Reklama

Rodzina

Wielkopostny cykl „Niedzieli”

Małżeństwo między reprodukcją a prokreacją

Reprodukcja in vitro jako pomysł na pokonanie autentycznego i niekwestionowanego dramatu cierpienia małżeństw niepłodnych budzi wiele emocji. Powiedziano w tej dyskusji już wszystko. Na dodatek wiele argumentów krytycznych zyskało brutalne potwierdzenie w faktach

Niedziela Ogólnopolska 8/2015, str. 44-45

[ TEMATY ]

rodzina

małżeństwo

Magdalena Niebudek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Argument niszczenia zarodków nadliczbowych stał się spektakularnym faktem, gdy jakiś czas temu w Poznaniu, przy okazji prac budowlanych, odkryto pojemniki z zamrożonymi zarodkami, które unicestwiono. Kilka czy kilkanaście tysięcy nowych istnień ludzkich. Argument krytyczny wskazujący na ryzyko wad rozwojowych, tak brutalnie odpierany w mediach (nagonki przed laty na prof. Janusza Gadzinowskiego czy na ks. prof. Franciszka Longchamps de Bériera), zyskał swoją tragiczną ilustrację w głośnym kazusie tzw. sprawy prof. Chazana. Urodzone wówczas dziecko, na którego aborcję profesor się nie zgodził, bardzo szybko zmarło, obciążone licznymi wadami rozwojowymi. „Sukces profesora Chazana” – okrzyknięto w wielu mediach, powtarzając szokująco cyniczne zdanie jednego z profesorów ginekologii. Nie ujawniano wszakże, że to dziecko było w istocie efektem reprodukcji in vitro. Może najtrudniej empirycznie dowieść najpoważniejszego argumentu krytycznego, jaki wysuwa Kościół: reprodukcja in vitro odrywa prokreację od aktu małżeńskiego – jest manipulacją człowiekiem w momencie jego zaistnienia. Najtrudniej dowieść empirycznie, bo w centrum tej argumentacji jest miłość, a miłość nie jest dziś kochana i nie jest doświadczana. Nie jest zatem chyba konieczne powtarzanie wspomnianych argumentów. Warto jednak i trzeba się zastanowić nad sposobem myślenia tych, którzy z determinacją opowiadają się za reprodukcją in vitro.

Liczą się tylko skutki

Zamiast przywoływać argumenty etyków i polityków, warto może sięgnąć po przypadkowy, ale charakterystyczny głos opinii publicznej. Oto na forum internetowym poświęconym in vitro pojawił się przed laty taki wpis: „Zabieg in vitro służy powstaniu nowego życia i służy rodzinom, które wyczerpały inne możliwości prokreacji własnych biologicznych dzieci, jest zatem dobrem. W obecnym stanie rozwoju tej techniki powstają nadliczbowe embriony. Ich ewentualne unicestwienie nie budzi niczyjej radości, ale ma charakter przejściowy i podlega w pierwszym rzędzie ocenie sumienia najbardziej zainteresowanych – bezpłodnych rodzin (...)”. To chyba dość reprezentatywny pogląd dla zwolenników in vitro i uczciwy w nazywaniu rzeczy po imieniu. Odsłania samo sedno etycznego stylu myślenia typowego dla zwolenników tej procedury. W tym myśleniu etycznym liczą się tylko skutki, cel, fizyczne konsekwencje działania. Nieważna jest jego istota, wewnętrzna struktura. Co to konkretnie oznacza?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Gdy cel uświęca użycie człowieka

Najpierw to, że zwolennicy in vitro traktują osobę ludzką raz jako wartość, raz jako nic istotnego. „Zabieg in vitro służy powstaniu nowego życia (...) jest zatem dobrem. W obecnym stanie rozwoju tej techniki powstają nadliczbowe embriony. Ich ewentualne unicestwienie nie budzi niczyjej radości, ale ma charakter przejściowy”. Tak więc zarodki przeznaczone do pełnej reprodukcji mają inną wartość i godność niż embriony powołane do życia, które jednak zostają tylko zamrożone, np. w celu dokonania na nich eksperymentów. Godność embrionów jest zmienna, a zarazem pokazuje, że nigdy nie dorównuje ona wartości i godności dorosłej osoby ludzkiej. Tutaj dotykamy fundamentalnego sporu. Przeciwnicy in vitro bowiem jednoznacznie przypominają, że tragicznym bohaterem tego dramatu jest dziecko, człowiek. A osoby ludzkiej nie można nigdy, w żadnym wypadku, traktować jako środka do celu, nie wolno jej używać. Wspomniane dwa zakazy: instrumentalizacji i utylizacji wskazują na dwie bardzo zróżnicowane koncepcje etyczne Kanta i Wojtyły – bardzo różne, ale zgodne co do tego, że człowieka nie można używać dla osiągnięcia celu. Właśnie w drastycznej rozbieżności poglądów na to, z czym, czy z kim mamy do czynienia w in vitro, kryją się dalsze konsekwencje tego myślenia. Jeśli mamy do czynienia z zarodkiem, który jest materiałem biologicznym (a to, czy będzie człowiekiem, zależy od łaskawej woli decydentów), dalszy ciąg myślenia jest prosty. Wróćmy do cytowanej internetowej opinii, według której unicestwienie zarodków „nie budzi niczyjej radości, ale ma charakter przejściowy i podlega w pierwszym rzędzie ocenie sumienia najbardziej zainteresowanych – bezpłodnych rodzin”.

Reklama

A zatem – tak można odczytać tę myśl – trzeba zbilansować tu korzyści i straty. Jest urodzone dziecko i jest kilka nowych zarodków, które zostały „wyeliminowane”. Dla rzeczników in vitro nie ma wątpliwości: życie pojedynczego embrionu, które może ulec zniszczeniu w efekcie sztucznej reprodukcji in vitro, musi na „teleologicznej wadze” zmierzyć się z innymi „dobrami”, takimi jak np. „prawo rodziców do posiadania dziecka”. A waga może w tej sytuacji wskazać jedno – prawo silniejszego. Takie myślenie urąga traktowaniu każdego człowieka jako wartości, osoby godnej, której życie jest zawsze dobrem.

Wartość ludzkiego życia nie może być traktowana jako dobro w szeregu innych dóbr. Samo dziecko nie jest czymś należnym – jest darem. Ono nie jest przedmiotem rzekomego „prawa do dziecka”. Jedynie dziecko posiada prawdziwe prawa: prawo, by być owocem właściwego aktu miłości małżeńskiej rodziców i jako osoba od chwili swego poczęcia ma również prawo do szacunku. W przywoływanej wyżej argumentacji zwraca uwagę mocne podkreślenie w całym dramatycznym sporze autonomii jednostki: „zabieg in vitro (...) podlega w pierwszym rzędzie ocenie sumienia najbardziej zainteresowanych – bezpłodnych rodzin”.

To bardzo popularny i akcentowany argument, z charakterystycznym wychyleniem – autonomia, ale nie tyle jednostki ogólnie pojętej i nie rodziców. Decydująca jest autonomia kobiety. To jej ma przysługiwać prawo do swobodnego dysponowania embrionami, to ona może decydować o samym fakcie dokonania zapłodnienia jej komórek jajowych.

Peter Singer uczciwie przyznaje, że poważne interesy kobiety zasadniczo zawsze przeważają nad jeszcze w pełni nieukształtowanymi interesami płodu. O godności kobiety można wszakże wyczytać najwięcej nie z bełkotu feministycznego, ale z nauczania św. Jana Pawła II. Jednak warto zapoznać się z głosami zdrowego rozsądku, nawet z innej szkoły myślenia. Monika Knoche, przedstawicielka Zielonych w Bundestagu, powiedziała przed laty: „Z punktu widzenia praw kobiet wytwarzanie i uprzedmiotowienie „nadliczbowych” embrionów stanowi przekroczenie granicy. Badania nad komórkami macierzystymi bazują na dostępności komórek jajowych i embrionów. Kobiety zostają obarczone łączącymi się z wysokim ryzykiem stymulacjami hormonalnymi w celu uzyskania komórek jajowych, które drogą okrężną poprzez fertylizację in vitro zostaną bezpośrednio wykorzystane do badań. Leczenie bezpłodności jest wykorzystywane i przekształcone w zdobywanie środków dla badań”.

Reklama

Spór o in vitro to spór o człowieka, o jego bezwzględną godność, to także spór o kształt nauki, a szerzej – o kształt kultury. To także spór o istotę małżeństwa.

Małżonkowie partnerami Boga

W opozycji do wskazanej wizji małżonków jako reproduktorów Kościół przypomina realistyczną wizję małżeństwa. Małżeństwo jest bowiem wyjątkowym aktem ludzkiej miłości. Stanowi dopełnienie rozwoju ludzkiej seksualności, która wyrastając na fundamencie biologii, genetyki, fizjologii, zostaje wzbogacona aspektem psychicznym (popędem seksualnym), by wreszcie zyskać dopełnienie w miłości. Ta zaś nie jest wcale pojęciem jednoznacznym. Można w każdym człowieku obserwować dynamizm rozumienia miłości – od miłości pożądania, która jest nastawiona na pragnienie własnego dobra, po miłość życzliwości, w której kochającemu chodzi o to, aby ukochanej osobie było dobrze. Tak rodzi się miłość oblubieńcza, która staje się miłością małżeńską. Wyróżnia się ona tym, że jest miłością angażującą całego, integralnego człowieka. Jej wyrazem jest nie tylko wola i uczucia, ale także ciało – akt małżeński. W tym obszarze zjednoczenia małżeńskiego pojawia się Bóg ze swoim aktem stwórczym. Małżonkowie stają się współpracownikami Boga.

* * *

Wielkopostny cykl „Niedzieli”

W roku poświęconym w Polsce św. Janowi Pawłowi II i w drodze do Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów, które obradować będzie w Rzymie w październiku 2015 r. na temat „Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym”, sięgniemy do bogactwa nauczania Papieża Polaka poświęconego rodzinie. Najwspanialszy wynalazek Boga – rodzina w nauczaniu Jana Pawła II to temat, którym będziemy się zajmować przez wszystkie tygodnie Wielkiego Postu.

2015-02-17 13:55

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Światowe Spotkanie Rodzin w liczbach

[ TEMATY ]

rodzina

Boggy/Fotolia.com

Już 30 tys. osób zapisało się na Światowe Spotkanie Rodzin, które odbędzie się w sierpniu w stolicy Irlandii, Dublinie. 5,5 tys. wolontariuszy zgłosiło swoją dyspozycyjność, aby pomóc w organizacji tego wydarzenia.

Około 6 tys. osób z całości zapisanych to młodzież i dzieci poniżej 18. roku życia. Około jedna trzecia to osoby pochodzące spoza Irlandii ze 103 krajów. Więcej niż jedna czwarta zapisanych to małżeństwa pomiędzy 29. a 40. rokiem życia.

CZYTAJ DALEJ

Współpracownik Apostołów

Niedziela Ogólnopolska 17/2022, str. VIII

[ TEMATY ]

św. Marek

GK

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Św. Marek, ewangelista - męczeństwo ok. 68 r.

Marek w księgach Nowego Testamentu występuje pod imieniem Jan. Dzieje Apostolskie (12, 12) wspominają go jako „Jana zwanego Markiem”. Według Tradycji, był on pierwszym biskupem w Aleksandrii.

Pochodził z Palestyny, jego matka, Maria, pochodziła z Cypru. Jest bardzo prawdopodobne, że była właścicielką Wieczernika, gdzie Chrystus spożył z Apostołami Ostatnią Wieczerzę. Możliwe, że była również właścicielką ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej. Marek był uczniem św. Piotra. To właśnie on udzielił Markowi chrztu, prawdopodobnie zaraz po zesłaniu Ducha Świętego, i nazywa go swoim synem (por. 1 P 5, 13). Krewnym Marka był Barnaba. Towarzyszył on Barnabie i Pawłowi w podróży do Antiochii, a potem w pierwszej podróży na Cypr. Prawdopodobnie w 61 r. Marek był również z Pawłem w Rzymie.

CZYTAJ DALEJ

List pasterski z okazji jubileuszu diecezji lubuskiej

2024-04-25 16:00

[ TEMATY ]

jubileusz

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

List Pasterski

diecezja lubuska

Karolina Krasowska

bp Tadeusz Lityński

bp Tadeusz Lityński

Bp Tadeusz Lityński skierował do diecezjan list pasterski z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Poniżej publikujemy pełną treść słowa Biskupa Diecezjalnego, które w kościołach i kaplicach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej zostanie odczytane w niedzielę 28 kwietnia 2024.

Drodzy Diecezjanie, Bracia i Siostry,

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję