Reklama

Wiara

Nikodemowe rozmowy

Modlitwa to fitness dla ducha

Proszę Księdza,
Ostatnio coraz gorzej radzę sobie z trudnymi doświadczeniami. Pewnie dlatego mocno zastanawiam się nad kwestią wiary, modlitwy. Jakie miejsce w moim życiu tak naprawdę ma Pan Bóg? Niedawno usłyszałem zdanie, że modlitwa wpływa na całe życie człowieka. Nie do końca potrafię to przełożyć na siebie. Co to znaczy? Jak usłyszeć Boga w codziennych wydarzeniach, jak mówią niektórzy... Jak rozpoznać Jego troskę o mnie w konkretach? Niedawno znajoma powiedziała mi, że wystarczy zaufać, przerzucić troski na Boga i już. Ale ja tak nie potrafię. Może Ksiądz mi coś doradzi. Podpowie, jak się modlić, żeby usłyszeć Boga…
Paweł, 24 lata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drogi Pawle, dzięki za szczere podzielenie się tym, co (nie)przeżywasz w sferze modlitwy. Przychodzi mi do głowy pewna analogia. Dzisiaj ludzie (zwłaszcza młodzi) tak wiele inwestują w kondycję cielesną: fitness, aerobik, siłownie, nordic walking, wyjazdy do spa, uprawianie sportu. To świetnie. Ale człowiek składa się z ciała i z duszy – w duszę też trzeba zainwestować, bo cóż z tego, że ciało będzie wysportowane, jeśli będzie chorować dusza… wtedy wszystko traci w życiu sens. Pomyślałem, że takim spa i fitnessem dla duszy jest modlitwa.

Posłuchaj swego wnętrza

Reklama

Żeby wyćwiczyć ciało, potrzeba samozaparcia, wysiłku, konsekwencji, no i trenera. Nie ma lepszego trenera modlitwy jak Jezus Chrystus. Gdy przekartkujemy Pismo Święte, zauważymy, że Jezus często udaje się w miejsce ustronne i tam się modli. Czyni to nieustannie, nawet konając na krzyżu. Daje przykład, że i my mamy modlić się w każdej chwili życia. Modlić się można wszędzie: na ulicy, w tramwaju, w biurze, w szkole – równie dobrze jak w samotni własnego pokoju, wśród tłumów wypełniających kościół. Modlitwa jest nam potrzebna co najmniej tak samo, jak jedzenie czy spanie. Ale jeden warunek: aby dosłyszeć głos Boga, trzeba się wyciszyć, oderwać od szumu informacji i zgiełku świata. Trzeba posłuchać swego wnętrza. Mówił o tym do młodych św. Jan Paweł II: „Nie zamykajcie waszych serc przed Jezusem. U innych nie znajdziecie odpowiedzi, której wciąż może szukacie. Nazbyt wiele głosów rozbrzmiewa wokół nas, zbyt wiele obietnic i złudnych nadziei. Zdobądźcie się na obszary ciszy, w których będziecie mogli powrócić do samych siebie i nasłuchiwać. Chrystus chce wam coś powiedzieć, słowo osobiste, w którym zawarty jest sekret waszej teraźniejszości i waszej przyszłości”. Czyli im więcej hałasu wokół nas, tym mniej słyszalny jest głos Boga przemawiającego w najsubtelniejszych pokładach serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Myśl o Jezusie

Pawle Drogi! Czy nie jest przypadkiem z Tobą tak, że „kradniesz” czas na modlitwę np. surfowaniu po Internecie, grom komputerowym albo oglądaniu TV? I tylko to, co „ukradniesz”, dajesz Bogu, a najlepsze zatrzymujesz dla swojej „przyjemności”? A jeśli tak się dzieje, Twoja głowa – na chwilę zwrócona ku modlitwie – nie jest wolna od akcji filmowej, od pasjonującej gry czy nowinek internetowych. Czy jest więc sens modlić się z rana, a przez resztę dnia żyć jak poganin? Bóg nie czeka na nasze „ochłapy”, czeka na nasze serca! Wielki mistyk o. Karol de Foucauld mawiał: „Modlić się – oznacza myśleć o Jezusie, kochając Go”. Nie chodzi zatem o wielość i piękno słów, ale o szczerość miłości. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: Gdzie jest moje serce podczas modlitwy i ile w nim miłości do Jezusa?

Potrzeba pokory i ufności

Reklama

Pawle, kolejna ważna sprawa: ks. Jakub Alberione stwierdził, że „rolą modlitwy nie jest naginanie Boga, ale naginanie siebie”. My niekiedy podchodzimy do modlitwy jak do automatu po kawę: wrzucamy Bogu chwile modlitwy jak monety i czekamy, aż mi automatycznie wyda gotowy produkt. Taki, jakiego oczekuję. Kołacząc na modlitwie do serca Ojca, powinniśmy pozbyć się pokusy dyktowania Mu, narzucania naszej woli, naszych planów, naszych oczekiwań... Jezus mówi: „Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą” (Mt 7, 11). To Bóg określa, co jest dobre dla nas! Na modlitwie potrzeba pokory i ufności, że Bóg wie lepiej niż my sami, co służy naszemu zbawieniu (nie tylko dobru doczesnemu).

Piszesz, że nie potrafisz przełożyć modlitwy na konkrety swego codziennego życia. Czasem Bóg łaskę modlitwy odbiera (takie „noce ciemne” mieli nawet wielcy mistrzowie modlitwy, jak św. Jan od Krzyża czy św. Teresa z Avila). Człowiek doświadcza wtedy – jak pewnie Ty – że nie potrafi się modlić. Co robić? Pomyśl: jeśli kogoś kochamy, to nie tylko dlatego, że ta miłość sprawia nam przyjemność. Ileż rozmaitych uciążliwych czynów spełnia się dla tego, kogo się kocha. Gdy dziecko choruje, mama budzi się w nocy, a potem niewyspana biega za lekarstwem dla niego. Wszystko to czyni z miłości.

Jeśli modlitwa nam nie wychodzi, jeśli nie mamy radości w modlitwie, to wtedy trzeba modlić się z „zaciśniętymi zębami”, w duchu ofiary. Jestem przekonany, że właśnie taka modlitwa jest miła Bogu, gdyż jest modlitwą naszego trudu, naszego cierpienia. Modlitwę można sobie „wymodlić”! Ktoś powiedział – i to jest prawda – że wszystko może być modlitwą: i obieranie ziemniaków, i krojenie chleba, i pisanie listu do mamy, wypracowania czy pracy magisterskiej. Modlitwa i życie stanowią jedną nierozdzielną całość.

Wrzuć list do skrzynki nadziei

Reklama

Jak powinniśmy się modlić? Na to pytanie odpowiedział sam Jezus, ucząc nas modlitwy „Ojcze nasz”. Zawiera ona cztery istotne elementy: uwielbienie, oddanie, prośbę i wyznanie win. Wielbimy Boga, czyli adorujemy Go, wypowiadając słowa: „Święć się imię Twoje”. Oddajemy się Mu, mówiąc: „Bądź wola Twoja”. Prosimy o chleb, odpuszczenie win i ochronę przed pokusami. I przyznajemy się do grzeszności, prosząc o wybaczenie nam naszych przewinień. Dobra modlitwa jest zatem uwielbianiem Boga, Jego dobroci i miłosierdzia. Jest też codziennym rachunkiem sumienia, nieustannym dziękczynieniem Bogu za wszystko i prośbą o uświęcanie się.

Na koniec coś ekstra dla Ciebie, Pawle: dla mnie modlitwa jest jak wrzucanie listu do skrzynki nadziei.

* * *

Ks. Arkadiusz Olczyk
Wykładowca teologii moralnej w Wyższym Seminarium Duchownym oraz Wyższym Instytucie Teologicznym w Częstochowie, sędzia diecezjalny Sądu Metropolitalnego, członek Komisji Bioetyki przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Częstochowie. Autor książek i artykułów.

2015-02-17 13:55

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bezdomni czy bez miłości?

Było wiosenne przedpołudnie, natura budziła się do życia. Promienie słońca, lekki wiosenny wiatr, ulice, jedno z opolskich osiedli i ja na spacerze ze słuchawkami na uszach, z których płynął rap, to z niego czerpię radość bliskości z Bogiem.
CZYTAJ DALEJ

Pontyfikat Tysiąclecia: „Nie lękajcie się”

Ach, ta historia! Zawsze ma w zanadrzu rytm Bożej Opatrzności, który wygrywa melodię, jakiej nikt by nie przewidział.

Rok 1978: Europa podzielona jak placek na dwa talerze – Zachód w blasku neonów, Wschód duszący się pod ciężarem szarej żelaznej kurtyny. I nagle, zza tej kurtyny, z peryferii świata, wyłania się człowiek z Krakowa – Karol Wojtyła, robotnik, poeta z notesem pełnym metafor, biskup z duszpasterstwem w tle, gdzie wiara kiełkowała w rozmowach przy kawie, kardynał. Staje się papieżem. A 22 października, na balkonie Bazyliki św. Piotra, rzuca w eter słowa: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Nikt wtedy nie podejrzewał, że to nie zwykłe hasło inauguracyjne, lecz detonator. Detonator wiary, wolności i odwagi, który wysadzi w powietrze cały system budowany na ateistycznym micie „człowieka-boga”. Komunizm, ten kolos na glinianych nogach, runie dekadę później – nie od rakiet, lecz od fali modlitw i pieśni, którą Jan Paweł II rozpętał na placu Zwycięstwa w Warszawie. Oto pierwszy dowód: pontyfikat, który nie tylko przetrwał, ale zmienił bieg historii.
CZYTAJ DALEJ

Bp Chrząszcz: Jan Paweł II był papieżem globalnym, o sercu lokalnym

2025-10-22 20:20

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

bp Robert Chrząszcz

papież globalny

serce lokalne

ks. Marek Weresa/Vatican Media

Okolicznościowa Msza św. w Bazylice św. Piotra pod przewodnictwem bp. Roberta Chrząszcza

Okolicznościowa Msza św. w Bazylice św. Piotra pod przewodnictwem bp. Roberta Chrząszcza

Był człowiekiem uniwersalnym, ale urodzonym w konkretnej ziemi, z konkretnych łez i modlitw - mówił o św. Janie Pawle II delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej bp Robert Chrząszcz, który w liturgiczne wspomnienie papieża Polaka przewodniczył okolicznościowej Mszy św. w Bazylice św. Piotra i wygłosił homilię. Koncelebrował metropolita wileński abp Gintaras Grušas, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy.

Nawiązując do czytania z Księgi Proroka Izajasza bp Robert Chrząszcz nazwał św. Jana Pawła II człowiekiem, który „wziął na siebie ciężar Ewangelii i niósł ją na krańce ziemi”. Papież Polak był „zwiastunem radosnej nowiny, tym, którego nogi - jak mówi prorok - były ‘pełne wdzięku’, bo szły przez wszystkie kontynenty, niosąc światu pokój i nadzieję”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję