Reklama

Jan Paweł II

Drugi raz w Warszawie

Z tej pielgrzymki najbardziej utkwił Polakom pobyt Papieża w stolicy. Mija od tej chwili dokładnie trzydzieści lat

Niedziela warszawska 24/2013, str. 1, 4-5

[ TEMATY ]

papież

Jan Paweł II

rocznica

Rok 5./Fotokronika/Biały Kruk/Arturo Mari

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do wizyty Papieża w 1983 r. mogło w ogóle nie dojść. Co prawda w rozmowach polskich hierarchów z władzami PRL była mowa o pielgrzymce nawet rok wcześniej, ale komuniści zrobili sporo, żeby do niej nie dopuścić. Wreszcie, w czerwcu 1983 r., doszła do skutku.

Trwała osiem dni, a jej oficjalnym celem był udział Papieża w obchodach 600-lecia obecności Obrazu Jasnogórskiego na polskiej ziemi, beatyfikacja s. Urszuli Ledóchowskiej, br. Alberta Chmielowskiego i o. Rafała Kalinowskiego. Ale hasło pielgrzymki: „Pokój tobie, Ojczyzno moja” wyjaśniało, o co chodzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jej trasa wiodła przez kilka dużych miast, ale chyba najbardziej wspominano potem pobyt Papieża w stolicy. Przemówienie na Okęciu, przejazd pełną ludzi aleją Żwirki i Wigury z lotniska, homilia w warszawskiej archikatedrze, spotkanie z ponad milionem wiernych na Stadionie Dziesięciolecia, a nawet krótki pobyt w kościele ojców Kapucynów przy ul. Miodowej - wspominano długo.

Ks. Jan Sikorski, w latach 80. duszpasterz internowanych, w 1983 r. należący do komitetu organizacyjnego pielgrzymki, dokładnie pamięta obawy wiążące się z przyjazdem papieża. - Stan wojenny był tylko formalnie zawieszony, wciąż obowiązywało wiele jego rygorów - mówi po latach ks. Sikorski. - Wszyscy drżeliśmy, byliśmy w napięciu, jak to się wszystko odbędzie. Niektórzy byli sceptyczni, czy w ogóle jest to czas i miejsce, na to żeby Papież przyjeżdżał i jak to wszystko będzie wyglądało. Pamiętam, że słuchaliśmy wszyscy tego pierwszego przemówienia Papieża na lotnisku i od razu poczuliśmy, że wszystkie nasze wątpliwości zupełnie opadały, bo Papież mówił dokładnie tak, jak należało mówić w tym momencie w kraju uciśnionym, w niewoli.

Blisko papieża

Wzdłuż tras przejazdu papamobile po ulicach stolicy ustawiały się tłumy. Gdzieniegdzie nawet na drzewach i dachach domów pełno było ludzi. Okna mieszkań wyjątkowo pięknie udekorowane. Wszędzie tam, gdzie choć na chwilę pojawiał się Papież - owacje, śpiewy, oklaski, radosne okrzyki. Oprócz kwiatów, ludzie kładli wzdłuż tej trasy obrazki, różańce.

Reklama

Zgromadzeni na trasie przejazdu papamobile z lotniska przynieśli zakazane transparenty „Solidarności” oraz flagi narodowe. Wznosili palce ułożone w znak zwycięstwa, machali chorągiewkami i transparentami: „Boże, ufamy Ci” albo: „Ojcze Święty, pobłogosław”. I Papież chętnie tego błogosławieństwa udzielał. Pozdrawiał, uśmiechał się do pielgrzymów, podawał im ręce.

Słuchaliśmy wszyscy tego pierwszego przemówienia Papieża na lotnisku i od razu poczuliśmy, że wszystkie nasze wątpliwości zupełnie opadały, bo Papież mówił dokładnie tak, jak należało mówić w tym momencie w kraju uciśnionym, w niewoli.

- Pocałunek złożony na ziemi polskiej ma jednak dla mnie sens szczególny. Jest to jakby pocałunek złożony na rękach matki - albowiem ojczyzna jest naszą matką ziemską - powiedział m.in. w przemówieniu powitalnym na Okęciu. Podkreślił też, że „Polska jest matką szczególną”. - Niełatwe są jej dzieje, zwłaszcza na przestrzeni ostatnich stuleci. Jest matką, która wiele przecierpiała i wciąż na nowo cierpi. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej - mówił.

Cytował Ewangelię, nie pozostawiając wątpliwości, do kogo się zwraca. - Proszę, aby szczególnie, aby blisko raczyli być ci, którzy cierpią. Proszę o to w imię słów Chrystusa „byłem chory, a odwiedziliście mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie”. Ja sam nie mogę odwiedzić wszystkich chorych, uwięzionych, cierpiących - ale proszę ich, aby duchem byli blisko mnie - mówił.

- Po tym pierwszym przemówieniu wiedzieliśmy, że Papież nie będzie uwiarygodniał komunistów, lecz wzmacniał nas wszystkich - ocenia dziś ks. Jan Sikorski.

Zbigniew Janas, wówczas członek władz podziemnej „Solidarności”, ukrywający się od 13 grudnia 1981 r., nie pamięta dziś oporów przeciwko przyjazdowi papieża, obaw, że uwiarygodni Jaruzelskiego i Kiszczaka. Przeciwnie. On i jego współpracownicy musieliby, uważa dziś, upaść na głowy, żeby być przeciwko. - Przecież to wzmacniało ludzi i „Solidarność” - mówi Janas. - Do głowy nam nie przyszło, żeby kwestionować wizytę Papieża. Papież już z miejsca na lotnisku wszystkich uspokoił.

Reklama

Bóg zwyciężył

Potem doszło do krótkiej, ale wymownej wizyty w kościele Ojców Kapucynów przy Miodowej. Papież nie wygłosił przemówienia, pozdrawiał tylko zgromadzonych (byli tam artyści, działacze Prymasowskiego Komitetu Pomocy, studenci, robotnicy). Z tego spotkania „L’Osservatore Romano” przyniosło później zdjęcie, które doskonale pokazało tamtą atmosferę. Maja Komorowska uśmiecha się do papieża, Aleksandra Śląska ociera łzy wzruszenia. Obok skupieni Klemens Szaniawski i Jan Eglert.

Najważniejsza jest jednak poetka Barbara Sadowska, matka zamordowanego kilka tygodni wcześniej przez milicję maturzysty Grzegorza Przemyka. Jan Paweł II obejmuje poetkę z głową przykrytą czarnym welonem. - W tym geście zbiegły się wszystkie biedy polskich kobiet, polskich rodzin, które Papież ogarniał swą miłością - mówił potem ks. Wiesław Niewęgłowski, współorganizator tamtego spotkania.

Główna uroczystość papieskiej wizyty w Warszawie odbyła się na ówczesnym Stadionie Dziesięciolecia. Było, jak obliczano, półtora mln osób. Gdy Jan Paweł II wspomniał w homilii o „więźniach sumienia” najpierw zapadła cisza, a potem rozległy się oklaski.

Katecheza trafiająca do serc

Zbigniew Janas oglądał Msze św. koncelebrowane przez Papieża i wsłuchiwał się w jego słowa w telewizji, w konspiracyjnym mieszkaniu. - Pamiętam papieża na lotnisku, mówił - a każdym razie tak to wtedy odczytaliśmy - jakby do nas wszystkich, o tych za kratami, więzionych, represjonowanych, ukrywających się - wspomina Janas.

Reklama

Na stadion nie poszedł ze względów bezpieczeństwa. - Myśmy się wtedy nie wychylali, bo można było przy okazji wpaść - mówi Zbigniew Janas. - Wiadomo było, że przy takich okazjach jak pielgrzymka nie tylko są tłumy wiernych, ale także mnóstwo ubectwa. W czasie pielgrzymki praktycznie nie wychodziłem z domu.

Na stadionie Jan Paweł II, nawiązując do okrągłej rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej, mówił o drodze do zwycięstwa moralnego. Zwracał uwagę, że prowadzi do niego wewnętrzne nawrócenie, doskonalenie się. - Ta myśl towarzyszyła Polakom przez cały okres zaborów, a teraz przywiózł ją do Polski Ojciec Święty - podkreśla Marcin Przeciszewski z KAI. Z jednej strony była sceneria stanu oblężenia, z drugiej nadzieja i pokazanie konkretnej drogi. To była katecheza trafiająca do serc.

Między 1983 a 1991

Pielgrzymka spowodowała ogromna mobilizację służb stanu wojennego. Według zaleceń MSW bezpieka i propaganda miały działać tak, by „odsłonić dwulicowość działań i postaw Kościoła”. Na pierwszej linii wystąpiła telewizja, która wyświetlała filmy o wydźwięku antykościelnym.

- Prasa i dziennikarze pilnowali wytyczonej linii partyjnej. Ograniczone były transmisje pielgrzymki telewizyjna i radiowa. W Komitecie Centralnym mieli cały obraz uroczystości, z każdego miejsca, natomiast ludzie widzieli tylko twarz Papieża i niewielkie grupy osób starszych - mówił „Niedzieli” bp. Orszulik.

MSW było potem zadowolone z siebie. W sprawozdaniach jego szefowie wskazywali na sukcesy: nie dopuszczono do powstania sektorów dla działaczy „Solidarności” i internowanych na stadionie w Warszawie, przemarszu działaczy „S” z Huty Warszawa i FSO na stadion, co było pomysłem ks. Popiełuszki. Mniejszym sukcesem było dopuszczenie do pojawienia się w czasie uroczystości transparentów o wrogiej treści.

Niektórzy porównują pielgrzymkę z 1983 r. do tej z roku 1991, też niełatwej. Ale trudności były jednak nieporównywalne. - Wizyta w 1991 r. była trudna pod innym względem - zwraca uwagę historyk prof. Wojciech Roszkowski. - Część rodaków Papieża zaczęła się odwracać od Kościoła. Po 1989 r. część elit opozycyjnych zupełnie inaczej sobie wyobrażała rolę Kościoła. Kościół zrobił swoje i teraz powinien zamknąć się w kruchcie i nie pouczyć elit o moralności.

Lekcja Dekalogu, jaką Ojciec święty przywiózł w 1991 r. nagle - jak ocenia prof. Roszkowski - zabolała bywalców Kościołów ze stanu wojennego, który później chcieli wolności, ale już w zupełnie w innym duchu. I trochę pogrzmiał. Miał do tego powody. - Pierwszy raz zobaczyliśmy Papieża zagniewanego - mówi prof. Roszkowski. Działo się to jednak już w zupełnie innych okolicznościach, o których w 1983 r. mogliśmy tylko pomarzyć.

2013-06-12 11:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół, papież i „reformatorzy”

Coraz większą popularnością cieszy się na świecie papież Franciszek. Jego spotkania, szczególnie te środowe, odznaczają się niesłychanym wprost udziałem wiernych, którzy przychodzą, by posłuchać dobrego i mądrego słowa Ojca Świętego. Jak wszyscy zauważyliśmy, ma on swój sposób patrzenia na Kościół i podejścia do jego problemów. W jego urzędowaniu widać też pewną odmienność od dotychczas obowiązujących schematów. Ojciec Święty Franciszek podjął dość zdecydowane kroki, by wprowadzić sposób posługi papieskiej na nowe, wydaje się, bardziej demokratyczne tory. Niewątpliwie sprawia tym wiele trudności urzędnikom i strażom watykańskim, odpowiedzialnym, bądź co bądź, za bezpieczeństwo papieża. Jest to jednak dla niego wyraźnie sprawa drugorzędna.

CZYTAJ DALEJ

Papież do zakonnic klauzurowych: nostalgia nie działa

2024-04-18 13:47

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ETTORE FERRARI

Papież Franciszek złożył hołd katolickim zakonnicom, które żyją w klasztorach klauzurowych, odizolowane od świata. Przyjmując dziś na audiencji w Watykanie grupę karmelitanek bosych w czwartek powiedział, że ich wybór życia nie jest "ucieczką w modlitwę oderwaną od rzeczywistości", ale odważną ścieżką miłości. Jednocześnie ostrzegł zakonnice przed reformami o nostalgicznym wydźwięku.

Franciszek przyjął w czwartek na audiencji w Watykanie delegację około 60 karmelitanek bosych. Zakon powstał w 1562 r. w wyniku reformy zakonu karmelitańskiego przez św. Teresę z Ávili i św. Jana od Krzyża. Zakonnice pracują obecnie nad rewizją konstytucji zakonu. Papież odniósł się do tego w swoim przemówieniu. "Rewizja konstytucji oznacza właśnie to: zebranie pamięci o przeszłości zamiast negowania jej, aby móc patrzeć w przyszłość. W rzeczywistości, drogie siostry, uczycie mnie, że powołanie kontemplacyjne nie prowadzi nas do zachowania starych popiołów, ale do podsycania ognia, który płonie w coraz to nowy sposób i może dać ciepło Kościołowi i światu" - powiedział Franciszek. Przypomniał, że pamięć o historii zakonu i o wszystkim, co konstytucje zgromadziły przez lata, jest "bogactwem, które musi pozostać otwarte na natchnienia Ducha Świętego, na nieustanną nowość Ewangelii, na znaki, które Pan daje nam poprzez życie i ludzkie wyzwania. Jest to ważne dla wszystkich instytutów życia konsekrowanego".

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję