Reklama

Wiara

Pierwsza katolicka

Właśnie mija 25 lat od chwili, gdy w Częstochowie powstało jedno z pierwszych po 1989 r. katolickie liceum

Niedziela Ogólnopolska 21/2015, str. 28-29

[ TEMATY ]

szkoła

katolicy

Bożena Sztajner/Niedziela

Krzyż na korytarzu szkolnym, przed którym młodzież gromadzi się podczas codziennej modlitwy południowej, został ofiarowany 6 marca 1997 r. przez Redakcję Tygodnika Katolickiego „Niedziela”

Krzyż na korytarzu szkolnym, przed którym młodzież
gromadzi się podczas codziennej modlitwy
południowej, został ofiarowany 6 marca 1997 r.
przez Redakcję Tygodnika Katolickiego „Niedziela”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Częstochowie grupa katolików świeckich, z aprobatą abp. Stanisława Nowaka, przy współudziale braci szkolnych i pomocy sosnowieckiej fundacji „Misericordias” chciała zorganizować szkołę, której cechą charakterystyczną będzie katolickość. Byli debiutantami i pionierami niemal we wszystkim, od kwestii formalnych po umeblowanie obiektu. – Na starcie nie mieli niczego. Wszystko kupowano za prywatne pieniądze, szukano sponsorów. Ławki przyjechały od zaprzyjaźnionych Belgów – wspomina Barbara Nalewajka, nauczycielka języka niemieckiego i łaciny, która do grona pedagogicznego dołączyła w pierwszych latach.Elżbieta Markowska, jedna z inicjatorek powstania szkoły, opowiada: – Ks. Stanisław Gancarek wraz z zespołem podjął skuteczne działania, których owocem 1 września 1990 r. na Jasnej Górze była uroczysta inauguracja pracy Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Częstochowie. Podczas Eucharystii nowe liceum zostało zawierzone Matce Bożej. Po roku fundacja „Misericordias” prowadzenie placówki przekazała nowo powstałemu Stowarzyszeniu Przyjaciół Szkół Katolickich w Częstochowie. Była to pierwsza szkoła powołana przez SPSK. Do dzisiaj jest ono organem prowadzącym częstochowską placówkę. W tym momencie opiekuje się szkołami i przedszkolami w 19 diecezjach. Wiele z nich powtarzało drogę częstochowskiego liceum krok po kroku – dopiero potem nabierały własnego charakteru. W 2004 r. na fundamencie liceum utworzono katolickie gimnazjum. Liceum i gimnazjum funkcjonują jako jeden organizm, jako jedna wspólnota.

Joanna Będkowska, nauczycielka historii, która ze szkołą związana jest od początku, opowiada, że od razu umówiono się, że będzie to inna szkoła – ciepła, niemal familijna, że wyjątkowa musi być relacja między uczniem a nauczycielem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na czym polega katolickość?

Szkoła jest inna – czyli jaka? Jak rozumiana jest tu owa katolickość? Dyrektor placówki Grzegorz Nawrocki wyjaśnia: – U nas za katolickość odpowiada każdy członek wspólnoty szkolnej: ksiądz katecheta, każdy uczeń, rodzic, nauczyciel, woźne, sekretarka, dyrektor. Nie da się młodzieży przekonać do katolickiego życia tylko na lekcji religii. Nawet atmosfera w szkole musi być nim przesiąknięta. Ciągle uczymy się takiego spojrzenia – dodaje. – Poza tym jeśli szkoła ma być żywa, musi odpowiadać na potrzeby ludzi tu i teraz. Nie realizujemy jakiegoś schematu szkoły katolickiej. Ona ciągle się staje, ciągle odpowiada na nowe wyzwania. To wypływa z katolickiej nauki społecznej, z personalizmu – chodzi o integralny rozwój ucznia, czyli rozwój nie tylko intelektualny, ale także duchowy, wychowawczy, fizyczny. Każda sfera musi być traktowana indywidualnie. A taki rodzaj kształcenia, formowania udaje się tylko we wspólnocie nauczycieli, uczniów i rodziców.

Reklama

Robert Jaczyński, wicedyrektor, przegląda dokumenty szkolne w poszukiwaniu jednego. Mówi, że na początku Kościół przyglądał się szkole – życzliwie, ale bacznie. – Dopiero po

4 latach od jej powstania ówczesny metropolita częstochowski abp Stanisław Nowak przyznał naszemu liceum dekret. Czekał, aż mury szkoły opuszczą pierwsi maturzyści. Zgodnie z ewangelicznym: „po owocach ich poznacie” (por. Mt 7, 16). W dekrecie znalazł się fragment mówiący o tym, czym szkoła powinna się kierować i czego uczyć. W sferze wychowania jest wyraźne odniesienie do katolickiej nauki społecznej.

Modlitwa to dobry początek

Jak przekładają się zalecenia Arcybiskupa Metropolity i wola założycieli szkoły na życie codzienne? W najprostszy sposób: każdego dnia – poranna modlitwa. – Spontaniczna, młodzież sama zgłasza intencje – tłumaczy dyrektor. – O 12.25 „Anioł Pański” dla chętnych; w czwartki – szkolna Msza św. odprawiana po sąsiedzku, w kościele pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, gdzie duszpasterzuje od początku życzliwy szkole ks. prał. Kazimierz Najman. Od 1997 r. raz w miesiącu wspólnota szkolna ma zaszczyt uczestniczenia we Mszy św. odprawianej w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze w intencji szkoły. Modlitwą otaczane są wtedy także wszystkie szkoły katolickie w Polsce. Warto tu dodać, że to w jasnogórskich murach wręcza się abiturientom świadectwa ukończenia liceum i rozsyła ich po świecie. I tutaj są świętowane szkolne jubileusze i sukcesy. Ta bliskość z Narodowym Sanktuarium wzięła się z faktu nadania szkole w roku 1997 przez Arcybiskupa Metropolitę tytułu Matki Bożej Jasnogórskiej.

Reklama

Co jeszcze wchodzi w skład kanonu duchowego katolika? Oczywiście, rekolekcje – adwentowe, odbywane na miejscu, oraz wielkopostne, wyjazdowe. – Zwłaszcza te ostatnie mają swoją specyfikę, bo stawiamy na aktywność młodzieży. To ona organizuje zajęcia w grupach, przygotowuje inscenizacje, prowadzi adorację – wyjaśnia dyrektor szkoły.

Z pewnością cechą charakterystyczną placówki, która w nazwie ma określenie „katolicka”, jest mocny akcent położony na formację duchową również grona pedagogicznego. Dlatego każda rada pedagogiczna rozpoczyna się od elementu formacyjnego, niepozbawione są go również spotkania szkoleniowe, organizowane przez Stowarzyszenie Przyjaciół Szkół Katolickich trzy razy w roku, a każdy nauczyciel ma okazję skorzystać z możliwości wyjazdu rekolekcyjnego, na którym jest czas i na pogłębienie wiary, i na odpoczynek. Jednak pierwszą linią frontu, jak zgodnie podkreślają nauczyciele, jest z pewnością codzienność, gdy każdą trudną sytuację starają się rozwiązywać w duchu wiary, a to czasem ćwiczy mocniej niż wiele rekolekcji.

Specyfika szkoły

Katolickość szkoły zobowiązuje również do dbania o wysoki poziom edukacji. Widać to po wynikach, jakie uczniowie gimnazjum i liceum uzyskują w tzw. egzaminach zewnętrznych. Lokują się wysoko nie tylko w Częstochowie, ale i w województwie. Od lat w uznaniu dla bardzo dobrych wyników nauczania dostają nagrody Prezesa Rady Ministrów i Prezydenta Miasta Częstochowy.

Reklama

– Bardzo nas cieszy, że na te wyniki pracują nie tylko uczniowie najzdolniejsi, ale również ci o przeciętnych możliwościach intelektualnych – mówi Grzegorz Nawrocki. – W każdej klasie mamy bowiem osoby o różnych potrzebach edukacyjnych, z problemami zdrowotnymi. Jest jeszcze jeden wskaźnik dla nas szczególnie ważny – dodaje dyrektor, nie bez dumy. – Okręgowe Komisje Egzaminacyjne porównują wyniki młodzieży po przyjściu do szkoły z egzaminem końcowym – pod tym względem jesteśmy klasyfikowani w najwyższym przedziale.

Liceum i gimnazjum mieszczą się w tym samym budynku. Niewielkim, przytulonym do bryły kościoła. Wykorzystano w nim każdy metr kwadratowy przestrzeni, by uczniom stworzyć optymalne warunki. Dowodem jest pokój nauczycielski, w którym stoi kilka krzeseł, choć nauczycieli jest ponad 30. – Właściwie w nim nie bywamy, cały nasz czas poświęcamy uczniom. Tu nie ma anonimowości, ciągle coś się dzieje – wyjaśnia Joanna Będkowska i dodaje, że proces dydaktyczny także jest urozmaicony. – Staramy się uczyć myśleć, tzn. uczyć nie tylko w ławce. Organizujemy różnego rodzaju warsztaty tematyczne. Ostatnie to te przygotowane przez Justynę Niską, nauczycielkę języka polskiego, dotyczące muzyki narodowej. Co innego uczyć o Moniuszce, a co innego zobaczyć „Straszny dwór” na własne oczy. Właściwie każdego miesiąca są wyjazdy, lekcje na zewnątrz szkoły.

Dyrektor kontynuuje temat: – Prowadzimy wymianę ze szkołami w Niemczech. Mamy warsztaty z historii kultury, cotygodniowe laboratoria z chemii i biologii przy współpracy z Akademią Jana Długosza w Częstochowie, warsztaty w Ojcowskim Parku Narodowym, podczas których uczniowie sami badają np. stopień zanieczyszczenia gleby czy wód. Część nauczycieli uzyskała tytuł lektora Ojcowskiego Parku Narodowego, co daje im uprawnienia do prowadzenia na jego terenie zajęć z biologii, chemii, fizyki, historii, matematyki i geografii.

Reklama

Odpowiedzią na wszechstronne potrzeby uczniów są zajęcia pozalekcyjne, np.: astronomiczne, recytatorsko-teatralne, dziennikarskie, plastyczne, muzyczne czy Uczniowski Klub Sportowy z grupami kolarzy i lekkoatletów.

Uwagę zwraca sposób organizacji pracy w liceum. Przypomina on zachodni, akademicki styl, zakładający, że uczeń, poza blokami zajęć, indywidualnie dobiera przedmioty, które przydadzą mu się podczas starań o indeks dobrej uczelni wyższej. Takie podejście uczy młodych ludzi kreatywności, samodzielności i odpowiedzialności. Dowodem może być szkolny dziennik, w którym brakuje rubryk do wpisywania ocen – tu każdy ma ich nawet po 20 w semestrze. W innych szkołach w tym czasie uzbiera się ich kilka.

Sukcesem jest człowiek

Trudno namówić dyrekcję i nauczycieli na pochwalenie się osiągnięciami. Przez 25 lat uzbierało się ich tyle, że długo by wyliczać. Co roku są olimpijczycy z rozmaitych przedmiotów; uczniowie osiągają świetne wyniki sportowe, uzyskują wspomniane już wysokie lokaty w egzaminach zewnętrznych. Jednak, jak podkreślają, prawdziwy sukces to człowiek, absolwent. Robert Jaczyński jest o tym przekonany: – Zdecydowanie naszym największym sukcesem jest każdy absolwent. To wielki Boży dar dla nas, ale także – jak sądzę – nasi absolwenci czują się obdarowani. Bo wracają do nas. Odwiedzają profesorów, aby np. prosić o życiową radę. Angażują się w wydarzenia szkolne, zapraszają nas na śluby. Stąd wiemy, że dobrze im się wiedzie, dostają się na dobre uczelnie, spełniają się w życiu. I to jest nasza największa duma.

2015-05-19 13:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Hiszpania: rząd wstrzymuje pomoc dla szkół katolickich

[ TEMATY ]

szkoła

Bożena Sztajner/Niedziela

Według rządowego planu rekonstrukcji społecznej i gospodarczej szkoły hiszpańskie, wspierane dotychczas finansowo przez państwo, nie otrzymają już żadnej pomocy. Większość takich szkół prowadzi Kościół. „To decyzja ideologiczna i przejaw wyraźnej dyskryminacji” – uważa bp Gil Tamayo z Avili.

Podjęte decyzje godzą bezpośrednio w 25 proc. systemu oświatowego w Hiszpanii. „Mogą doprowadzić do zniszczenia instytucji, które nie będą mieć środków na utrzymanie swoich projektów edukacyjnych” – głosi oświadczenie stowarzyszenia Szkoły Katolickie.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Nosić obraz Maryi w oczach i sercu

2024-05-03 21:22

ks. Tomasz Gospodaryk

Kościół w Zwanowicach

Kościół w Zwanowicach

Mieszkańcy Zwanowic obchodzili dziś coroczny odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, odpowiedzialny za edycję wrocławską TK “Niedziela”.

Licznie zgromadzeni wierni mieli okazję wysłuchać homilii poświęconą polskiej pobożności maryjnej. Podkreślone zostały ważne wydarzenia z historii Polski, które miały wpływ na świadomość religijną Polaków i przyczyniły się do wzrostu maryjnej pobożności. Przywołane zostały m.in. ślubu króla Jana Kazimierza z 1 kwietnia 1656 roku, czy 8 grudnia 1953, czyli data wprowadzenia codziennych Apeli Jasnogórskich. I to właśnie do słów apelowych: Jestem, Pamiętam, Czuwam nawiązywał kapłan przywołując słowa papieża św. Jana Pawła II z 18 czerwca 1983 roku. - Wypowiadając swoje “Jestem” podkreślam, że jestem przy osobie, którą miłuję. Słowo “Pamiętam” określa nas, jako tych, którzy noszą obraz osoby umiłowanej w oczach i sercu, a “Czuwam” wskazuję, że troszczę się o swoje sumienie i jestem człowiekiem sumienia, formuje je, nie zniekształcam ani zagłuszam, nazywam po imieniu dobro i zło, stawiam sobie wymagania, dostrzegam drugiego człowieka i staram się czynić względem niego dobro - wskazał kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję