Nadarza się też dobra okoliczność, by zatroszczyć się o życie tych najbardziej bezbronnych, poczętych, ale jeszcze nienarodzonych, którym grozi zagłada. W intencji dziecka zagrożonego w łonie matki zabiciem, możemy się modlić poprzez podjęcie duchowej adopcji.
Jak Pan Bóg tworzy...
... to nie zamorzy. Karolek będzie miał teraz 15 lat... a miało go nie być, ciąża była przeznaczona do usunięcia. „Sytuacja w domu była trudna, mąż pił, robił awantury. W domu było już troje dzieci. Bałam się przyznać do czwartej ciąży. Sama podjęłam decyzję o zlikwidowaniu dziecka” - opowiada Marta. Poszła do lekarza po skierowanie do szpitala na zabieg. Lekarz zapytał, czy to nieodwołalna decyzja. Powiedziała, że tak. Ze skierowaniem udała się niezwłocznie do szpitala. Tam spotkała kolejnego lekarza, który raz jeszcze zadał pytanie, czy rzeczywiście chce to zrobić? „Jeszcze raz przytaknęłam. Pani doktor pytała, czy wiem, jakie są konsekwencje takiego zabiegu - póżniejsze choroby, odpowiedzialność przed Bogiem za grzech. Powiedziałam, że zdaję sobie sprawę z tych następstw, jednak warunki mieszkaniowe i sytuacja materialna zmuszają do podjęcia takiej decyzji”. Wówczas pani doktor podsunęła kobiecie jeszcze jedną szansę. Była to rozmowa z osobą, której argumenty przemówiły do serca Marty. Rozpłakała się i była pewna, że nie może, nie chce tego zrobić. Wróciła do domu. Córki zapytały dlaczego płacze, a ona odparła, że będą miały braciszka lub siostrę. Bardzo się ucieszyły, ściskały mamę, ze szczęścia płakały. Kilka miesięcy później na świat przyszedł Karolek. „Zastanawiałam się, jak dać mu na imię, ale na myśl przychodziło tylko jedno imię - na cześć tego, który bronił dzieci nienarodzonych, czyli Karola Wojtyły. Jestem najszczęśliwszą z matek. Wielu kobietom wydaje się, że nie mogą urodzić dziecka, bo będzie im za ciężko, a w ciasnym mieszkaniu nie będzie miejsca dla kolejnego członka rodziny. Ale to nie tak, dziecko to nie przypadek, ale dzieło Boże, a w myśl starego porzekadła: «Jak Pan Bóg tworzy, to nie zamorzy»” - mówi Marta.
Zrodził się w Fatimie
Ruch Duchowej Adopcji w Kościele katolickim zrodził się tuż po objawieniach Matki Bożej w Fatimie, stając się odpowiedzią na wezwanie Maryi do modlitwy Różańcowej, pokuty i zadośćuczynienia za grzechy, które najbardziej ranią jej Niepokalane Serce. W roku 1987 został przeniesiony do Polski. Pierwszy ośrodek duchowej adopcji powstał w kościele Ojców Paulinów w Warszawie. Oficjalnie podjęto ją w 1992 r. na Jasnej Górze, gdzie znajduje się Centralny Ośrodek Duchowej Adopcji. W diecezji sosnowieckiej Ruch Duchowej Adopcji zainicjowano 16 lat temu. Wszyscy, którzy pragną złożyć przyrzeczenia duchowej adopcji mogą zrobić to w kościele podczas specjalnej Mszy św., ale można zrobić to również prywatnie. W jakichkolwiek jednak okolicznościach i miejscach odbywa się przyrzeczenie, konieczne jest wypełnianie odpowiednich postanowień. Oto one: duchowa adopcja trwa tyle, ile ciąża, czyli 9 miesięcy. Polega na codziennym odmawianiu jednej tajemnicy Różańcowej - radosnej, bolesnej lub chwalebnej oraz specjalnej modlitwy w intencji dziecka i jego rodziców. Do modlitw można dołączyć dowolnie wybrane dobre postanowienia, np. częsta spowiedź i Komunia św., czytanie Pisma Świętego, post o chlebie i wodzie, walka z nałogami, pomoc potrzebującym. Duchową adopcję może podjąć każdy - nawet osoby żyjące w związkach niesakramentalnych czy rozwiedzeni. Jedynie dzieci podejmują ją pod opieką rodziców. Duchową adopcję można podejmować wielokrotnie, pod warunkiem wypełniania poprzednich zobowiązań. Nie można adoptować więcej niż jednego dziecka, bo duchowa adopcja dotyczy tylko jednej istoty ludzkiej, której imię zna jedynie Bóg. Dzieło duchowej adopcji przerywa długa przerwa w modlitwie - miesiąc, dwa. Wówczas należy ponowić przyrzeczenie i starać się go dotrzymywać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu