Reklama

Niedziela w Warszawie

Czas z honorem w tle

Choć autorzy serialu „Czas honoru” dość dowolnie traktowali dramatyczną historię Polski lat II wojny światowej i okresu powojennego, produkcja zbierała doskonałe recenzje, a widzowie pokochali bohaterów serialu miłością ślepą i głuchą na niektóre wady produkcji. Nic dziwnego, że jest już niemal pewne, że powstaną kolejne odcinki

Niedziela warszawska 52/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

serial

Kadr z serialu „Czas honoru”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdyby tego serialu nie było, publiczna telewizja musiała by coś podobnego wymyśleć. To, zdaniem wielu, jeden z… niewielu nieogłupiających polskich seriali. W TVP królują telenowele dla niewybrednych widzów, a tematy patriotyzmu, poświęcenia, miłości do ojczyzny, scenarzyści omijają szerokim łukiem. Niełatwo patriotyzm uczynić tematem popkultury, a patriotów, Cichociemnych, Akowców, nie mówiąc już o wykonawcach wyroków na zdrajcach ojczyzny (są nimi niektórzy nasi bohaterowie serialu) bohaterami popkultury. A jednak się udało.

Widzowie docenili wysiłki autorów produkcji i aktorów. W rankingu seriali jeden z kolorowych dzienników umieścił „Czas…” na pierwszym miejscu. „Trzyma wciąż wysoki poziom - uzasadniała gazeta wybór przed kilkoma tygodniami. - Szkoda, że niebawem się kończy”. Władze telewizji doceniły jednak gust 2,5 mln widzów (tylu średnio oglądało każdy z 65 odcinków pięciu serii serialu) i jeszcze nic najpewniej się nie kończy. Niewykluczone, że kolejne odcinki wojennych i powojennych przygód naszych ulubieńców, obejrzymy jesienią nowego roku.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wciąż tropi ich gestapo

Grupa młodych oficerów - Cichociemnych - po szkoleniu w Anglii zostaje przerzucona do kraju znajdującego się pod niemiecką okupacją. Tu włączają się do walki, tu przeżywają różne osobiste perypetie. Mrożące w żyłach sytuacje, zwroty akcji, wszystkiemu towarzyszą kluczowe dla przyciągnięcia przed ekran napięcie. Choć „nasi” wiedzą, że ryzykują życie (wciąż tropi ich gestapo), odnajdują swoich bliskich i przyjaciół, by bronić ich w opresji.

I m.in. ta fabuła powoduje, że serial nie jest historyczny - trudno o takim mówić, skoro nie trzyma się faktów historycznych. Owszem, wiele z tego, co serial pokazał rzeczywiście zdarzyło się, tyle, że niedokładnie tak, nie w tym samym miejscu i czasie. Serial, tłumaczyli jego twórcy, koncentruje się na ludziach, pokazuje rzeczywistość II wojny światowej i zaraz po jej zakończeniu, ale przede wszystkim to, co ludzie wtedy przeżywali. Przekaz, jaki płynie z serialu miał zainteresować widzów - jak tłumaczy Antoni Pawlicki, serialowy Cichociemny Janek Markiewicz.

Reklama

- Staramy się oddać to, co ludzie wtedy myśleli. I nie chodzi tu o konkretne wydarzenia, a emocje - tłumaczy aktor. Janka w kolejnych odcinkach już raczej nie będzie - chyba, że w retrospekcji - bo zginął w ostatnim odcinku ostatniej serii, chroniąc swoją rodzinę.

Akcja Góral

Serial nie trzyma się ściśle faktów, nic dziwnego, że miłośnicy historii wychwytywali nieścisłości i niezręczności i dyskutowali o nich w Internecie. Ich uwadze nic nie umyka. Np. serial opowiadający o Cichociemnych nie respektuje zasad, które ich dotyczyły. Np. zakazane było zrzucanie do kraju cichociemnych-członków jednej rodziny. Tymczasem w filmie zrzucono trzech Konarskich (ojca i dwóch synów). Zasady zakazywały widywania się z żyjącymi w Polsce bliskimi. Cichociemni nie mogli nawet zasygnalizować, że wrócili do kraju. Natomiast serialowi bohaterowie nawiązują kontakty z matkami, żonami, dziewczynami. Dramaturgia filmu z pewnością na tym zyskuje, historycy mogą załamywać ręce.

W serialu wykorzystano wydarzenia historyczne, związane m.in. z działalnością warszawskiej AK: zamach na Igo Syma, dyrektora niemieckiego teatru, rozbicie oddziału „Osa”-„Kosa” AK podczas ślubu jednego z żołnierzy AK w kościele na pl. Trzech Krzyży w Warszawie, udany zamach na Franza Kutscherę, „Akcję w Celestynowie”, gdy oddział AK odbił 50 więźniów przewożonych pociągiem do Oświęcimia, czy „Akcję Góral”, w której oddział Kedywu KG AK uprowadził samochód bankowy ze 100 mln zł, czy porwanie szesnastu przywódców Polski Podziemnej przez NKWD z Pruszkowa do Moskwy.

Michał Rosa, reżyser serialu, tłumaczył, że historia opowiadana przez losy bohaterów, szczególnie młodych, z którymi młodzi ludzie mogą związać swoje emocje, nie tylko poprzez zdarzenia mrożące krew w żyłach, ale np. ich miłości, rozterki, podobne, niezależnie od epoki, jest bardziej interesująca dla przeciętnego widza. Ale i tło historyczne jest, jak na serial telewizyjny, realistyczne. Dla młodych ludzi to inspirujące. - Opowiadamy o ciekawych czasach poprzez bohaterów i poprzez nich uczymy się tej historii - wyjaśniał.

Reklama

Z Warszawą w tle

Warszawiacy mogli odszukać w serialu nie tylko znane z historii epizody, ale także zakamarki stolicy. Bo kręcono go przede wszystkim właśnie tu. M.in. na Nowym Mieście, na Krakowskim Przedmieściu, w Parku Skaryszewskim, w dawnym Koneserze, w Podkowie Leśnej, Piasecznie, Modlinie i w Kampinosie. Ruiny, odgrywające ważną rolę w ostatniej - jak dotychczas - serii, zbudowano na warszawskiej Pradze. Potem ekipa przeniosła się pod Warszawę, m.in. do ośrodka szkoleniowego straży pożarnej w Kampinosie, gdzie zbudowano obóz amerykański i szpital polowy. Najpewniej te same miejsca posłużą już w tym roku do przygotowania kolejnych odcinków.

Przed emisją piątego sezonu „Czasu…”, władze TVP 2 zapewniały, że będzie to pożegnanie z serialem. Ale okazało się, że stacja zmieniła zdanie i zdecydowała o nakręceniu kolejnych odcinków. A stało się to, gdy zauważono, że popularność serialu nie spada, lecz wzrasta. - Temat wydawał się być wyczerpany, ale uważamy, że jest jeszcze kilka wątków do pociągnięcia - mówił podczas konferencji prasowej Jerzy Kapuściński, dyrektor TVP 2.

- Minęło już pięć lat odkąd weszliśmy na plan „Czasu...”. Cała ekipa bardzo się ze sobą zżyła. Kiedy usłyszeliśmy, że ruszamy z szóstą serią wszyscy nie kryli szczęścia i entuzjazmu, choć wcześniej już się pożegnaliśmy - mówiła Karolina Gorczyca, serialowa Ruda.

Ewa Wencel, współscenarzystka i odtwórczyni jednej z głównych ról w serialu, ujawniła, że zaczęła już pracę nad scenariuszem szóstej serii. Jak pokieruje losami głównych bohaterów, nie wiadomo. Z pewnością będzie to już nieco inny serial. Tak jak inna, niż poprzednie, była piąta seria. Opowiadała wszak o czasach niemal nieobecnych w polskim filmie: o drugiej konspiracji, o której polscy filmowcy przez lata kłamali jak najęci.

Reklama

Niech uratuje Janka

Majora Czesława Konarskiego, który z kilkoma młodymi oficerami, w tym dwoma swoimi synami, granego przez Jana Englerta, uśmiercono już w końcu pierwszej serii. Został postrzelony przy odbijaniu syna-cichociemnego z rąk Niemców. - Został uśmiercony przez scenarzystę z mojego powodu - przyznał Englert w jednym z wywiadów. - Przewidywałem, że serial odniesie sukces, więc założyłem, że będzie to praca na całe lata. Major musiał zginąć. A ja - niestety, zbyt późno - dowiedziałem się, że jednak dałbym radę zagrać w kolejnym sezonie.

Śmierć majora widzowie jakoś przeżyli. Wciąż nie mogą jednak zaakceptować śmierci Janka Markiewicza. Fanów serialu rozczarowała ona bardzo. Na swoich stronach w Internecie wciąż, choć ostatni odcinek pokazano przed miesiącem, wymieniają uwagi na ten temat: „Rozumiem, że zupełny happy end byłby trochę żałosny, ale nie rozumiem dlaczego jeden z głównych bohaterów ginie! Całe pięć sezonów byli we czterech i nikt nie zginał, a teraz nagle jeden musiał. Zrozumiałbym gdyby zginęła Wanda, albo Marysia, ale nie jeden z nich!” - napisała jedna z Internautek. Druga dodała: „A może doktor Maria uratuje jeszcze Janka a ubecja zostanie zmylona, przecież Ryszkowski przynajmniej trzy razy zmartwychwstawał, a taka kanalia…!”. „Scenarzyści mogli uśmiercić innego bohatera, a nie Janka. Lena straciła w tej wojnie ojca, matkę, brata, a teraz ukochanego męża. Szok i koszmar”.

Śmierć Janka był pomysłem samego Pawlickiego, odtwórcy roli. - Chciałem poświęcić moją postać, żeby pokazać, że tamte wydarzenia z historii Polski dla wielu bohaterów miały tak dramatyczny finał. Nie wiedziałem, że będzie szósty sezon - twierdzi. Teraz wszyscy wiedzą, wtedy nikt jeszcze nie wiedział. Takie to niespodzianki niesie serialowe życie.

Film kręcono m.in. na Nowym Mieście, na Krakowskim Przedmieściu, w Parku Skaryszewskim, w dawnym Koneserze, w Podkowie Leśnej, Piasecznie, Modlinie i w Kampinosie. Ruiny, odgrywające ważną rolę w ostatniej - jak dotychczas - serii, zbudowano na warszawskiej Pradze

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Seriale też mogą krzywdzić

[ TEMATY ]

serial

Adobe Stock

Najnowsza produkcja Netflixa z Korei Południowej stała się światowym hitem. Serial wciąga oraz zaskakuje z odcinka na odcinek – fabuła zapewnia nam emocjonalny i moralny rollercoaster. Znajduje się w nim wszystko, co przykuwa uwagę widza. Dlaczego więc tak wielu boomerów oburza ten obraz? O co tyle krzyku wokół Squid Game?

Zabawa w przemoc

CZYTAJ DALEJ

Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu: apel o zapewnienie prawnej ochrony życia

2024-04-22 18:09

[ TEMATY ]

życie

Adobe.Stock

Apelujemy do parlamentarzystów RP o uwzględnienie takich zapisów prawnych, które zgodnie z obowiązującą Konstytucją RP zapewnią „każdemu człowiekowi prawną ochronę życia, a matkom spodziewającym się dziecka najwyższej jakości opiekę medyczną” - czytamy w przyjętej dziś przez aklamację uchwale Senatu Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.

W związku z toczącą się na forum Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej dyskusją w sprawie projektów prawnych, dotyczących zmiany warunków ochrony życia dzieci nienarodzonych oraz zdrowia ich matek członkowie Senatu PWT zwrócili się do ludzi dobrej woli „o wsparcie inicjatyw, które odwołując się do właściwie odczytanej natury ludzkiej oraz ponadczasowej instytucji prawa naturalnego, zagwarantują pełną ochronę życia każdego człowieka od jego poczęcia aż do naturalnej śmierci”. Zwrócili przy tym uwagę „na konieczność poszanowania godności osobowej dzieci nienarodzonych, a także kobiet w ciąży znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej”.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję