Biskup bydgoski podkreślił, że jest to niezwykłe wydarzenie nie tylko dla diecezji bydgoskiej, ale całego Kościoła w Polsce. - W Bydgoszczy możemy doświadczyć jego śladów. W naszym mieście się urodził, w parafii farnej przyjął sakrament chrztu, a w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa przeżył Mszę św. prymicyjną - powiedział.
Ordynariusz diecezji podkreślił, że od tego momentu można prosić bł. Stanisława Streicha o wstawiennictwo, zwłaszcza o nowe powołania do służby kapłańskiej. - Mamy w niebie mocnego świadka wiary, męczennika, który oddał swoje życie, więc na pewno ma „wielkie przebicie” u Pana Boga. To patron dla rodzin, młodzieży, dzieci, wszystkich, którzy chcą za jego pośrednictwem polecać swoje sprawy - dodał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bp Włodarczyk nawiązał do słów kard. Marcello Semeraro. Podkreślił on, że: „obraz dobrego pasterza, którym posłużył się Jezus, nadaje decydujące znaczenie postaci i świadectwu naszego nowego błogosławionego”. „W swoim kapłańskim i duszpasterskim zaangażowaniu ks. Streich obrał Jezusa za wzór do naśladowania. Był człowiekiem, który kochał życie, przeżywał je z prostotą i godnością…”. - Kapłan, dziś już błogosławiony, chciał być jak Dobry Pasterz. Tak też się stało, za co zapłacił najwyższą ofiarę - dodał.
Reklama
Biskup bydgoski zwrócił uwagę na jeszcze jedno -posłuszeństwo woli Bożej. - On wypełniał misję, do której został powołany - powiedział. - To wyjątkowe wydarzenie dla naszej parafii i dla naszej diecezji, bo to pierwszy w jej historii wyniesiony na ołtarze człowiek, kapłan. Ktoś kto, wierzę będzie dla tej diecezji, w tym, co ją czeka, ogromnym darem - powiedział ks. Krzysztof Buchholz, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy, gdzie bł. Stanisław Streich sprawował prymicyjną Mszę św.
Od tamtego momentu minie w czerwcu sto lat. - Ja usłyszałam o nim dopiero w ostatnim czasie. W jego życiu porusza mnie ta prostota - powiedziała Ela Keczmerska, która przyjechała do Poznania z grupą pielgrzymów. - Mnie ujmuje to, że służył biednym, bezrobotnym. Był symbolem trudnych czasów. Mamy błogosławionego, który idzie za słowami Jezusa, chcąc być - jak On - dobrym pasterzem - dodał pielgrzym, Przemysław Słowik.
Ks. Buchholz przypomniał słowa błogosławionego: „Na co się poświęciłem, to muszę wykonać”. - One szczególnie nam są bardzo potrzebne. Bo warto to, czemu się poświęciło - i nie chodzi tylko o kapłanów, ale o wszystkich - to wykonać. Żeby było "tak - tak", a nie "tak, a potem nie". Ewidentnie opatrzność Boża daje nam patrona na obecne czasy, wyzwania, naszą mentalność, coraz słabszą odpowiedzialność za słowa, deklaracje, ślubowania, przysięgi - dodał ks. Buchholz.
Przyszły błogosławiony mieszkał z rodzicami oraz młodszym rodzeństwem w kamienicy przy ul. Pomorskiej 53 w Bydgoszczy. W tym mieście kończył także edukację, by wstąpić do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. Po zdaniu egzaminu proboszczowskiego 1 lipca 1933 roku objął parafię w Żabikowie. Natychmiast podjął starania o wzniesienie w Luboniu kościoła, gdzie w 1935 roku erygowano parafię św. Jana Bosko.
Również w tym miejscu - 27 lutego 1938 roku - śmiercią męczeńską zakończył swoje krótkie, bo zaledwie 36-letnie życie. Stało się to w chwili, gdy ks. Stanisław szedł w kierunku ambony, a oprawcą okazał się Wawrzyniec Nowak, który miał krzyknąć: „Niech żyje komuna - dla idei to zrobiłem”. 3 marca 1938 roku odbył się pogrzeb kapłana, w którym uczestniczyło 25 tys. osób.
Proces beatyfikacyjny ks. Stanisława Streicha na szczeblu diecezjalnym trwał od 28 października 2017 roku do 13 kwietnia 2019 roku. W listopadzie 2023 roku podczas posiedzenia Komisji Teologów w Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie orzeczono, że proboszcz z Lubonia poniósł męczeństwo za wiarę.