Mówi, że Polskę nosi w sercu, że to kraj, który zajmuje w nim miejsce szczególne, kraj, w którym „zakochał się od pierwszego wejrzenia”. I nie jest to miłość bez wzajemności… Śpiewający Ksiądz z Caracas na przełomie grudnia i stycznia już po raz czwarty gościł w naszych stronach. Padre Pablo Edigson odwiedził nowe miejsca, poznał nowych ludzi, przeżył niezapomniane chwile, ale też dzielił się swoim sercem z naszymi rodakami poprzez muzykę i śpiew oraz ciepłe, wzruszające, piękne słowa i gesty. Od początku wszystko, czego doświadczył w naszym kraju zapadło mu w sercu i powiedział sam sobie, że jeśli tylko będzie miał okazję i możliwość to będzie tutaj wracał. Słowa dotrzymuje!
Reklama
Decyzja o przylocie do Polski zapadła w końcu listopada 2013 r. Ważyły się losy tych odwiedzin, no bo to w Wenezueli, jak i w Polsce czas przedświąteczny, w parafii mnóstwo pracy i obowiązków, zaplanowane koncerty, a i najbliższa rodzina chciałaby być podczas świąt w komplecie. Jednak do Polski gnało… z uwagi na Tego, od którego zaczęła się cała przygoda z naszym krajem bł. Jana Pawła II, który od dzieciństwa jest mu szczególnie bliski i drogi. To właśnie dlatego, aby poznać kraj Papieża Polaka przybył tutaj po raz pierwszy dzięki znajomości i życzliwości kolegi ze studiów rzymskich, naszego diecezjanina, audytora w Sądzie Biskupim, ks. Tomasza Kubiczka. Podczas drugiego pobytu na polskiej ziemi przeżył prawdziwy dramat, niespodziewanie zaatakowała go denga krwotoczna… Wtedy zdarzył się cud i choć może trudno go będzie udowodnić, jestem przekonany, że to był cud Jana Pawła II ze łzami w oczach wyznaje Padre Pablo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Cud Jana Pawła II
Przypomnijmy, że wówczas rzeczywiście otarł się o śmierć. Wyjeżdżając żegnał się z rodzicami i rodziną w pełni sił, całkiem zdrowy i szczęśliwy, że wyrusza do kraju Jana Pawła II. Nie wiedział jednak, że dopadnie go tu denga, potencjalnie śmiertelna wirusowa choroba odzwierzęca, której objawy występują kilka dni po ukąszeniu komara. Kilka lat studiował w Rzymie, więc odporność na tę chorobę miał słabszą. W Wenezueli ugryzł go komar, a w Polsce przyszły objawy: wysoka gorączka, silne bóle głowy, stawów i gałek ocznych. zmniejszające się czucie w rękach i nogach, arytmia serca, silna niestrawność, wymioty, biegunka, objawy depresji. Była to trzecia, najgorsza wersja dengi krwotocznej, bardzo niebezpiecznej i nieprzewidywalnej w konsekwencjach. Personel Szpitala Zakaźnego w Chorzowie, gdzie natychmiast się znalazł, robił co w ich mocy, jednak nie wszystko jest w ludzkich rękach…
Reklama
Stan był krytyczny, myślałem, że to po prostu koniec. Zacząłem wtedy mocno myśleć o mojej rodzinie, zwłaszcza o mamie. Wówczas zwróciłem się do Boga, że jestem przygotowany, by odejść, jeśli taka jest Jego wola, to niech tak się stanie, ale moja rodzina na to nie zasługuje. Żegnali mnie zdrowego, a teraz mają odebrać moje ciało? pytałem. To byłby dla nich koszmar. Prowadziłem taki wewnętrzny monolog z Bogiem. W tym cierpieniu zwróciłem się też do bł. Jana Pawła II: „Pomóż mi, bo jestem w Twoim kraju, przyjechałem, by zobaczyć, gdzie żyłeś, gdzie zrodziłeś się dla Kościoła, nie zostawiaj mnie samego”. Potem poprosiłem pielęgniarkę, by pomogła mi zejść z łóżka, ale to według niej nie było możliwe w moim stanie. Sam więc, na własne ryzyko spróbowałem to zrobić, udało mi się uklęknąć przy łóżku i zacząłem się modlić do Ojca Świętego. Potem zasnąłem na 5 godzin. Kiedy się obudziłem było lepiej, zaczęła wracać siła w nogach, ogólny stan zaczął się poprawiać, zrezygnowano więc z przetaczania krwi. Kolejne dni przynosiły dalszą poprawę. Choć osłabiony, ale cały i zdrowy wróciłem do Caracas, będąc jeszcze przez pół roku pod kontrolą lekarską, aż objawy choroby ustały zupełnie opowiada Padre Pablo.
Duchowe uczty
Często w myślach, rozmowach wraca do tego doświadczenia. O nim mówi też jedna z piosenek nowej płyty Padre Pablo: „El Migliore” (Cud), którą mogli również usłyszeć uczestnicy koncertów w naszej diecezji. Padre Pablo oprócz parafii i kościołów, które odwiedza za każdym razem, jak w Strzemieszycach Małych i Dąbrowie Górniczej, zaśpiewał w nowych miejscach w kościele pw. św. Michała Archanioła w Łazach, u franciszkanów na gołonoskiej górce, a także u św. Floriana w Sosnowcu-Zagórzu. Wiele bożonarodzeniowych pieśni tym razem wyśpiewał w duecie ze swoim przyjacielem, naszym diecezjaninem ks. Krystianem Kucharczykiem, który obecnie odbywa staż w Trybunale Roty Rzymskiej.
Niezwykłą duchową ucztę Padre Pablo przeżył podczas wzruszającego spotkania z dziećmi niepełnosprawnymi, ich nauczycielami i opiekunami w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Dąbrowie Górniczej. Dwieście dzieciaków po brzegi wypełniło koncertową salę szkolną. Padre Pablo otworzył dla nich swoje serce, a te odpowiadały spontanicznie i szczerze lgnęły do niego, tańczyły, śpiewały; po koncercie wielu z nich serdecznie dziękowało.
Reklama
Dzieci to skarby, podarki od Boga i ze względu na to, że są skarbami musimy szczególne się o nie troszczyć, kochać, obdarzać miłością powiedział na zakończenie spotkania Ksiądz z Wenezueli. W naszym odczuciu to nie był zwykły koncert, ale swego rodzaju rekolekcje wyznała Dyrektor Ośrodka, dziękując śpiewającemu Księdzu za niezapomnianą ucztę duchową.
W Częstochowie…
Podczas pobytu w Polsce Padre Pablo odwiedził też Zakopane górską stolicę Polski, a także duchową stolicę naszego kraju, gdzie spotkał się m.in. z metropolitą częstochowskim, arcybiskupem Wacławem Depo. Na Jasnej Górze przed obrazem Czarnej Madonny w głowie i sercu Księdza z Wenezueli zrodziła się „Serenada do Matki Bożej Częstochowskiej”, którą na pewno usłyszymy, gdy przyjedzie tu znowu. Zupełnie nieoczekiwanie ostatni dzień pobytu w naszym kraju Padre Pablo spędził w siedzibie Redakcji „Niedzieli”, gdzie udzielił wywiadu redaktorowi naczelnemu pisma, ks. inf. Ireneuszowi Skubisiowi oraz, rzecz jasna, zaśpiewał. Tym samym nawiązała się współpraca, która w przyszłości z pewnością przyniesie owoce.
Czym chata bogata
Po raz kolejny zachwyciła go polska gościnność, której dowody miał na co dzień. Polscy przyjaciele, wśród których czuje się jak w rodzinie, podejmowali go czym chata bogata. Rodzinna, ciepła atmosfera, ogromna życzliwość to mnie w Polakach ujmuje, czuję się tu jak w domu, chce się tutaj po prostu wracać niejednokrotnie podkreślał Padre Pablo.
Reklama
Nasza polska gościnność wynika z tradycji rodzinnej, z otwartości na drugiego człowieka, ze spontaniczności i z umiłowania muzyki, która jest częścią naszego życia. To dodatkowa cecha, która jednoczy i wzmaga gościnność mówią małżonkowie Marlena i Ireneusz ze Strzemieszyc, którzy otworzyli drzwi swojego serca i domu, a w nim też kuchni, by Padre Pablo mógł przyrządzić osobiście smakowite dania na pożegnalną kolację. Okazuje się, że muzyka i śpiew to nie jedyne talenty, którym Bóg obdarzył Księdza z Caracas. Jest też doskonałym kucharzem. Wiem, bo sama sprawdziłam. Padre Pablo dla swoich przyjaciół przygotował m.in. spaghetti, risotto z grzybami, dziczyznę oraz 7-kilogramowego faszerowanego indyka. Choć trudno było po tak obfitych i smakowitych daniach wstać od stołu, to jednak było warto! Z polskiej kuchni natomiast najbardziej przypadła mu do gustu zupa grzybowa z makaronem.
W Wenezueli i nie tylko
Po blisko dwutygodniowym pobycie w Polsce Padre Pablo jeszcze na kilka dni zawitał do Rzymu, po czym wrócił do swojej posługi wikariuszowskiej w kościele La Eremita w diecezji św. Krzysztofa (San Cristobal) w Wenezueli. Pracuje tam od ponad roku. Kiedy rok temu był w Polsce, zabrał ze sobą obraz bł. Jana Pawła II podarowany przez ks. Grzegorza Gołuszkę, proboszcza parafii pw. Matki Bożej Szkaplerznej w Strzemieszycach Małych i umieścił go w jednej z kaplic bocznych parafialnego kościoła.
Ludzie wiedzą, że mam szczególną pobożność względem Papieża Polaka. Sam często do tej kaplicy chodzę, klękam, modlę się, zapalam świeczkę, przynoszę kwiaty. Podobnie moi parafianie. Rzeczą normalną dla wszystkich Wenezuelczyków jest miłość względem Jana Pawła II. Prawie we wszystkich domach jest obecny krzyż, wizerunek Matki Bożej i Jan Paweł II oraz obraz „Jezu, ufam Tobie” wyjaśnia kapłan.
Padre Pablo jest kapelanem w Collegio Bambini, gdzie prowadzi 50-osobowy chór dziecięcy, oraz kapelanem więzienia; sprawuje też opiekę duchową nad poprawczakiem dla młodzieży. Poza tym koncertuje w różnych miejscach na zaproszenie parafii, placówek oświatowych, ośrodków. I wciąż tworzy, śpiewa, nagrywa. Od kilku miesięcy nosi się z zamiarem, by wydać kolejne płyty jedną z muzyką liryczną, a drugą na święta Bożego Narodzenia 2014 r.
Padre Pablo Edigson posiada swoją stronę internetową: www.padrepablo.com. Obecny jest także na portalach społecznościowych Facebook oraz Twitter. Jego teledyski można też znaleźć na You Tube.
TELEDYSK KS. PADRE PABLO EDIGSON