Z okazji świąt Bożego Narodzenia tradycyjne izby wiejskie bielono, a w obejściu robiono generalne porządki. Okno przystrajano firankami wykonanymi z kolorowych papierów. Pod obrazy wkładano papierowe lub zasuszone kwiaty. U powały izby zawieszano u tragarza słomiane pająki a także „podłaźniczki”, czyli ścięte kawałki świerka lub jodły, przyozdobione kolorowymi bibułkami. U powały zamieszczano też jemiołę W okresie międzywojennym upowszechniła się choinka. Ozdoby na nią wykonywano we własnym zakresie. Ozdabiano ją aniołkami, grzybkami, koszyczkami, wycinankami i łańcuszkami z kolorowego papieru. Zawieszano na choince jabłka, orzechy, słodycze. Choinkę trzymano do Trzech Króli lub do Matki Bożej Gromnicznej.
Reklama
Wigilia Bożego Narodzenia to wyjątkowy dzień w roku. Dlatego w tym dniu powstrzymywano się od wykonywania niektórych prac w gospodarstwie. Nie rąbano drzewa, nie było wolno prać w rzece czy strumieniu, był zakaz szycia. Dbano o godne zachowanie się. Wierzono, że jak rodzina się w tym dniu kłóci, to w przyszłym roku będzie się kłócić. Pilnowano, by dzieci były grzeczne. Kobiety na ten dzień wypiekały chleb z mąki żytniej na konopnym oleju. Pięknie wypieczony chleb zapewniał zdrowie i szczęście w rodzinie. W Wigilię na oleju wypiekano pączki - „pampuchy”. W tym czasie mężczyźni wychodzili z domu, a opornych gospodynie wymiatały miotłą. Gospodynie wypiekały strucle z mąki pszennej. Po wsadzeniu ich do pieca robiły słomiane wiechcie i wkładały je do butów, w których chodziły do Trzech Króli. Do Wigilii odbierano wszystkie pożyczone rzeczy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przed rozpoczęciem wieczerzy gospodarz wnosił do izby snopy nie młóconego żyta i owsa i wstawiał je w kątach izby. Na podłogę wrzucał słomę żytnią. Na stół pod lniany, biały obrus wkładano siano.
Tradycyjnie na wieczerzę wigilijną przygotowywano potrawy z roślin, które były uprawiane w gospodarstwie. Do podstawowych potraw należały: pierogi z mąki razowej i pszennej, nadziewane kaszą jaglaną, hreczaną, kapustą i ziemniakami, gołąbki z ryżem i kaszą hreczaną, kapusta z grochem, fasolą i grzybami, barszcz czerwony, bób, groch z jabłkami i śliwkami, ziemniaki z olejem, śledź z cebulą, kompot z suszonych owoców. Obowiązkowo przygotowywano kutię. Rzadziej podawano rybę. Ona rozpowszechniła się po II wojnie. Wtedy też zaczęto podawać „zawijańce” z serem lub makiem.
Reklama
Sygnałem do rozpoczęcia wieczerz było pojawienie się pierwszej gwiazdki na niebie. Zapalano wówczas świece i rozpoczynano wspólną modlitwę. Najstarszy mężczyzna w rodzinie, dziadek lub ojciec, dzielił się według starszeństwa opłatkiem ze wszystkimi domownikami, składając życzenia pomyślności i zdrowia na przyszły rok. Wspominano też zmarłych. Powszechnie na opłatek dawano miód, by życie w Nowym Roku było słodkie jak miód. Praktykowano zwyczaj podawania potraw w jednej misce, co miało symbolizować braterstwo i jedność w rodzinie. Przy stole pozostawiano wolne miejsce dla zmarłych członków rodziny, uważano bowiem, że w tym dniu odwiedzają dusze zmarłych swój dom rodzinny, jak również przychodzi Jezus Chrystus. Każdą z potraw gospodyni pozostawiała na dzień następny, gdyż w Boże Narodzenie nie przyrządzano nowych posiłków. W czasie wieczerzy należało spróbować każdej potrawy. Do tradycji należało wiązanie po wieczerzy łyżek powrósełkami ze słomy lub siana, aby w przyszłym roku bydło trzymało się razem na pastwisku i dobrze się pasło.
Powszechnie uważano, „że jak na Wilię było jasno, to w stodole było ciasno”, co zapowiadało urodzaj. Powszechnie wierzono, że bydło o północy rozmawia ze sobą ludzkim głosem. Dla bydła przygotowano opłatek w kolorze różowym i dawano mu do zjedzenia. Miało to zapewnić bydłu zdrowie i dobry wychów. Po wieczerzy wigilijnej dom wypełniał się śpiewaniem kolęd. O północy wszyscy, za wyjątkiem dzieci i chorych, szli na Pasterkę.
W dzień wigilijny dzieci chodziły po domach i składały życzenia, otrzymując w zamian „szczodraki” lub datki pieniężne. Tradycyjnie winszowano: Lata pszczółka, miodem snuje, ja Wam Państwo powinszuję, Żeby Państwo sto lat żyło, a po śmierci w niebie było. Inni mówili po prostu; Na szczęście, na zdrowie, na tą szczęsną Wiliję. Daj Boże doczekać następnej. Tego i ja Państwu życzę.
Artykuł powstał w oparciu o badania terenowe etnografa Tadeusza Burzyńskiego. Wyniki te opublikował w piątym tomie „Rocznika Lubaczowskiego”.