Synod biskupów w Rzymie debatuje na temat rodziny. Sytuacja stale się pogarsza. Statystyki nie kłamią. Związki sakramentalne rozpadają się, a ponowne małżeństwa rozwodników oparte są – siłą faktu – tylko na zasadach cywilnoprawnych lub nieformalnych. Coraz więcej jest samotnych matek, nie są już zgorszeniem panny z dzieckiem. Pary homoseksualne nie tylko domagają się prawnego uznania, ale wręcz chcą rozszerzyć pojęcie małżeństwa na nietypowe związki w obrębie jednej płci. Różnorodność, tak mocno lansowana przez wiadome środowiska, przestaje być walorem, ale staje się źródłem chaosu.
– Panie Niedziela – zawołał z ożywieniem Jasny – dobrze, że Pana widzę. Może mi Pan poradzi. Mam w rodzinie młodą chrześnicę. Zawsze byliśmy w dobrej komitywie... Pomagałem jej w nauce... Jednym słowem, ma do mnie zaufanie. No więc jak się ostatnio z nią spotkałem, a ona jest już na studiach, to zwierzyła mi się, że pragnie zamieszkać ze swoim chłopakiem. Wynajmą razem pokój i...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Ale czego Pan ode mnie oczekuje, drogi sąsiedzie? Nie bardzo rozumiem – odpowiedział Niedziela.
– Panie Niedziela, martwię się jej postanowieniem. Na weekend wraca do domu i będę musiał z nią na ten temat porozmawiać. No, nie podoba mi się ten pomysł... Ale jak jej to wyperswadować? – Jasny mówił ze strapioną miną.
Reklama
– A dlaczego ma Pan chrześnicy to wyperswadować? Jest pełnoletnia, na studiach, z dala od domu... Długo zna tego chłopaka? – zapytał Niedziela.
– Tak, znają się jeszcze z liceum – Jasny patrzył na sąsiada z nadzieją.
– Widzę tylko jedno wyjście. Jeżeli już tak bardzo chcą ze sobą zamieszkać, niech się pobiorą i będzie po kłopocie – mówiąc to, Pan Niedziela lekko się uśmiechnął.
– Nie, nie, nie... Ona nie chce jeszcze za niego wyjść. To tak na próbę, czy do siebie pasują – Jasny był wyraźnie zdenerwowany.
– Dobrze, niech Pan jej powie, że na próbę to ona może sobie wziąć nowy krem przeciwzmarszczkowy, a nie chłopaka. Przecież miłość jest bezwarunkowa. A zakładam, że się kochają. Więc jak precyzyjnie określi kryteria tej „próby”? Że co? Sprawdzi, czy nie chowa brudnych skarpetek pod dywan? A gdyby tak było, to co? Przestanie go kochać, odejdzie od niego? A mówiąc już zupełnie serio, jeżeli uważa, że nie jest do niego do końca przekonana...
– Panie Niedziela, ona jest przekonana, tylko...
– Tylko musi być decyzja wspólnego bycia razem w jakiś sposób zaakcentowana. Przede wszystkim musi to być słowo dane sobie nawzajem. Albo wyrażone wobec pustych ścian pokoju, albo wobec urzędnika, albo wobec Boga. Jak mniemam, są to ludzie wierzący.
– Tak – odpowiedział krótko Jasny.
– Sprawa jest prosta. Jeżeli zawezwą Boga na świadka i zawrą sakramentalny związek małżeński, ich wspólne zamieszkanie będzie błogosławieństwem. Inne sposoby życia mężczyzny i kobiety tak naprawdę są zabobonem– twardo orzekł Niedziela.
I właśnie z tymi zabobonami będzie się musiał obradujący synod biskupów rozprawić. Bóg świadkiem.