Reklama

Wiadomości

Białowieża w Bieszczadach

Po kilkumiesięcznej ciszy w czasie pandemii i kampanii wyborczej uaktywniły się organizacje „ekologiczne”. Celem ataków są Lasy Państwowe, a wśród postulatów ochrona ponad 100-letnich drzew, co mogłoby oznaczać koniec przemysłu drzewnego w Polsce.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do absurdalnych zarzutów organizacji aktywistów „ekologicznych” polska opinia publiczna zdążyła się już przyzwyczaić. Efekt ich działań najlepiej widać w Puszczy Białowieskiej, gdzie można zobaczyć całe połacie martwego lasu. Teraz chcą „uszczęśliwić” mieszkańców innych terenów Polski. – Ci sami aktywiści, którzy protestowali w Puszczy Białowieskiej, teraz robią zamieszanie na Podkarpaciu – mówi Niedzieli Mariusz Agiejczyk, nadleśniczy z Hajnówki.

Okazuje się, że lewicowe organizacje znalazły sobie kolejny „pierwotny las” w Bieszczadach, na krańcu południowo-wschodniej Polski. – Te tereny przed wojną miały lesistość 40% i gospodarowały je spółki leśne zrębami zupełnymi – mówi Niedzieli nadleśniczy Jan Mazur z Nadleśnictwa Stuposiany. – Kolejne pokolenia leśników w bardzo trudnych warunkach pielęgnowały ten las, by wyglądał pięknie i zdrowo. Dziś natomiast przyjeżdżają z innych części Polski aktywiści, którzy chcą nam ten las zabrać, a nas, leśników, szkaluje się jako największych wrogów tego lasu – dodaje nadleśniczy Mazur.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Aktywiści atakują lasy

Działalność protestacyjna przeniosła się więc z Puszczy Białowieskiej na Podkarpacie. Ale to jeszcze nie koniec działalności organizacji „ekologicznej”, bo atrakcyjne tereny są w całej Polsce. – Aktywiści z Greenpeace Polska wytyczyli sobie kilkanaście obszarów w naszych najpiękniejszych lasach referencyjnych, gdzie prowadzimy edukację leśną i turystyczną. Żądają, by 15% lasów zostało oddanych i wyjętych spod gospodarki leśnej. Kolejny raz odkryto więc „naturalne, prastare lasy” w różnych naszych nadleśnictwach – opowiada Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.

Aktywiści postulują, by objąć pełną ochroną wszystkie „lasy stare”, a do takich zaliczają drzewostany ponad 100-letnie, czyli posadzone przed 1920 r. – To jakiś absurd, bo wiek 100--120 lat jest właśnie okresem rębności wielu gatunków drzew. Do 100 lat moglibyśmy wycinać np. topole, brzozy i osiki. Ale co z drzewami, które sadzili leśnicy? – wskazuje Mariusz Agiejczyk.

Reklama

Organizacje „ekologiczne”, na przykładzie Puszczy Białowieskiej, udowodniły już swoją skuteczność. Po ogłoszeniu wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wiadomo było, że znajdą sobie one nowy teren do walki o wygonienie leśników z lasu. Najostrzejszy konflikt jest w Bieszczadach, ale organizacje postulują także o odebranie Puszczy Augustowskiej, Boreckiej i np. lasów trójmiejskich. Gdyby postulat zakazu wycinki ponad 100-letnich drzew został zrealizowany, to w Polsce zabrakłoby surowca do przemysłu drzewnego, czyli głównie meblarstwa i budownictwa. – Realizacja tych żądań oznaczałaby koniec Lasów Państwowych i całego sektora gospodarki – dodaje Malinowska.

Przejrzyste finansowanie

Skomasowany atak aktywistów ekologicznych może mieć jeszcze jedną przyczynę. Minister środowiska Michał Woś już w marcu zapowiadał, że planuje nowelizację prawa prześwietlającego finansowanie organizacji pozarządowych. Najwyraźniej mogło się to nie spodobać takiej organizacji jak Greenpeace, która na medialnej akcji protestacyjnej w Białowieży pozyskuje pieniądze zarówno w Polsce, jak i w całej Europie oraz Ameryce. – Jeśli nasza propozycja wejdzie w życie, to organizacje będą musiały informować o swoim statusie. Od 10% do 30% finansów zagranicznych będzie podlegało obowiązkowi informowania, a powyżej 30% będzie musiało informować o fakcie takiego finansowania we wszystkich materiałach, w publikacjach, na filmach i stronach internetowych – tłumaczył podczas konferencji minister Woś. – Proponowane zmiany dotyczą nie tylko organizacji ekologicznych, ale całego sektora organizacji pozarządowych. Polakom należy się informacja o tym, z kim mają do czynienia, jakie cele są realizowane i kto stoi za środkami finansowymi danej organizacji – dodał minister.

Reklama

Proponowane zmiany prawa przeanalizował mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. – To bardzo dobra propozycja, jest ona oparta na rozwiązaniach, które funkcjonują już w innych państwach. Te informacje zwiększą transparentność życia publicznego w Polsce, bo za tymi finansami kryją się także cele społeczne. Takie organizacje naciskają, lobbują politycznie, gospodarczo i edukacyjnie. Informacja o tym, kto za granicą stoi za tym lobbingiem, pogłębi naszą świadomość obywatelską, ale może też zwiększyć suwerenność podejmowanych przez nas decyzji – podkreśla mec. Kwaśniewski. – Dzięki tym zmianom możemy się dowiedzieć wielu ciekawych informacji – zarówno o lobbingu gospodarczym, ekologicznym, jak i o źródłach finansowania lewicowych organizacji, których celem jest atak na konserwatywne wartości – dodaje prezes Ordo Iuris.

Współpraca z naturą

W Puszczy Białowieskiej leśnicy mogą jedynie eliminować stan zagrożenia, ale drzewa, które ścinają, muszą pozostać w lesie. Efekt jest taki, że w puszczy było już osiem pożarów tylko w tym roku. Po tym, jak obumarły tu świerki, zaczęły się problemy także z innymi gatunkami, bo zmieniły się warunki hydrologiczne. Osłabione drzewa przewracają się, bo straciły osłonę przed wiatrem. – Pojawił się także kornik ostrozębny, który atakuje sosny. Tych drzew też nie możemy ratować – wskazuje Mariusz Agiejczyk. – Gdybyśmy mogli ratować puszczę, to zapewnilibyśmy ciągłość tego lasu bez straty dla jego bioróżnorodności. Obecnie nawet nie możemy sadzić nowych drzew. Polacy będą musieli czekać na odrodzenie się Puszczy Białowieskiej kilkaset lat – dodaje nadleśniczy z Hajnówki.

Kornik drukarz powoli się wynosi z Białowieży, bo nie ma już gdzie żerować. Nie ma też aktywistów protestujących w puszczy, bo wielu z nich teraz zwalcza leśników w Bieszczadach. – U nas najpierw była wielka wycinka, później wojna i akcja „Wisła”, a w latach 70. ubiegłego wieku mieliśmy wielką gradację kornika, której nie mogliśmy powstrzymać, bo nie było ludzi do pracy. Teraz, gdy las jest zdrowy i zadbany, mamy następny problem – z aktywistami, którzy twierdzą, że jest to kolejna dziewicza puszcza – mówi nadleśniczy ze Stuposian. – Wbrew manipulacji, leśnicy nie hodują tu desek, wycinamy tylko te drzewa, by zrobić miejsce i dostarczyć światło następnym pokoleniom tego lasu. Współpracujemy z naturą, a nie jesteśmy jej przeciwnikami – dodaje Jan Mazur.

Reklama

Klimatyczna hipokryzja

Organizacje „ekologiczne” bardzo często podnoszą temat zmian klimatycznych i konieczność redukcji emisji CO2. Twierdzą, że lasy pochłaniają węgiel z atmosfery, ale mijają się z prawdą ws. działalności Lasów Państwowych. – To prosta fizyka. Drzewa pochłaniają najwięcej CO2, gdy rosną i przybierają na masie, a nie wtedy, gdy są stare i schorowane – wskazuje Mazur.

Najbardziej ekologicznym i proklimatycznym rozwiązaniem jest zatem wycinanie dojrzałych drzew, by w ich miejsce posadzić nowe drzewa albo dać szansę naturalnym odnowieniom. Z pozyskanego drewna, które jest naturalnym magazynem węgla, można przecież wykonać meble lub zbudować dom. Emisja CO2 jest przy produkcji betonu, plastiku i stali, a przy produkcji drewna CO2 zostaje pochłaniane. – Ale dziś żyjemy w czasach, jakby nikt tej prostej zasady nie rozumiał – mówi Jan Mazur.

Pozostawione w lesie martwe drewno, czego domagają się aktywiści, to emisja węgla do atmosfery. – U mnie, w Puszczy Białowieskiej, są rejony, gdzie jest tak wielki rozkład drewna, że na pewno większa jest emisja CO2 niż jego pochłanianie. Gleba już nie jest w stanie przyjąć więcej węgla – podkreśla Agiejczyk.

Niestety, zbyt mało Polaków zdaje sobie sprawę, że martwy białowieski las i dodatkowa emisja CO2 to efekt uboczny działalności Komisji Europejskiej i m.in. Greenpeace Polska.

2020-09-02 10:38

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bieszczady – papieskie góry zadumy

Niedziela rzeszowska 40/2020, str. IV

[ TEMATY ]

turystyka

Bieszczady

św. Jan Paweł II

Mirek i Magda Osip-Pokrywka

Bieszczady jesienią są najpiękniejsze

Bieszczady jesienią są najpiękniejsze

Ks. Karol Wojtyła odwiedził Bieszczady kilkanaście razy. Najpierw jako ksiądz, potem biskup, i w końcu kardynał. Pierwszy raz wędrował po tym paśmie, które nazwał górami zadumy w 1952 r.

Bieszczady wyglądały wtedy inaczej niż dzisiaj. Spustoszone osady, spalone domostwa, ale przy tym jeszcze jakieś ocalałe, nie całkiem rozkradzione stare cerkwie i kapliczki. Po raz ostatni był w Bieszczadach już jako kardynał 7 lipca 1968 r. Była to wizyta kanoniczna – w Jasieniu koło Ustrzyk Dolnych, gdzie dokonał intronizacji cudownej ikony Matki Bożej Rudeckiej. 9 czerwca 1997 r. mógł Bieszczady już tylko obejrzeć z okien śmigłowca. Teraz przygląda się im najpewniej z zupełnie innych szlaków...

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

A.Duda: budowanie bezpieczeństwa wymaga "absolutnej współpracy" między władzami w Polsce

2024-05-15 12:57

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

Katar

PAP/Marcin Obara

Budowanie bezpieczeństwa wymaga "absolutnej współpracy" między władzami w Polsce - powiedział w środę prezydent Andrzej Duda podczas briefingu prasowego w Dausze.

Prezydent, który przebywa w Katarze, podkreślił podczas spotkania z polskimi mediami, że najważniejszą kwestią, która w tym momencie wymaga "absolutnej współpracy pomiędzy władzami w Polsce", jest budowanie bezpieczeństwa na wszelkich możliwych polach, w tym bezpieczeństwa granic czy bezpieczeństwa energetycznego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję