Warszawy. Zapowiada się spokojne życie, bo studia mają pomóc w objęciu posady po ojcu. Ten jednak wkrótce umiera. Wacław traci grunt pod nogami, świat wali mu się na głowę. Ktoś oskarża go o działalność spiskową, trafia do więzienia. W cytadeli warszawskiej zamykają go w niewielkiej celi, w bunkrze X, dla idących na śmierć. Jego religijny konflikt narasta i wkrótce osiąga swoje apogeum. On sam po ludzku czuje się skończony, ma żal do Boga. Na zewnątrz wydaje się, że postradał zmysły. Pojawia się choroba, silna gorączka wyniszcza organizm. Gdy już prawie pewne, że bliski jest koniec, 15 sierpnia 1846 r. wszystko się zmienia. Młody, wycieńczony, zbuntowany przeżywa coś, co zmieni go zupełnie. Nawiązując do Wieszcza, można by powiedzieć: Umiera Wacław, rodzi się Honorat. Więzienna przemiana daje mu wyzwolenie. Rozpoczyna się proces powrotu do zdrowia, ciała i duszy. Co się stało? Doświadczenie obecności Boga, cudowne, owocne i skuteczne, pozostanie wyryte w jego pamięci i żywe w świadectwie. Młody Koźmiński to człowiek zanurzony w epoce, z której wyrasta i ponad którą się wzbije. 8 grudnia 1848 r. wstępuje do zakonu kapucynów, 4 lata później u Świętego Krzyża w Warszawie zostaje księdzem. Naucza, spowiada, często rozgrzesza więźniów skazanych na śmierć, jego konfesjonał oblegają tłumy. Jest wymagający przede wszystkim względem siebie, względem innych – pełen miłosierdzia. Po upadku powstania styczniowego jego klasztor w Warszawie zostaje zamknięty. Na zakony wydany zostaje wyrok. W Zakroczymiu, potem Nowym Mieście n. Pilicą, gdzie miała się skończyć historia polskich kapucynów, robi to, co mu jeszcze wolno: spowiada. Znów w jego duszy odbijają się dzieje narodu. To praca organiczna, spokojne działanie, które kiedyś przyniesie owoce. Zasiew wolności, który w przyszłości wyda plony. Do Honorata ściągają tłumy, nikt nie jest w stanie ich zatrzymać. Tu też dokona pamiętnych dzieł swojego życia: wskrzesi do istnienia to, co dopiero skazano na śmierć – zakony, które na tej ziemi od wieków strzegły wiary, zarzewia wolności.

Reklama

Sieć miłosierdzia

Można pytać, jak wyglądałaby polska ziemia wtedy, w drugiej połowie XIX wieku, gdyby nie tysiące młodych kobiet i mężczyzn rozsianych po fabrykach, szpitalach, ulicach, biurach i wszelkich możliwych zaułkach, by w cichości konsekrować przestrzeń, modlić się, świadczyć, wynagradzać, tworzyć sieć miłosierdzia i miłości bez granic. 24 zgromadzenia zakonne założone w ukryciu, bez habitu, bez klauzury, bez wspólnego życia, w których liczyła się wierność Chrystusowi w ewangelicznych radach...

Reklama

O. Honorat tylko ciałem przynależał do swej epoki – w duszy pozostał romantycznym pielgrzymem, który w Bogu znalazł sens ziemskiej tułaczki. To człowiek, który w swej postawie łączył ducha romantyzmu z pozytywistycznym realizmem. Spoiwem była w nim wiara w Boga i miłość do ojczyzny. Niczym Mickiewiczowski Gustaw rzucił wyzwanie Bogu, lecz poddał Mu się, zaufał. Jego młodość zamknęła się w datach powstańczych zrywów. On sam nie bał się pójść na całość. Wybrał Boga, a drogą do celu był zakon. Profesja zakonna – pisał – sama w sobie jest takiej wagi przed Bogiem, że równa się męczeństwu, bo to jest jakby ofiarowanie się na powolne męczeństwo, na codzienne umieranie sobie, ciału i światu. Skąd ta ofiara? O. Honorat był bardzo wrażliwy na sprawy narodowe i społeczne, co znalazło odbicie w kierunku jego pracy i zainteresowań. Bogu poddał się w całkowitym posłuszeństwie. Wiedział, że prawdziwej odnowy można dokonać dzięki pracy nad sobą i trosce o osoby, za które się odpowiada. Pisał: „Pamiętajmy o tym, że im bardziej dzisiejszy świat oddalił się od zasad Chrystusowych, tym bardziej potrzeba nam starać się o ich przywrócenie w sobie i w drugich”.

Pod patronatem Matki Bożej

Jego intuicja nie zawiodła go na duchowej drodze ku obranym celom. To on przyczynił się do ustanowienia święta Matki Bożej Częstochowskiej, mobilizując wszystkich do usilnych starań o wprowadzenie go do kalendarza. Z całych sił zabiegał o zjednoczenie duszpasterskich wysiłków wokół tronu Jasnogórskiej Pani i Królowej. Z oddali patrzył na owoce swoich trudów, gdy coraz większe rzesze oblegały narodowe sanktuarium. Sam pielgrzymować już nie mógł, ale duchowo jednoczył się z „Tą, co Jasnej broni Częstochowy”. Pragnieniem o. Honorata było zjednoczenie narodu i zespolenie jego ziemi pod patronatem Matki Bożej, z którą sam związał swoje życie i działanie. Nie doczekał, lecz gdzieś w duszy w nadziei spoglądał ze swojej góry Horeb, Nowego Miasta n. Pilicą, na to, co wkrótce się stanie. Zmarł 16 grudnia 1916 r. Niespełna 2 lata po jego odejściu Polska stała się wolna.

W Bożej budowli Kościoła nie brak elementów, bez których trudno wyobrazić sobie jego owocne trwanie. Należy do nich życie zakonne. Dlatego właśnie rok bieżący w pragnieniu papieża Franciszka ma być spojrzeniem w przeszłość z wdzięcznością. Idąc papieskim śladem, możemy to odnieść do polskiego domu. Konieczne jest uświadomienie sobie daru, jakim jest obecność braci, sióstr i ojców, spadkobierców wielkich świętych, którzy kształtowali naszą historię. I tak o. Honorat wpisuje się w narodową pamięć, budując dom, który swą stabilność bierze ze Skały, na której postawiła go Opatrzność.

2015-10-07 08:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Znali Błogosławionego

Niedziela legnicka 49/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

błogosławiony

Ze zbiorów państwa Mindurów

O. Zbigniew podczas modlitwy na wakacjach

O. Zbigniew podczas modlitwy na wakacjach

Dwaj męczennicy franciszkańscy, których beatyfikację zaplanowano na sobotę 5 grudnia w Chimbote w Peru – o. Zbigniew Strzałkowski (ur. 1958 r.) i o. Michał Tomaszek (ur. 1960 r.) mają w swoim życiorysie pobyt i pracę duszpasterską w diecezji legnickiej

Ojciec Michał uczył się do matury w legnickim ówczesnym Niższym Seminarium Duchownym Ojców Franciszkanów w latach 1975-79. Po święceniach prezbiteratu przez 2 lata pracował w parafii franciszkańskiej w Pieńsku. O. Zbigniew natomiast został skierowany po święceniach do pracy wychowawczej w katolickiej szkole w Legnicy w latach 1986-88. I właśnie z tego okresu niektórzy mieszkańcy Legnicy zapamiętali szczególnie o. Zbigniewa.

CZYTAJ DALEJ

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję