Reklama

Niedziela Małopolska

O Duchu Świętym u Mężczyzn św. Józefa

Niedziela małopolska 30/2015, str. 3

[ TEMATY ]

wspólnota

Łukasz Kaczyński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Duch Święty uzdalnia nas do przylgnięcia do całej prawdy Jezusowej. Dopóki nie ma tego wewnętrznego przylgnięcia, nie żyjesz pełnią prawdy – mówił w środę, 15 lipca do mężczyzn bp Grzegorz Ryś. Hierarcha był specjalnym prelegentem wakacyjnego cyklu spotkań wspólnoty Mężczyzn św. Józefa pt. „Pełnia Życia Pełnia Radości”, które odbywają się w parafii św. Józefa w Krakowie-Podgórzu.

Bp Ryś rozpoczął nauczanie od odniesienia się do 10. rozdziału Ewangelii św. Łukasza. – Mamy takie poczucie, że Jezus w tym fragmencie oddycha pełnymi płucami, że jest w samym środku doświadczenia, które Mu mówi o pełni życia i o którym chce dać świadectwo. To jest moment, w którym w Jezusie eksplodowała radość – stwierdził. Hierarcha podkreślił, że niezmiernie istotne jest to, iż była to radość życia, która jest dostępna w Duchu Świętym. Co więcej, jest ona dostępna przez Niego dla każdego człowieka. – Ten dar, którego Jezus nam udziela, abyśmy żyli pełnią życia, to nie są żadne rzeczy, to nie jest nawet to, co dobre. Tylko to jest Duch Święty – mówił. Ksiądz Biskup wskazał, że Duch Święty jest niezbędny do pełni istnienia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Ważne jest to, by otwierać się na Ducha Świętego, zostawionego w Kościele na wiele sposobów, Który sprawia w nas radość w takim doświadczeniu, że wreszcie żyjemy na całego – ocenił Hierarcha, dodając, że dar ten może kompletnie zmienić życie. – Nie redukujmy spotkania z Bogiem do konkretnych żądań, gdyż najważniejszym darem od Boga jest właśnie Duch Święty, Który jest nam dawany obficie, przeobficie – tłumaczył.

Biskup uwrażliwiał, że zmiana życia nie zawsze jest natychmiastowa i związana z aktywnością oraz często wymaga ogromnej cierpliwości ze strony człowieka. – Być może właśnie nie jest tak, że ta pełnia życia to zawsze ma być działanie im szybciej, tym lepiej i od razu, żeby było wielkie (…). Może jest tak, że potrzebujemy dość długiego czasu, by nas Duch Święty przygotował do konkretnego działania i wystarczą nam trzy dni na coś ważnego w życiu, jak Chrystusowi – zastanawiał się.

Reklama

Bp Ryś uznał, że najgorszą przeszkodą w osiągnięciu radości życia jest duchowa schizofrenia polegająca na tym, że człowiek z jednej strony jest wierzący, ale z drugiej nie utożsamia się z tym, co to określenie ze sobą niesie. – To Duch Święty sprawia, że to, czego naucza Jezus, staje się moją wewnętrzną własnością – mówił. Hierarcha nauczał także, że Duch Święty kształtuje wiernych poprzez nieustanne uświadamianie, że Bóg jest dla nich realnie Ojcem, zawsze w pełni oddanym. – I to jest właśnie pełnia życia – że jest Ktoś, kto się w całości oddaje tobie, ale przez to ty możesz się oddać cały Jemu. I nawet w sytuacji, kiedy wszyscy ludzie powiedzą ci, że jesteś dla nich nic niewart, to ty masz doświadczenie Boga, który pierwszy oddaje ci siebie, prowokując cię do odpowiedzi – zakończył.

Warsztaty „Pełnia Życia Pełnia Radości” to 8-tygodniowy cykl spotkań, który opiera się na treści książki Charlesa Whiteheada „Ku pełniejszemu Życiu w Duchu Świętym”. Ich celem jest osadzenie uczestniczących mężczyzn w relacji, poznaniu i doświadczeniu Ducha Świętego.

2015-07-23 13:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Płynie Woda Życia

Niedziela warszawska 6/2017, str. 4

[ TEMATY ]

wspólnota

Witold-Dudziński

Zaczęło się od pojawienia się ks. Romana Trzcińskiego na Ochocie, ale nie od razu Wodę Życia zbudowali

Był 1997 rok: czas niezwykły, ludzie przeżywali Rok Ducha Świętego, a wielu dźwięczały jeszcze w uszach słowa Jana Pawła II, że jednym z darów Ducha Świętego dla naszej epoki jest rozkwit ruchów katolickich. Właśnie wtedy powstała ich wspólnota.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję