Reklama

Aspekty

Okna ratujące życie

Znowu głośno zrobiło się wokół „okien życia”. Tym razem nie za sprawą nowych inicjatyw powołujących i otwierających kolejne okna w Polsce, a z powodu wypowiedzi węgierskiej socjolożki i członkini komitetu ONZ Marii Herczog, że „«okna życia» nie służą w najlepszym interesie dziecka lub matki”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Węgierska działaczka ONZ, która podważyła sens istnienia okien, argumentując swoje racje zdaniem, iż dzieci mają prawo do poznania swoich rodziców, zapowiedziała, że organizacja zwróci się z prośbą do Parlamentu Europejskiego o wprowadzenie zakazu funkcjonowania „okien życia”.

Na te głosy zareagował dyrektor Caritas Polskiej ks. Marian Subocz. Caritas jako ogólnopolska organizacja mająca „okna życia” stanowczo się temu pomysłowi sprzeciwia. - Życie jest wartością fundamentalną i jego obrona ma pierwszeństwo przed innymi prawami. W „oknach życia” ratuje się istnienie niewinnych istot, zapewniając im natychmiastową opiekę medyczną i socjalną, a następnie miłość rodzicielską. Nie rozumiemy, jak można podważać sens istnienia takich miejsc. My nie zachęcamy do porzucania dzieci, ale przekazujemy komunikat: jeśli z jakichś względów nie możesz wychować swojego dziecka, to masz alternatywę przed pozostawieniem noworodka w śmietniku czy na klatce schodowej. My pomagamy nie tylko dziecku, ale i zdesperowanej matce, która mimo wszystko ma pewność, że jej dziecku nie stanie się krzywda - podkreśla ks. Marian Subocz, dyrektor Caritas Polskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Okno życia” to specjalnie przygotowane miejsce umożliwiające matkom - niemogącym lub niechcącym opiekować się noworodkiem - anonimowe, bezpieczne pozostawienie go. Okna usytuowane są zazwyczaj tak, by były łatwo dostępne dla osób chcących umieścić tam dziecko, a równocześnie by zapewniały anonimowość.

Prawie wszystkie duże miasta mają miejsce, gdzie matka może zostawić swoje dziecko. Matki, które ukrywają ciążę i nie chcą rodzić w szpitalu, mogą zostawić dziecko w bezpiecznym miejscu. - „Okna życia” nie są alternatywą dla dotychczasowych możliwości zostawienia dziecka w szpitalu po porodzie lub skrócenia drogi adopcji. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie stanowią najlepszej formy pomocy. „Okno życia” jest alternatywą dla porzucenia noworodka na śmietniku i pozbawienia go opieki - tłumaczy Anna Maria Fedurek z Caritas diecezjalnej.

Reklama

Okno otwierane z zewnątrz zaopatrzone jest w alarm, który uruchamia się chwilę po otwarciu. Wówczas osoby odpowiedzialne za dzieło informowane są o konieczności sprawdzenia, czy w oknie znalazło się dziecko, a osoba pozostawiająca dziecko może odejść. Znaleziony noworodek umieszczany jest w inkubatorze lub tzw. ciepłym gniazdku, w którym oczekuje na przyjazd karetki. W szpitalu maluch przechodzi badania, a następnie kierowany jest do pogotowia rodzinnego. Równolegle uruchamiane są procedury nadania tożsamości i adopcyjna.

Tradycja zapewniania opieki i bezpieczeństwa dzieciom, które z różnych powodów nie mogły pozostać przy matkach, znana była już w średniowieczu. Najstarsze „okno życia” zachowało się w Rzymie przy szpitalu Ducha Świętego, pochodzi z 1198 r.

Współcześnie „okna życia” znajdują się w całej Europie. Idea najbardziej rozpropagowana jest w Niemczech - tam działa ponad sto okien, funkcjonują one również w Czechach, na Słowacji i Litwie, we Włoszech, Szwajcarii czy Belgii.

Pierwsze polskie „okno życia” otwarto 19 marca 2006 r. w Krakowie u Sióstr Nazaretanek przy ul. Przybyszewskiego. Wydarzenie to zapoczątkowało kolejne inicjatywy. Dziś jest w naszym kraju pięćdziesiąt takich miejsc. Większość z nich znajduje się pod opieką klasztorów i organizacji charytatywnych.

Z inicjatywy Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej w diecezji powstały dwa „okna życia”. W centrum Zielonej Góry u zbiegu głównych ulic, przy pl. Powstańców Wielkopolskich 4, powstało pierwsze w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej i czwarte w Polsce „okno życia”. 24 marca 2009 r. uroczystego poświęcenia i otwarcia dzieła dokonał bp Stefan Regmunt. Kilka miesięcy później, 15 października, bp Regmunt poświęcił kolejne diecezjalne okno - w gorzowskim domu generalnym Sióstr Jezusa Miłosiernego przy ul. Wyszyńskiego 169.

Dzięki istnieniu polskich „okien życia”, zapewniających możliwość bezpiecznego i anonimowego pozostawienia dziecka, uratowano w ciągu sześciu lat 44 dzieci. Te dzieci nie poznają swoich biologicznych rodziców - to prawda, jednak nie podzieliły losu tych znajdowanych na śmietnikach czy w innych miejscach, gdzie nie miałyby szans na przeżycie... Dziś żyją, zdrowo się rozwijają wśród kochających je osób.

2012-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szczecin: Dziewczynka znaleziona w Oknie Życia

[ TEMATY ]

okno życia

Karol Porwich/Niedziela

W Oknie Życia przy parafii Świętej Rodziny w sobotę wieczorem znaleziono noworodka. Dziewczynka ma około trzech dni – poinformowała siostra Rut Manthey.

Pozostawioną w szczecińskim Oknie Życia dziewczynką zaopiekowały się siostry Uczennice Krzyża, które zajmują się tym miejscem.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

2024-05-10 13:22

[ TEMATY ]

Raymond Nader

Karol Porwich/Niedziela

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

W Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Raymond Nader, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel, podzielił się swoim świadectwem.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Szarbela. Na początku spotkania Raymond Nader podzielił się historią swojego życia. – Przed rozpoczęciem studiów byłem żołnierzem, walczyłem na wojnie. Zdecydowałem o rozpoczęciu studiów, by tam zrozumieć istotę istnienia świata. Uzyskałem dyplom z inżynierii elektromechanicznej. Po studiach wyjechałem z Libanu do Wielkiej Brytanii, by tam specjalizować się w fizyce jądrowej – tak zaczął swoją opowieść Libańczyk.

CZYTAJ DALEJ

Sędzia zdradził Polskę dla rosyjskiego miru

2024-05-12 13:04

[ TEMATY ]

komentarz

Adobe Stock

Ucieczka w kierunku Moskwy sędziego Tomasza Szmydta jest najbardziej widowiskową zdradą narodową w całej historii III RP. Sytuacja jest po wielokroć bardziej niebezpieczna niż agenturalne historie z lat 90., bo niestety żyjemy w czasach, gdy Rosja znów toczy swoje neoimperialne wojny, które są realnym zagrożeniem dla naszej państwowości.

Sędzia Tomasz Szmydt po ucieczce na Białoruś stał się gwiazdą zarówno białoruskich jak i rosyjskich mediów. Jest przedstawicielem "polskiej opozycji", która z "racjonalnych" powodów popiera politykę Moskwy oraz Mińska i jednocześnie sprzeciwia się wspieraniu walczącej Ukrainy. Mówi, że w Polsce są silne wpływy białoruskie i rosyjskie, bo ludzie chcą żyć w słowiańskiej przyjaźni. Chwali Łukaszenkę i Putina, a władze w Kijowie nazywa totalitarnymi. Jakby zupełnie nie dostrzegał faktu, kto w tej wojnie jest zbrodniczym agresorem, a więc kto jest katem, a kto broniącą się ofiarą.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję