Czym ks. prof. Guz naraził się żydowskiemu stowarzyszeniu?
W ubiegłym roku ks. prof. Tadeusz Guz padł ofiarą perfidnego ataku. Kapłan i wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego został oskarżony o „nawoływanie do nienawiści” przez Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w Rzeczypospolitej Polskiej. Jego wina polegać miała na wygłoszeniu wykładu podczas promocji książki „Zbawienie bierze początek od Żydów”, wydanej przez wydawnictwo sióstr Loretanek.
Cały wykład był pełen szacunku dla oczywistej roli żydów i judaizmu w historii zbawienia. Poznanie całości nagrania jednoznacznie pokazuje, że w wystąpieniu oskarżonego kapłana nie ma żadnych treści nawołujących do nienawiści. Zarzut oskarżycieli dotyczy wątku, który podczas długiego wykładu zajął zaledwie parę minut. Na zakończenie swego wystąpienia, ks. prof. Tadeusz Guz dygresyjnie rozważał źródła antysemityzmu arabskiego i europejskiego. Przywołał przy tym okoliczność, że sądy I Rzeczpospolitej prawomocnie skazywały Żydów „za mordy rytualne”. To ten fragment stał się istotą oskarżeń, był badany przez prokuraturę i Rzecznika Dyscyplinarnego KUL.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Najpierw ukarania ks. prof. Tadeusza Guza zażądali przedstawiciele Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. KUL – macierzysta uczelnia Księdza Profesora – wszczął wskutek zawiadomienia postępowanie wyjaśniające. Jednak po dokładnym zbadaniu sprawy profesorska komisja dyscyplinarna stwierdziła w październiku 2020 r., że nie doszło do złamania zasad obowiązujących nauczycieli akademickich. Sprawa trafiła także do prokuratury, która również nie dopatrzyła się w słowach ks. Guza „nawoływania do nienawiści”. Oskarżyciele nie odpuszczali i odwoływali się od wszystkich korzystnych dla Księdza Profesora decyzji. Nieskutecznie.
Wtedy bezpośrednio do ataku przystąpiło Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith. Zastępując prokuratora, sięgnęło po instytucję subsydiarnego aktu oskarżenia i samo skierowało sprawę do sądu.
Oskarżyciele domagali się dla duchownego kary więzienia! Ale i tego było im za mało. Żądali także ukarania… rzecznika dyscyplinarnego KUL i wszystkich profesorów z komisji dyscyplinarnej uczelni. Dlaczego? Bo ci nie dopatrzyli się w wypowiedziach ks. Guza żadnego „nawoływania do nienawiści”. W przedziwnej logice oskarżycieli umorzenie postępowania dyscyplinarnego było równoznaczne z… pochwałą przestępstwa „nawoływania do nienawiści”. Ciekawe, że nie posunęli się jednak do oskarżenia prokuratorów, którzy też nie dopatrzyli się w wykładzie ks. prof. Guza przestępstwa i nie prowadzili sprawy z oskarżenia publicznego…
Prawnicy Ordo Iuris stają w obronie ks. prof. Guza
Gdyby Instytut odmówił pomocy, przykładne ukaranie kapłana i naukowca utorowałoby drogę do likwidacji wolności słowa, wolności myśli i wolności akademickiej w Polsce. Co więcej, potwierdzenie absurdalnego założenia, że twórcy treści internetowych powinni odpowiadać karnie za opublikowane pod swoimi postami czy nagraniami komentarze mogłoby doprowadzić do tego, że do więzienia mógłby trafić każdy z nas.
Reklama
Podjęcie się przez Ordo Iuris obrony ks. prof. Guza wiązało się ze szczególnym ryzykiem. Przeciwnik chciał bowiem ze swej prawnie beznadziejnej sprawy uczynić… głośną batalię z „polskim antysemityzmem” przypisanym stereotypowo katolikom. W ten sposób obrona ks. prof. Guza miała stać się niemożliwa, a wszelka obrona wolności słowa mogła być potraktowana na równi z rzekomą zbrodnią „mowy nienawiści” samego kapłana. Przestrogą dla wszystkich obrońców kapłana było objęcie aktem oskarżenia członków uczelnianej komisji dyscyplinarnej.
Prawnicy Ordo Iuris skierowali do warszawskiego sądu rejonowego wniosek u umorzenie postępowania. W uzasadnieniu wniosku przywołali treść wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 25 lutego 2014 roku, w którym TK podkreślił, że „nawoływanie do nienawiści” jest pojęciem nieokreślonym i nieostrym, w związku z czym nie można go interpretować w sposób rozszerzający. Przypomnieli także postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 1 września 2011 r., gdzie wskazano jednoznacznie, że „nawoływania do nienawiści” nie można rozumieć jako wywołania w kimś uczuć dezaprobaty, antypatii, uprzedzenia czy niechęci. Wymagany jest konkretny zamiar sprawcy, zmierzającego do wzbudzenia w słuchaczach najsilniejszej negatywnej emocji na tle różnic religijnych czy etnicznych.
Sąd po stronie wolności słowa
Reklama
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie uwzględnił w całości wniosek o umorzenie postępowania, podkreślając w uzasadnieniu absurdalność zarzutów i to, że wypowiedź, za którą ks. Guz został oskarżony o „nawoływanie do nienawiści” została wyjęta z kontekstu trwającego prawie 3 godziny wykładu. Sąd podkreślił przy tym wagę konstytucyjnej wolności słowa, wskazując, że przyjęcie odmiennych wniosków prowadziłoby do przywrócenia powszechnej cenzury. Dodatkowo sąd podkreślił, że wypowiedź oskarżonego stanowiła jego ocenę określonego zjawiska historycznego, przybierając formę dyskusji. Miejsce zaś w którym wypowiedź została wygłoszona było dla takiej dyskusji właściwe.
Sąd przyznał też słuszność stanowisku w zakresie zamiaru oraz konieczności oddziaływania na psychikę w określonym celu i zdecydowanie odrzucił tezę oskarżycieli, o tym, że autor wykładu mógłby odpowiadać za komentarze anonimowych użytkowników internetu.
Sąd odstąpił od zwykłego procesu i po prostu umorzył sprawę jako całkowicie bezzasadną. Tak szybkie i zdecydowanie rozstrzygnięcie zdarza się rzadko i dotyczy jedynie wyssanych z palca zarzutów. Sąd mógł jednak oprzeć się po części na ustaleniach profesorów KUL, a po części podzielić ocenę sprawy wyrażoną przez prokuratora. Oskarżyciele zostali obciążeni kosztami postępowania. Chociaż w polskim systemie prawnym to jedynie drobne kwoty, to jednak ich zapłata będzie ważnym symbolem.