Reklama

Wiadomości

Polityczne ciosy w kasy

Jesteśmy ostatnio świadkami tego, jak medialny walec przetoczył się po SKOK-ach, a rykoszetem miał uderzyć w PiS. O tym, jak rzeczywiście przedstawia się sytuacja, z senatorem Grzegorzem Biereckim rozmawiają ks. Ireneusz Skubiś i Mariusz Książek

Niedziela Ogólnopolska 14/2015, str. 46-47

[ TEMATY ]

wywiad

SKOK

Archiwum własne SKOK

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

– Czy prawdziwy jest medialny przekaz z ostatnich tygodni, że zostały przez Pana Senatora „wyprowadzone” ze SKOK-ów jakieś ogromne pieniądze?

– To absurdalny zarzut, a nawet zwykłe oszczerstwo wykorzystywane w brudnej grze, która jest prowadzona przeciwko mnie. Nie było żadnego „wyprowadzenia”, tylko całkowicie legalne, prowadzone pod nadzorem sądowym przekazanie majątku z Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych do Spółdzielczego Instytutu Naukowego. Operacja była jawna, wszystko można wyczytać w rejestrach. Stało się to w 2010 r. i nikt nigdy niczego nie kwestionował. Muszę więc przyznać, że choć spodziewałem się politycznego ataku – wiedziałem, że tamta strona coś szykuje w związku z kampanią wyborczą – to skala pomówień wprawia mnie w zdumienie.

– Co to były za pieniądze, czyją były własnością, skąd pochodziły?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Majątek przekazany do Spółdzielczego Instytutu Naukowego był własnością Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Fundacja ta z kolei została założona przez World Council of Credit Unions (Światową Radę Związków Kredytowych) z siedzibą w Madison, skupiającą 57 tys. kas spółdzielczych ze 103 krajów, zrzeszających ponad 208 mln członków. Amerykanie na początku transformacji ustrojowej w Polsce postanowili wesprzeć rozwój spółdzielczości finansowej w naszym kraju. Powierzony przez fundatora kapitał był wykorzystywany z wielkim pożytkiem – fundacja szkoliła kadry spółdzielczych kas, prowadziła szeroką działalność edukacyjną, dobrze służyła ruchowi SKOK-ów. Starałem się umiejętnie zarządzać pieniędzmi, odpowiednio je inwestować. To się powiodło. W 2007 r. amerykański fundator stwierdził, że polskie kasy nie wymagają już jego wsparcia, a za świetną robotę, którą wykonaliśmy, nagrodził fundację najważniejszą nagrodą ruchu unii kredytowych – Distinguished Service Award. Fundator podjął decyzję o likwidacji fundacji. Amerykanie chcieli jednak, by środki pozostały w Polsce i nadal były wykorzystywane w zbożnym celu – na działalność naukową i wydawniczą. Prowadzenie tej działalności powierzyli osobom, do których mieli pełne zaufanie. W ten sposób majątek trafił do Spółdzielczego Instytutu Naukowego. Podsumowując: do Polski trafiły prywatne pieniądze, które do dzisiaj są wykorzystywane zgodnie z wolą i życzeniem fundatora. Moi amerykańscy przyjaciele i współpracownicy są dziś w wielkim szoku. Nie mogą uwierzyć, że w demokratycznym państwie prawa ktokolwiek śmie kwestionować tę operację.

– Czy są to pieniądze „uciułane” przez polskich członków kas? Takie sugestie słyszymy ostatnio dość często.

– Formułowanie takich sugestii to po prostu skandal. Powtórzę się, ale to konieczne: prywatne pieniądze były i są wykorzystywane zgodnie z wolą fundatorów na bardzo potrzebną Polsce działalność. Ani jedna złotówka z depozytów, ani jedna złotówka aktywów spółdzielczych kas nie została tu zaangażowana. Odwrotnie – to dzięki wsparciu z USA i naszej ciężkiej pracy udało się rozwinąć sektor spółdzielczych kas, będących polską alternatywą dla komercyjnych banków i lichwiarzy, czyhających na pieniądze Polaków.

Reklama

– Czy Pan Senator dysponuje dokumentem mówiącym o przeznaczeniu pieniędzy, które wpłynęły 20 lat temu na adres polskich SKOK-ów albo też na adres jakiejś polskiej instytucji lub osoby?

– Oczywiście, upubliczniłem te dokumenty zaraz po pierwszych artykułach w prasie. To list z grudnia 2010 r., w którym WOCCU informuje mnie o zamiarze likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. W piśmie fundator zobowiązuje mnie, bym przekazał majątek fundacji Spółdzielczemu Instytutowi Finansowemu, co też zrobiłem. Drugim dokumentem jest list z 10 marca br., skierowany przez prezydenta i dyrektora zarządzającego WOCCU Briana Brancha do Rafała Matusiaka, prezesa Krajowej SKOK. Brian Branch informuje, że artykuły w polskiej prasie oparte były na błędnej interpretacji decyzji WOCCU o przekazaniu majątku do SIN. Prawda w tej sprawie jest jedna i niepodważalna – wszystko odbyło się zgodnie z prawem, dobrym obyczajem i wolą fundatora. Kropka.

– Jak Pan Senator przekonałby polskich udziałowców SKOK-ów, że nie zostali okradzeni i oszukani przez kierownictwo?

– Takich zarzutów nie formułują nawet nasi najbardziej zajadli wrogowie, prowadzący bezprecedensową nagonkę na SKOK-i. Operują oni listem napisanym przez przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Andrzej Jakubiak, bo o nim mowa, to były zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz w warszawskim Ratuszu, człowiek blisko związany z obozem władzy, sprawujący swą funkcję z nadania tej władzy. List jest opisem likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Trafił on do władz państwowych i jednocześnie do prorządowych mediów, i stał się sygnałem do nagonki. Proszę jednak zauważyć, że nawet Jakubiak nie zdobył się na to, by skierować do prokuratury choć najwątlejsze zawiadomienie o przestępstwie. On przecież doskonale wie, że żadnego przestępstwa nie było. Jeśli chcemy rozmawiać o oszustwach, to porozmawiajmy o SKOK-u Wołomin, którego członkowie stali się ofiarami gangsterów związanych z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi...

– Czy mógłby Pan Senator wyjaśnić sprawę tego SKOK-u?

– W SKOK-u Wołomin doszło do wielkiego złodziejstwa, zorganizowanego przez dawnego oficera WSI. Do listopada 2012 r. nadzór nad tym i pozostałymi działającymi w Polsce SKOK-ami sprawowała Kasa Krajowa, której przez wiele lat byłem prezesem. I to właśnie my jako pierwsi dostrzegliśmy, że w SKOK-u Wołomin dzieje się coś niedobrego. Informowaliśmy Komisję Nadzoru Finansowego o dostrzeżonych nieregularnościach. Tyle mogliśmy wtedy zrobić. Od czerwca 2013 r. toczyło się w tej sprawie prokuratorskie śledztwo. KNF, a więc jedyna instytucja, która sprawuje obecnie nadzór nad SKOK-ami, doskonale wiedziała, co się tam dzieje. Tymczasem zarządcę komisarycznego wprowadzono dopiero w listopadzie 2014 r.! Na ten ruch trzeba było czekać półtora roku. Półtora roku gangsterzy mogli kraść pieniądze. Trzeba dziś pytać, dlaczego tak się stało i kto przez tak długi czas zapewniał parasol ochronny przestępcom.

– Czy Pan Senator zna odpowiedź na to pytanie?

– Wszyscy wiemy, czym były Wojskowe Służby Informacyjne. To było długie ramię sowieckich służb w Polsce, ludzie szkoleni w Moskwie i w jej interesie pracujący. Mimo likwidacji WSI to środowisko pozostało bardzo groźne i wpływowe. Mówimy o siatce mocnych powiązań, o wielkich, zdobytych nielegalnie pieniądzach, mówimy o bardzo brutalnych metodach działania. Doniesienia prasowe wskazują na to, że afera SKOK-u Wołomin to robota ludzi WSI. Prokuratura uważa, że mózgiem operacji był pan Piotr P., były oficer wojskowych służb. Dziennikarze i politycy zwracają uwagę, że prokurentem jednej ze związanych z nim spółek był Tadeusz Komorowski, syn obecnego prezydenta RP. Pojawiają się w debacie publicznej coraz głośniejsze pytania o to, jaka była rola w aferze samego prezydenta. Czy spotykał się z Piotrem P.? Czy wiedział, czym się ten pan zajmuje? Czy na całą sytuację miała wpływ niewątpliwa sympatia, którą WSI darzy Bronisław Komorowski – jedyny poseł Platformy Obywatelskiej, który głosował przeciwko rozwiązaniu tych służb? Ja mam obowiązek powtórzyć te pytania, a organy państwa polskiego mają obowiązek na nie odpowiedzieć. Myślę, że powinien odpowiedzieć na nie także sam prezydent Komorowski.

– Panie Senatorze, dla członków polskich SKOK-ów najważniejszą kwestią jest bezpieczeństwo ich oszczędności. Czy można ich o tym bezpieczeństwie zapewnić?

– Nawet oponenci SKOK-ów podkreślają, że oszczędności członków kas gwarantowane są, jak w bankach, przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny do wysokości 100 tys. euro.

– Kto, Pańskim zdaniem, odpowiada za próbę podważenia pozycji SKOK-ów? Wiemy, że większość banków jest w zagranicznych rękach, a spółdzielcze kasy są dla nich konkurencją...

– Nie chcę snuć hipotez, chociaż swoje zdanie na ten temat mam. Banki mają obecnie swoje problemy, np. związane z aferą frankową. Faktem jest też, że nad niedobrą ustawą o SKOK-ach pracowali posłowie w przeszłości pracujący w bankach, związani z tym sektorem. Nie wskażę jednak palcem jednego środowiska czy konkretnych osób, które stoją za nagonką. Mogę jednak zrobić coś innego, mianowicie powiedzieć, dlaczego SKOK-i przeszkadzają – przede wszystkim dlatego, że to polskie instytucje finansowe, oparte na rodzimym kapitale. Patriotyzm gospodarczy w Polsce nie jest promowany, przez wiele lat trwała wyprzedaż majątku narodowego, często za bezcen. Drugi powód to zaangażowanie społeczne kas. SKOK-i finansują inicjatywy patriotyczne, otaczają troską nasze dziedzictwo kulturowe, propagują prawdziwą historię i prawdziwych bohaterów, wspierają wreszcie liczne dzieła Kościoła. To musi boleć tych, którzy uważają, że Polska jest właściwie niepotrzebna, a chrześcijaństwo to przeżytek. I to oni cieszą się z nagonki na SKOK-i.

– Czy widzi Pan związek między tym, co dzieje się dzisiaj w mediach mainstreamowych w Polsce, a kampanią wyborczą – zarówno prezydencką, jak i zbliżającą się parlamentarną?

– Ten związek jest, moim zdaniem, oczywisty. Sprawę SKOK-ów od lat wyciąga się wtedy, kiedy trzeba „przykryć” afery władzy. Tych afer jest przecież mnóstwo. Haniebne rozmowy polityków i biznesmenów podczas biesiad za pieniądze podatników, wszechobecna korupcja, działacze partii władzy, którzy „zapominają” wpisywać drogich zegarków, a nawet mieszkań do oświadczeń majątkowych – otacza nas moralna zgnilizna, którą jakoś trzeba zasłonić. Dlatego wymyśla się zarzuty i atakuje „prawicowe” SKOK-i. Tak działo się w kampanii 2011 r., tak działo się podczas niedawnej kampanii samorządowej i tak dzieje się dzisiaj. Jestem chrześcijaninem, dlatego wiem, że prawda zwycięży. Wiem też, jak wielu Polaków jest po naszej stronie w tej walce z nieprawością. Za to wsparcie z całego serca dziękuję. A ci, którzy rozpętali nagonkę? No cóż, będą się kiedyś sromotnie wstydzić tego, co uczynili.

2015-03-31 12:51

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W szkole Krzyża

Niedziela warszawska 37/2023, str. I

[ TEMATY ]

wywiad

Archiwum o. ŁA

O. dr Łukasz Jacek Andrzejewski

O. dr Łukasz Jacek Andrzejewski

O tym, jak owocnie przeżywać cierpienie, czy świeccy mogą żyć duchowością pasyjną i czym jest Czarny Szkaplerz, z o. dr. Łukaszem Andrzejewskim rozmawia Łukasz Krzysztofka.

Łukasz Krzysztofka: W tym roku polska prowincja Zgromadzenia Męki Jezusa Chrystusa, popularnie zwanego pasjonistami, obchodzi jubileusz 100-lecia powstania. W jakich okoliczności pasjoniści dotarli nad Wisłę?

O. Łukasz Andrzejewski: Pierwsi pasjoniści przybyli do Polski za sprawą papieża Piusa XI, wcześniej nuncjusza w Polsce, który rozmiłowany w naszej Ojczyźnie nalegał na przełożonego generalnego, dopóki ten się nie zgodził. 17 czerwca 1923 r. do Polski udali się dwaj Polacy, którzy we Włoszech wstąpili do pasjonistów: o. Juliusz i br. Kazimierz Staszewski oraz o. Bartłomiej Rapetti i o. Pius Falco – Włosi, a także Hiszpan o. Tyburcjusz Menica, który reprezentował z przełożonego generalnego. Zdecydowano się na prawie kompletnie zrujnowany klasztor pobernardyński w Przasnyszu. Biskupowi płockiemu Antoniemu Nowowiejskiemu zależało na dźwignięciu z ruiny sanktuarium ufundowanego przez Pawła Kostkę – brata św. Stanisława, nalegał więc na zgromadzenie, aby to właśnie tu założono pierwszą placówkę pasjonistów w Polsce.

CZYTAJ DALEJ

Zapowiedź - #PodcastUmajony na naszym portalu już od 1 maja!

2024-04-28 07:35

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

#JezusowaKardiologia

Mat.prasowy

Zapraszamy na codzienne refleksje maryjne przygotowane dla naszego portalu na maj 2024 r. przez ks. Tomasza Podlewskiego.

Startujemy 1 maja 2024 roku, zaraz po północy. Do usłyszenia!

CZYTAJ DALEJ

Zastępca Przewodniczącego KEP: świat pracy zaniepokojony "zielonym ładem"

2024-04-30 18:39

[ TEMATY ]

abp Józef Kupny

Eliza Bartkiewicz/episkopat.pl

Celem nadrzędnym duszpasterzy ludzi pracy jest prowadzenie ludzi do zbawienia, oraz ciągłe przypominanie o godności pracy, o podmiotowości i o prawach pracowników - powiedział KAI abp Józef Kupny z okazji święta 1 maja. - Jeśli chodzi o dodawanie energii duchowej, to wsparcie duszpasterzy jest nieocenione - ocenił zastępca przewodniczącego KEP. Przyznał też, że w środowiskach pracowniczych widać niepokój związany ze spodziewanymi konsekwencjami "Europejskiego zielonego ładu".

Od 1955 roku 1 maja Kościół katolicki wspomina św. Józefa, rzemieślnika, nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 r., świętu pracy.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję