Reklama

Niedziela w Warszawie

Patriotyzm i miłość bliźniego

Miłość do ojczyzny często wymaga wyrzeczeń. A przecież nikt nie będzie chciał się poświęcać, (…) jeśli w jego sercu nie będzie szacunku i miłości do najbliższych oraz sąsiadów i pozostałych rodaków - mówi John Roth, emerytowany generał armii USA

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANDRZEJ TARWID: - Kiedy telewizje pokazują, jak w USA obchodzone są święta państwowe, to nawet w krótkich relacjach daje się zauważyć głęboki szacunek społeczeństwa do narodowych symboli oraz ich przywiązanie do ojczyzny. Kto uczy Amerykanów patriotyzmu?

GENERAŁ JOHN ROTH: - Wychowanie do patriotyzmu zaczyna się zazwyczaj w domu rodzinnym. To rodzice i dziadkowie przekazują swoim dzieciom i wnuczkom wartości patriotyczne. Poza tym jest wiele instytucji, które pielęgnują i propagują miłość do kraju. Najważniejszą z tych instytucji jest oczywiście szkoła, w której młodzi ludzie uczą się naszej historii. Przekazywanie wartości poza domem ma szczególne znaczenia dla tych dzieci, które w swoich rodzinach są pierwszym pokoleniem urodzonym w USA.

- Pańska rodzina to Amerykanie od wielu pokoleń. Czy w związku z tym pierwsze nauki na temat patriotyzmu pobierał Pan w rodzinnym domu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Tak. Mój ojciec był żołnierzem i to on wyjaśnił mi oraz mojemu rodzeństwu co oznacza triada „Bóg. Honor. Ojczyzna”, a więc pojęcia najmocniej powiązane z patriotyzmem. Także on jako pierwszy tłumaczył nam, jak ważną wartością dla człowieka jest wolność. I jaka wiele musimy czasami poświęcić, aby Amerykanie byli wolnymi ludźmi w wolnym kraju.

- Z tego co Pan mówi nauczycielem patriotyzmu w waszym domu był wyłącznie pański tata?

Reklama

- Ależ nie! Zacząłem opowiadać o moim ojcu, ale chciałem podkreślić, że kluczowa w tym względzie - jak i w całym procesie wychowania - była rola mojej mamy. To ona nauczyła nas wiary w Boga, żarliwej modlitwy i miłości do bliźnich. Krótko mówiąc, to mama uruchomiła w nas wrażliwość serca na innych ludzi i głęboki szacunek do nich.

- Miłość do bliźniego prowadzi do patriotyzmu?

- Tak uważam. Miłość do ojczyzny często wymaga wyrzeczeń. A przecież nikt nie będzie chciał się poświęcać, narażać na cierpienia czy oddać życia, jeśli w jego sercu nie będzie szacunku i miłości do najbliższych, sąsiadów oraz pozostałych rodaków. Innymi słowy, tylko wówczas, gdy kochamy innych jesteśmy gotowi poświęcać się dla nich.

- Pan mówi o poświęceniu dla ojczyzny, a w Polsce niektórzy twierdzą, że dzisiaj obowiązkiem patrioty jest płacenie podatków. I tylko tyle…

- …nie wiem, kto tak mówi, ale pozwolę sobie powiedzieć, że to głupi i bardzo niebezpieczny pogląd. I osobiście mogę czuć jedynie współczucie wobec osób, które na poważnie głoszą takie opinie.

- Dlaczego?

- Wystarczy rozejrzeć się po świecie i zobaczyć, ile obecnie toczy się na nim konfliktów. Jeśli jednak ten argument kogoś w Polsce nie przekonuje, to niech poczyta sobie historię waszego kraju, Europy czy innych kontynentów. Wtedy zobaczy, że wojny są wpisane w ludzkie dzieje. Niestety taka jest prawda i każdy rozsądny człowiek od razu to zauważy. Stąd moje współczucie dla ludzi, którzy tego nie widzą.

Reklama

- Nierzadko są to osoby, które bardzo dobrze znają historię. A mimo to uważają, że dzisiaj żyjemy w innych czasach, przynajmniej w Europie…

- Ludziom, którzy mówią, że dzisiaj nie ma żadnego zagrożenia w tej części świata zadałbym pytanie: skoro nie widzicie żadnych niebezpieczeństw, to powiedźcie dlaczego niektóre państwa w przeszłości bardzo agresywne wobec was, nadal tak dużo wydają na zbrojenia?

- Podejrzewam, że odpowiedzieliby, iż elity polityczne w tamtych krajach ciągle żyją przeszłością. Nie dostrzegają, jak zmienił się świat.

- Na takie stwierdzenie najprościej mógłbym odpowiedzieć, że to właśnie tamte elity - żyjące rzekomo przeszłością - podejmują decyzje mające reperkusje międzynarodowe. Jednak problem z takim opiniami wydaje mi się głębszy. Chodzi o to, że osoby o takich poglądach wyznają fałszywą ideologię. Konsekwencją tego jest pomniejszanie przez nich tego wszystkiego, co było wielkie w historii danego narodu. A także niszczenie pamięć o tych, którzy dobrze się danej społeczności przysłużyli. Robi się to po to, by narzucić ludziom nową tożsamość. Tylko ja się pytam: kim będą Polacy, jeśli wyrzekną się swojej wiary, swojej historii? I w ogóle po co Polacy mieliby to robić?

- Na te pytanie odpowiedź jest akurat znana: jesteśmy członkami Unii Europejskiej i - jak mówią jej bezkrytyczni zwolennicy nie tylko w Polsce - budujemy Stany Zjednoczone Europy, a do tego potrzebna jest nowa tożsamość.

Reklama

- Jesteście w UE, ale przecież nadal jesteście Polakami, tak jak Niemcy są Niemcami a Francuzi Francuzami. Wystarczy wybrać się do tych krajów, by zobaczyć, że w każde z tych państw prowadzi politykę historyczną podkreślającą własne dokonania. Tamtejsze elity dbają również o krzewienie narodowego języka, a to z kolei prowadzi do wzmocnienia ich własnej tożsamości. Dlatego moim zdaniem, także Polacy winni iść podobną drogą, bo innej po prostu nie ma. A mówienie o tym, że naród można oderwać od korzeni i zbudować nowego człowieka jest nie tylko ułudą, ale jak uczy historia jest też bardzo niebezpieczne. Przypomnę, że tak uważali komuniści. Starsze pokolenie Polaków wie doskonale, jakimi metodami było to robione i jak to się skończyło.

- Czyli nie da się zbudować drugiej Ameryki w Europie?

- W Ameryce wspólnie walczyliśmy o naszą wolność i to jest tym spoiwem, które nas łączy. Jednocześnie każdy stan w USA czuje swoją oddzielność. Słowem: Kansas to Kansas, a Floryda to Floryda. Uważam, że taki regionalizm też jest dobry.

- Co w takim razie Pana zdaniem należy robić, aby nie utracić własnej tożsamości, za czym tak mocno opowiadają się dzisiaj liberałowie i środowiska lewicowe?

- Jak zawsze kluczową sprawą jest wychowanie młodego pokolenia. Chodzi o taki sposób nauczania, aby młodzież rozumiała, doceniała oraz szanowała swoich przodków. A także, aby młodzi potrafili być wdzięczni za to, co dostali. Wówczas będą gotowi ciężko pracować dla dobra swojej ojczyzny. A kiedy zajdzie taka potrzeba będą gotowi narażać swojej życie w obronie wolności własnej ojczyzny.

- Dużo młodych Polaków wyjeżdża do Europy Zachodniej, a część myśli o emigracji do USA. Tymczasem Pan w swoich podróżach po świecie najczęściej przyjeżdża nad Wisłę. Co takiego Pana do nas przyciąga?

- (śmiech) Niedawno o to samo spytały mnie osoby z mojej parafii, kiedy dowiedziały się, że już 8 razy odwiedzałem Polskę. A odpowiedź jest emocjonalna i prosta zarazem: przyjeżdżam do Polski, bo tutaj czuję się jak w domu.

- Jak w domu?

- Z waszym krajem emocjonalnie związany jestem od kilkudziesięciu lat. Miałem dokładnie siedem lat, kiedy z mamą zaczęliśmy się modlić za Polskę na różańcu raz w tygodniu. O taką modlitwę wiernych poprosił Pius XII.
Gdy po kilkudziesięciu latach przyjechałem nad Wisłę, zobaczyłem kościoły pełne modlących się ludzi. Uradowało mnie również to, że ludzie ci niosą pomoc potrzebującym i biednym nie patrząc na władze. A to moim zdaniem oznacza, że wypełniają dwa najważniejsze przykazania: kochają Boga i kochają bliźniego. Kiedy to zobaczyłem poczułem się wówczas jak w domu rodzinnym. Od tamtej pierwszej wizyty modlę się za Polskę codziennie, a znajomym polecam podróż do Polski.

2013-08-13 12:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cześć i chwała bohaterom

Niedziela szczecińsko-kamieńska 11/2020, str. IV

[ TEMATY ]

patriotyzm

pamięć

Szczecin

apel

żołnierze wyklęci

Monika Mazanek-Wilczyńska

Budynek Aresztu śledczego przy ul. Kaszubskiej w Szczecinie

Budynek Aresztu śledczego przy ul. Kaszubskiej w Szczecinie

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to święto ustanowione dla tych, którzy po 1944 r. nie godzili się na sowietyzację Polski. Nie złożyli broni. Za tę postawę wielu zapłaciło najwyższą cenę.

Komuniści zamierzali zniszczyć tę najbardziej radykalną i patriotyczną część polskiego społeczeństwa. Chcieli zatrzeć ślad po nich. Nie udało się. Po 50 latach zakłamania Wyklęci – Niezłomni żyją w naszej pamięci i są dla nas wzorem patriotyzmu.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ku czci św. Jadwigi Śląskiej

2025-10-01 12:31

Archiwum parafii

Obraz św. Jadwigi Śląskiej z trzebnickiej bazyliki

Obraz św. Jadwigi Śląskiej z trzebnickiej bazyliki

Przed nami uroczystości jadwiżańskie w Trzebnicy. Rozpocznie je koncert muzyki sakralnej pt. „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, który odbędzie się 5 października w bazylice pw. św. Bartłomieja Apostoła i św. Jadwigi Śląskiej.

– To już siódmy koncert muzyki sakralnej w Trzebnicy. Wszystko zaczęło się w 2019 r. i później, mimo pandemii, było kontynuowane. W 2020 r. koncert był uczczeniem 100. rocznicy urodzin papieża, później odbył się jako dziękczynienie za beatyfikację o. Jordana, założyciela salwatorianów. Natomiast w ubiegłym roku koncert ten otwierał uroczystości jadwiżańskie. Tak jest też obecnie – mówi ks. prof. Bogdan Giemza, salwatorianin.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję